[…] Słonecznik zabłysnął w świetle słońca, tańcząc wraz z złocistą, cieniutką wstążeczką. Błyszczał niczym ona niegdyś. Jak to się stało, że zwiędłaś tak prędko? […]
Wspomnienia, wydając swoje ostatnie tchnienie, ostatecznie nigdy nie dają o sobie zapomnieć…
W uszach szumiał zgiełk wesołych ludzi. Nic niewiedzących o wypadku na ulicy Rodzynkowej, przy wykwintnych restauracjach, cudnych kawiarniach. W jednym mieszkaniu. W pewnej zagraconej,starej szafie.
._Caitlin_.