– Och, świetnie, czyli wciąż żyję, skoro wszyscy tu jesteście. Wymamrotał ironicznie, a ona wstała bez słowa, podeszła bliżej łóżka i delikatnie przytuliła zaskoczonego Malfoy’a.

– Jad Bazyliszka, czy was już do reszty pogięło?! – ryknęła, a jedna dziewczyna przesunęła leniwie oczami po jej całej sylwetce. – Wszyscy umrzemy!
Jednym słowem, jeśli istniało coś pomiędzy zakochanymi, a przyjaciółmi, to dotyczyło właśnie ich. Zupełnie, jakby byli w połowie drogi.
– Widzisz właśnie o tym mówiłam. – Ginny machnęła ręką. – Już raz dziś rzygała i wygląda jak trup. – Bardzo ci dziękuję Gin. – uśmiechnęła się krzywo. – To najmilsze, co usłyszałam od tygodni.
– Draco. – wyszeptała, a on przeniósł na nią wzrok. – Nigdy więcej o tym, nawet nie myśl. Głos miała pewny, chociaż cichy. Nieznoszący sprzeciwu. Draco prychnął.
— Księżniczka się znalazła. Pamiętaj, ten dom nie jest twój, tylko mój. Więc rozkazywać to sobie możesz. — Chłopak pokazał na mnie palcem, a następnie wyszedł, co bardzo mnie zirytowało.
– Cytuję: „Gdy go zobaczyłem, od razu pomyślałem o tobie, Smoku i twoim panicznym lęku przed tymi majestatycznymi stworzeniami, niech to będzie pierwszy krok, na waszej drodze pojednania.”
Poczuł, że jest dokładnie tam, gdzie powinien być od zawsze. Zamknął oczy, a jej zapach i obecność, wkrótce przyniosły sen. Tej nocy koszmar nie powrócił.
– Tylko nie głąbie! – przystanął w ramach protestu. – I co z tego, że mają kamerki? – To z tego, że właśnie przed chwilą, byliśmy gwiazdami ekranów Hogwartu i chciałam podbić serca publiczności.
– Mówił ci ktoś kiedyś, że masz w oczach błękitne plamki? – spytała chcąc odwrócić jego uwagę. – Są piękne. – nie kłamała. – Nigdy.
– Jojo. – Jo-co? – nie musiał udawać zdziwienia, bo autentycznie nie miał pojęcia, o jakim dziwactwie mogła mówić. – Podpowiedź, mam trzy podpowiedzi.
Poznałaś nowych ludzi, zawiązałaś kolejną przyjaźń na całe życie i na miłość, czy mam ci przypominać, ze dosłownie sterujesz dwustukilową maszyną do zabijania w paski?
– Dobra, oficjalnie przyznaję, że Hermiona ma na ciebie zły wpływ. Strasznie się zrobiłeś czuły i wylewny. – Draco zdzielił go otwartą dłonią w ramię, a Blaise syknął.
Dobra książka, herbata i stare okulary, to cała Phione Quinton. Nieszczęśliwa i marząca o ciekawszym życiu dziewczyna. Gdy staje się ofiarą wszystkie marzenia znikają. Co zrobi Phi, aby się obronić?
Czarny kocur wielkości samochodu osobowego, siedział przed schodami i kręcąc leniwie ogonem z ignorancją wpatrywał się w profesor Smith, która trzęsącą się ręką próbowała mierzyć do niego różdżką.
Nie powiem Wam nic więcej, bo sama tego nie wiem. Uwierzcie mi, że powiedziałam Wam wszystko co wiem, a wiem nie wiele, tak samo jak nasi przodkowie.
– Dwójka. – mruknął do siebie pod nosem. – Co wam do łba uderzyło, żeby mi dokładać roboty na raz, McGonagall mówiła, że jesteście rozgarnięci. Jasne!
– Nie mów tak. – westchnął. – Jakby twoje życie nic nie znaczyło. – Przez lata oswoiłam się z myślą, że prawdopodobnie opuszczę to miejsce nie inaczej, jak w czarnym worku.
– No dobra, więc tak, na naszym drugim roku, gdzieś na wiosnę, nasz mały i jeszcze wtedy tłuściutki Draco przechadzał się po błoniach na skraju Zakazanego Lasu.
Są tak blisko, a jednocześnie tak daleko od siebie. Początek nieśmiałość, złość, nienawiść. A później przyjaźń, przywiązanie, zrozumienie… Miłość?!
Wyjechaliśmy za ścianę urwiska i naszym oczom ukazała się ogromna góra. Jej szczyt był ukryty pod chmurami i ziało od niej zimnem i ciemnością. Otworzyłam usta z wrażenia, nigdy nie widziałam tej góry
W nagłym szoku i złości na samą siebie i swoją wybuchowość wybiegłam z domu, nie oglądając się. Słyszałam krzyk Tosyi „Soren!”, ale nie zwolniłam tempa.
Ojcze, skoro takie było moje przeznaczenie, to je wypełnię. Chodźby nie wiem co, przyrzekam że zdobędę berło, które zniszczy umarłą armię, obiecuję… – powiedziałam z powagą.
Nic po mnie nie zostanie w Kapitolu i z czasem ludzie zapomną o dziewczynie z dystryktu Czwartego, zwyciężczyni Sześćdziesiątych Dziewiątych Głodowych Igrzysk.
,,Dwa… jeden… Wszyscy uczniowie utonęli w wielkim ryku i krzykach radości, a ja w tej właśnie chwili w pierwszej sekundzie nowego roku utonęłam w najdłuższym pocałunku, jaki kiedykolwiek przeżyłam”
– Dlaczego nie śpisz? – spytała oskarżająco. – Powinieneś odespać wczorajszą noc. – Bo zniknęłaś z namiotu bez słowa.
— Po prostu wiem, że jestem ci winna powiedzenia prawdy. Całej prawdy. Tego co było przed i po. I tego co się stało… Nie wiem tylko czy chcesz to wiedzieć.
Mój mózg bombardowany jest bodźcami z każdej strony. Czuję się zagubiona i skołowana. Nie wiem gdzie jestem ani co się dzieje.




















Pocahontas123