Nigdy nie było aż tak źle. Cień jest wszędzie, otacza nas, pochłania. Uwięzieni w pętli kłamstw, miotamy się między światem i mrokiem, a w powietrzu unosi się ciężki, metaliczny zapach krwi. {+18}
„Cóż to za promień bucha w oddali? Co to za blada i martwa poświata? Zdaje się, że zbliża się do mnie. Czy mnie także pochłonie?”
,,Bo oto ja, Nemezis, tak nienawidzona przez większość, a tak potrzebna. Każdy z nas pragnie poczuć prawdziwy smak zemsty na wrogu… Jestem patronką tego uczucia, a jednak samej mnie nienawidzą.”
— Pomijając, że to sarkastyczny narcyz… to się może źle skończyć jeśli coś zrobię. Nawet go lubię. Nie chcę tego popsuć. — Podobno już Cię nie cierpi — Uśmiechnęła się Ruth. — Więc co ci szkodzi?
Więc zróbmy cokolwiek, by naprawić nasz świat. Nawet te najmniejsze rzeczy, mają swoje znaczenie. Bo koniec jest bliski, a samotnie go nie pokonamy.
„- Artie błagam cię, przecież ty ledwo potrafisz na mnie spojrzeć. Dobrze, że siedzę przed tobą bo z wzajemnością.” – Nazwij mnie Artie jeszcze raz i zobaczymy co się stanie wtedy mądralo – Szepnął.”
inni tworzą nie całkiem udany związek frazeologiczny, a ona wychodzi z siebie na krótki spacer po oszronionych włościach, które nigdy nie należały do niej
nienawidzę twych łez. nienawidzę swych ran. nienawidzę nienawiści jaką darzysz siebie, chociaż to ja powinienem jej domem być.
Byłam głupia jeszcze bardziej niż jestem na ten moment. Wydawało mi się, że dam radę, ale sam widzisz co sobie zrobiłam.
Istnieje jedna zasada — ona jest poza Twoim zasięgiem. Jeżeli ją tkniesz, możesz zamawiać garnitur, bo znajdę Cię na każdym końcu świata i zabiję z zimną krwią. A teraz przygotuj się na próbę.
wzbiera się we mnie odwaga, a ja mam ochotę wykrzyczeć ci wszystko, co siedzi we mnie od tych kilkunastu lat; chcę pokazać ci wreszcie melodię mojej duszy, która w zasadzie jest tylko niemym krzykiem
Mam już dość tylu straconych szans, czas na ewakuację. Zaczęło się dobrze, a teraz chaos z wszystkiego drwi — zawiódł awaryjny plan i nikt nas nie uratuje.
I będę dumna z każdego kroku, każdego uśmiechu i każdej łzy płynącej po mym policzku, jeśli tylko mnie nie opuścisz i nie wyśmiejesz, siostro.
Teraz patrz, jak wygrywam grę zwaną życiem, nie mając uczuć. Tak, jak ty nie miałeś ich wobec mnie, ja nie mam wobec nikogo.
nienawidzę cię, nienawidzę dlatego, że ja latami się nad tobą rozczulałam, poświęcałam się dla ciebie, a teraz, gdy to ja potrzebuję pomocy, masz to totalnie gdzieś, głęboko gdzieś
— Posuń się. — Wille położył się na ręczniku, rozpychając się na boki. Jego deska wbita w piasek, dookoła szum fal. — Przeżyłem, że zakochałaś się w dwóch chłopakach, ale kolejnego wyjazdu nie zniosę.
Nienawidzę cię, całym sercem. Jesteś ciemną chmurą mroku w moim życiu. Zasługujesz na, to co najgorsze. Nawet nie wiem dlaczego. Po prostu zasługujesz… bo się w tobie głupia zakochałam […]
„Każdy kiedyś umiera” — nie jest to może najlepszy sposób na rozpoczęcie rozmowy, która pocieszyć ma skruszonych, ale przynajmniej zawiera w sobie stężony roztwór prawdy. Może i bolesnej, ale prawdy.
Spojrzałam na palące się w kominku kartki ze szkicownika — choć kryły tak dobre wspomnienia, łączyły się też z najgorszym, co mnie w życiu spotkało.
„Tylko poczuj ten ból… Poczuj dokładnie to co ja czułam. Co czułam przez odrzucenie z Twojej strony. Poczuj to co ja.”
,,(…) niektórym brakuje tego światła, nadziei, która wypełnia cały organizm. Pomoc to jedyne, co należy im wtedy nieść, jednak niektórzy widzą, a nie potrafią…”
„I’m screaming out Can you hear me? I bleed for you Forever I will lie awake I would Die For You! I see the truth I’ve given you my heart to break I would Die For You!”
„So close, no matter how far. It couldn’t be much more from the heart. Forever trusting who we are. And nothing else matters.”
Mówi się, że jaka matka taka córka, lecz co jeśli córka nie miała jak poznać matki?
Tyle lat wyzwisk. Tyle litrów łez wylanych przez niego. Tyle ton smutku pomieszanego z bólem, nadanych jego imieniem. Tyle nienawiści leżącej w sercu. Czy to wszystko może zamienić się w miłość?
Wybaczcie, ale nie ma we mnie już ani grama człowieczeństwa, a moja dusza jest zbyt pusta, by zrozumieć, że jesteście ludźmi więc mówię Wam ostatnie dobranoc w Waszym życiu.