— Nazwałeś mnie Heeseungie? – zachichotał — Myślałem, że dla ciebie zawsze będę jedynie zimnym, bezwzględnym i przystojnym sądowym komornikiem – dodał flirciarskim głosem.

czuję się samotna… pozostawiona sama w świecie słodkich kłamstwa, które szepczą mi do uch słodkie słówka. w stanie obecnym nie byłabym nawet w stanie odróżnić zabójstwa od odratowania czyjegoś życia
Było to przykre… Jednak jednocześnie było namacalnym dowodem na to, że wakacyjna miłość należała już do przeszłości — do ciepłego, azjatyckiego lata w Seulu.
— Przysięgam, że już nigdy nie zagram w tą grę… – mruknęła pod nosem, przerywając niezręczną ciszę — Jak ją w ogólne nazwać! Internetowa butelka?
To nie tak, że Cię nie kochałem. Czułem po prostu przynależność do osób, które miłością prawdziwą pokochać potrafią jedynie siebie, przez niektórych, pod wpływem chwili, nazywanych egoistami.
Sekrety, tajemnice i intrygi ukrywane od setek lat. A przede wszystkim sześciu zagubionych chłopaków, których życie zmieniło się w zaledwie jeden dzień. A to wszystko w rękach jednego, młodego szatyna
Jake nigdy nie sądził, by jeden wypadek na meczu mógł odmienić jego życie… zwłaszcza w sferze uczuciowej, która od czasów dalekich praktycznie dla niego nie istniała.
— Twoje „przepraszam” to coś w stylu „nienawidzę cię” czy bardziej „chcę cię przelecieć i zniknąć bez słowa”? Bo już sama się w tym pogubiłam… – westchnęła, nie obdarzając mnie nawet spojrzeniem.
— Przysięgam, że jeśli jeszcze raz mnie pocałujesz to cię zamorduję! Nie żeby mi się nie podobało, ale nazywasz się Sunghoon. Park pierdolony Sunghoon.
Erin nigdy nie sądziła, by jej serce mogło bić przy kimkolwiek tak szybko i tak głośno. Czuła się jakby oszalała, jedynie przez jedno dotknięcie dziewczyny.
13. po prostu cię kocham. i co mam poradzić? szkoda, że w to nie wierzysz i nie widzisz jak wspaniały jesteś. a jesteś! jesteś sobą, a już to jest wspaniałe i godne miłości.
Świąteczna magia. Czyż to na to wszyscy czekali? Na ten dzień z wierzchu wyjątkowy? Bo ja jedyne co widzę to połacie błota, smog i choroby.
— To jest jakaś paranoja! – krzyknąłem, wychylając się za barierkę balkonu — Tylko nie jestem pewny, którego z nas bardziej ona dotyczy… – dodałem, spoglądając na wspinającego się chłopaka.
Wciąż o nas śnię. O tym jak stoję tuż przed tobą, o tym jak nad strachem i zgubnymi nadziejami góruję i całuję twe wargi. To takie żałosne, takie… gorzko-słodkie.
Wszakże dla uczuć temperatura znaczenie ma znikome, bo nawet gdy żar z nieba leje się — otulać wciąż mogą nas zimne uczucia smutku i żalu.
Egoistyczne. Choć sam wiedziałem jak utrata nadziei boli — Ciebie na to skazałem. Smutne jak bardzo do Ciebie podobny byłem.
Sprawiasz że jestem tym kim jestem. Sprawiasz że poza Tobą świata nie widzę, a jedyne co po starym mnie zostało to kilka zdjęć i piosenek. Czemu więc skoro wiesz iż zmieniasz mnie – wciąż mnie unikasz
Czemu więc mimo wszystko chciałbym się do Ciebie zbliżyć? Zaryzykować, rozpalić pożar i w Tobie – nawet jeżeli na jedną, jedyną noc. Przestańmy więc proszę udawać iż ku sobie się nie mamy…
ah. ile bym dał byś choć na dzień jeden dorósł do miłości. ah. ile bym dał byś choć na dzień jeden przestał się miłości bać.
Bo u mnie wszystko jest ok. A nawet jeśli nie — to ja stracę swoje życie, nie Ty. Więc proszę, przestań udawać że Cię to obchodzi. Bo ze mną wszystko jest ok…
Życiem każdy zarządza jedynie swoim. Każdy żyje życiem jedynie swoim i tylko na swe istnienie ma wpływ. Więc po prostu zejdź z mej drogi, bo życie mam jedno i nie mam zamiaru marnować go na innych.
nienawidzę twych łez. nienawidzę swych ran. nienawidzę nienawiści jaką darzysz siebie, chociaż to ja powinienem jej domem być.
o kobiecie, która najlepsze historie stworzyła nie nosząc wiktoriańskiej sukni. bo jej historia odległa jest stereotypom.
zatrzymałem się w czasie, gdy byliśmy wciąż razem […] bo z naszej dwójki tylko ty ruszyłeś do przodu, zapominając o mnie.
Dziękować sobie nie mogę. Wszakże to przez c i e b i e stałem się dziecinny. Zbyt dziecinny na problemy.
Przyszedł moment, gdy wydoroślałem. A razem z nim jedno pytanie. Czy bez Ciebie jestem w stanie żyć?


















































































Meaning.