Idzie łąką, idzie lasem, z paletą barw za pasem. Jej głos niesie ukojenie, i ran dawnych zagojenie.
— Kocham Cię — wyszeptałam, a wiatr zaszumiał jakby w odpowiedzi. Jesienne liście zatańczyły wraz z powiewem, po czym zniknęły jak wszystkie moje wspomnienia związane z nim.
«Użalał się teraz, nad swoim marnym losem. A to wszystko przez najzimniejszą porę spadających liści»
Mógłbym przysiąc, że widziałem żywą wiosnę. Miała piękne, zielone oczy. I takie przepłakane, wypłukane. Ale mimo to, było w nich widać nadzieję.
W mieście, wieczorem, grasuje coraz więcej morderców. Realsi decyduje się odważyć, aby stawić czoła nowemu zagrożeniu.
„Zawiał wiatr, porywając z grobu różę. (…) W końcu zniknęła za murem cmentarza. Zniknęła, tak jak Paprot zniknął z życia dziewczyny, i już nigdy nie miał się w nim ponownie pojawić.”
„Spojrzałam jej prosto w oczy, widziałam jej smutek namalowany na pyszczku. Wiedziałam, że nie mogę nawalić.”
— Ta piękna rudoliść… — powiedział w pewnym momencie. — Jednak zamiast przez cały dzień wpatrywać się w kolorowe liście, wolę patrzeć w twoje oczy…
Gdy nie potrafimy znaleźć prawdziwej miłości i wciąż jesteśmy ranieni, szukamy miłości u kogoś innego. I taki to stan uczuć – wieczne zakochiwanie się.
,,Czy ona nie czuje, jak wspaniale i odżywczo pachnie ten liść? Nie, nie czuje. Cóż, w takim razie nigdy mnie nie zrozumie…”
❝Kochała tańczyć, od kiedy tylko pamiętała. […] Jednak taniec w określonych zasadach nie był stworzony dla niej. Wolała tańczyć sama, improwizując, bez muzyki, nieskrępowana niczym. […] Jesień.❞
Jesienny wieczór, nawracająca w myślach przeszłość, skończone uczucie, odłamki porcelany na podłodze. Czy da się jeszcze uratować tę nieszczęsną dziewczynę?
„Jednej jesieni razem, A następnej już osobno, Grzebiąc wspólne osiem lat pod błotem.”
Jesienna zmora w cieniu się skrywa, smutek otula, w sercu mrokiem żywa. Cisza krzyczy wśród deszczu, gdzie nadzieja umiera.
Hokus pokus, czary mary. Pora roku na koszmary. Jak te dwa szkielety tańczymy. Od poranka się rozdzielimy.
Tak przeżyłam wszystkie roku pory, życie wykonało pełny obrót. Straszliwa była zamiana flory na martwy i zamarznięty ogród.
« — Kiedy nastanie pora spadających liści, znów się spotkamy, pod dębem złocistym, aby na nowo się w sobie zakochać. »
,,Liście się wtedy rumienią, zupełnie jak moje oczy, gdy płacz znów mnie zaskoczy.”
Mimo, że dzieli nas czas, spotkamy się jeszcze nie raz. Czy we wspomnieniach, czy przy grobie, będziemy zawsze przy tobie.
„Pomieszczenie wypełniła niezwykle niezręczna cisza. Słychać jedynie nieznośne skrzypienie sztućców nieznajomego oraz mój nierówny oddech, nad którym w żadnym wypadku nie jestem w stanie zapanować.”
„Usłyszeli nasz śmiech, a później odwzajemnili to radością i spojrzeli w naszą stronę. Nie widzieli nas. Ale czuli naszą obecność…”
Sięgnęłam po kubek herbaty i dmuchnęłam w zawartość, wzbijając deszcz malutkich, herbacianych rozbryzgów. Poleciały na podłogę, układając się w zawiły kształt.
James i Lily Potter – każdy zna historię tych dwojga. Walczyli, próbowali… Teraz tylko szept jesiennego wiatru niesie ich imiona…