no i część druga. Dotrzymuję obietnic, tylko czasami trochę to trwa.
I kiedyś Ci obiecałam, że przeczytam One More. Czy zrobiłam to, bo sobie o tej obietnicy przypomniałam? A może dlatego że potrzebowałam w i ę c e j podczas czekania na końcówkę Rose Pompadour? A może dlatego, że miałam to w ulubionych choć byłam dziwnie przekonana, że nigdy tego nie skończyłam?
Odpowiedź brzmi: ze wszystkich tych powodów i chyba nawet jeszcze paru innych. W każdym razie… obietnica to obietnica, nie? Nadrobię serduszko przy każdej części. Kiedyś. Obiecuję. ObiEcuJę. Będziesz miała taki spam że się do wiosny nie odkopiesz.
Kurcze, ja już nawet nie próbuję pi3rdolić o tym jakie to było świetne, wiesz że było – a jak nie wiesz, to samoocena do przeszczepu, bo nie ma co ratować. Zresztą bez jaj, wiem, że wiesz. I nasłuchałaś się moich wypocin w części nr 1, o ile czytasz to jako drugie (jak nie to wypierpapier i jedź po kolei, bo najpierw ma być uroczo, a potem poważnie, period).
Już? Na pewno?
No to teraz poważnie: wiesz, można lubić autora. Albo historię. Nawet i to, i to. Można też uwielbiać. Ale w tym momencie żadne z tych słów do końca nie odda (i znowu kurva wyszło ckliwie, taki mam talent, co poradzę) tego, co próbuję powiedzieć. Zrobimy starym zwyczajem, to znaczy z pominięciem zdań złożonych i zdecydowanym nadmiarem enterów.
Stara. Ty sobie nawet nie zdajesz sprawy. Jak ja cię szanuję w tym momencie. I słowo "szacunek" pewnie nie brzmi jakoś wybitnie w odniesieniu do lubienia i uwielbiania. Ale powinno.
To że masz niesamowite pióro, ogromną lekkość w posaniu i styl, który działa na mnie prawie tak dobrze jak niektóre (niEktÒrE) sceny z tego tutaj, to już wszyscy wiemy. Ale wiesz, przeczytałam – nie, wchłonęłam – One More w bardzo krótkim czasie, właściwie przechodząc przez kolejne rozdziały jak przez jakiś p******** cmentarz. Złe porównanie, i know. Ale, korzystając z tej któtkiej perspektywy, ogarnęłam, ile ty w to włożyłaś serca.
Jak to było od samego początku zaplanowane. Jakie to było przemyślane. Regularne (i plead guilty here) I mówię poważnie – gdybyś chciała kiedyś napisać książkę to po pierwsze, zrób to, a po drugie, naprawdę możesz to zrobić. Tak, taka kolejność argumentów. Bo masz – jest za dwadzieścia trzecia w nocy, szczerze mówię – wszystko, co potrzebne i nawet więcej.
Ok, koniec pi3rdolenia, po prostu czapki z głów i tyle – a ja odmaszerowuję do kąta za karę i uroczyście obiecuję, że więcej nie pozwolę sobie na zwlekanie tak długo z zajrzeniem tam, gdzie każesz zajrzeć.
Bo, przyznam się bez bicia, to mi wisiało na liście od bardzo dawna. Zbyt dawna.
Miałaś rację, ciesz się. Teraz już jestem wierna jak piesek. ObiEcUję.
Ostatnie dwa rozdziały to był totalny emocjonalny rollercoaster… O matko, ile się tu wydarzyło Ile łez w tych rozdziałach, ile łez i bólu… Droga Somnium, twoje opisy, budowanie napięcia i przekazywanie emocji zawsze mnie zachwycają Yah, koniec boli Myśl zakończenia tego opowiadania towarzyszyć mi będzie, dopóki nie przeczytam epilogu A potem pozostanie tylko pustka i wspomnienia pięknych chwil spędzonych z "one more"… 😭 Łączę wyrazy szacunku serendipity
@serendipity Bubu T-T Zaraz będę chyba płakać razem z tobą, też ze smutku, ale chyba bardziej ze wzruszenia. Jak ty to robisz, że twoje komentarze zawsze trafiają w ten jeden, idealny punkt w moim sercu i sprawiają, że łzy same się pojawiają? Kocham cię strasznie <3
Atlantic
no i część druga. Dotrzymuję obietnic, tylko czasami trochę to trwa.
I kiedyś Ci obiecałam, że przeczytam One More. Czy zrobiłam to, bo sobie o tej obietnicy przypomniałam? A może dlatego że potrzebowałam w i ę c e j podczas czekania na końcówkę Rose Pompadour? A może dlatego, że miałam to w ulubionych choć byłam dziwnie przekonana, że nigdy tego nie skończyłam?
Odpowiedź brzmi: ze wszystkich tych powodów i chyba nawet jeszcze paru innych. W każdym razie… obietnica to obietnica, nie? Nadrobię serduszko przy każdej części. Kiedyś. Obiecuję. ObiEcuJę. Będziesz miała taki spam że się do wiosny nie odkopiesz.
Kurcze, ja już nawet nie próbuję pi3rdolić o tym jakie to było świetne, wiesz że było – a jak nie wiesz, to samoocena do przeszczepu, bo nie ma co ratować. Zresztą bez jaj, wiem, że wiesz. I nasłuchałaś się moich wypocin w części nr 1, o ile czytasz to jako drugie (jak nie to wypierpapier i jedź po kolei, bo najpierw ma być uroczo, a potem poważnie, period).
Już?
Na pewno?
No to teraz poważnie: wiesz, można lubić autora. Albo historię. Nawet i to, i to. Można też uwielbiać. Ale w tym momencie żadne z tych słów do końca nie odda (i znowu kurva wyszło ckliwie, taki mam talent, co poradzę) tego, co próbuję powiedzieć. Zrobimy starym zwyczajem, to znaczy z pominięciem zdań złożonych i zdecydowanym nadmiarem enterów.
Stara.
Ty sobie nawet nie zdajesz sprawy.
Jak ja cię szanuję w tym momencie.
I słowo "szacunek" pewnie nie brzmi jakoś wybitnie w odniesieniu do lubienia i uwielbiania.
Ale powinno.
To że masz niesamowite pióro, ogromną lekkość w posaniu i styl, który działa na mnie prawie tak dobrze jak niektóre (niEktÒrE) sceny z tego tutaj, to już wszyscy wiemy. Ale wiesz, przeczytałam – nie, wchłonęłam – One More w bardzo krótkim czasie, właściwie przechodząc przez kolejne rozdziały jak przez jakiś p******** cmentarz. Złe porównanie, i know. Ale, korzystając z tej któtkiej perspektywy, ogarnęłam, ile ty w to włożyłaś serca.
Jak to było od samego początku zaplanowane.
Jakie to było przemyślane.
Regularne (i plead guilty here)
I mówię poważnie – gdybyś chciała kiedyś napisać książkę to po pierwsze, zrób to, a po drugie, naprawdę możesz to zrobić. Tak, taka kolejność argumentów. Bo masz – jest za dwadzieścia trzecia w nocy, szczerze mówię – wszystko, co potrzebne i nawet więcej.
Ok, koniec pi3rdolenia, po prostu czapki z głów i tyle – a ja odmaszerowuję do kąta za karę i uroczyście obiecuję, że więcej nie pozwolę sobie na zwlekanie tak długo z zajrzeniem tam, gdzie każesz zajrzeć.
Bo, przyznam się bez bicia, to mi wisiało na liście od bardzo dawna. Zbyt dawna.
Miałaś rację, ciesz się. Teraz już jestem wierna jak piesek. ObiEcUję.
Somnium
• AUTOR@Atlantic I słowa dotrzymała, sigh, przywitałaś mnie 56 powiadomieniami.
(jak kiedyś przypadkiem będę coś wydawać na papierze, to oczywiście cię poinformuję, obiecuję)
Atlantic
@Somnium tylko 56? damn, a myślałam że wyjdzie tego więcej (no i to to ja rozumiem <3)
serendipity
chejka , kiedy next ?
Somnium
• AUTOR@serendipity ty sadystko
serendipity
@Somnium rze ja ? skąłdrze
serendipity
Ostatnie dwa rozdziały to był totalny emocjonalny rollercoaster…
O matko, ile się tu wydarzyło
Ile łez w tych rozdziałach, ile łez i bólu…
Droga Somnium, twoje opisy, budowanie napięcia i przekazywanie emocji zawsze mnie zachwycają
Yah, koniec boli
Myśl zakończenia tego opowiadania towarzyszyć mi będzie, dopóki nie przeczytam epilogu
A potem pozostanie tylko pustka i wspomnienia pięknych chwil spędzonych z "one more"… 😭
Łączę wyrazy szacunku
serendipity
Somnium
• AUTOR@serendipity Bubu T-T
Zaraz będę chyba płakać razem z tobą, też ze smutku, ale chyba bardziej ze wzruszenia. Jak ty to robisz, że twoje komentarze zawsze trafiają w ten jeden, idealny punkt w moim sercu i sprawiają, że łzy same się pojawiają? Kocham cię strasznie <3
serendipity
@Somnium
:///
Ja ciebie też ❤️❤️❤️
Gitty_Gomery
BOŻE JAK PADŁ TEN STRZAŁ I KOOKIE SPADŁ TO ZESZŁAM NA ZAWAŁ!!! CHWAŁA NAMJOONOWI I MARGE, BO BEZ NICH JA BYM JUŻ W DRODZE NA SOR BYŁA!~😭😰😭😰😭😰😭😰😭😰😭😰😞…
Somnium
• AUTOR@Gitty_Gomery PRZEPRASZAM, TO JUŻ OSTATNIE TAKIE NIESPODZIANKI W OM, OBIECUJĘ