„Najbardziej ironiczną w tym wszystkim rzeczą było dla mnie to, w jaki sposób rozmawiały o swoich dorosłych lub prawie dorosłych dzieciach. Pani z „synkiem” upierała się, że to dobre dziecko (…)”
W świecie pełnym głosów on istnieje cicho — niewidzialny, zapomniany, codziennie przy tej samej ławce.