Miał okrutną ochotę jej dotknąć, ale gdy wyciągnął już rękę między nimi wyrosła jakaś niewidzialna bariera.
Ivy zostaje zmuszona napisać biografię swojego dziadka, sprawy się komplikują, a początek książki okazuje się tylko początkiem wierzchołka góry lodowej…
należący do tych wąskich. Ust mieniących się czerwienią, dużych, zielonych oczu i policzkach które różowieją.
Pytana po wielu latach dlaczego to zrobiłam, powiem, że uratowałam go od cierpienia, jakie czekało by na niego z rąk innych. Odbierając mu życie, dałam mu łaskę, o której pewnie nawet nie zamarzył.
Święta Bożego Narodzenia. Jedyny okres w roku, kiedy można naprawdę poczuć unikalną magię. Coś, czego nie da się opisać w żadnej księdze, żadnymi słowami.
„Chciałabym biegać. Tak po prostu puścić się biegiem przez wysokie trawy koło domu, śmiać się głośno i machać do tatusia.”
Chciałem żeby mimo wszystko czuła się bezpiecznie. Mimo tego, że za zamkniętymi drzwiczkami rozpętało się piekło.
Nienawidziła być idealną, ale w gruncie rzeczy lepiej, żeby nikt nie przyglądał się jej dokładniej. Lepiej być idealnym nie ideałem.
A potem otworzyłem oczy i zobaczyłem, że wokół mnie nikogo nie ma. Że mamy już nie ma. A może już od dawna jej nie było?
To była jego mała tajemnica, którą zamierzał zatrzymać dla siebie. Nie chciał obcych osób w tamtym miejscu. Chciał na zawsze zatrzymać przyjaciela dla siebie.
— Wzywa cię twoja nowa rzeczywistość. Skończ z mazaniem się — powiedział na głos. Gdy otworzy ponownie oczy, nie można było z nich wyczytać już żadnych emocji.
Chłopiec klasnął w dłonie, a błękitne ściany nagle pociemniały. Białe obłoczki zastąpiły gwiazdy i planety, które wirowały wokół w odwiecznym tańcu.
Chciał tylko zerknąć do środka… ujrzeć, czego strzegła tajemnicza istota, nie posiadająca twarzy, ani ludzkich kształtów. Chwycił dłońmi kamienny murek i bardzo powoli podniósł się z ziemi.
Odleć z nami, kochany. Natrętne myśli da się czasami opuścić jak rodzinny dom, w którym nie zostało już nic poza zdjęciami przyjaciół na ścianach, nieprawdaż?
„Postać ściągnęła przegniłą i pokrytą parchami dłonią kaptur. Wzdrygnął się na ten widok. Jego twarz była nienaturalnie podłużna, z czaszki zwisały długie, przetłuszczone kosmyki włosów.”
Opowieść ta bowiem dotyczyć będzie jednego dnia z młodości Grubej Damy, a właściwie wtedy Jeszcze Nie grubej i z pewnością Nie damy.
„Tuż nieopodal słyszał rozdzierający ciszę śmiech profesora. Wtedy przypomniał sobie, że zapach, który poczuł, wchodząc tu po raz pierwszy, to zapach śmierci.”
„To, czego bałem się przez całe życie, właśnie zbliża się do mnie wielkimi krokami. Nie mogę złapać oddechu na samą myśl o katowskim ostrzu, ostrym, błyszczącym w świetle zachodzącego żywota.”
„Była sama. Najwyraźniej jej głos nikogo nie zwabił. Tak naprawdę chciała być gdziekolwiek indziej, tylko nie tu.”
„Pozostała we mnie pustka, po prostu wstałam i zgarbiona zaczęłam bezmyślnie iść przed siebie, jakby moje życie już dawno się skończyło.”
„Bardziej poczuła niż zobaczyła duży cień wyłaniający się z mroku. W poruszającym się ciężko kształcie błyszczały małe, okrągłe ślepia. Usłyszała pomruk i mlaśnięcie, niczym u wściekłego psa.”
„Dla nich poświęcenie jest wszystkim, a wszystko jest poświęceniem. Wszak nie bez powodu Hogwart nazywany jest dworcem zagubionych dusz.”
„Mój ból, moja zemsta, twoje cierpienie, moje śmierciożerctwo, bracie. Za wszelkie błędy przepraszam, wybacz że nie byłem idealny. R.A.B”