Rozeszli się. Ona w lewo, a on w prawo. Jednak zapomnieli, że ziemia jest okrągła, a prawdziwa miłość niezniszczalna.

Tyle nas łączy, prawie nic nie dzieli. Czy to zwykłe zbiegi okoliczności? A może po prostu jesteśmy sobie przeznaczeni?
– Być może – stwierdzam, wzruszając ramionami. – A być może nie – dodaję, obejmując obiema dłońmi jej twarz, a moje kciuki czule przejeżdżają po jej ustach.
– Żartujesz? Ty mnie kochasz? – popatrzyłam na niego chłodno. On tylko uśmiechnął się i chwycił delikatnie mój policzek. Popatrzył mi w oczy i złączył nasze usta. Najgorsze… że podobało mi się to.


















