Syriusz! Spacerowałaś po Hogsmeade w poszukiwaniu prezentu dla Syriusza. W tym roku to jego list Mikołajkowy przechwyciłaś. Zatrzymałaś się przed jednym ze sklepów i patrzyłaś na zdobioną witrynę sklepową. Uśmiechnęłaś się sama do siebie widząc ciekawe przedmioty, które najpewniej spodobały by się Black’owi. Drzwi sklepu otworzyły się i z wewnątrz wyszła Lily Evans wraz ze swoimi koleżankami, wasze spojrzenia się złączyły, a dziewczyna podeszła do Ciebie. Rudowłosa pocałowała oba Twoje policzki – Cześć, nie mówiłaś, że dzisiaj tutaj będziesz, mogliśmy razem przyjść. Szukasz prezentu dla kogoś? Spojrzałaś przez ramię koleżanki z roku i uśmiechnęłaś się miło do jej przyjaciółek, które patrzyły na Ciebie ciekawsko. – Tak, przechwyciłam list do Mikołaja i chciałam dziś kupić już prezent dla niego. – zerknęłaś na koleżankę, która cała rozpromieniła się. – To tak samo jak ja! – dziewczyna krzyknęła uradowanie i przytuliła Cię. – Czyj list przechwyciłaś? – rudowłosa popatrzyła na Ciebie, a Ty uśmiechnęłaś się uprzejmie. – Syriusza. – Ale miałaś szczęście – dziewczyna stwierdziła i nachyliła się do Twojego ucha. – Ja przechwyciłam list Jamesa. Uniosłaś brwi i spytałaś w prost. – Myślałam, że za nim nie przepadasz, a tak się cieszysz, jakby cię to szczerze radowało. – No wiesz… – policzki dziewczyny zaróżowiły się, Evans sięgnęła do swojej twarzy i założyła długie kosmyki włosów za ucho. – Tak było, ale James teraz stał się taki inny, ostatnio razem mieliśmy zmianę, jako prefekci i udało mi się z nim porozmawiać, tak normalnie, gdy jest sam już się tak nie popisuje, no i wiesz, James zawsze mi się podobał, tylko nie podobały mi się jego dziecinne zaloty. – Rozumiem – odpowiedziałaś i lekko uśmiechnęłaś się. – A masz już pomysł co kupujesz swojemu chłopakowi? Popatrzyłaś na dziewczynę i teraz to Twoje policzki się zaczerwieniły. – Syriusz nie jest moim chłopakiem – szepnęłaś i poprawiłaś swoją torbę, by ukryć swoje zmieszanie. – Naprawdę? Zdaje mi się, że James mi mówił, że chodzicie ze sobą, zresztą tak wyglądacie. – Nie, Syriusz i ja to taki dość specyficzny rodzaj przyjaźni. Lily uniosła brew i szepnęła tak by przyjaciółki jej nie słyszały, a Ty byłaś jej za to bardzo wdzięczna. – Czyli jak? Jemu pasuje taki rodzaj przyjaźni, ale ty miałabyś ochotę na coś więcej? Nie musiałaś odpowiadać, bo dziewczyna dobrze wyczytała odpowiedź z Twojej twarzy. – Powiedz mu o tym, nie męcz się dłużej. Naprawdę. – Lily pocałowała ponownie Twój policzek i pożegnała się idąc na dalsze poszukiwania prezentu. Spotkanie z dziewczyną dało Ci sporo do myślenia. Dochodził wieczór, a Ty już miałaś skapitulować, wszystko co widziałaś nie było dość odpowiednie dla chłopaka. Ze znudzeniem weszłaś do jednego ze sklepów i w milczeniu rozejrzałaś się po półkach, sklep był dość specyficzny i miałaś wrażenie, że tu święta raczej nie są mile widziane. Łapałaś już za klamkę drzwi sklepowych, z zamiarem wyjścia, kiedy coś mignęło Ci na jednej z półek. Odwróciłaś twarz i puściłaś klamkę. Na regale poukładane były różnokolorowe rózgi. Od razu na Twojej twarzy pojawił się uśmiech. – To jest prezent idealny dla Syriusza. – pomyślałaś i zabrałaś jedną z półki. Po chwili wracałaś już do zamku cała w skowronkach. Syriuszowi na pewno nie spodoba się taki prezent, ale w tym roku zdecydowanie zasłużył sobie na rózgę. W końcu nadszedł 6 grudnia, z samego rana ubrałaś się specjalnie na tę okazję i w stroju diabełka zeszłaś na śniadanie. Już od wejścia do Wielkiej Sali widziałaś swój cel. Syriusz także szybko Cię zauważył i pomimo sporej odległości, która was dzieliła, widziałaś jak jego oczy zabłyszczały drapieżnie. – Na Lucyfera, jak w piekle musi być przyjemnie. – Syriusz stwierdził i posadził sobie Ciebie na jednym kolanie. Uśmiechnęłaś się do chłopaka i wsunęłaś sobie do buzi czekoladową kulkę, które ustawione były na stole w kształt pięknej choinki. – Mam dla ciebie prezent. – powiedziałaś i połknęłaś smakowitą przekąskę. – Mam nadzieję, że nie jesteś bardzo głodna, bo już nie mogę się doczekać tego prezentu. Twoje zęby zabłyszczały perłowo, gdy ponownie uśmiechnęłaś się szeroko. – Jestem niesamowicie spragniona. – Zażartowałaś, a oczy chłopaka pociemniały. – Nie interesuje mnie jak bardzo głodna jesteś. – chłopak wstał z miejsca i postawił Cię po drugiej stronie ławki, do ręki wziął dwa tosty i łapiąc Twoją dłoń wyszedł z Wielkiej Sali. – Syriuszu i tak dostaniesz ten prezent, nie mogę zjeść śniadania jak cywilizowany człowiek? – Nie możesz, przyszłaś na śniadanie w takim stroju, mówisz specjalnie takie rzeczy by mnie rozjuszyć i myślisz, że pozwolę ci na dręczenie mnie jeszcze jedzeniem przez godzinę. Zmrużyłaś oczy, bo gryfon dobrze rozszyfrował Twoje zamiary. Usiadłaś na kraju biurka u chłopaka w pokoju i ugryzłaś kilkukrotnie suchego tosta. – Liche to śniadanie. – Powiedziałaś, bawiąc się swoją różdżką. – No już poproszę swój prezent. Przewróciłaś oczami i rzuciłaś zaklęcie, a po chwili rzuciłaś prezent w stronę Syriusza. Chłopak potrząsnął nim i podniósł wieko pudełka. Patrzyłaś z rozbawieniem, jak Syriusz wisi nad prezentem i wpatruje się w niego przez kolejne długie minuty. Chłopak wyprostował się i po chwili popatrzył na Ciebie. – Czemu dałaś mi rózgę? – Bo byłeś niegrzeczny przez ostatni rok. – Jak to? – Syriusz podszedł do Ciebie i położył swoje dłonie na Twoich biodrach, jego oczy błyszczały, a Ty postanowiłaś wytłumaczyć mu co Cię sprowokowało do tego by podarować mu właśnie taki prezent. – Lubię cię Syriuszu i naprawdę lubię to co jest między nami, ale to jest dziwne, bo potrzebujesz mnie tylko wtedy kiedy jesteś sam, bawisz się innymi dziewczynami i bawisz się mną. Ja nie chcę być na każde twoje zawołanie, potrzebuję mieć prawdziwego chłopaka, a nie przyjaciela, który zachowuje się jak mój chłopak kiedy on tego potrzebuje. – Przygryzłaś wnętrze swojego policzka przyglądając się chłopakowi. Syriusz westchnął i przeczesał swoje włosy. Z szuflady biurka wyciągnął prezent i wsadził Ci go do ręki. – Żałuję, że ja tobie nie kupiłem rózgi. Chłopak usiadł na swoim łóżku wsuwając swój prezent pod łóżko, nagle zrobiło Ci się dziwnie przykro. Rozpakowałaś prezent od chłopaka i z wewnątrz wyciągnęłaś złotą bransoletkę z zawieszką w kształcie dwóch serduszek z koronami. Pod wieczkiem był złoty napis, który przeczytałaś – „Tak bardzo cię kocham, nigdy nie spotkałem kobiety tak wartościowej jak ty. Dziękuję ci za to, że jesteś”. Zakryłaś dłońmi twarz i zgarbiłaś się, z Twoich oczu leciały łzy, nagle zrozumiałaś, że to nie tylko wina Syriusza, że wasze relacje wyglądały właśnie w ten sposób, już dawno powinnaś powiedzieć mu prawdę. Twoja twarz została dociśnięta do torsu chłopaka, który od razu Cię przytulił. – No nie płacz. – usłyszałaś, ale nie umiałaś powstrzymać łez, one nie chciały przestać lecieć. Syriusz wziął Cię w ramiona i siadając na łóżku, pozwolił Ci na wtulenie się w niego. Oparłaś skroń o mokrą koszulę Syriusza i popatrzyłaś przed siebie, w jednej z dłoni wciąż ściskałaś prezent od chłopaka. – Już lepiej? – Pokiwałaś głową i wierzchem dłoni wytarłaś mokre policzki i nos. – To bardzo kobiece. – Syriusz zażartował, a Ty mimowolnie się uśmiechnęłaś. – Daj założę ci ją. Wręczyłaś pudełeczko chłopakowi, który wyciągnął bransoletkę i zapiął Ci ją na nadgarstku. – Podoba ci się? Pokiwałaś głową i poruszałaś dłonią patrząc na mieniącą się biżuterię. – Powiesz coś? Zaprzeczyłaś i zacisnęłaś powieki czując, że za chwilę znów się popłaczesz. – Jak zaraz się nie odezwiesz to normalnie dostaniesz w tyłek. Popatrzyłaś na chłopaka i spostrzegłaś, że jego oczy błyszczą w podobny sposób do twoich. – Czemu masz takie mokre oczy? Syriusz machinalnie potarł dłonią oczy i uśmiechnął się głupio. – Bo się spociły. Przekręciłaś głowę w bok, a chłopak odparł. – Nie lubię, gdy płaczesz, poza tym mogłem się domyślić, że czekasz na mój ruch. Jesteś prawdziwą, kruchą dziewczyną, powinienem to przewidzieć. Przepraszam. Twoje oczy zadrżały. Objęłaś Syriusza i złączyłaś wasze usta, a kiedy ponownie zerknęliście na siebie Syriusz spytał – Czy powinienem spytać czy chcesz być ze mną, czy już ustaliliśmy, że tak? Zaśmiałaś się wesoło i pokiwałaś głową. Chłopak pogładził Twój policzek i pocałował Cię delikatnie. – Liczę, że w przyszłym roku dostanę lepszy prezent. – Na pewno. – odparłaś, a Syriusz ponownie dobrał się do Twoich ust. Podziel się wynikiem w komentarzu!
Bliźniacy ~~~~ FRED Stałaś przed sklepem ze sprzętem do Quidditcha i w myślach prowadziłaś ze sobą zawziętą dyskusję, jedna Ty zdecydowanie upierała się przy wyborze na prezent Mikołajkowy dla bliźniaków mioteł wyścigowych, z kolei ta druga Ty wciąż tupała nogą i wmawiała Ci, że nie warto dawać chłopakom tak drogiego prezentu, bo oni poczują się urażeni. – Kto wygrywa? – usłyszałaś tuż obok swojego ucha i odwróciłaś się szybko by spojrzeć na jasne oczy w oprawie rudych rzęs. Rude włosy gęsto opadały chłopakowi na czoło, a jego piegi były wszechobecne na jego twarzy. – Boże Ron, jak ty mnie wystraszyłeś. – Powiedziałaś, łapiąc się na serce. – Stoisz tu dobre pół godziny chyba, jestem pewien, że już kilka razy cię widziałem przy tej witrynie i nie zmieniłaś swojej pozycji. Uśmiechnęłaś się i założyłaś za ucho kosmyk swoich włosów. – Bo widzisz, zastanawiam się. – Zdaje mi się, że już to sam zauważyłem, ale nie rozumiem nad czym. – chłopak stwierdził retorycznie i popatrzył na miotłę, która elegancko prezentowała się za czystą szybą sklepową. – Ty przecież nawet nie jesteś w drużynie – stwierdził, a Ty mu od razu przytaknęłaś. – Chciałam kupić tę miotłę na prezent komuś, ale wciąż się waham. Ron wybałuszył na Ciebie oczy i z błyskiem zerknął na miotłę. – Merlinie nie wiem czyją kartkę przechwyciłaś, ale oddałbym wszystkie prezenty świata by dostać taką miotłę, choć wiem, że to nie mój list przechwyciłaś, nie lubisz mnie na tyle by sprezentować mi taką miotłę. Popatrzyłaś na Rona, który przykleił się niczym glonojad do szyby. – Podoba ci się? – spytałaś, choć dobrze znałaś odpowiedź. Ron prychnął i popatrzył na Ciebie. – Jeszcze jak, ten ktoś ma farta. – Jeszcze nie podjęłam decyzji. -Powiedziałaś, a chłopak zmierzył dokładnie Twoją twarz wzrokiem. – Nieważne, ja wiem, że ją kupisz. – Skąd? – spytałaś i przygryzłaś wargę. – Bo twoje za jest dużo silniejsze niż przeciw, to widać, robisz debatę w myślach tylko dla zasady, sercem już ją kupiłaś dla tego kogoś. – Ron skwitował i odszedł wsuwając dłonie do kieszeni i kiedy tak patrzyłaś na plecy oddalającego się chłopaka, olśniło Cię, a uśmiech rozbłysł na Twoich ustach. Po chwili wyszłaś ze sklepu z wielkim pakunkiem, w który owinięte były trzy wyścigowe miotły. Ron uświadomił Ci coś bardzo cennego. Od samego początku chciałaś kupić miotły chłopakom, lubiłaś ich, a do Freda czułaś zdecydowanie coś więcej, chłopak, gdy pierwszy raz Cię pocałował rozpoczął pomiędzy wami zupełnie nową podróż i choć później postanowiliście nie wspominać tego by nie tracić przyjaźni pomiędzy wami, to jednak uczucie nie wygasło i miałaś zamiar ponownie go w tym uświadomić. 6 grudnia przyszedł szybciej niż Ci się wydawało, po porannym śniadaniu wysłałaś prezenty do Freda, Georga i Rona, a później wesoło podążyłaś na zajęcia. Nuciłaś pod nosem ulubioną piosenkę świąteczną, gdy za sobą usłyszałaś głośne uderzanie stóp o posadzkę, od razu odskoczyłaś w bok, a dopiero po chwili popatrzyłaś za siebie, by zobaczyć trzech rudych chłopców biegnących w Twoim kierunku. Po chwili wylądowałaś w epicentrum mocnych uścisków i wrzasków, nie rozumiałaś zupełnie nic z tego co wykrzykiwali chłopcy, ale jedno było dla Ciebie bardzo zauważalne, Fred był najbliżej Ciebie i to jego ramiona miałaś owinięte wokół swojej tali. Przytuliłaś się do chłopaka, który ciągle coś jazgotał, wraz ze swoimi braćmi. Po chwili zrobiło się spokojniej i jakby luźniej, uchyliłaś oczy i spojrzałaś na zaskoczone miny Georga i Rona, którzy ze spuszczonymi ramionami przyglądali się Tobie w objęciach Freda. Odchrząknęłaś i opuściłaś ramiona, gryfon także poszedł w Twoje ślady, a pozostała dwójka patrzyła to na Ciebie to na brata. – Em… Rozumiem, że prezenty się spodobały? Na trzech piegowatych twarzach pojawiły się piękne, białe uśmiechy, które radowały Twoje serce. – Nigdy bym się nie spodziewał takiego podarunku – powiedział Georg, a Ron dokończył. – Zastanawiałem się, czy przypadkiem nie przechwyciłaś listu, któregoś z moich braci, ale w życiu nie pomyślałbym, że i mi sprezentujesz taki cudowny prezent, przecież mnie nawet nie lubisz. – Nie prawda, lubię cię, ale zdecydowanie lepiej odnajduję się w towarzystwie twoich braci. – puściłaś oczko do chłopaka i objęłaś w pasie obu bliźniaków. – Trele morele, ja uważam braciszku, że Fred chciałby porozmawiać sobie teraz z naszym Mikołajem, więc nie zabieraj już więcej czasu tej dwójce. Chłopak pocałował Cię w policzek i szepnął – dziękuję za cudowny prezent, te Mikołajki już są na pierwszym miejscu najlepszych wydarzeń w moim życiu. – Dzięki za miotłę! – Ron krzyknął przy końcu korytarza ciągnący za ramię przez Georga. – O co im chodziło? – spytałaś Freda, patrząc na niego wymownie. – To głupie, ale oni chyba wiedzą, że nie jesteś mi obojętna, jestem zły, że ktoś inny musiał mnie do tego popchnąć bym się przyznał jak ważna jesteś dla mnie i nie, jako przyjaciółka, a jako kobieta. – Najwyraźniej do siebie pasujemy, bo kilka dni temu to Ron pchnął mnie do tego bym posłuchała serca. Wasze spojrzenia się spotkały, a ręce połączyły ze sobą. – Powiedz, od tamtej chwili kiedy dałem upust swoim uczuciom, czy coś się u ciebie zmieniło? – Ja nie mam problemu by być twoją przyjaciółką, jedyny problem byłby bym nie zapomniała czego nie robią przyjaciele, a oni na pewno się nie całują. – Wtedy myślałem, że oboje tego chcemy, że chcemy by pozostało jak kiedyś, teraz wiem, że to było idiotyczne, oboje się męczyliśmy udając, a tego czego naprawdę chcieliśmy to bycie razem. – Jesteśmy wyjątkowo głupi. Zarzuciłaś ręce na ramiona chłopaka i splotłaś je razem na jego karku. Fred przyciągnął Cię do siebie i pochylił się by sięgnąć Twoich ust. – Już nie chcę by między nami było inaczej, pragnę tylko ciebie. Wasze usta połączyły się w przyjemnym pocałunku, który był początkiem czegoś zupełnie nowego i doskonałego.
~~~~ GEORG Siedziałaś na ziemi przed kominkiem opierając się plecami o sofę, która stała za Tobą. Bawiłaś się właśnie szklaną kulą, w której śnieg wirował, a dziewczyna pośrodku poruszała się cudownie, delikatnie. Dziewczyna trzymająca w jednej ręce pluszowego misia, właśnie uniosła jedną nogę i zawirowała niczym mistrzyni baletu. – No mam cię w końcu tylko dla siebie. – Georg usiadł obok Ciebie i objął Cię mocno do siebie przyciągając.- A teraz mów o co chodzi? – To głupie, nie powiem. – przyciągnęłaś pod brodę nogi i oparłaś ją na jednym z kolan. – No już, mówi o co chodzi, dziś Mikołajki. – No właśnie o to chodzi, że dziś są Mikołajki, a ja nie znoszę tego święta. – Powiedziałaś i zakryłaś dłońmi twarz. Georg zaśmiał się i pocałował Cię tak spontanicznie, że aż sama nie mogłaś uwierzyć co właściwie się wydarzyło. Patrzyłaś na gryfona, który coraz słabiej się uśmiechał. Jego twarz wyglądała na przerażoną, co z kolei rozbawiło Ciebie. – No co? – spytałaś nie mogąc patrzyć jak chłopak męczy się w milczeniu, które zapadło pomiędzy wami. – Nic, znaczy się, to był impuls. Spojrzałaś na chłopaka spod długich, wytuszowanych rzęs i szepnęłaś uwodzicielsko – Bardzo lubię takie impulsywne zachowania. Oboje zaśmialiście się i dotknęliście się głowami. – Ile słów jest potrzebnych kobiecie by dostrzegła, jak ważna jest dla pewnego chłopaka. Nie zastanawiałaś się nawet pół minuty, od razu wystawiłaś przed siebie okrągłe „0”, które powstało z Twoich palców. – Jak to jest? – Georg spytał, spoglądając na Ciebie. – To proste, wystarczą czyny, słowa są dla osób, które nie są sobie przeznaczeni. Skoro rozumiemy się bez słów, a czyny mówią więcej niż tysiąc słów, to po co się ograniczać. Wasze usta połączyły się na nowo w zaskakująco innym pocałunku, całując się patrzyliście w swoje oczy jak zahipnotyzowani, nie mogąc oderwać się od siebie. Leżałaś w objęciach chłopaka jeszcze przez długie godziny. – Tak właściwie, to czym ty się tu bawiłaś? – Chłopak spytał, jednocześnie łapiąc za Twoją szklaną kulę i potrząsając ją. – Fajna – stwierdził i postawił ją przed kominkiem, a ogień nadawał szklanej kuli zupełnie nowego wymiaru. – To twój prezent dla ciebie – powiedziałaś i uśmiechnęłaś się do chłopaka. – Dla mnie? – Tak, kilka dni temu to ja przechwyciłam twój list do Mikołaja. – I kupiłaś mi prezent. – Sama go zrobiłam, już mówiłam nie lubię Mikołajek, w ogóle uważam, że kupowanie sobie czegoś jest mocno nie fajne, nie chcę by ktoś mi się odwdzięczał, bo zdecydowałam, że chcę podarować prezent. Dlatego zdecydowanie bardziej wolę zrobić coś sama. – Jest fantastyczne, najlepszy prezent jaki mogłem sobie wymarzyć, choć bycie z tobą jest najlepszym darem jaki istnieje. Spojrzałaś na chłopaka i musnęłaś jego wargi swoimi. – Powiedz to raz jeszcze. – Kocham cię i jestem wdzięczny losowi, że chcesz być ze mną, bo jestem pewien, że tylko ty możesz dać mi szczęście. Twoje oczy zabłyszczały czułością, a serce radowało się. – Uwielbiam to słyszeć. – Mogę mówić to za każdym razem kiedy będziesz potrzebować. Wtuliłaś się w silne ramiona Georga i powoli odpływałaś, przypuszczałaś, że jest bardzo późna noc, ale przy chłopaku czas się zupełnie zatrzymywał i bardzo Ci to pasowało. Więc pozwoliłaś sobie na tą słabość i usnęłaś w ramionach chłopaka, który stał się dla Ciebie największym oparciem. – Kocham cię maleńka – usłyszałaś i z uśmiechem oddaliłaś się do krainy snów. Podziel się wynikiem w komentarzu!
Spacerowałaś po Hogsmeade w poszukiwaniu prezentu dla Syriusza. W tym roku to jego list Mikołajkowy przechwyciłaś. Zatrzymałaś się przed jednym ze sklepów i patrzyłaś na zdobioną witrynę sklepową. Uśmiechnęłaś się sama do siebie widząc ciekawe przedmioty, które najpewniej spodobały by się Black’owi. Drzwi sklepu otworzyły się i z wewnątrz wyszła Lily Evans wraz ze swoimi koleżankami, wasze spojrzenia się złączyły, a dziewczyna podeszła do Ciebie. Rudowłosa pocałowała oba Twoje policzki – Cześć, nie mówiłaś, że dzisiaj tutaj będziesz, mogliśmy razem przyjść. Szukasz prezentu dla kogoś? Spojrzałaś przez ramię koleżanki z roku i uśmiechnęłaś się miło do jej przyjaciółek, które patrzyły na Ciebie ciekawsko. – Tak, przechwyciłam list do Mikołaja i chciałam dziś kupić już prezent dla niego. – zerknęłaś na koleżankę, która cała rozpromieniła się. – To tak samo jak ja! – dziewczyna krzyknęła uradowanie i przytuliła Cię. – Czyj list przechwyciłaś? – rudowłosa popatrzyła na Ciebie, a Ty uśmiechnęłaś się uprzejmie. – Syriusza. – Ale miałaś szczęście – dziewczyna stwierdziła i nachyliła się do Twojego ucha. – Ja przechwyciłam list Jamesa. Uniosłaś brwi i spytałaś w prost. – Myślałam, że za nim nie przepadasz, a tak się cieszysz, jakby cię to szczerze radowało. – No wiesz… – policzki dziewczyny zaróżowiły się, Evans sięgnęła do swojej twarzy i założyła długie kosmyki włosów za ucho. – Tak było, ale James teraz stał się taki inny, ostatnio razem mieliśmy zmianę, jako prefekci i udało mi się z nim porozmawiać, tak normalnie, gdy jest sam już się tak nie popisuje, no i wiesz, James zawsze mi się podobał, tylko nie podobały mi się jego dziecinne zaloty. – Rozumiem – odpowiedziałaś i lekko uśmiechnęłaś się. – A masz już pomysł co kupujesz swojemu chłopakowi? Popatrzyłaś na dziewczynę i teraz to Twoje policzki się zaczerwieniły. – Syriusz nie jest moim chłopakiem – szepnęłaś i poprawiłaś swoją torbę, by ukryć swoje zmieszanie. – Naprawdę? Zdaje mi się, że James mi mówił, że chodzicie ze sobą, zresztą tak wyglądacie. – Nie, Syriusz i ja to taki dość specyficzny rodzaj przyjaźni. Lily uniosła brew i szepnęła tak by przyjaciółki jej nie słyszały, a Ty byłaś jej za to bardzo wdzięczna. – Czyli jak? Jemu pasuje taki rodzaj przyjaźni, ale ty miałabyś ochotę na coś więcej? Nie musiałaś odpowiadać, bo dziewczyna dobrze wyczytała odpowiedź z Twojej twarzy. – Powiedz mu o tym, nie męcz się dłużej. Naprawdę. – Lily pocałowała ponownie Twój policzek i pożegnała się idąc na dalsze poszukiwania prezentu. Spotkanie z dziewczyną dało Ci sporo do myślenia. Dochodził wieczór, a Ty już miałaś skapitulować, wszystko co widziałaś nie było dość odpowiednie dla chłopaka. Ze znudzeniem weszłaś do jednego ze sklepów i w milczeniu rozejrzałaś się po półkach, sklep był dość specyficzny i miałaś wrażenie, że tu święta raczej nie są mile widziane. Łapałaś już za klamkę drzwi sklepowych, z zamiarem wyjścia, kiedy coś mignęło Ci na jednej z półek. Odwróciłaś twarz i puściłaś klamkę. Na regale poukładane były różnokolorowe rózgi. Od razu na Twojej twarzy pojawił się uśmiech. – To jest prezent idealny dla Syriusza. – pomyślałaś i zabrałaś jedną z półki. Po chwili wracałaś już do zamku cała w skowronkach. Syriuszowi na pewno nie spodoba się taki prezent, ale w tym roku zdecydowanie zasłużył sobie na rózgę. W końcu nadszedł 6 grudnia, z samego rana ubrałaś się specjalnie na tę okazję i w stroju diabełka zeszłaś na śniadanie. Już od wejścia do Wielkiej Sali widziałaś swój cel. Syriusz także szybko Cię zauważył i pomimo sporej odległości, która was dzieliła, widziałaś jak jego oczy zabłyszczały drapieżnie. – Na Lucyfera, jak w piekle musi być przyjemnie. – Syriusz stwierdził i posadził sobie Ciebie na jednym kolanie. Uśmiechnęłaś się do chłopaka i wsunęłaś sobie do buzi czekoladową kulkę, które ustawione były na stole w kształt pięknej choinki. – Mam dla ciebie prezent. – powiedziałaś i połknęłaś smakowitą przekąskę. – Mam nadzieję, że nie jesteś bardzo głodna, bo już nie mogę się doczekać tego prezentu. Twoje zęby zabłyszczały perłowo, gdy ponownie uśmiechnęłaś się szeroko. – Jestem niesamowicie spragniona. – Zażartowałaś, a oczy chłopaka pociemniały. – Nie interesuje mnie jak bardzo głodna jesteś. – chłopak wstał z miejsca i postawił Cię po drugiej stronie ławki, do ręki wziął dwa tosty i łapiąc Twoją dłoń wyszedł z Wielkiej Sali. – Syriuszu i tak dostaniesz ten prezent, nie mogę zjeść śniadania jak cywilizowany człowiek? – Nie możesz, przyszłaś na śniadanie w takim stroju, mówisz specjalnie takie rzeczy by mnie rozjuszyć i myślisz, że pozwolę ci na dręczenie mnie jeszcze jedzeniem przez godzinę. Zmrużyłaś oczy, bo gryfon dobrze rozszyfrował Twoje zamiary. Usiadłaś na kraju biurka u chłopaka w pokoju i ugryzłaś kilkukrotnie suchego tosta. – Liche to śniadanie. – Powiedziałaś, bawiąc się swoją różdżką. – No już poproszę swój prezent. Przewróciłaś oczami i rzuciłaś zaklęcie, a po chwili rzuciłaś prezent w stronę Syriusza. Chłopak potrząsnął nim i podniósł wieko pudełka. Patrzyłaś z rozbawieniem, jak Syriusz wisi nad prezentem i wpatruje się w niego przez kolejne długie minuty. Chłopak wyprostował się i po chwili popatrzył na Ciebie. – Czemu dałaś mi rózgę? – Bo byłeś niegrzeczny przez ostatni rok. – Jak to? – Syriusz podszedł do Ciebie i położył swoje dłonie na Twoich biodrach, jego oczy błyszczały, a Ty postanowiłaś wytłumaczyć mu co Cię sprowokowało do tego by podarować mu właśnie taki prezent. – Lubię cię Syriuszu i naprawdę lubię to co jest między nami, ale to jest dziwne, bo potrzebujesz mnie tylko wtedy kiedy jesteś sam, bawisz się innymi dziewczynami i bawisz się mną. Ja nie chcę być na każde twoje zawołanie, potrzebuję mieć prawdziwego chłopaka, a nie przyjaciela, który zachowuje się jak mój chłopak kiedy on tego potrzebuje. – Przygryzłaś wnętrze swojego policzka przyglądając się chłopakowi. Syriusz westchnął i przeczesał swoje włosy. Z szuflady biurka wyciągnął prezent i wsadził Ci go do ręki. – Żałuję, że ja tobie nie kupiłem rózgi. Chłopak usiadł na swoim łóżku wsuwając swój prezent pod łóżko, nagle zrobiło Ci się dziwnie przykro. Rozpakowałaś prezent od chłopaka i z wewnątrz wyciągnęłaś złotą bransoletkę z zawieszką w kształcie dwóch serduszek z koronami. Pod wieczkiem był złoty napis, który przeczytałaś – „Tak bardzo cię kocham, nigdy nie spotkałem kobiety tak wartościowej jak ty. Dziękuję ci za to, że jesteś”. Zakryłaś dłońmi twarz i zgarbiłaś się, z Twoich oczu leciały łzy, nagle zrozumiałaś, że to nie tylko wina Syriusza, że wasze relacje wyglądały właśnie w ten sposób, już dawno powinnaś powiedzieć mu prawdę. Twoja twarz została dociśnięta do torsu chłopaka, który od razu Cię przytulił. – No nie płacz. – usłyszałaś, ale nie umiałaś powstrzymać łez, one nie chciały przestać lecieć. Syriusz wziął Cię w ramiona i siadając na łóżku, pozwolił Ci na wtulenie się w niego. Oparłaś skroń o mokrą koszulę Syriusza i popatrzyłaś przed siebie, w jednej z dłoni wciąż ściskałaś prezent od chłopaka. – Już lepiej? – Pokiwałaś głową i wierzchem dłoni wytarłaś mokre policzki i nos. – To bardzo kobiece. – Syriusz zażartował, a Ty mimowolnie się uśmiechnęłaś. – Daj założę ci ją. Wręczyłaś pudełeczko chłopakowi, który wyciągnął bransoletkę i zapiął Ci ją na nadgarstku. – Podoba ci się? Pokiwałaś głową i poruszałaś dłonią patrząc na mieniącą się biżuterię. – Powiesz coś? Zaprzeczyłaś i zacisnęłaś powieki czując, że za chwilę znów się popłaczesz. – Jak zaraz się nie odezwiesz to normalnie dostaniesz w tyłek. Popatrzyłaś na chłopaka i spostrzegłaś, że jego oczy błyszczą w podobny sposób do twoich. – Czemu masz takie mokre oczy? Syriusz machinalnie potarł dłonią oczy i uśmiechnął się głupio. – Bo się spociły. Przekręciłaś głowę w bok, a chłopak odparł. – Nie lubię, gdy płaczesz, poza tym mogłem się domyślić, że czekasz na mój ruch. Jesteś prawdziwą, kruchą dziewczyną, powinienem to przewidzieć. Przepraszam. Twoje oczy zadrżały. Objęłaś Syriusza i złączyłaś wasze usta, a kiedy ponownie zerknęliście na siebie Syriusz spytał – Czy powinienem spytać czy chcesz być ze mną, czy już ustaliliśmy, że tak? Zaśmiałaś się wesoło i pokiwałaś głową. Chłopak pogładził Twój policzek i pocałował Cię delikatnie. – Liczę, że w przyszłym roku dostanę lepszy prezent. – Na pewno. – odparłaś, a Syriusz ponownie dobrał się do Twoich ust. Podziel się wynikiem w komentarzu!
~~~~ FRED Stałaś przed sklepem ze sprzętem do Quidditcha i w myślach prowadziłaś ze sobą zawziętą dyskusję, jedna Ty zdecydowanie upierała się przy wyborze na prezent Mikołajkowy dla bliźniaków mioteł wyścigowych, z kolei ta druga Ty wciąż tupała nogą i wmawiała Ci, że nie warto dawać chłopakom tak drogiego prezentu, bo oni poczują się urażeni. – Kto wygrywa? – usłyszałaś tuż obok swojego ucha i odwróciłaś się szybko by spojrzeć na jasne oczy w oprawie rudych rzęs. Rude włosy gęsto opadały chłopakowi na czoło, a jego piegi były wszechobecne na jego twarzy. – Boże Ron, jak ty mnie wystraszyłeś. – Powiedziałaś, łapiąc się na serce. – Stoisz tu dobre pół godziny chyba, jestem pewien, że już kilka razy cię widziałem przy tej witrynie i nie zmieniłaś swojej pozycji. Uśmiechnęłaś się i założyłaś za ucho kosmyk swoich włosów. – Bo widzisz, zastanawiam się. – Zdaje mi się, że już to sam zauważyłem, ale nie rozumiem nad czym. – chłopak stwierdził retorycznie i popatrzył na miotłę, która elegancko prezentowała się za czystą szybą sklepową. – Ty przecież nawet nie jesteś w drużynie – stwierdził, a Ty mu od razu przytaknęłaś. – Chciałam kupić tę miotłę na prezent komuś, ale wciąż się waham. Ron wybałuszył na Ciebie oczy i z błyskiem zerknął na miotłę. – Merlinie nie wiem czyją kartkę przechwyciłaś, ale oddałbym wszystkie prezenty świata by dostać taką miotłę, choć wiem, że to nie mój list przechwyciłaś, nie lubisz mnie na tyle by sprezentować mi taką miotłę. Popatrzyłaś na Rona, który przykleił się niczym glonojad do szyby. – Podoba ci się? – spytałaś, choć dobrze znałaś odpowiedź. Ron prychnął i popatrzył na Ciebie. – Jeszcze jak, ten ktoś ma farta. – Jeszcze nie podjęłam decyzji. -Powiedziałaś, a chłopak zmierzył dokładnie Twoją twarz wzrokiem. – Nieważne, ja wiem, że ją kupisz. – Skąd? – spytałaś i przygryzłaś wargę. – Bo twoje za jest dużo silniejsze niż przeciw, to widać, robisz debatę w myślach tylko dla zasady, sercem już ją kupiłaś dla tego kogoś. – Ron skwitował i odszedł wsuwając dłonie do kieszeni i kiedy tak patrzyłaś na plecy oddalającego się chłopaka, olśniło Cię, a uśmiech rozbłysł na Twoich ustach. Po chwili wyszłaś ze sklepu z wielkim pakunkiem, w który owinięte były trzy wyścigowe miotły. Ron uświadomił Ci coś bardzo cennego. Od samego początku chciałaś kupić miotły chłopakom, lubiłaś ich, a do Freda czułaś zdecydowanie coś więcej, chłopak, gdy pierwszy raz Cię pocałował rozpoczął pomiędzy wami zupełnie nową podróż i choć później postanowiliście nie wspominać tego by nie tracić przyjaźni pomiędzy wami, to jednak uczucie nie wygasło i miałaś zamiar ponownie go w tym uświadomić. 6 grudnia przyszedł szybciej niż Ci się wydawało, po porannym śniadaniu wysłałaś prezenty do Freda, Georga i Rona, a później wesoło podążyłaś na zajęcia. Nuciłaś pod nosem ulubioną piosenkę świąteczną, gdy za sobą usłyszałaś głośne uderzanie stóp o posadzkę, od razu odskoczyłaś w bok, a dopiero po chwili popatrzyłaś za siebie, by zobaczyć trzech rudych chłopców biegnących w Twoim kierunku. Po chwili wylądowałaś w epicentrum mocnych uścisków i wrzasków, nie rozumiałaś zupełnie nic z tego co wykrzykiwali chłopcy, ale jedno było dla Ciebie bardzo zauważalne, Fred był najbliżej Ciebie i to jego ramiona miałaś owinięte wokół swojej tali. Przytuliłaś się do chłopaka, który ciągle coś jazgotał, wraz ze swoimi braćmi. Po chwili zrobiło się spokojniej i jakby luźniej, uchyliłaś oczy i spojrzałaś na zaskoczone miny Georga i Rona, którzy ze spuszczonymi ramionami przyglądali się Tobie w objęciach Freda. Odchrząknęłaś i opuściłaś ramiona, gryfon także poszedł w Twoje ślady, a pozostała dwójka patrzyła to na Ciebie to na brata. – Em… Rozumiem, że prezenty się spodobały? Na trzech piegowatych twarzach pojawiły się piękne, białe uśmiechy, które radowały Twoje serce. – Nigdy bym się nie spodziewał takiego podarunku – powiedział Georg, a Ron dokończył. – Zastanawiałem się, czy przypadkiem nie przechwyciłaś listu, któregoś z moich braci, ale w życiu nie pomyślałbym, że i mi sprezentujesz taki cudowny prezent, przecież mnie nawet nie lubisz. – Nie prawda, lubię cię, ale zdecydowanie lepiej odnajduję się w towarzystwie twoich braci. – puściłaś oczko do chłopaka i objęłaś w pasie obu bliźniaków. – Trele morele, ja uważam braciszku, że Fred chciałby porozmawiać sobie teraz z naszym Mikołajem, więc nie zabieraj już więcej czasu tej dwójce. Chłopak pocałował Cię w policzek i szepnął – dziękuję za cudowny prezent, te Mikołajki już są na pierwszym miejscu najlepszych wydarzeń w moim życiu. – Dzięki za miotłę! – Ron krzyknął przy końcu korytarza ciągnący za ramię przez Georga. – O co im chodziło? – spytałaś Freda, patrząc na niego wymownie. – To głupie, ale oni chyba wiedzą, że nie jesteś mi obojętna, jestem zły, że ktoś inny musiał mnie do tego popchnąć bym się przyznał jak ważna jesteś dla mnie i nie, jako przyjaciółka, a jako kobieta. – Najwyraźniej do siebie pasujemy, bo kilka dni temu to Ron pchnął mnie do tego bym posłuchała serca. Wasze spojrzenia się spotkały, a ręce połączyły ze sobą. – Powiedz, od tamtej chwili kiedy dałem upust swoim uczuciom, czy coś się u ciebie zmieniło? – Ja nie mam problemu by być twoją przyjaciółką, jedyny problem byłby bym nie zapomniała czego nie robią przyjaciele, a oni na pewno się nie całują. – Wtedy myślałem, że oboje tego chcemy, że chcemy by pozostało jak kiedyś, teraz wiem, że to było idiotyczne, oboje się męczyliśmy udając, a tego czego naprawdę chcieliśmy to bycie razem. – Jesteśmy wyjątkowo głupi. Zarzuciłaś ręce na ramiona chłopaka i splotłaś je razem na jego karku. Fred przyciągnął Cię do siebie i pochylił się by sięgnąć Twoich ust. – Już nie chcę by między nami było inaczej, pragnę tylko ciebie. Wasze usta połączyły się w przyjemnym pocałunku, który był początkiem czegoś zupełnie nowego i doskonałego. ~~~~ GEORG Siedziałaś na ziemi przed kominkiem opierając się plecami o sofę, która stała za Tobą. Bawiłaś się właśnie szklaną kulą, w której śnieg wirował, a dziewczyna pośrodku poruszała się cudownie, delikatnie. Dziewczyna trzymająca w jednej ręce pluszowego misia, właśnie uniosła jedną nogę i zawirowała niczym mistrzyni baletu. – No mam cię w końcu tylko dla siebie. – Georg usiadł obok Ciebie i objął Cię mocno do siebie przyciągając.- A teraz mów o co chodzi? – To głupie, nie powiem. – przyciągnęłaś pod brodę nogi i oparłaś ją na jednym z kolan. – No już, mówi o co chodzi, dziś Mikołajki. – No właśnie o to chodzi, że dziś są Mikołajki, a ja nie znoszę tego święta. – Powiedziałaś i zakryłaś dłońmi twarz. Georg zaśmiał się i pocałował Cię tak spontanicznie, że aż sama nie mogłaś uwierzyć co właściwie się wydarzyło. Patrzyłaś na gryfona, który coraz słabiej się uśmiechał. Jego twarz wyglądała na przerażoną, co z kolei rozbawiło Ciebie. – No co? – spytałaś nie mogąc patrzyć jak chłopak męczy się w milczeniu, które zapadło pomiędzy wami. – Nic, znaczy się, to był impuls. Spojrzałaś na chłopaka spod długich, wytuszowanych rzęs i szepnęłaś uwodzicielsko – Bardzo lubię takie impulsywne zachowania. Oboje zaśmialiście się i dotknęliście się głowami. – Ile słów jest potrzebnych kobiecie by dostrzegła, jak ważna jest dla pewnego chłopaka. Nie zastanawiałaś się nawet pół minuty, od razu wystawiłaś przed siebie okrągłe „0”, które powstało z Twoich palców. – Jak to jest? – Georg spytał, spoglądając na Ciebie. – To proste, wystarczą czyny, słowa są dla osób, które nie są sobie przeznaczeni. Skoro rozumiemy się bez słów, a czyny mówią więcej niż tysiąc słów, to po co się ograniczać. Wasze usta połączyły się na nowo w zaskakująco innym pocałunku, całując się patrzyliście w swoje oczy jak zahipnotyzowani, nie mogąc oderwać się od siebie. Leżałaś w objęciach chłopaka jeszcze przez długie godziny. – Tak właściwie, to czym ty się tu bawiłaś? – Chłopak spytał, jednocześnie łapiąc za Twoją szklaną kulę i potrząsając ją. – Fajna – stwierdził i postawił ją przed kominkiem, a ogień nadawał szklanej kuli zupełnie nowego wymiaru. – To twój prezent dla ciebie – powiedziałaś i uśmiechnęłaś się do chłopaka. – Dla mnie? – Tak, kilka dni temu to ja przechwyciłam twój list do Mikołaja. – I kupiłaś mi prezent. – Sama go zrobiłam, już mówiłam nie lubię Mikołajek, w ogóle uważam, że kupowanie sobie czegoś jest mocno nie fajne, nie chcę by ktoś mi się odwdzięczał, bo zdecydowałam, że chcę podarować prezent. Dlatego zdecydowanie bardziej wolę zrobić coś sama. – Jest fantastyczne, najlepszy prezent jaki mogłem sobie wymarzyć, choć bycie z tobą jest najlepszym darem jaki istnieje. Spojrzałaś na chłopaka i musnęłaś jego wargi swoimi. – Powiedz to raz jeszcze. – Kocham cię i jestem wdzięczny losowi, że chcesz być ze mną, bo jestem pewien, że tylko ty możesz dać mi szczęście. Twoje oczy zabłyszczały czułością, a serce radowało się. – Uwielbiam to słyszeć. – Mogę mówić to za każdym razem kiedy będziesz potrzebować. Wtuliłaś się w silne ramiona Georga i powoli odpływałaś, przypuszczałaś, że jest bardzo późna noc, ale przy chłopaku czas się zupełnie zatrzymywał i bardzo Ci to pasowało. Więc pozwoliłaś sobie na tą słabość i usnęłaś w ramionach chłopaka, który stał się dla Ciebie największym oparciem. – Kocham cię maleńka – usłyszałaś i z uśmiechem oddaliłaś się do krainy snów. Podziel się wynikiem w komentarzu! 😍😍😍Fred😍😍😍
clovers
Syriusz!
Spacerowałaś po Hogsmeade w poszukiwaniu prezentu dla Syriusza. W tym roku to jego list Mikołajkowy przechwyciłaś. Zatrzymałaś się przed jednym ze sklepów i patrzyłaś na zdobioną witrynę sklepową.
Uśmiechnęłaś się sama do siebie widząc ciekawe przedmioty, które najpewniej spodobały by się Black’owi.
Drzwi sklepu otworzyły się i z wewnątrz wyszła Lily Evans wraz ze swoimi koleżankami, wasze spojrzenia się złączyły, a dziewczyna podeszła do Ciebie. Rudowłosa pocałowała oba Twoje policzki – Cześć, nie mówiłaś, że dzisiaj tutaj będziesz, mogliśmy razem przyjść. Szukasz prezentu dla kogoś?
Spojrzałaś przez ramię koleżanki z roku i uśmiechnęłaś się miło do jej przyjaciółek, które patrzyły na Ciebie ciekawsko.
– Tak, przechwyciłam list do Mikołaja i chciałam dziś kupić już prezent dla niego. – zerknęłaś na koleżankę, która cała rozpromieniła się.
– To tak samo jak ja! – dziewczyna krzyknęła uradowanie i przytuliła Cię.
– Czyj list przechwyciłaś? – rudowłosa popatrzyła na Ciebie, a Ty uśmiechnęłaś się uprzejmie. – Syriusza.
– Ale miałaś szczęście – dziewczyna stwierdziła i nachyliła się do Twojego ucha. – Ja przechwyciłam list Jamesa.
Uniosłaś brwi i spytałaś w prost. – Myślałam, że za nim nie przepadasz, a tak się cieszysz, jakby cię to szczerze radowało.
– No wiesz… – policzki dziewczyny zaróżowiły się, Evans sięgnęła do swojej twarzy i założyła długie kosmyki włosów za ucho. – Tak było, ale James teraz stał się taki inny, ostatnio razem mieliśmy zmianę, jako prefekci i udało mi się z nim porozmawiać, tak normalnie, gdy jest sam już się tak nie popisuje, no i wiesz, James zawsze mi się podobał, tylko nie podobały mi się jego dziecinne zaloty.
– Rozumiem – odpowiedziałaś i lekko uśmiechnęłaś się.
– A masz już pomysł co kupujesz swojemu chłopakowi?
Popatrzyłaś na dziewczynę i teraz to Twoje policzki się zaczerwieniły. – Syriusz nie jest moim chłopakiem – szepnęłaś i poprawiłaś swoją torbę, by ukryć swoje zmieszanie.
– Naprawdę? Zdaje mi się, że James mi mówił, że chodzicie ze sobą, zresztą tak wyglądacie.
– Nie, Syriusz i ja to taki dość specyficzny rodzaj przyjaźni.
Lily uniosła brew i szepnęła tak by przyjaciółki jej nie słyszały, a Ty byłaś jej za to bardzo wdzięczna. – Czyli jak? Jemu pasuje taki rodzaj przyjaźni, ale ty miałabyś ochotę na coś więcej?
Nie musiałaś odpowiadać, bo dziewczyna dobrze wyczytała odpowiedź z Twojej twarzy.
– Powiedz mu o tym, nie męcz się dłużej. Naprawdę. – Lily pocałowała ponownie Twój policzek i pożegnała się idąc na dalsze poszukiwania prezentu. Spotkanie z dziewczyną dało Ci sporo do myślenia.
Dochodził wieczór, a Ty już miałaś skapitulować, wszystko co widziałaś nie było dość odpowiednie dla chłopaka. Ze znudzeniem weszłaś do jednego ze sklepów i w milczeniu rozejrzałaś się po półkach, sklep był dość specyficzny i miałaś wrażenie, że tu święta raczej nie są mile widziane. Łapałaś już za klamkę drzwi sklepowych, z zamiarem wyjścia, kiedy coś mignęło Ci na jednej z półek.
Odwróciłaś twarz i puściłaś klamkę.
Na regale poukładane były różnokolorowe rózgi. Od razu na Twojej twarzy pojawił się uśmiech. – To jest prezent idealny dla Syriusza. – pomyślałaś i zabrałaś jedną z półki. Po chwili wracałaś już do zamku cała w skowronkach. Syriuszowi na pewno nie spodoba się taki prezent, ale w tym roku zdecydowanie zasłużył sobie na rózgę.
W końcu nadszedł 6 grudnia, z samego rana ubrałaś się specjalnie na tę okazję i w stroju diabełka zeszłaś na śniadanie.
Już od wejścia do Wielkiej Sali widziałaś swój cel. Syriusz także szybko Cię zauważył i pomimo sporej odległości, która was dzieliła, widziałaś jak jego oczy zabłyszczały drapieżnie.
– Na Lucyfera, jak w piekle musi być przyjemnie. – Syriusz stwierdził i posadził sobie Ciebie na jednym kolanie.
Uśmiechnęłaś się do chłopaka i wsunęłaś sobie do buzi czekoladową kulkę, które ustawione były na stole w kształt pięknej choinki.
– Mam dla ciebie prezent. – powiedziałaś i połknęłaś smakowitą przekąskę.
– Mam nadzieję, że nie jesteś bardzo głodna, bo już nie mogę się doczekać tego prezentu.
Twoje zęby zabłyszczały perłowo, gdy ponownie uśmiechnęłaś się szeroko. – Jestem niesamowicie spragniona. – Zażartowałaś, a oczy chłopaka pociemniały.
– Nie interesuje mnie jak bardzo głodna jesteś. – chłopak wstał z miejsca i postawił Cię po drugiej stronie ławki, do ręki wziął dwa tosty i łapiąc Twoją dłoń wyszedł z Wielkiej Sali.
– Syriuszu i tak dostaniesz ten prezent, nie mogę zjeść śniadania jak cywilizowany człowiek?
– Nie możesz, przyszłaś na śniadanie w takim stroju, mówisz specjalnie takie rzeczy by mnie rozjuszyć i myślisz, że pozwolę ci na dręczenie mnie jeszcze jedzeniem przez godzinę.
Zmrużyłaś oczy, bo gryfon dobrze rozszyfrował Twoje zamiary.
Usiadłaś na kraju biurka u chłopaka w pokoju i ugryzłaś kilkukrotnie suchego tosta.
– Liche to śniadanie. – Powiedziałaś, bawiąc się swoją różdżką.
– No już poproszę swój prezent.
Przewróciłaś oczami i rzuciłaś zaklęcie, a po chwili rzuciłaś prezent w stronę Syriusza.
Chłopak potrząsnął nim i podniósł wieko pudełka.
Patrzyłaś z rozbawieniem, jak Syriusz wisi nad prezentem i wpatruje się w niego przez kolejne długie minuty.
Chłopak wyprostował się i po chwili popatrzył na Ciebie.
– Czemu dałaś mi rózgę?
– Bo byłeś niegrzeczny przez ostatni rok.
– Jak to? – Syriusz podszedł do Ciebie i położył swoje dłonie na Twoich biodrach, jego oczy błyszczały, a Ty postanowiłaś wytłumaczyć mu co Cię sprowokowało do tego by podarować mu właśnie taki prezent.
– Lubię cię Syriuszu i naprawdę lubię to co jest między nami, ale to jest dziwne, bo potrzebujesz mnie tylko wtedy kiedy jesteś sam, bawisz się innymi dziewczynami i bawisz się mną. Ja nie chcę być na każde twoje zawołanie, potrzebuję mieć prawdziwego chłopaka, a nie przyjaciela, który zachowuje się jak mój chłopak kiedy on tego potrzebuje. – Przygryzłaś wnętrze swojego policzka przyglądając się chłopakowi.
Syriusz westchnął i przeczesał swoje włosy. Z szuflady biurka wyciągnął prezent i wsadził Ci go do ręki. – Żałuję, że ja tobie nie kupiłem rózgi.
Chłopak usiadł na swoim łóżku wsuwając swój prezent pod łóżko, nagle zrobiło Ci się dziwnie przykro. Rozpakowałaś prezent od chłopaka i z wewnątrz wyciągnęłaś złotą bransoletkę z zawieszką w kształcie dwóch serduszek z koronami. Pod wieczkiem był złoty napis, który przeczytałaś – „Tak bardzo cię kocham, nigdy nie spotkałem kobiety tak wartościowej jak ty. Dziękuję ci za to, że jesteś”.
Zakryłaś dłońmi twarz i zgarbiłaś się, z Twoich oczu leciały łzy, nagle zrozumiałaś, że to nie tylko wina Syriusza, że wasze relacje wyglądały właśnie w ten sposób, już dawno powinnaś powiedzieć mu prawdę.
Twoja twarz została dociśnięta do torsu chłopaka, który od razu Cię przytulił. – No nie płacz. – usłyszałaś, ale nie umiałaś powstrzymać łez, one nie chciały przestać lecieć.
Syriusz wziął Cię w ramiona i siadając na łóżku, pozwolił Ci na wtulenie się w niego.
Oparłaś skroń o mokrą koszulę Syriusza i popatrzyłaś przed siebie, w jednej z dłoni wciąż ściskałaś prezent od chłopaka.
– Już lepiej? – Pokiwałaś głową i wierzchem dłoni wytarłaś mokre policzki i nos.
– To bardzo kobiece. – Syriusz zażartował, a Ty mimowolnie się uśmiechnęłaś.
– Daj założę ci ją.
Wręczyłaś pudełeczko chłopakowi, który wyciągnął bransoletkę i zapiął Ci ją na nadgarstku.
– Podoba ci się?
Pokiwałaś głową i poruszałaś dłonią patrząc na mieniącą się biżuterię.
– Powiesz coś?
Zaprzeczyłaś i zacisnęłaś powieki czując, że za chwilę znów się popłaczesz.
– Jak zaraz się nie odezwiesz to normalnie dostaniesz w tyłek.
Popatrzyłaś na chłopaka i spostrzegłaś, że jego oczy błyszczą w podobny sposób do twoich.
– Czemu masz takie mokre oczy?
Syriusz machinalnie potarł dłonią oczy i uśmiechnął się głupio. – Bo się spociły. Przekręciłaś głowę w bok, a chłopak odparł. – Nie lubię, gdy płaczesz, poza tym mogłem się domyślić, że czekasz na mój ruch. Jesteś prawdziwą, kruchą dziewczyną, powinienem to przewidzieć. Przepraszam.
Twoje oczy zadrżały. Objęłaś Syriusza i złączyłaś wasze usta, a kiedy ponownie zerknęliście na siebie Syriusz spytał – Czy powinienem spytać czy chcesz być ze mną, czy już ustaliliśmy, że tak?
Zaśmiałaś się wesoło i pokiwałaś głową.
Chłopak pogładził Twój policzek i pocałował Cię delikatnie. – Liczę, że w przyszłym roku dostanę lepszy prezent.
– Na pewno. – odparłaś, a Syriusz ponownie dobrał się do Twoich ust. Podziel się wynikiem w komentarzu!
V...s
Mój Freddie!
Lily_Luna
Syriusz
crybaby13_
James
Nothingtoleft10
Bliźniacy
~~~~ FRED
Stałaś przed sklepem ze sprzętem do Quidditcha i w myślach prowadziłaś ze sobą zawziętą dyskusję, jedna Ty zdecydowanie upierała się przy wyborze na prezent Mikołajkowy dla bliźniaków mioteł wyścigowych, z kolei ta druga Ty wciąż tupała nogą i wmawiała Ci, że nie warto dawać chłopakom tak drogiego prezentu, bo oni poczują się urażeni.
– Kto wygrywa? – usłyszałaś tuż obok swojego ucha i odwróciłaś się szybko by spojrzeć na jasne oczy w oprawie rudych rzęs. Rude włosy gęsto opadały chłopakowi na czoło, a jego piegi były wszechobecne na jego twarzy.
– Boże Ron, jak ty mnie wystraszyłeś. – Powiedziałaś, łapiąc się na serce.
– Stoisz tu dobre pół godziny chyba, jestem pewien, że już kilka razy cię widziałem przy tej witrynie i nie zmieniłaś swojej pozycji.
Uśmiechnęłaś się i założyłaś za ucho kosmyk swoich włosów. – Bo widzisz, zastanawiam się.
– Zdaje mi się, że już to sam zauważyłem, ale nie rozumiem nad czym. – chłopak stwierdził retorycznie i popatrzył na miotłę, która elegancko prezentowała się za czystą szybą sklepową. – Ty przecież nawet nie jesteś w drużynie – stwierdził, a Ty mu od razu przytaknęłaś.
– Chciałam kupić tę miotłę na prezent komuś, ale wciąż się waham.
Ron wybałuszył na Ciebie oczy i z błyskiem zerknął na miotłę. – Merlinie nie wiem czyją kartkę przechwyciłaś, ale oddałbym wszystkie prezenty świata by dostać taką miotłę, choć wiem, że to nie mój list przechwyciłaś, nie lubisz mnie na tyle by sprezentować mi taką miotłę.
Popatrzyłaś na Rona, który przykleił się niczym glonojad do szyby.
– Podoba ci się? – spytałaś, choć dobrze znałaś odpowiedź. Ron prychnął i popatrzył na Ciebie. – Jeszcze jak, ten ktoś ma farta.
– Jeszcze nie podjęłam decyzji. -Powiedziałaś, a chłopak zmierzył dokładnie Twoją twarz wzrokiem. – Nieważne, ja wiem, że ją kupisz.
– Skąd? – spytałaś i przygryzłaś wargę.
– Bo twoje za jest dużo silniejsze niż przeciw, to widać, robisz debatę w myślach tylko dla zasady, sercem już ją kupiłaś dla tego kogoś. – Ron skwitował i odszedł wsuwając dłonie do kieszeni i kiedy tak patrzyłaś na plecy oddalającego się chłopaka, olśniło Cię, a uśmiech rozbłysł na Twoich ustach.
Po chwili wyszłaś ze sklepu z wielkim pakunkiem, w który owinięte były trzy wyścigowe miotły. Ron uświadomił Ci coś bardzo cennego. Od samego początku chciałaś kupić miotły chłopakom, lubiłaś ich, a do Freda czułaś zdecydowanie coś więcej, chłopak, gdy pierwszy raz Cię pocałował rozpoczął pomiędzy wami zupełnie nową podróż i choć później postanowiliście nie wspominać tego by nie tracić przyjaźni pomiędzy wami, to jednak uczucie nie wygasło i miałaś zamiar ponownie go w tym uświadomić.
6 grudnia przyszedł szybciej niż Ci się wydawało, po porannym śniadaniu wysłałaś prezenty do Freda, Georga i Rona, a później wesoło podążyłaś na zajęcia. Nuciłaś pod nosem ulubioną piosenkę świąteczną, gdy za sobą usłyszałaś głośne uderzanie stóp o posadzkę, od razu odskoczyłaś w bok, a dopiero po chwili popatrzyłaś za siebie, by zobaczyć trzech rudych chłopców biegnących w Twoim kierunku. Po chwili wylądowałaś w epicentrum mocnych uścisków i wrzasków, nie rozumiałaś zupełnie nic z tego co wykrzykiwali chłopcy, ale jedno było dla Ciebie bardzo zauważalne, Fred był najbliżej Ciebie i to jego ramiona miałaś owinięte wokół swojej tali. Przytuliłaś się do chłopaka, który ciągle coś jazgotał, wraz ze swoimi braćmi.
Po chwili zrobiło się spokojniej i jakby luźniej, uchyliłaś oczy i spojrzałaś na zaskoczone miny Georga i Rona, którzy ze spuszczonymi ramionami przyglądali się Tobie w objęciach Freda.
Odchrząknęłaś i opuściłaś ramiona, gryfon także poszedł w Twoje ślady, a pozostała dwójka patrzyła to na Ciebie to na brata.
– Em… Rozumiem, że prezenty się spodobały?
Na trzech piegowatych twarzach pojawiły się piękne, białe uśmiechy, które radowały Twoje serce.
– Nigdy bym się nie spodziewał takiego podarunku – powiedział Georg, a Ron dokończył. – Zastanawiałem się, czy przypadkiem nie przechwyciłaś listu, któregoś z moich braci, ale w życiu nie pomyślałbym, że i mi sprezentujesz taki cudowny prezent, przecież mnie nawet nie lubisz.
– Nie prawda, lubię cię, ale zdecydowanie lepiej odnajduję się w towarzystwie twoich braci. – puściłaś oczko do chłopaka i objęłaś w pasie obu bliźniaków.
– Trele morele, ja uważam braciszku, że Fred chciałby porozmawiać sobie teraz z naszym Mikołajem, więc nie zabieraj już więcej czasu tej dwójce.
Chłopak pocałował Cię w policzek i szepnął – dziękuję za cudowny prezent, te Mikołajki już są na pierwszym miejscu najlepszych wydarzeń w moim życiu.
– Dzięki za miotłę! – Ron krzyknął przy końcu korytarza ciągnący za ramię przez Georga.
– O co im chodziło? – spytałaś Freda, patrząc na niego wymownie.
– To głupie, ale oni chyba wiedzą, że nie jesteś mi obojętna, jestem zły, że ktoś inny musiał mnie do tego popchnąć bym się przyznał jak ważna jesteś dla mnie i nie, jako przyjaciółka, a jako kobieta.
– Najwyraźniej do siebie pasujemy, bo kilka dni temu to Ron pchnął mnie do tego bym posłuchała serca.
Wasze spojrzenia się spotkały, a ręce połączyły ze sobą.
– Powiedz, od tamtej chwili kiedy dałem upust swoim uczuciom, czy coś się u ciebie zmieniło?
– Ja nie mam problemu by być twoją przyjaciółką, jedyny problem byłby bym nie zapomniała czego nie robią przyjaciele, a oni na pewno się nie całują. – Wtedy myślałem, że oboje tego chcemy, że chcemy by pozostało jak kiedyś, teraz wiem, że to było idiotyczne, oboje się męczyliśmy udając, a tego czego naprawdę chcieliśmy to bycie razem.
– Jesteśmy wyjątkowo głupi.
Zarzuciłaś ręce na ramiona chłopaka i splotłaś je razem na jego karku.
Fred przyciągnął Cię do siebie i pochylił się by sięgnąć Twoich ust.
– Już nie chcę by między nami było inaczej, pragnę tylko ciebie.
Wasze usta połączyły się w przyjemnym pocałunku, który był początkiem czegoś zupełnie nowego i doskonałego.
~~~~ GEORG
Siedziałaś na ziemi przed kominkiem opierając się plecami o sofę, która stała za Tobą.
Bawiłaś się właśnie szklaną kulą, w której śnieg wirował, a dziewczyna pośrodku poruszała się cudownie, delikatnie.
Dziewczyna trzymająca w jednej ręce pluszowego misia, właśnie uniosła jedną nogę i zawirowała niczym mistrzyni baletu.
– No mam cię w końcu tylko dla siebie. – Georg usiadł obok Ciebie i objął Cię mocno do siebie przyciągając.- A teraz mów o co chodzi?
– To głupie, nie powiem. – przyciągnęłaś pod brodę nogi i oparłaś ją na jednym z kolan.
– No już, mówi o co chodzi, dziś Mikołajki.
– No właśnie o to chodzi, że dziś są Mikołajki, a ja nie znoszę tego święta. – Powiedziałaś i zakryłaś dłońmi twarz.
Georg zaśmiał się i pocałował Cię tak spontanicznie, że aż sama nie mogłaś uwierzyć co właściwie się wydarzyło.
Patrzyłaś na gryfona, który coraz słabiej się uśmiechał. Jego twarz wyglądała na przerażoną, co z kolei rozbawiło Ciebie.
– No co? – spytałaś nie mogąc patrzyć jak chłopak męczy się w milczeniu, które zapadło pomiędzy wami.
– Nic, znaczy się, to był impuls.
Spojrzałaś na chłopaka spod długich, wytuszowanych rzęs i szepnęłaś uwodzicielsko – Bardzo lubię takie impulsywne zachowania.
Oboje zaśmialiście się i dotknęliście się głowami.
– Ile słów jest potrzebnych kobiecie by dostrzegła, jak ważna jest dla pewnego chłopaka.
Nie zastanawiałaś się nawet pół minuty, od razu wystawiłaś przed siebie okrągłe „0”, które powstało z Twoich palców.
– Jak to jest? – Georg spytał, spoglądając na Ciebie.
– To proste, wystarczą czyny, słowa są dla osób, które nie są sobie przeznaczeni. Skoro rozumiemy się bez słów, a czyny mówią więcej niż tysiąc słów, to po co się ograniczać.
Wasze usta połączyły się na nowo w zaskakująco innym pocałunku, całując się patrzyliście w swoje oczy jak zahipnotyzowani, nie mogąc oderwać się od siebie.
Leżałaś w objęciach chłopaka jeszcze przez długie godziny.
– Tak właściwie, to czym ty się tu bawiłaś? – Chłopak spytał, jednocześnie łapiąc za Twoją szklaną kulę i potrząsając ją.
– Fajna – stwierdził i postawił ją przed kominkiem, a ogień nadawał szklanej kuli zupełnie nowego wymiaru.
– To twój prezent dla ciebie – powiedziałaś i uśmiechnęłaś się do chłopaka.
– Dla mnie?
– Tak, kilka dni temu to ja przechwyciłam twój list do Mikołaja.
– I kupiłaś mi prezent.
– Sama go zrobiłam, już mówiłam nie lubię Mikołajek, w ogóle uważam, że kupowanie sobie czegoś jest mocno nie fajne, nie chcę by ktoś mi się odwdzięczał, bo zdecydowałam, że chcę podarować prezent. Dlatego zdecydowanie bardziej wolę zrobić coś sama.
– Jest fantastyczne, najlepszy prezent jaki mogłem sobie wymarzyć, choć bycie z tobą jest najlepszym darem jaki istnieje.
Spojrzałaś na chłopaka i musnęłaś jego wargi swoimi.
– Powiedz to raz jeszcze.
– Kocham cię i jestem wdzięczny losowi, że chcesz być ze mną, bo jestem pewien, że tylko ty możesz dać mi szczęście.
Twoje oczy zabłyszczały czułością, a serce radowało się. – Uwielbiam to słyszeć.
– Mogę mówić to za każdym razem kiedy będziesz potrzebować.
Wtuliłaś się w silne ramiona Georga i powoli odpływałaś, przypuszczałaś, że jest bardzo późna noc, ale przy chłopaku czas się zupełnie zatrzymywał i bardzo Ci to pasowało. Więc pozwoliłaś sobie na tą słabość i usnęłaś w ramionach chłopaka, który stał się dla Ciebie największym oparciem.
– Kocham cię maleńka – usłyszałaś i z uśmiechem oddaliłaś się do krainy snów. Podziel się wynikiem w komentarzu!
truskava05
Dumbledore
Jednak najbardziej niepokojace jest to, ze to jest moj chlopak
Be_lumi
Dumbledor😀
KlaudiaPotterHead
Spacerowałaś po Hogsmeade w poszukiwaniu prezentu dla Syriusza. W tym roku to jego list Mikołajkowy przechwyciłaś. Zatrzymałaś się przed jednym ze sklepów i patrzyłaś na zdobioną witrynę sklepową.
Uśmiechnęłaś się sama do siebie widząc ciekawe przedmioty, które najpewniej spodobały by się Black’owi.
Drzwi sklepu otworzyły się i z wewnątrz wyszła Lily Evans wraz ze swoimi koleżankami, wasze spojrzenia się złączyły, a dziewczyna podeszła do Ciebie. Rudowłosa pocałowała oba Twoje policzki – Cześć, nie mówiłaś, że dzisiaj tutaj będziesz, mogliśmy razem przyjść. Szukasz prezentu dla kogoś?
Spojrzałaś przez ramię koleżanki z roku i uśmiechnęłaś się miło do jej przyjaciółek, które patrzyły na Ciebie ciekawsko.
– Tak, przechwyciłam list do Mikołaja i chciałam dziś kupić już prezent dla niego. – zerknęłaś na koleżankę, która cała rozpromieniła się.
– To tak samo jak ja! – dziewczyna krzyknęła uradowanie i przytuliła Cię.
– Czyj list przechwyciłaś? – rudowłosa popatrzyła na Ciebie, a Ty uśmiechnęłaś się uprzejmie. – Syriusza.
– Ale miałaś szczęście – dziewczyna stwierdziła i nachyliła się do Twojego ucha. – Ja przechwyciłam list Jamesa.
Uniosłaś brwi i spytałaś w prost. – Myślałam, że za nim nie przepadasz, a tak się cieszysz, jakby cię to szczerze radowało.
– No wiesz… – policzki dziewczyny zaróżowiły się, Evans sięgnęła do swojej twarzy i założyła długie kosmyki włosów za ucho. – Tak było, ale James teraz stał się taki inny, ostatnio razem mieliśmy zmianę, jako prefekci i udało mi się z nim porozmawiać, tak normalnie, gdy jest sam już się tak nie popisuje, no i wiesz, James zawsze mi się podobał, tylko nie podobały mi się jego dziecinne zaloty.
– Rozumiem – odpowiedziałaś i lekko uśmiechnęłaś się.
– A masz już pomysł co kupujesz swojemu chłopakowi?
Popatrzyłaś na dziewczynę i teraz to Twoje policzki się zaczerwieniły. – Syriusz nie jest moim chłopakiem – szepnęłaś i poprawiłaś swoją torbę, by ukryć swoje zmieszanie.
– Naprawdę? Zdaje mi się, że James mi mówił, że chodzicie ze sobą, zresztą tak wyglądacie.
– Nie, Syriusz i ja to taki dość specyficzny rodzaj przyjaźni.
Lily uniosła brew i szepnęła tak by przyjaciółki jej nie słyszały, a Ty byłaś jej za to bardzo wdzięczna. – Czyli jak? Jemu pasuje taki rodzaj przyjaźni, ale ty miałabyś ochotę na coś więcej?
Nie musiałaś odpowiadać, bo dziewczyna dobrze wyczytała odpowiedź z Twojej twarzy.
– Powiedz mu o tym, nie męcz się dłużej. Naprawdę. – Lily pocałowała ponownie Twój policzek i pożegnała się idąc na dalsze poszukiwania prezentu. Spotkanie z dziewczyną dało Ci sporo do myślenia.
Dochodził wieczór, a Ty już miałaś skapitulować, wszystko co widziałaś nie było dość odpowiednie dla chłopaka. Ze znudzeniem weszłaś do jednego ze sklepów i w milczeniu rozejrzałaś się po półkach, sklep był dość specyficzny i miałaś wrażenie, że tu święta raczej nie są mile widziane. Łapałaś już za klamkę drzwi sklepowych, z zamiarem wyjścia, kiedy coś mignęło Ci na jednej z półek.
Odwróciłaś twarz i puściłaś klamkę.
Na regale poukładane były różnokolorowe rózgi. Od razu na Twojej twarzy pojawił się uśmiech. – To jest prezent idealny dla Syriusza. – pomyślałaś i zabrałaś jedną z półki. Po chwili wracałaś już do zamku cała w skowronkach. Syriuszowi na pewno nie spodoba się taki prezent, ale w tym roku zdecydowanie zasłużył sobie na rózgę.
W końcu nadszedł 6 grudnia, z samego rana ubrałaś się specjalnie na tę okazję i w stroju diabełka zeszłaś na śniadanie.
Już od wejścia do Wielkiej Sali widziałaś swój cel. Syriusz także szybko Cię zauważył i pomimo sporej odległości, która was dzieliła, widziałaś jak jego oczy zabłyszczały drapieżnie.
– Na Lucyfera, jak w piekle musi być przyjemnie. – Syriusz stwierdził i posadził sobie Ciebie na jednym kolanie.
Uśmiechnęłaś się do chłopaka i wsunęłaś sobie do buzi czekoladową kulkę, które ustawione były na stole w kształt pięknej choinki.
– Mam dla ciebie prezent. – powiedziałaś i połknęłaś smakowitą przekąskę.
– Mam nadzieję, że nie jesteś bardzo głodna, bo już nie mogę się doczekać tego prezentu.
Twoje zęby zabłyszczały perłowo, gdy ponownie uśmiechnęłaś się szeroko. – Jestem niesamowicie spragniona. – Zażartowałaś, a oczy chłopaka pociemniały.
– Nie interesuje mnie jak bardzo głodna jesteś. – chłopak wstał z miejsca i postawił Cię po drugiej stronie ławki, do ręki wziął dwa tosty i łapiąc Twoją dłoń wyszedł z Wielkiej Sali.
– Syriuszu i tak dostaniesz ten prezent, nie mogę zjeść śniadania jak cywilizowany człowiek?
– Nie możesz, przyszłaś na śniadanie w takim stroju, mówisz specjalnie takie rzeczy by mnie rozjuszyć i myślisz, że pozwolę ci na dręczenie mnie jeszcze jedzeniem przez godzinę.
Zmrużyłaś oczy, bo gryfon dobrze rozszyfrował Twoje zamiary.
Usiadłaś na kraju biurka u chłopaka w pokoju i ugryzłaś kilkukrotnie suchego tosta.
– Liche to śniadanie. – Powiedziałaś, bawiąc się swoją różdżką.
– No już poproszę swój prezent.
Przewróciłaś oczami i rzuciłaś zaklęcie, a po chwili rzuciłaś prezent w stronę Syriusza.
Chłopak potrząsnął nim i podniósł wieko pudełka.
Patrzyłaś z rozbawieniem, jak Syriusz wisi nad prezentem i wpatruje się w niego przez kolejne długie minuty.
Chłopak wyprostował się i po chwili popatrzył na Ciebie.
– Czemu dałaś mi rózgę?
– Bo byłeś niegrzeczny przez ostatni rok.
– Jak to? – Syriusz podszedł do Ciebie i położył swoje dłonie na Twoich biodrach, jego oczy błyszczały, a Ty postanowiłaś wytłumaczyć mu co Cię sprowokowało do tego by podarować mu właśnie taki prezent.
– Lubię cię Syriuszu i naprawdę lubię to co jest między nami, ale to jest dziwne, bo potrzebujesz mnie tylko wtedy kiedy jesteś sam, bawisz się innymi dziewczynami i bawisz się mną. Ja nie chcę być na każde twoje zawołanie, potrzebuję mieć prawdziwego chłopaka, a nie przyjaciela, który zachowuje się jak mój chłopak kiedy on tego potrzebuje. – Przygryzłaś wnętrze swojego policzka przyglądając się chłopakowi.
Syriusz westchnął i przeczesał swoje włosy. Z szuflady biurka wyciągnął prezent i wsadził Ci go do ręki. – Żałuję, że ja tobie nie kupiłem rózgi.
Chłopak usiadł na swoim łóżku wsuwając swój prezent pod łóżko, nagle zrobiło Ci się dziwnie przykro. Rozpakowałaś prezent od chłopaka i z wewnątrz wyciągnęłaś złotą bransoletkę z zawieszką w kształcie dwóch serduszek z koronami. Pod wieczkiem był złoty napis, który przeczytałaś – „Tak bardzo cię kocham, nigdy nie spotkałem kobiety tak wartościowej jak ty. Dziękuję ci za to, że jesteś”.
Zakryłaś dłońmi twarz i zgarbiłaś się, z Twoich oczu leciały łzy, nagle zrozumiałaś, że to nie tylko wina Syriusza, że wasze relacje wyglądały właśnie w ten sposób, już dawno powinnaś powiedzieć mu prawdę.
Twoja twarz została dociśnięta do torsu chłopaka, który od razu Cię przytulił. – No nie płacz. – usłyszałaś, ale nie umiałaś powstrzymać łez, one nie chciały przestać lecieć.
Syriusz wziął Cię w ramiona i siadając na łóżku, pozwolił Ci na wtulenie się w niego.
Oparłaś skroń o mokrą koszulę Syriusza i popatrzyłaś przed siebie, w jednej z dłoni wciąż ściskałaś prezent od chłopaka.
– Już lepiej? – Pokiwałaś głową i wierzchem dłoni wytarłaś mokre policzki i nos.
– To bardzo kobiece. – Syriusz zażartował, a Ty mimowolnie się uśmiechnęłaś.
– Daj założę ci ją.
Wręczyłaś pudełeczko chłopakowi, który wyciągnął bransoletkę i zapiął Ci ją na nadgarstku.
– Podoba ci się?
Pokiwałaś głową i poruszałaś dłonią patrząc na mieniącą się biżuterię.
– Powiesz coś?
Zaprzeczyłaś i zacisnęłaś powieki czując, że za chwilę znów się popłaczesz.
– Jak zaraz się nie odezwiesz to normalnie dostaniesz w tyłek.
Popatrzyłaś na chłopaka i spostrzegłaś, że jego oczy błyszczą w podobny sposób do twoich.
– Czemu masz takie mokre oczy?
Syriusz machinalnie potarł dłonią oczy i uśmiechnął się głupio. – Bo się spociły. Przekręciłaś głowę w bok, a chłopak odparł. – Nie lubię, gdy płaczesz, poza tym mogłem się domyślić, że czekasz na mój ruch. Jesteś prawdziwą, kruchą dziewczyną, powinienem to przewidzieć. Przepraszam.
Twoje oczy zadrżały. Objęłaś Syriusza i złączyłaś wasze usta, a kiedy ponownie zerknęliście na siebie Syriusz spytał – Czy powinienem spytać czy chcesz być ze mną, czy już ustaliliśmy, że tak?
Zaśmiałaś się wesoło i pokiwałaś głową.
Chłopak pogładził Twój policzek i pocałował Cię delikatnie. – Liczę, że w przyszłym roku dostanę lepszy prezent.
– Na pewno. – odparłaś, a Syriusz ponownie dobrał się do Twoich ust. Podziel się wynikiem w komentarzu!
delatine
Syriusz😂
B...r
~~~~ FRED Stałaś przed sklepem ze sprzętem do Quidditcha i w myślach prowadziłaś ze sobą zawziętą dyskusję, jedna Ty zdecydowanie upierała się przy wyborze na prezent Mikołajkowy dla bliźniaków mioteł wyścigowych, z kolei ta druga Ty wciąż tupała nogą i wmawiała Ci, że nie warto dawać chłopakom tak drogiego prezentu, bo oni poczują się urażeni. – Kto wygrywa? – usłyszałaś tuż obok swojego ucha i odwróciłaś się szybko by spojrzeć na jasne oczy w oprawie rudych rzęs. Rude włosy gęsto opadały chłopakowi na czoło, a jego piegi były wszechobecne na jego twarzy. – Boże Ron, jak ty mnie wystraszyłeś. – Powiedziałaś, łapiąc się na serce. – Stoisz tu dobre pół godziny chyba, jestem pewien, że już kilka razy cię widziałem przy tej witrynie i nie zmieniłaś swojej pozycji. Uśmiechnęłaś się i założyłaś za ucho kosmyk swoich włosów. – Bo widzisz, zastanawiam się. – Zdaje mi się, że już to sam zauważyłem, ale nie rozumiem nad czym. – chłopak stwierdził retorycznie i popatrzył na miotłę, która elegancko prezentowała się za czystą szybą sklepową. – Ty przecież nawet nie jesteś w drużynie – stwierdził, a Ty mu od razu przytaknęłaś. – Chciałam kupić tę miotłę na prezent komuś, ale wciąż się waham. Ron wybałuszył na Ciebie oczy i z błyskiem zerknął na miotłę. – Merlinie nie wiem czyją kartkę przechwyciłaś, ale oddałbym wszystkie prezenty świata by dostać taką miotłę, choć wiem, że to nie mój list przechwyciłaś, nie lubisz mnie na tyle by sprezentować mi taką miotłę. Popatrzyłaś na Rona, który przykleił się niczym glonojad do szyby. – Podoba ci się? – spytałaś, choć dobrze znałaś odpowiedź. Ron prychnął i popatrzył na Ciebie. – Jeszcze jak, ten ktoś ma farta. – Jeszcze nie podjęłam decyzji. -Powiedziałaś, a chłopak zmierzył dokładnie Twoją twarz wzrokiem. – Nieważne, ja wiem, że ją kupisz. – Skąd? – spytałaś i przygryzłaś wargę. – Bo twoje za jest dużo silniejsze niż przeciw, to widać, robisz debatę w myślach tylko dla zasady, sercem już ją kupiłaś dla tego kogoś. – Ron skwitował i odszedł wsuwając dłonie do kieszeni i kiedy tak patrzyłaś na plecy oddalającego się chłopaka, olśniło Cię, a uśmiech rozbłysł na Twoich ustach. Po chwili wyszłaś ze sklepu z wielkim pakunkiem, w który owinięte były trzy wyścigowe miotły. Ron uświadomił Ci coś bardzo cennego. Od samego początku chciałaś kupić miotły chłopakom, lubiłaś ich, a do Freda czułaś zdecydowanie coś więcej, chłopak, gdy pierwszy raz Cię pocałował rozpoczął pomiędzy wami zupełnie nową podróż i choć później postanowiliście nie wspominać tego by nie tracić przyjaźni pomiędzy wami, to jednak uczucie nie wygasło i miałaś zamiar ponownie go w tym uświadomić. 6 grudnia przyszedł szybciej niż Ci się wydawało, po porannym śniadaniu wysłałaś prezenty do Freda, Georga i Rona, a później wesoło podążyłaś na zajęcia. Nuciłaś pod nosem ulubioną piosenkę świąteczną, gdy za sobą usłyszałaś głośne uderzanie stóp o posadzkę, od razu odskoczyłaś w bok, a dopiero po chwili popatrzyłaś za siebie, by zobaczyć trzech rudych chłopców biegnących w Twoim kierunku. Po chwili wylądowałaś w epicentrum mocnych uścisków i wrzasków, nie rozumiałaś zupełnie nic z tego co wykrzykiwali chłopcy, ale jedno było dla Ciebie bardzo zauważalne, Fred był najbliżej Ciebie i to jego ramiona miałaś owinięte wokół swojej tali. Przytuliłaś się do chłopaka, który ciągle coś jazgotał, wraz ze swoimi braćmi. Po chwili zrobiło się spokojniej i jakby luźniej, uchyliłaś oczy i spojrzałaś na zaskoczone miny Georga i Rona, którzy ze spuszczonymi ramionami przyglądali się Tobie w objęciach Freda. Odchrząknęłaś i opuściłaś ramiona, gryfon także poszedł w Twoje ślady, a pozostała dwójka patrzyła to na Ciebie to na brata. – Em… Rozumiem, że prezenty się spodobały? Na trzech piegowatych twarzach pojawiły się piękne, białe uśmiechy, które radowały Twoje serce. – Nigdy bym się nie spodziewał takiego podarunku – powiedział Georg, a Ron dokończył. – Zastanawiałem się, czy przypadkiem nie przechwyciłaś listu, któregoś z moich braci, ale w życiu nie pomyślałbym, że i mi sprezentujesz taki cudowny prezent, przecież mnie nawet nie lubisz. – Nie prawda, lubię cię, ale zdecydowanie lepiej odnajduję się w towarzystwie twoich braci. – puściłaś oczko do chłopaka i objęłaś w pasie obu bliźniaków. – Trele morele, ja uważam braciszku, że Fred chciałby porozmawiać sobie teraz z naszym Mikołajem, więc nie zabieraj już więcej czasu tej dwójce. Chłopak pocałował Cię w policzek i szepnął – dziękuję za cudowny prezent, te Mikołajki już są na pierwszym miejscu najlepszych wydarzeń w moim życiu. – Dzięki za miotłę! – Ron krzyknął przy końcu korytarza ciągnący za ramię przez Georga. – O co im chodziło? – spytałaś Freda, patrząc na niego wymownie. – To głupie, ale oni chyba wiedzą, że nie jesteś mi obojętna, jestem zły, że ktoś inny musiał mnie do tego popchnąć bym się przyznał jak ważna jesteś dla mnie i nie, jako przyjaciółka, a jako kobieta. – Najwyraźniej do siebie pasujemy, bo kilka dni temu to Ron pchnął mnie do tego bym posłuchała serca. Wasze spojrzenia się spotkały, a ręce połączyły ze sobą. – Powiedz, od tamtej chwili kiedy dałem upust swoim uczuciom, czy coś się u ciebie zmieniło? – Ja nie mam problemu by być twoją przyjaciółką, jedyny problem byłby bym nie zapomniała czego nie robią przyjaciele, a oni na pewno się nie całują. – Wtedy myślałem, że oboje tego chcemy, że chcemy by pozostało jak kiedyś, teraz wiem, że to było idiotyczne, oboje się męczyliśmy udając, a tego czego naprawdę chcieliśmy to bycie razem. – Jesteśmy wyjątkowo głupi. Zarzuciłaś ręce na ramiona chłopaka i splotłaś je razem na jego karku. Fred przyciągnął Cię do siebie i pochylił się by sięgnąć Twoich ust. – Już nie chcę by między nami było inaczej, pragnę tylko ciebie. Wasze usta połączyły się w przyjemnym pocałunku, który był początkiem czegoś zupełnie nowego i doskonałego. ~~~~ GEORG Siedziałaś na ziemi przed kominkiem opierając się plecami o sofę, która stała za Tobą. Bawiłaś się właśnie szklaną kulą, w której śnieg wirował, a dziewczyna pośrodku poruszała się cudownie, delikatnie. Dziewczyna trzymająca w jednej ręce pluszowego misia, właśnie uniosła jedną nogę i zawirowała niczym mistrzyni baletu. – No mam cię w końcu tylko dla siebie. – Georg usiadł obok Ciebie i objął Cię mocno do siebie przyciągając.- A teraz mów o co chodzi? – To głupie, nie powiem. – przyciągnęłaś pod brodę nogi i oparłaś ją na jednym z kolan. – No już, mówi o co chodzi, dziś Mikołajki. – No właśnie o to chodzi, że dziś są Mikołajki, a ja nie znoszę tego święta. – Powiedziałaś i zakryłaś dłońmi twarz. Georg zaśmiał się i pocałował Cię tak spontanicznie, że aż sama nie mogłaś uwierzyć co właściwie się wydarzyło. Patrzyłaś na gryfona, który coraz słabiej się uśmiechał. Jego twarz wyglądała na przerażoną, co z kolei rozbawiło Ciebie. – No co? – spytałaś nie mogąc patrzyć jak chłopak męczy się w milczeniu, które zapadło pomiędzy wami. – Nic, znaczy się, to był impuls. Spojrzałaś na chłopaka spod długich, wytuszowanych rzęs i szepnęłaś uwodzicielsko – Bardzo lubię takie impulsywne zachowania. Oboje zaśmialiście się i dotknęliście się głowami. – Ile słów jest potrzebnych kobiecie by dostrzegła, jak ważna jest dla pewnego chłopaka. Nie zastanawiałaś się nawet pół minuty, od razu wystawiłaś przed siebie okrągłe „0”, które powstało z Twoich palców. – Jak to jest? – Georg spytał, spoglądając na Ciebie. – To proste, wystarczą czyny, słowa są dla osób, które nie są sobie przeznaczeni. Skoro rozumiemy się bez słów, a czyny mówią więcej niż tysiąc słów, to po co się ograniczać. Wasze usta połączyły się na nowo w zaskakująco innym pocałunku, całując się patrzyliście w swoje oczy jak zahipnotyzowani, nie mogąc oderwać się od siebie. Leżałaś w objęciach chłopaka jeszcze przez długie godziny. – Tak właściwie, to czym ty się tu bawiłaś? – Chłopak spytał, jednocześnie łapiąc za Twoją szklaną kulę i potrząsając ją. – Fajna – stwierdził i postawił ją przed kominkiem, a ogień nadawał szklanej kuli zupełnie nowego wymiaru. – To twój prezent dla ciebie – powiedziałaś i uśmiechnęłaś się do chłopaka. – Dla mnie? – Tak, kilka dni temu to ja przechwyciłam twój list do Mikołaja. – I kupiłaś mi prezent. – Sama go zrobiłam, już mówiłam nie lubię Mikołajek, w ogóle uważam, że kupowanie sobie czegoś jest mocno nie fajne, nie chcę by ktoś mi się odwdzięczał, bo zdecydowałam, że chcę podarować prezent. Dlatego zdecydowanie bardziej wolę zrobić coś sama. – Jest fantastyczne, najlepszy prezent jaki mogłem sobie wymarzyć, choć bycie z tobą jest najlepszym darem jaki istnieje. Spojrzałaś na chłopaka i musnęłaś jego wargi swoimi. – Powiedz to raz jeszcze. – Kocham cię i jestem wdzięczny losowi, że chcesz być ze mną, bo jestem pewien, że tylko ty możesz dać mi szczęście. Twoje oczy zabłyszczały czułością, a serce radowało się. – Uwielbiam to słyszeć. – Mogę mówić to za każdym razem kiedy będziesz potrzebować. Wtuliłaś się w silne ramiona Georga i powoli odpływałaś, przypuszczałaś, że jest bardzo późna noc, ale przy chłopaku czas się zupełnie zatrzymywał i bardzo Ci to pasowało. Więc pozwoliłaś sobie na tą słabość i usnęłaś w ramionach chłopaka, który stał się dla Ciebie największym oparciem. – Kocham cię maleńka – usłyszałaś i z uśmiechem oddaliłaś się do krainy snów. Podziel się wynikiem w komentarzu!
😍😍😍Fred😍😍😍