zazdrość zaczęła się wylewać po policzku w postaci jednej łzy, którą Johnson ze złością starła. czy gdyby go poprosiła, aby został..?
gram w chińczyka. i gram w karty, a karta dobrze mi idzie. bo nie mam szczęścia w miłości.
a, ach, ona wierszy nie pisze, choć zna jeszcze ciemniejszą i pustkę, i ciszę.
MY to tylko widmo przeszłości, które równie dobrze mogło nie istnieć. byłam zbyt ślepa lub zbyt głupia, by wierzyć wciąż w to nasze MY.
a teraz patrz! oto twoja marionetka odgrywa swoją rolę przed początkiem i po zakończeniu wiecznego przedstawienia zwanego życiem.
Znów wdychałam zapach Twoich perfum, nie zastanawiając się nawet, jak bardzo jestem już od nich uzależniona.
chcesz się topić w oceanach oczu swych kochanek, choć już dawno cię pochowano i obrosłeś mchem.
Brakowało mi Ciebie, mówiło moje serce, powtarzała dusza, krzyczało ciało. — Wszystko było idealnie — odparłam z wymuszonym uśmiechem, choć pod powiekami skrzyły się dwie łzy.
A czarny motyl, pierwszy, którego widziała tej wiosny, nie wróżył nic dobrego. Choć przecież nie była przesądna, prawda?
Porcelanowa baletnica pozostaje niewzruszona w swym pięknie. A ja muszę się przewietrzyć.
_distance_