To my, młode dusze Cierpimy tylko wielkie katusze Chcielibyśmy być tylko kochani Ale dla świata jesteśmy za mali
One wciąż uderzają o ziemię Nie są w stanie uratować siebie Nie mogę zrezygnować dla nich Ten świat na części się wali
Spojrzałeś na mnie, choć minął rok Chciałabym móc bez ciebie zrobić choć krok A nie mogę, choć przysięgam, że próbuję Skarbie, bez ciebie się marnuję
W ogrodach, kiedyś Twymi różami przechadzałam się wolno, Czytając listy, uschnięte płatki i chodząc przy tym powolno,
Płacz nie da nic Lecz tak bardzo chcę powiedzieć ci Że tak miło przy tobie mi
Była sobie dziewczyna, nie znam jej imienia, ale znam na pamięć kolor jej oczu…
Przeżyj swoją przygodę u boku Czarnego Kota jako Biedronka, strażniczka Miraculów!
Czy znikną z mojego nieba te chmury? Bo jest mi źle, jestem bardzo ponury Leżę na podłodze, ledwo oddycham Myśli złe starannie odpycham
Teraz to ona robi ci śniadanie I gdy żartujesz, głośno się śmieje Kiedy o tym myślę, szaleję
Czy ktoś chciałby poznać nasze pokręcone umysły? I czy ten ktoś dałby na rozwiązanie pomysły?
Wiecznie w masce, z uśmiechem na ustach. Rany zbyt bolą, by o nich zapomnieć.
Ranicie biedne, zagubione dusze Sprawiacie im wewnętrzne katusze Zamiast podać dłoń I uśmiechnąć się doń
Tu gdzie jestem, nie czuję się bezpieczna, Zmiana jest naprawdę konieczna, Wszyscy popełniamy błędy, później od nich uciekamy, Pocieszenia szukamy w używkach, nie u mamy
Nic nie mogę dla ciebie zrobić. Jak tylko nucić te smutne piosenki. Bo chcę, żebyś oddał mi serce do ręki.
Zabolało. Nie mogłam zrozumieć, jak on może być tak ślepy. Ja każdą, nawet najmniejszą cząsteczką w swoim ciele krzyczę, że go kocham,
W jej oczach chyba poukrywały się wszystkie gwiazdy. Były ciemne jak nocne niebo, a każde, nawet najmniejsze źródło światła odbijało się w nich. Były tak piękne.
Zimno mi Bez twojej Ciepłej dłoni A zostało mi tylko To złamane serce I dziura po tobie I ten ból w skroni
Prawdą jest, że największe szczęście po prostu wtargnie do twojego życia, niezależnie od Twojej reakcji. Może i czasem podepcze Ci kwiaty lub podkradnie ulubiony szal, ale warto przymknąć na to oko.
Mam już osiem lat, jestem już na tyle dorosła, żeby wiedzieć, gdzie zniknęła mama. Nikt nie chce mi powiedzieć.
Wpadnij i się zapisz! Są nagrody!
Późną porą, pod koniec lata, Tamten dąb nad nami szumiał, Nie umiem żyć bez ciebie, I chcę, żebyś ty też nie umiał
Jak ma się osiemnaście lat, Nie trzeba być poważnym, A wszystkie miłości, Nie mają znaczenia.
Pozwólcie mi mieć ciepłe lato, pozwólcie mi chcieć zostać księżniczką, pozwólcie mi zbudować fortecę z krzeseł. A jeśli nie, pozwólcie mi uciec.
Jest wiosna, a mi serce marznie. Zaczęłam już nienawidzić siebie, że w głowie mam te słodkie usta. I błagam o miłość i błagam o ciebie.
Bacznie się rozglądam w poszukiwaniu powodu jego łez. Widzę dziewczynkę o uśmiechu jasnym jak słońce. Bije od niej ciepło najgorętszych dni lata. Ma oczy błękitne jak najczystsze niebo.
– Co to za pan? – zapytał Franek, wyraźnie zaciekawiony. Co miałam mu powiedzieć? Że to miłość mojego życia?
Mówiłaś, że nie czujesz się zbyt dobrze. Mówiłaś też, że jest środek lata, a ty wcale tego nie czujesz. Że czujesz jesień. Ja mimo to zignorowałem cię kompletnie.
O zgrozo. Mówiłam, że już nikomu swego serca nie oddam. Ale każde jego słowo uderzało w moje serce jak wiatr. Bywało przyjemnym, wiosennym powiewem. Bywało huraganem. To miłość, która uratowała życie.
Samotna ławka w nieco dzikiej części parku. Czuję, jak woła mnie jej wyblakła już zieleń. Ale nie może wrócić stara ja, bez niego. A ja jestem tu sama.
Ucieczka