„- Draco – rzekł Czarny Pan, gdy platynowłosy miał już odejść. Wyprostował się na swoim tronie, obok niego zasyczała Nagini. – Nie zawiedź mnie – uniósł dumnie brodę, chłopak przytaknął. Bez oporów.”
„- Draco – rzekł Czarny Pan, gdy platynowłosy miał już odejść. Wyprostował się na swoim tronie, obok niego zasyczała Nagini. – Nie zawiedź mnie – uniósł dumnie brodę, chłopak przytaknął. Bez oporów.”
– Zaraz żadne z nas nie pójdzie. – spojrzeli na mnie jak na kosmitę – Kot zwiał z talerza. Spojrzeli po sobie i już chcieli coś powiedzieć, ale Landryna ich uprzedziła.
Zazwyczaj rozsądna i mądra Hermiona Granger otrzymuje pewne zadanie, które jest niemożliwe do wykonania.
Zawarli umowę. Korzystną dla obu stron. Bez reguł. Bez zasad. Bez ograniczeń. Lecz z biegiem czasu, najważniejsze postanowienie zostało złamane. Jedno słowo zniszczyło wszystko co osiągnęli.
„Wybuchłem płaczem, niczym dziecko. Nie obchodziło mnie już, czy ktoś to zobaczy czy nie. Usłyszałem dźwięk czegoś ciężkiego, spadającego na ziemię. A nie, to moje serce… Nie mam już serca.”
Łzy zaczęły napływać mi do oczu i nagle odzyskałam czucie w nogach, szybko wybiegłam z pokoju. Kątem oka widziałam jak Dafne wyrywa Pansy list z ręki i słyszałam jak się na nią wydziera.