Poddam się całkiem Nikt mnie nie uratuje Będę na was patrzeć z góry, obiecuję

Były już filmowe cytaty, a teraz przyszedł czas na bajki. Spróbuj odgadnąć wszystkie!
Tak wiele chciałbym powiedzieć Tak wiele chciałbym zrobić…
Trunkiem bezdennym jest, gorzkim niczym najczystszy spirytus. Lecz studnią życia jedyną – źródłem najczystszej wody, w której nie ma już kłamstwa ani tęsknoty.
Najgorsze w chorobach psychicznych jest to, że wszyscy oczekują, byś zachowywał się, jakbyś ich nie miał. A ja muszę z tym żyć na codzień.
Czy wokoło tak zimno, czy to we mnie coś umarło? Od płaczu boli mnie już gardło Tęskno mi do starej mnie
Siedzę Pod samotnym Drzewem wisielców Cicho piszę Ustrojona w delikatną Czerwoną sukienkę
Hej, masz piękny uśmiech, wiesz? Mógłbyś zdobyć nim co chcesz. Ale złamane jest serce twoje, gdy to widzę, łamie się i moje.
Mała, usiądź i posłuchaj. Nie mam do ciebie nic, zrozum, to nic personalnego. Ale widzę, jak on na ciebie patrzy. Jak rozmarzony spogląda w twoje oczy,
Wszystko to co wiem, to ta jedna rzecz, że mimo tego, iż ranisz mnie do łez, sprawiasz mi najwięcej bólu, najwięcej cierpienia, najwięcej łez, to i tak Cię kocham.
„Byłem kłamcą, poddałem się ogniowi. Wiem, że powinienem był z tym walczyć. Przynajmniej jestem szczery. Poczuj się jak porażka, Bo wiem, że cię zawiodłem”
Choć chcę zacząć od nowa Nigdy nie zapomnę tego twojego słowa „Jutro” – używanego zawsze, gdy czegoś chciałam Gdy płakałam, lub cię potrzebowałam
Teraz dotarło do mnie, że od obłędu chroni mnie tylko niewyobrażalne zmęczenie. Leżę w tym dołku, który sama wykopałam.
Chciałem ją wtedy złapać za rękę, tak, jak ona mnie. Spojrzeć w oczy i pocałować.
Nie odrzucaj mnie znowu Tylko dlatego, że księżyc w nowiu
To my, młode dusze Cierpimy tylko wielkie katusze Chcielibyśmy być tylko kochani Ale dla świata jesteśmy za mali
One wciąż uderzają o ziemię Nie są w stanie uratować siebie Nie mogę zrezygnować dla nich Ten świat na części się wali
Spojrzałeś na mnie, choć minął rok Chciałabym móc bez ciebie zrobić choć krok A nie mogę, choć przysięgam, że próbuję Skarbie, bez ciebie się marnuję
Wczoraj deszcz ukradł mi ciebie, spływając po twoim ciele. Zamiast moich dłoni, on się owinął wokół ciebie.
W ogrodach, kiedyś Twymi różami przechadzałam się wolno, Czytając listy, uschnięte płatki i chodząc przy tym powolno,













































Sec