Byłaś jak Słońce, które ciągnęło mnie swoim ciepłem, wabiło pięknem, rozkochiwało letnim zapachem. Dałem ci się przyciągnąć, przytrzymać, stopić. Byłem Ikarem, który nie potrafił zobaczyć, że spada.
I zostaje po nas coś, czego oboje nie znaliśmy: cisza głębsza niż czas, miękkość, której nikt nie potrafi wytłumaczyć.
Niczym Ikar unieść się ku Słońcu, którego nie widać na czarnym niebie nocy. Słuchać wskazówek szeptanych przez Wiatr. Pierwszy i ostatni raz wżyciu poczuć się wyzwolonym.