„Każdy kiedyś umiera” — nie jest to może najlepszy sposób na rozpoczęcie rozmowy, która pocieszyć ma skruszonych, ale przynajmniej zawiera w sobie stężony roztwór prawdy. Może i bolesnej, ale prawdy.
To nie tak, że nienawidzę tego kraju. Ba, nie nienawidzę nawet tego miasta. Ja nienawidzę ludzi. Niech ten nie piekielny ogień, a mój własny, pochłonie wszystko i wszystkich.