
Meredith Wood, 178 letnia wampirzycia w ciele osiemnastolatki. Uczęszcza do elitarnego liceum, którego próg przekracza pewien chłopak, chłopak o tym samym sekrecie.
W przeciągu dwuch sekund kafel napotkał przeszkodę jaką był Wood. Brakowało tak mało, jednak ten obronił to własnym kosztem. Uśmiechnął się zwycięsko jednak w tym uśmiechu było coś cudownego
Nienawiść, a miłość oddziela cieńka lina na której długo balansowałem jednak pewnego dnia potknąłem się i zakochałem się w człowieku którego nienawidziłem
– Kocham cię – powiedział, a różowe kwiaty wiśni delikatnie przysłoniły jego twarz. Drzewo wiśniowe zaskrzypiało, a on połączył nasze usta w długim pocałunku.
Powietrze wypełnione wonią wanilii po raz ostatni wypełniło me nozdrza…
Może i dla większości była dziwna jednak dla niego była piękna. Nie chodzi tu o wygląd. Chodzi o charakter, podejście do życia, orginalność. On był jednym z nielicznych który potrafił zauważyć piekno
– Lily Evans to szlama – padło z ust Severusa, minęli może dwa okna. Nagle zza ramy okna wyłoniła się sylwetka Lily. Po jej polikach zaczęły spływać pierwsze łzy.
Jestem odłamkiem ludzkości drogi Jamesie, tak samo jak Ty czy Lily, nikim więcej po prostu człowiekiem.
W lustrze widział tego którego winił za jej śmierć, znienawidził samego siebie. W jego ciele zaczęła rozsiewać się panika która go przerosła…















.Leoria.