Tom Marvolo Ze smutkiem patrzyłaś jak Twoi znajomi wraz z walizkami odchodzili w stronę bramy wyjściowej, zostawałaś w szkole zupełnie sama, większość nauczycieli wyjeżdżało do domów, uczniowie wyjeżdżali, wszyscy prócz Ciebie i Tom'a. Siedziałaś na schodach i machałaś przyjaciołom, którzy z oddali jeszcze patrzyli za Tobą. Zamknęłaś powieki by powstrzymać łzy, powinnaś już przywyknąć do tego, lecz nie umiałaś. Szkoła zupełnie opustoszała, lecz nie musiałaś się spieszyć, powoli powlekłaś się na błonia i gdy nikt nie patrzył, a wiedziałaś, że nie patrzy przemieniłaś się w czarnego kota i weszłaś do Zakazanego Lasu. Samotne wakacje były Twoim przekleństwem, ale podczas zeszłorocznej przerwy między semestrami nauczyłaś się sztuki animagii i to Ci się bardzo podobało. Aż do wieczora chodziłaś, jako kot po lesie, na jednym z wysokich drzew zasnęłaś na kilka ciepłych kwadransów, a później złapałaś kilka myszy, które wypuszczałaś by później znów móc je złapać. Chwile przed dwudziestą weszłaś na wielką sale i usiadłaś przy sycie zastawionym stole, tylko jeden był nakryty, ale skrzaty nie szczędziły wam jedzenia. Przy stole Slytherinu siedział sam Tom, przed sobą miał talerz, lecz patrzył w bok na ułożoną obok siebie otwartą księgę. Wzruszyłaś ramionami i nałożyłaś sobie na talerz porcję jedzenia. Siedząc na przeciwko chłopaka nie miałaś za wiele ciekawych rzeczy do robienia i choć dzieliły was dwa stoły to i tak mogłaś dokładnie przyjrzeć się chłopakowi. Tom był przystojny, nawet bardzo i choć mało kto go lubił to był bardzo ciekawą osobą według Ciebie. Chłopak popatrzył na Ciebie w tym samym momencie, w którym Ty mu się przyglądałaś i ku Twojemu zdziwieniu zebrał swoje rzeczy i dosiadł się do Ciebie. – Znów jesteśmy tu razem. – chłopak zaczął jakby wasze wakacje były miłym rytuałem. – Takie nasze szczęście – uśmiechnęłaś się życzliwie i zerknęłaś na notatnik chłopaka. – Twój? – Tak. – Masz jakieś plany na te ponad dwa miesiące? – Pouczę się jak co roku, być może uda mi się coś ciekawego w końcu wyczytać z tych książek. – Jesteś bardzo ambitny – odpowiedziałaś zgodnie z prawdą, a chłopak uśmiechnął się do Ciebie. – Możliwe, ale i tobie nie brakuje sprytu. – Nie rozumiem. – Widziałem cię dziś, jesteś animagiem. – Nie widziałam cię. – szepnęłaś, a chłopak uśmiechnął się ponownie. – Nawet specjalnie się nie rozglądałaś. – odpowiedział i podparł brodę na dłoni. – Ciekawa umiejętność, długo ci zajęła nauka? – Zeszłe lato, ale wcześniej o tym sporo czytałam. Wasza rozmowa trwała jeszcze długi czas, lecz zupełnie nie czułaś płynącego czasu, miło rozmawiało Ci się z chłopakiem. Kiedy w końcu rozeszliście się długo jeszcze myślałaś o nastolatku, nie mogło umknąć Twojej uwadze, że myślałaś o chłopaku cały wieczór, a w nocy wspominałaś rozmowę nie mogąc zasnąć. Czas w te wakacje mijał Ci niewiarygodnie szybko i byłaś pewna, że to przez Toma, który codziennie spędzał z Tobą coraz więcej czasu, dziś zaprosił Cię do swojego dormitorium na partię szachów i choć zaskoczyło Cię jego zaproszenie to jednak zgodziłaś się bez namysłu. Tom, jako "udawany" dżentelmen pozwolił Ci wybrać kolor i kiedy już wasze figury stały na szachownicy zaproponował byście się założyli, ponieważ nie bałaś się przegranej postanowiłaś pójść na układ z chłopakiem. Gra była długa i choć z początku nie bałaś się swojej klęski to jednak z czasem robiło Ci się coraz bardziej gorąco. Kiedy zaszachowałaś mu króla odetchnęłaś z ulgą i opadłaś na skórzany fotel. Tom patrzył na Twoją królową przez dłuższą chwilę, a Ty triumfowałaś w milczeniu. – Czego chcesz? – Jestem ciekawa o co byś poprosił gdybyś to ty wygrał. – odparłaś, a chłopak zamknął oczy i uśmiechnął się. – Chciałem byś na czas wakacji była ze mną. Patrzyłaś na Toma, który wpatrywał się w Ciebie. – Co znaczy razem, chciałeś bym była twoją dziewczyną? – Mniej więcej, chciałem móc cię mieć dla siebie przez jakiś czas. – To trochę nie ładne z twojej strony, ja mam uczucia, czemu chciałeś mnie tak rzeczowo potraktować? – Nie lubię się angażować, ale dobrze mi z tobą, może chciałem spróbować z kimś być. Milczałaś, słowa chłopaka zraniły Cię i choć lubiłaś z nim przebywać, to nie chciałaś być nagrodą pocieszenia. – Pójdę już. – wstałaś i powoli pokierowałaś swoje kroki do wyjścia, chłopak jednak Cię zatrzymał i pogładził Twój policzek. – Jeden pocałunek, jeśli nic nie poczujesz dam ci spokój. Patrzyłaś na chłopaka, który zupełnie różnił się od tego co o nim myślałaś, nie wiedziałaś, czy tego chcesz, czy nie, ale trochę Ci schlebiał fakt, że Tom lubił akurat Ciebie. – Dobrze – odpowiedziałaś, a chłopak pocałował Cię, wasz pocałunek był zmysłowy i przyjemny, chłopak był ciepły i czuły, zupełnie inny niż zawsze. Przywarłaś do niego i zacisnęłaś dłonie na jego bicepsie, chciałaś by wyszła z niego ta bestia, którą gdzieś w sobie chował, on zrozumiał Twój subtelny gest i pogłębił pocałunek, Twoje plecy przywierały do ściany, a brunet całował Cię tak jak pragnęłaś, byłaś pewna, że on Ci czyta w myślach, robił wszystko jak chciałaś, nie umiałaś się od niego oderwać, a kiedy on to zrobił, szybko dołączyłaś swoje usta do jego, nie umiałaś tego zakończyć, nie umiałaś tego wytłumaczyć, ale oboje siebie potrzebowaliście. Ty potrzebowałaś jego zainteresowania i wyróżnienia, a on potrzebował Twojej bliskości. – Chcę z tobą spróbować, czy to coś złego? – spytał, a Ty popatrzyłaś w jego ciemne spojrzenie. – Nie, ale nie mogę ci ufać. – Nie musisz mi jeszcze ufać, dam ci powód byś się we mnie zakochała, tak jak ja się zakochałem w Tobie. Podziel się wynikiem w komentarzu!
Draco Siedząc na spakowanej walizce, nadal marudziłaś i błagałaś mamę, by jeszcze zmieniła zdanie co do wakacji u Malfoy'ów. Matka tylko surowo spojrzała na Ciebie i ignorując Twoje ciągłe prośby zamknęła swój ostatni kufer. Całą drogę do Malfoy Manor nie odzywałaś się już do rodziców, byłaś zirytowana myśląc, że całe wakacje będziesz musiała spędzić w jednym domu z osobą, za którą nawet nie przepadasz. Rodzice wysadzili Cię przed bramą, a zaklęcie Twojego ojca delikatnie uniosło Twoją walizkę i ustawiło ją na bruku przed posiadłością. – Udanych wakacji, pa córko. Przewróciłaś oczami, gdy tylko auto Twoich rodziców znikło w powietrzu. Twoje życie było do bani, zaplanowane w najdrobniejszych szczegółach, bez możliwości odezwania się czy zmienienia czegoś. Podejrzewałaś, że Draco musiał mieć tak samo i choć byłaś pewna, że mieliście dużo wspólnego, to jeszcze nigdy nie udało wam się pogadać w spokoju dłużej niż to było konieczne. Westchnęłaś i odwróciłaś się z zamiarem przejścia przez bramę, przy której stał już Draco, a przy jego nodze stał mały zgarbiony skrzat, który tylko czekał na znak. – No już – Draco odezwał się ozięble, a skrzat pstryknął palcami, a Twoja walizka uniosła się i poszybowała za skrzatem do posiadłości chłopaka. – Tobie też mam wysłać jakiś znak, żebyś w końcu się ruszyła? – Nie pozwalaj sobie Malfoy, jestem tu gościem, w dodatku nie przyrównuj mnie do czegoś takiego jak zwykły skrzat. – Proszę o wybaczenie. – Draco skłonił się przed Tobą, ale wiedziałaś, że naśmiewa się w ten sposób z Ciebie. – Prowadź Malfoy. Chłopak odwrócił się i ruszył szybko, a Ty powlekłaś się za nim. Minął cały miesiąc, a Ty wcale nie opuszczałaś swojego pokoju, całymi dniami czytałaś wielkie księgi z biblioteki, która znajdowała się w domu Dracona, a kiedy chciałaś pobyć w towarzystwie kogoś inteligentnego, siadałaś przed ogromnym lustrem i grałaś sama ze sobą w szachy czarodziejów. Dzisiejszego wieczora odbywał się wielki bal, na który postanowiłaś tradycyjnie nie iść, ale mimo wszystko ubrałaś się w czerwoną sukienkę, którą przyniósł Ci do pokoju, pewnego dnia chłopak. Sukienka podobała Ci się i tylko dla samej siebie ją włożyłaś. Mokre włosy delikatnie kapały Ci po odsłoniętych plecach, a czerwony jedwab przyjemnie otulał Twoją skórę przy każdym ruchu. Właśnie ogrywałaś samą siebie w szachach, gdy do drzwi Twojego pokoju ktoś zapukał. Wstałaś powoli i otworzyłaś drzwi przed Draco i jego głupkowatymi przyjaciółmi. – Ale… Nie zapraszałam nikogo. Draco przewrócił oczami i wszedł do Twojego pokoju, a tuż za nim weszli i inni. – Przepraszam, ale o co chodzi? – spytałaś i odwróciłaś się w stronę intruzów. – Może zejdziesz, wszystkim byłoby miło. Prychnęłaś i oparłaś się o ścianę. – Wątpię Draco by ktoś z obecnych wyczekiwał mojego przybycia. – Jesteś naszym gościem, wszyscy o tym wiedzą, rodzice chwieli byś zeszła, bo każdy swoje sobie myśli. – I co z tego, mam to głęboko w poważaniu Draco. – Uspokój się i wysusz włosy, a później zejdź, rozumiesz? – Draco stał tak blisko Ciebie, że czułaś zapach jego perfum mieszających się z jego przyjemnym zapachem. Serce biło Ci niespokojnie, a jego szare tęczówki wpatrzone były głęboko w Twoje niebieskie oczy. – Niech będzie zejdę na chwilę – odpowiedziałaś cicho, a blondyn odsunął się od Ciebie i poprawił swoją marynarkę. Ruchem głowy kiwnął na trójkę przyjaciół, z którymi przyszedł i cała czwórka opuściła Twój pokój. Gdy drzwi się zamknęły osunęłaś się na ziemie łapiąc się za mostek. – Boże, co to było. – szepnęłaś sama do siebie i sięgnęłaś po różdżkę. Zaklęciem osuszyłaś włosy i wsunęłaś na nogi czarne szpilki. Stanęłaś przy drzwiach w celu opuszczenia pokoju, ale zatrzymałaś dłoń tuż nad klamką i patrzyłaś ze zdziwieniem na swoją dłoń i na to jak drżała. Po kilku oddechach wyszłaś z pokoju i jak gdyby nigdy nic zeszłaś na dół, gdy szłaś przez salę ludzie milkli i nie byłaś pewna z jakiego to powodu, czyżby oni myśleli, że jesteś tu dręczona, czy po prostu wyglądałaś tak zabójczo, że każdy chciał choć zerknąć na Ciebie. Usiadłaś na jednym z wolnych miejsc, a po chwili przy Twoim boku pojawił się ojciec Dracona i podziękował Ci za to, że zeszłaś. Uśmiechnęłaś się delikatnie i nalałaś sobie ponczu by odstresować się, wciąż przed oczami miałaś to spojrzenie chłopaka, nie mogłaś pozbyć się go z myśli. Ludzie tańczyli i śmiali się, Ty sama zaczęłaś się całkiem dobrze bawić w towarzystwie kilku dziewczyn, które dosiadły się do Ciebie i zaczynając mówić o różnych rzeczach, o swoich miłościach, o przygodach ze szkoły, o wszystkim co im ślina na język niosła, ale zupełnie Ci to nie przeszkadzało, choć sama niewiele mówiłaś, to zdawało się, że dziewczyny cenią sobie Twoje zdanie, bo co chwile prosiły byś skomentowała w jakiś sposób to o czym mówiły. – Mogę cię poprosić do tańca? – popatrzyłaś na Draco i na dziewczyny, bo do głowy Ci nie przyszło, że Draco mówi do Ciebie, chłopak popatrzył na Ciebie wyczekująco, a Ty cała się spięłaś. – Ja? – Tak, proszę. – Chłopak powtórzył i wyciągnął dłoń na przód, sama nie byłaś pewna czy chcesz z nim tańczyć, ale to spojrzenie przyciągało Cię i pozwoliłaś chłopakowi na to by poprowadził Cię na środek sali, gdzie zakręcił Tobą, a później ułożył dłoń na Twojej talii i zaczął z Tobą tańczyć. – Wiesz, że wcale nie musiałeś się zmuszać do tańca ze mną? Draco patrzył na Ciebie nieprzerwanie, a kiedy uchylił usta i odpowiedział Ci na pytanie, całe Twoje ciało zareagowały na te miłe słowa. Wieczór szybko się skończył, a Ty wróciłaś do siebie kiedy goście zaczęli się rozchodzić. Ledwo zamknęłaś drzwi do pokoju, a ktoś w nie zapukał, uchyliłaś drzwi i ujrzałaś Dracona, nie miał już na sobie marynarki, a jego koszula była lekko rozpięta. – Tak? – Mogę wejść? – To nie jest dobry pomysł, szłam właśnie spać. – To dobranoc. – Chłopak odwrócił się i odszedł, a Ty patrzyłaś jak schodzi po schodach i znika w ciemności holu. Zamknęłaś drzwi i położyłaś się na łóżku, przez pewien czas przewracałaś się z boku na bok by po północy w końcu się poddać i zejść na dół. Cicho wyszłaś z domu, w którym wszyscy już musieli spać, bo było bardzo cicho. Na ganku ściągnęłaś buty i gołymi stopami wyszłaś na trawę, chodziłaś tak przez chwilę, a później usiadłaś i rozpłakałaś się. Na swoim ramieniu poczułaś jakąś ciepłą dłoń, odwróciłaś się i spojrzałaś na Draco, który stał tuż obok. – Czemu płaczesz? – Co tu robisz? – Cały czas tu byłem, nie chciało mi się spać. – Oh… – Draco usiadł obok Ciebie i złapał Cię za dłoń. – Chyba ci zimno, co? – Nie bardzo. – Patrzyłaś na swoją dłoń w dłoni chłopaka i przez chwilę naprawdę chciałaś móc się do niego przytulić. – Powiesz mi dlaczego płaczesz? – To głupie, ale boję się spać u ciebie w domu, jest taki wielki i przerażający, jeszcze ani jednej nocy tu nie przespałam, w dzień często śpię, wtedy jakoś mniej się boję. – Przykro mi, że mój dom tak na ciebie działa, zawsze możesz przyjść do mnie jak się boisz. – Po co, żebyś później miał co znajomym opowiadać? – Wcale nic im o tobie nie opowiadam. – Draco popatrzył na Ciebie i choć było ciemno czułaś, że jest urażony. – Nie chciałam tego powiedzieć, po prostu nie lubimy się. – Ja cię wcale nie, nie lubię. Wasze spojrzenia mieszały się ze sobą w długim milczeniu. – miałem nadzieję, że przez te wakacje się coś zmieni. – To znaczy co? – spytałaś, a źrenice drżały Ci lekko. – Podobasz mi się od dawna, chciałem móc cię poznać i chciałem byś ty mnie poznała. – Ciężko mi uwierzyć w twoje słowa, zupełnie mi do ciebie nie pasują Draco. – więc pewnie to też do mnie nie pasuje. – chłopak chwycił Twoją twarz w dłonie i złączył wasze usta w pocałunku, który oboje postanowiliście pogłębić. Bardzo długo trwała ta przyjemna chwila, która szybko przeradzała się w coraz bardziej namiętną. Siedząc na kolanach Draco, opierałaś się czołem o jego czoło. – Wytłumacz mi jak to możliwe? – Jesteśmy oboje zmęczeni swoim życiem, oboje pragniemy zrozumienia i bliskości, oboje w końcu pociągamy się wzajemnie. – Czy to w ogóle możliwe? – Oczywiście, pozwól mi być blisko ciebie. Proszę. Skinęłaś głową i przytuliłaś się do chłopaka układając policzek na jego ramieniu. Westchnęłaś i poczułaś spokój, prawdziwą beztroskę i radość. Draco pocałował Cię w skroń i otulił Cię swoimi ramionami, oboje patrzyliście na gwiazdy i na siebie, byliście naprawdę sobą zauroczeni. Podziel się wynikiem w komentarzu!
Draco Siedząc na spakowanej walizce, nadal marudziłaś i błagałaś mamę, by jeszcze zmieniła zdanie co do wakacji u Malfoy'ów. Matka tylko surowo spojrzała na Ciebie i ignorując Twoje ciągłe prośby zamknęła swój ostatni kufer. Całą drogę do Malfoy Manor nie odzywałaś się już do rodziców, byłaś zirytowana myśląc, że całe wakacje będziesz musiała spędzić w jednym domu z osobą, za którą nawet nie przepadasz. Rodzice wysadzili Cię przed bramą, a zaklęcie Twojego ojca delikatnie uniosło Twoją walizkę i ustawiło ją na bruku przed posiadłością. – Udanych wakacji, pa córko. Przewróciłaś oczami, gdy tylko auto Twoich rodziców znikło w powietrzu. Twoje życie było do bani, zaplanowane w najdrobniejszych szczegółach, bez możliwości odezwania się czy zmienienia czegoś. Podejrzewałaś, że Draco musiał mieć tak samo i choć byłaś pewna, że mieliście dużo wspólnego, to jeszcze nigdy nie udało wam się pogadać w spokoju dłużej niż to było konieczne. Westchnęłaś i odwróciłaś się z zamiarem przejścia przez bramę, przy której stał już Draco, a przy jego nodze stał mały zgarbiony skrzat, który tylko czekał na znak. – No już – Draco odezwał się ozięble, a skrzat pstryknął palcami, a Twoja walizka uniosła się i poszybowała za skrzatem do posiadłości chłopaka. – Tobie też mam wysłać jakiś znak, żebyś w końcu się ruszyła? – Nie pozwalaj sobie Malfoy, jestem tu gościem, w dodatku nie przyrównuj mnie do czegoś takiego jak zwykły skrzat. – Proszę o wybaczenie. – Draco skłonił się przed Tobą, ale wiedziałaś, że naśmiewa się w ten sposób z Ciebie. – Prowadź Malfoy. Chłopak odwrócił się i ruszył szybko, a Ty powlekłaś się za nim. Minął cały miesiąc, a Ty wcale nie opuszczałaś swojego pokoju, całymi dniami czytałaś wielkie księgi z biblioteki, która znajdowała się w domu Dracona, a kiedy chciałaś pobyć w towarzystwie kogoś inteligentnego, siadałaś przed ogromnym lustrem i grałaś sama ze sobą w szachy czarodziejów. Dzisiejszego wieczora odbywał się wielki bal, na który postanowiłaś tradycyjnie nie iść, ale mimo wszystko ubrałaś się w czerwoną sukienkę, którą przyniósł Ci do pokoju, pewnego dnia chłopak. Sukienka podobała Ci się i tylko dla samej siebie ją włożyłaś. Mokre włosy delikatnie kapały Ci po odsłoniętych plecach, a czerwony jedwab przyjemnie otulał Twoją skórę przy każdym ruchu. Właśnie ogrywałaś samą siebie w szachach, gdy do drzwi Twojego pokoju ktoś zapukał. Wstałaś powoli i otworzyłaś drzwi przed Draco i jego głupkowatymi przyjaciółmi. – Ale… Nie zapraszałam nikogo. Draco przewrócił oczami i wszedł do Twojego pokoju, a tuż za nim weszli i inni. – Przepraszam, ale o co chodzi? – spytałaś i odwróciłaś się w stronę intruzów. – Może zejdziesz, wszystkim byłoby miło. Prychnęłaś i oparłaś się o ścianę. – Wątpię Draco by ktoś z obecnych wyczekiwał mojego przybycia. – Jesteś naszym gościem, wszyscy o tym wiedzą, rodzice chwieli byś zeszła, bo każdy swoje sobie myśli. – I co z tego, mam to głęboko w poważaniu Draco. – Uspokój się i wysusz włosy, a później zejdź, rozumiesz? – Draco stał tak blisko Ciebie, że czułaś zapach jego perfum mieszających się z jego przyjemnym zapachem. Serce biło Ci niespokojnie, a jego szare tęczówki wpatrzone były głęboko w Twoje niebieskie oczy. – Niech będzie zejdę na chwilę – odpowiedziałaś cicho, a blondyn odsunął się od Ciebie i poprawił swoją marynarkę. Ruchem głowy kiwnął na trójkę przyjaciół, z którymi przyszedł i cała czwórka opuściła Twój pokój. Gdy drzwi się zamknęły osunęłaś się na ziemie łapiąc się za mostek. – Boże, co to było. – szepnęłaś sama do siebie i sięgnęłaś po różdżkę. Zaklęciem osuszyłaś włosy i wsunęłaś na nogi czarne szpilki. Stanęłaś przy drzwiach w celu opuszczenia pokoju, ale zatrzymałaś dłoń tuż nad klamką i patrzyłaś ze zdziwieniem na swoją dłoń i na to jak drżała. Po kilku oddechach wyszłaś z pokoju i jak gdyby nigdy nic zeszłaś na dół, gdy szłaś przez salę ludzie milkli i nie byłaś pewna z jakiego to powodu, czyżby oni myśleli, że jesteś tu dręczona, czy po prostu wyglądałaś tak zabójczo, że każdy chciał choć zerknąć na Ciebie. Usiadłaś na jednym z wolnych miejsc, a po chwili przy Twoim boku pojawił się ojciec Dracona i podziękował Ci za to, że zeszłaś. Uśmiechnęłaś się delikatnie i nalałaś sobie ponczu by odstresować się, wciąż przed oczami miałaś to spojrzenie chłopaka, nie mogłaś pozbyć się go z myśli. Ludzie tańczyli i śmiali się, Ty sama zaczęłaś się całkiem dobrze bawić w towarzystwie kilku dziewczyn, które dosiadły się do Ciebie i zaczynając mówić o różnych rzeczach, o swoich miłościach, o przygodach ze szkoły, o wszystkim co im ślina na język niosła, ale zupełnie Ci to nie przeszkadzało, choć sama niewiele mówiłaś, to zdawało się, że dziewczyny cenią sobie Twoje zdanie, bo co chwile prosiły byś skomentowała w jakiś sposób to o czym mówiły. – Mogę cię poprosić do tańca? – popatrzyłaś na Draco i na dziewczyny, bo do głowy Ci nie przyszło, że Draco mówi do Ciebie, chłopak popatrzył na Ciebie wyczekująco, a Ty cała się spięłaś. – Ja? – Tak, proszę. – Chłopak powtórzył i wyciągnął dłoń na przód, sama nie byłaś pewna czy chcesz z nim tańczyć, ale to spojrzenie przyciągało Cię i pozwoliłaś chłopakowi na to by poprowadził Cię na środek sali, gdzie zakręcił Tobą, a później ułożył dłoń na Twojej talii i zaczął z Tobą tańczyć. – Wiesz, że wcale nie musiałeś się zmuszać do tańca ze mną? Draco patrzył na Ciebie nieprzerwanie, a kiedy uchylił usta i odpowiedział Ci na pytanie, całe Twoje ciało zareagowały na te miłe słowa. Wieczór szybko się skończył, a Ty wróciłaś do siebie kiedy goście zaczęli się rozchodzić. Ledwo zamknęłaś drzwi do pokoju, a ktoś w nie zapukał, uchyliłaś drzwi i ujrzałaś Dracona, nie miał już na sobie marynarki, a jego koszula była lekko rozpięta. – Tak? – Mogę wejść? – To nie jest dobry pomysł, szłam właśnie spać. – To dobranoc. – Chłopak odwrócił się i odszedł, a Ty patrzyłaś jak schodzi po schodach i znika w ciemności holu. Zamknęłaś drzwi i położyłaś się na łóżku, przez pewien czas przewracałaś się z boku na bok by po północy w końcu się poddać i zejść na dół. Cicho wyszłaś z domu, w którym wszyscy już musieli spać, bo było bardzo cicho. Na ganku ściągnęłaś buty i gołymi stopami wyszłaś na trawę, chodziłaś tak przez chwilę, a później usiadłaś i rozpłakałaś się. Na swoim ramieniu poczułaś jakąś ciepłą dłoń, odwróciłaś się i spojrzałaś na Draco, który stał tuż obok. – Czemu płaczesz? – Co tu robisz? – Cały czas tu byłem, nie chciało mi się spać. – Oh… – Draco usiadł obok Ciebie i złapał Cię za dłoń. – Chyba ci zimno, co? – Nie bardzo. – Patrzyłaś na swoją dłoń w dłoni chłopaka i przez chwilę naprawdę chciałaś móc się do niego przytulić. – Powiesz mi dlaczego płaczesz? – To głupie, ale boję się spać u ciebie w domu, jest taki wielki i przerażający, jeszcze ani jednej nocy tu nie przespałam, w dzień często śpię, wtedy jakoś mniej się boję. – Przykro mi, że mój dom tak na ciebie działa, zawsze możesz przyjść do mnie jak się boisz. – Po co, żebyś później miał co znajomym opowiadać? – Wcale nic im o tobie nie opowiadam. – Draco popatrzył na Ciebie i choć było ciemno czułaś, że jest urażony. – Nie chciałam tego powiedzieć, po prostu nie lubimy się. – Ja cię wcale nie, nie lubię. Wasze spojrzenia mieszały się ze sobą w długim milczeniu. – miałem nadzieję, że przez te wakacje się coś zmieni. – To znaczy co? – spytałaś, a źrenice drżały Ci lekko. – Podobasz mi się od dawna, chciałem móc cię poznać i chciałem byś ty mnie poznała. – Ciężko mi uwierzyć w twoje słowa, zupełnie mi do ciebie nie pasują Draco. – więc pewnie to też do mnie nie pasuje. – chłopak chwycił Twoją twarz w dłonie i złączył wasze usta w pocałunku, który oboje postanowiliście pogłębić. Bardzo długo trwała ta przyjemna chwila, która szybko przeradzała się w coraz bardziej namiętną. Siedząc na kolanach Draco, opierałaś się czołem o jego czoło. – Wytłumacz mi jak to możliwe? – Jesteśmy oboje zmęczeni swoim życiem, oboje pragniemy zrozumienia i bliskości, oboje w końcu pociągamy się wzajemnie. – Czy to w ogóle możliwe? – Oczywiście, pozwól mi być blisko ciebie. Proszę. Skinęłaś głową i przytuliłaś się do chłopaka układając policzek na jego ramieniu. Westchnęłaś i poczułaś spokój, prawdziwą beztroskę i radość. Draco pocałował Cię w skroń i otulił Cię swoimi ramionami, oboje patrzyliście na gwiazdy i na siebie, byliście naprawdę sobą zauroczeni. Podziel się wynikiem w komentarzu!
Harry Pierwszy raz rodzice wysłali mnie na wakacje do ciotki, byłam lekko zniesmaczona, ciotka nie była czarownicą jak mój ojciec i mieszkała w miasteczku mugolskim. Zupełnie nie podobał mi się ten pomysł, ale rodzice musieli spotkać się z kilkoma czarodziejami w te wakacje i po prostu nie przewidywali podróży innym sposobem jak teleportacje. Chcąc nie chcąc ostatniego dnia czerwca matka odwiozła mnie do domu ciotki i zostawiła. Pierwszy raz byłam w Anglii, ale zwiedzanie zupełnie mnie nie interesowało, tym bardziej, że miasteczko, w którym się zatrzymałam było raczej nieciekawe. Przeokropnie nudziłam się przez pierwszy tydzień wakacji, pogoda była parna i nie dało się wyjść z domu nie tracąc oddechu tuż za drzwiami. Jedynie wieczory były przyjemne, po 20 w końcu można było wyjść i rozprostować nogi. Siedziałam właśnie na ławce na placu zabaw, gdy dosiadł się do mnie chłopak w okularach. Nastolatek przywitał się i zerknął na Twoją gazetę, w której zdjęcia poruszały się. Zamknęłaś gazetę i zwinęłaś w rulon chowając do torebki. Zielone spojrzenie chłopaka mierzyło Twoje zakłopotanie. Uśmiechnęłaś się i odchrząknęłaś, pytając o imię. Chłopak przedstawił się tylko z imienia, nie przestając Ci się przyglądać. – Nie jesteś stąd? – spytał, a Ty przyznałaś mu racje. – Przyjechałaś tu na dłużej? – Tylko na wakacje, moi rodzice musieli wyjechać z kraju w interesach nie chcieli bym się męczyła. Rozmowę przerwał wam pewien gruby chłopak, który zaczął się naśmiewać z Twojego towarzysza. Harry podniósł się z miejsca i wyciągnął coś z kieszeni co dostawił do brzucha chłopaka, tamten odsunął się i odszedł wraz ze swoimi przyjaciółmi, a tuż za nim ruszył i Harry. Wstałaś z miejsca i pobiegłaś za chłopakiem łapiąc go za ramie. – Jesteś czarodziejem. – wyszeptałaś, a nastolatek przytaknął Ci skinieniem. – To tak jak ja. – odpowiedziałaś i uśmiechnęłaś się. Razem z Harrym spotykaliście się codziennie, chłopak przychodził do Ciebie i opowiadał Ci o Hogwarcie i o sobie, szybko domyśliłaś się, że Harry, to Harry Potter i choć nie znałaś za dobrze jego historii, to polubiłaś go szczerze. Leżałaś na łóżku na plecach, a Harry siedział na fotelu i patrzył na Ciebie. – Niedługo kończą się wakacje, chciałbym móc nadal mieć z tobą kontakt, czuję, że jesteś mi bliższa niż inni. Popatrzyłaś na Harry’ego i uśmiechnęłaś się miło. – Też mam takie wrażenie i bardzo chciałabym znów móc się z tobą spotkać. – Myślisz, że w przyszłym roku mogłabyś tu jeszcze przyjechać? – chłopak spytał z nadzieją, a Ty choć nie byłaś tego pewna, pragnęłaś równie bardzo móc spędzić z nim kolejne wakacje. – Zapytam rodziców. – odpowiedziałaś i podniosłaś się z miejsca podchodząc do fotela i siadając na kolanach chłopaka. – Nie będziemy się widzieć cały rok, jeśli uda mi się tu wrócić za rok, myślisz, że przez ten czas nic się nie zmieni? – spytałaś cicho, zarzucając na ramiona chłopaka swoje ręce. Harry objął Cię w talii i musnął Twoje wargi swoimi. – Nie może się nic zmienić, jesteś wyjątkowa i mam wrażenie, że czekałem właśnie na ciebie. Zaśmiałaś się i klepnęłaś chłopaka w potylicę. – No brzmi to dziwnie, taki tekst, który każda chce usłyszeć. – To nie tak, po prostu wiele razy podobała mi się jakaś dziewczyna, ale nigdy nie czułem czegoś takiego jak przy tobie, nie mogę poradzić nic na to, że to słyszysz teraz, chciałaś bym cię zapewnił, a ja właśnie tak czuję, czuję, że nie będzie drugiej kobiety, z którą czułbym się tak doskonale, nie robiąc absolutnie nic. Chcę po prostu móc z tobą być, czy robimy coś, czy po prostu milczymy i patrzymy na siebie, uwielbiam twoje towarzystwo. Pocałowałaś chłopaka czule i przytuliłaś się do niego. – Będzie mi ciebie brakować Harry.- szepnęłaś, a chłopak zamknął Twoje ciało w swoich ramionach odpowiadając cicho – Mi ciebie też, ale te dwa miesiące pozostawiły mi wspomnienia na cały rok, chcę marzyć o tobie przez ten przyszły rok i móc się z tobą niedługo znów spotkać.
Stella_Magic
Tom Marvolo
Ze smutkiem patrzyłaś jak Twoi znajomi wraz z walizkami odchodzili w stronę bramy wyjściowej, zostawałaś w szkole zupełnie sama, większość nauczycieli wyjeżdżało do domów, uczniowie wyjeżdżali, wszyscy prócz Ciebie i Tom'a. Siedziałaś na schodach i machałaś przyjaciołom, którzy z oddali jeszcze patrzyli za Tobą. Zamknęłaś powieki by powstrzymać łzy, powinnaś już przywyknąć do tego, lecz nie umiałaś.
Szkoła zupełnie opustoszała, lecz nie musiałaś się spieszyć, powoli powlekłaś się na błonia i gdy nikt nie patrzył, a wiedziałaś, że nie patrzy przemieniłaś się w czarnego kota i weszłaś do Zakazanego Lasu. Samotne wakacje były Twoim przekleństwem, ale podczas zeszłorocznej przerwy między semestrami nauczyłaś się sztuki animagii i to Ci się bardzo podobało.
Aż do wieczora chodziłaś, jako kot po lesie, na jednym z wysokich drzew zasnęłaś na kilka ciepłych kwadransów, a później złapałaś kilka myszy, które wypuszczałaś by później znów móc je złapać.
Chwile przed dwudziestą weszłaś na wielką sale i usiadłaś przy sycie zastawionym stole, tylko jeden był nakryty, ale skrzaty nie szczędziły wam jedzenia. Przy stole Slytherinu siedział sam Tom, przed sobą miał talerz, lecz patrzył w bok na ułożoną obok siebie otwartą księgę. Wzruszyłaś ramionami i nałożyłaś sobie na talerz porcję jedzenia.
Siedząc na przeciwko chłopaka nie miałaś za wiele ciekawych rzeczy do robienia i choć dzieliły was dwa stoły to i tak mogłaś dokładnie przyjrzeć się chłopakowi. Tom był przystojny, nawet bardzo i choć mało kto go lubił to był bardzo ciekawą osobą według Ciebie. Chłopak popatrzył na Ciebie w tym samym momencie, w którym Ty mu się przyglądałaś i ku Twojemu zdziwieniu zebrał swoje rzeczy i dosiadł się do Ciebie.
– Znów jesteśmy tu razem. – chłopak zaczął jakby wasze wakacje były miłym rytuałem.
– Takie nasze szczęście – uśmiechnęłaś się życzliwie i zerknęłaś na notatnik chłopaka.
– Twój?
– Tak.
– Masz jakieś plany na te ponad dwa miesiące?
– Pouczę się jak co roku, być może uda mi się coś ciekawego w końcu wyczytać z tych książek.
– Jesteś bardzo ambitny – odpowiedziałaś zgodnie z prawdą, a chłopak uśmiechnął się do Ciebie.
– Możliwe, ale i tobie nie brakuje sprytu.
– Nie rozumiem.
– Widziałem cię dziś, jesteś animagiem.
– Nie widziałam cię. – szepnęłaś, a chłopak uśmiechnął się ponownie. – Nawet specjalnie się nie rozglądałaś. – odpowiedział i podparł brodę na dłoni.
– Ciekawa umiejętność, długo ci zajęła nauka?
– Zeszłe lato, ale wcześniej o tym sporo czytałam.
Wasza rozmowa trwała jeszcze długi czas, lecz zupełnie nie czułaś płynącego czasu, miło rozmawiało Ci się z chłopakiem. Kiedy w końcu rozeszliście się długo jeszcze myślałaś o nastolatku, nie mogło umknąć Twojej uwadze, że myślałaś o chłopaku cały wieczór, a w nocy wspominałaś rozmowę nie mogąc zasnąć.
Czas w te wakacje mijał Ci niewiarygodnie szybko i byłaś pewna, że to przez Toma, który codziennie spędzał z Tobą coraz więcej czasu, dziś zaprosił Cię do swojego dormitorium na partię szachów i choć zaskoczyło Cię jego zaproszenie to jednak zgodziłaś się bez namysłu. Tom, jako "udawany" dżentelmen pozwolił Ci wybrać kolor i kiedy już wasze figury stały na szachownicy zaproponował byście się założyli, ponieważ nie bałaś się przegranej postanowiłaś pójść na układ z chłopakiem.
Gra była długa i choć z początku nie bałaś się swojej klęski to jednak z czasem robiło Ci się coraz bardziej gorąco. Kiedy zaszachowałaś mu króla odetchnęłaś z ulgą i opadłaś na skórzany fotel.
Tom patrzył na Twoją królową przez dłuższą chwilę, a Ty triumfowałaś w milczeniu.
– Czego chcesz?
– Jestem ciekawa o co byś poprosił gdybyś to ty wygrał. – odparłaś, a chłopak zamknął oczy i uśmiechnął się.
– Chciałem byś na czas wakacji była ze mną.
Patrzyłaś na Toma, który wpatrywał się w Ciebie. – Co znaczy razem, chciałeś bym była twoją dziewczyną?
– Mniej więcej, chciałem móc cię mieć dla siebie przez jakiś czas.
– To trochę nie ładne z twojej strony, ja mam uczucia, czemu chciałeś mnie tak rzeczowo potraktować?
– Nie lubię się angażować, ale dobrze mi z tobą, może chciałem spróbować z kimś być.
Milczałaś, słowa chłopaka zraniły Cię i choć lubiłaś z nim przebywać, to nie chciałaś być nagrodą pocieszenia.
– Pójdę już. – wstałaś i powoli pokierowałaś swoje kroki do wyjścia, chłopak jednak Cię zatrzymał i pogładził Twój policzek. – Jeden pocałunek, jeśli nic nie poczujesz dam ci spokój.
Patrzyłaś na chłopaka, który zupełnie różnił się od tego co o nim myślałaś, nie wiedziałaś, czy tego chcesz, czy nie, ale trochę Ci schlebiał fakt, że Tom lubił akurat Ciebie.
– Dobrze – odpowiedziałaś, a chłopak pocałował Cię, wasz pocałunek był zmysłowy i przyjemny, chłopak był ciepły i czuły, zupełnie inny niż zawsze. Przywarłaś do niego i zacisnęłaś dłonie na jego bicepsie, chciałaś by wyszła z niego ta bestia, którą gdzieś w sobie chował, on zrozumiał Twój subtelny gest i pogłębił pocałunek, Twoje plecy przywierały do ściany, a brunet całował Cię tak jak pragnęłaś, byłaś pewna, że on Ci czyta w myślach, robił wszystko jak chciałaś, nie umiałaś się od niego oderwać, a kiedy on to zrobił, szybko dołączyłaś swoje usta do jego, nie umiałaś tego zakończyć, nie umiałaś tego wytłumaczyć, ale oboje siebie potrzebowaliście. Ty potrzebowałaś jego zainteresowania i wyróżnienia, a on potrzebował Twojej bliskości.
– Chcę z tobą spróbować, czy to coś złego? – spytał, a Ty popatrzyłaś w jego ciemne spojrzenie.
– Nie, ale nie mogę ci ufać.
– Nie musisz mi jeszcze ufać, dam ci powód byś się we mnie zakochała, tak jak ja się zakochałem w Tobie.
Podziel się wynikiem w komentarzu!
Lilibela
Malfoy, 😅
arabella_leclerc
Draco
Siedząc na spakowanej walizce, nadal marudziłaś i błagałaś mamę, by jeszcze zmieniła zdanie co do wakacji u Malfoy'ów. Matka tylko surowo spojrzała na Ciebie i ignorując Twoje ciągłe prośby zamknęła swój ostatni kufer. Całą drogę do Malfoy Manor nie odzywałaś się już do rodziców, byłaś zirytowana myśląc, że całe wakacje będziesz musiała spędzić w jednym domu z osobą, za którą nawet nie przepadasz. Rodzice wysadzili Cię przed bramą, a zaklęcie Twojego ojca delikatnie uniosło Twoją walizkę i ustawiło ją na bruku przed posiadłością. – Udanych wakacji, pa córko. Przewróciłaś oczami, gdy tylko auto Twoich rodziców znikło w powietrzu. Twoje życie było do bani, zaplanowane w najdrobniejszych szczegółach, bez możliwości odezwania się czy zmienienia czegoś. Podejrzewałaś, że Draco musiał mieć tak samo i choć byłaś pewna, że mieliście dużo wspólnego, to jeszcze nigdy nie udało wam się pogadać w spokoju dłużej niż to było konieczne. Westchnęłaś i odwróciłaś się z zamiarem przejścia przez bramę, przy której stał już Draco, a przy jego nodze stał mały zgarbiony skrzat, który tylko czekał na znak. – No już – Draco odezwał się ozięble, a skrzat pstryknął palcami, a Twoja walizka uniosła się i poszybowała za skrzatem do posiadłości chłopaka. – Tobie też mam wysłać jakiś znak, żebyś w końcu się ruszyła? – Nie pozwalaj sobie Malfoy, jestem tu gościem, w dodatku nie przyrównuj mnie do czegoś takiego jak zwykły skrzat. – Proszę o wybaczenie. – Draco skłonił się przed Tobą, ale wiedziałaś, że naśmiewa się w ten sposób z Ciebie. – Prowadź Malfoy. Chłopak odwrócił się i ruszył szybko, a Ty powlekłaś się za nim. Minął cały miesiąc, a Ty wcale nie opuszczałaś swojego pokoju, całymi dniami czytałaś wielkie księgi z biblioteki, która znajdowała się w domu Dracona, a kiedy chciałaś pobyć w towarzystwie kogoś inteligentnego, siadałaś przed ogromnym lustrem i grałaś sama ze sobą w szachy czarodziejów. Dzisiejszego wieczora odbywał się wielki bal, na który postanowiłaś tradycyjnie nie iść, ale mimo wszystko ubrałaś się w czerwoną sukienkę, którą przyniósł Ci do pokoju, pewnego dnia chłopak. Sukienka podobała Ci się i tylko dla samej siebie ją włożyłaś. Mokre włosy delikatnie kapały Ci po odsłoniętych plecach, a czerwony jedwab przyjemnie otulał Twoją skórę przy każdym ruchu. Właśnie ogrywałaś samą siebie w szachach, gdy do drzwi Twojego pokoju ktoś zapukał. Wstałaś powoli i otworzyłaś drzwi przed Draco i jego głupkowatymi przyjaciółmi. – Ale… Nie zapraszałam nikogo. Draco przewrócił oczami i wszedł do Twojego pokoju, a tuż za nim weszli i inni. – Przepraszam, ale o co chodzi? – spytałaś i odwróciłaś się w stronę intruzów. – Może zejdziesz, wszystkim byłoby miło. Prychnęłaś i oparłaś się o ścianę. – Wątpię Draco by ktoś z obecnych wyczekiwał mojego przybycia. – Jesteś naszym gościem, wszyscy o tym wiedzą, rodzice chwieli byś zeszła, bo każdy swoje sobie myśli. – I co z tego, mam to głęboko w poważaniu Draco. – Uspokój się i wysusz włosy, a później zejdź, rozumiesz? – Draco stał tak blisko Ciebie, że czułaś zapach jego perfum mieszających się z jego przyjemnym zapachem. Serce biło Ci niespokojnie, a jego szare tęczówki wpatrzone były głęboko w Twoje niebieskie oczy. – Niech będzie zejdę na chwilę – odpowiedziałaś cicho, a blondyn odsunął się od Ciebie i poprawił swoją marynarkę. Ruchem głowy kiwnął na trójkę przyjaciół, z którymi przyszedł i cała czwórka opuściła Twój pokój. Gdy drzwi się zamknęły osunęłaś się na ziemie łapiąc się za mostek. – Boże, co to było. – szepnęłaś sama do siebie i sięgnęłaś po różdżkę. Zaklęciem osuszyłaś włosy i wsunęłaś na nogi czarne szpilki. Stanęłaś przy drzwiach w celu opuszczenia pokoju, ale zatrzymałaś dłoń tuż nad klamką i patrzyłaś ze zdziwieniem na swoją dłoń i na to jak drżała. Po kilku oddechach wyszłaś z pokoju i jak gdyby nigdy nic zeszłaś na dół, gdy szłaś przez salę ludzie milkli i nie byłaś pewna z jakiego to powodu, czyżby oni myśleli, że jesteś tu dręczona, czy po prostu wyglądałaś tak zabójczo, że każdy chciał choć zerknąć na Ciebie. Usiadłaś na jednym z wolnych miejsc, a po chwili przy Twoim boku pojawił się ojciec Dracona i podziękował Ci za to, że zeszłaś. Uśmiechnęłaś się delikatnie i nalałaś sobie ponczu by odstresować się, wciąż przed oczami miałaś to spojrzenie chłopaka, nie mogłaś pozbyć się go z myśli. Ludzie tańczyli i śmiali się, Ty sama zaczęłaś się całkiem dobrze bawić w towarzystwie kilku dziewczyn, które dosiadły się do Ciebie i zaczynając mówić o różnych rzeczach, o swoich miłościach, o przygodach ze szkoły, o wszystkim co im ślina na język niosła, ale zupełnie Ci to nie przeszkadzało, choć sama niewiele mówiłaś, to zdawało się, że dziewczyny cenią sobie Twoje zdanie, bo co chwile prosiły byś skomentowała w jakiś sposób to o czym mówiły. – Mogę cię poprosić do tańca? – popatrzyłaś na Draco i na dziewczyny, bo do głowy Ci nie przyszło, że Draco mówi do Ciebie, chłopak popatrzył na Ciebie wyczekująco, a Ty cała się spięłaś. – Ja? – Tak, proszę. – Chłopak powtórzył i wyciągnął dłoń na przód, sama nie byłaś pewna czy chcesz z nim tańczyć, ale to spojrzenie przyciągało Cię i pozwoliłaś chłopakowi na to by poprowadził Cię na środek sali, gdzie zakręcił Tobą, a później ułożył dłoń na Twojej talii i zaczął z Tobą tańczyć. – Wiesz, że wcale nie musiałeś się zmuszać do tańca ze mną? Draco patrzył na Ciebie nieprzerwanie, a kiedy uchylił usta i odpowiedział Ci na pytanie, całe Twoje ciało zareagowały na te miłe słowa. Wieczór szybko się skończył, a Ty wróciłaś do siebie kiedy goście zaczęli się rozchodzić. Ledwo zamknęłaś drzwi do pokoju, a ktoś w nie zapukał, uchyliłaś drzwi i ujrzałaś Dracona, nie miał już na sobie marynarki, a jego koszula była lekko rozpięta. – Tak? – Mogę wejść? – To nie jest dobry pomysł, szłam właśnie spać. – To dobranoc. – Chłopak odwrócił się i odszedł, a Ty patrzyłaś jak schodzi po schodach i znika w ciemności holu. Zamknęłaś drzwi i położyłaś się na łóżku, przez pewien czas przewracałaś się z boku na bok by po północy w końcu się poddać i zejść na dół. Cicho wyszłaś z domu, w którym wszyscy już musieli spać, bo było bardzo cicho. Na ganku ściągnęłaś buty i gołymi stopami wyszłaś na trawę, chodziłaś tak przez chwilę, a później usiadłaś i rozpłakałaś się. Na swoim ramieniu poczułaś jakąś ciepłą dłoń, odwróciłaś się i spojrzałaś na Draco, który stał tuż obok. – Czemu płaczesz? – Co tu robisz? – Cały czas tu byłem, nie chciało mi się spać. – Oh… – Draco usiadł obok Ciebie i złapał Cię za dłoń. – Chyba ci zimno, co? – Nie bardzo. – Patrzyłaś na swoją dłoń w dłoni chłopaka i przez chwilę naprawdę chciałaś móc się do niego przytulić. – Powiesz mi dlaczego płaczesz? – To głupie, ale boję się spać u ciebie w domu, jest taki wielki i przerażający, jeszcze ani jednej nocy tu nie przespałam, w dzień często śpię, wtedy jakoś mniej się boję. – Przykro mi, że mój dom tak na ciebie działa, zawsze możesz przyjść do mnie jak się boisz. – Po co, żebyś później miał co znajomym opowiadać? – Wcale nic im o tobie nie opowiadam. – Draco popatrzył na Ciebie i choć było ciemno czułaś, że jest urażony. – Nie chciałam tego powiedzieć, po prostu nie lubimy się. – Ja cię wcale nie, nie lubię. Wasze spojrzenia mieszały się ze sobą w długim milczeniu. – miałem nadzieję, że przez te wakacje się coś zmieni. – To znaczy co? – spytałaś, a źrenice drżały Ci lekko. – Podobasz mi się od dawna, chciałem móc cię poznać i chciałem byś ty mnie poznała. – Ciężko mi uwierzyć w twoje słowa, zupełnie mi do ciebie nie pasują Draco. – więc pewnie to też do mnie nie pasuje. – chłopak chwycił Twoją twarz w dłonie i złączył wasze usta w pocałunku, który oboje postanowiliście pogłębić. Bardzo długo trwała ta przyjemna chwila, która szybko przeradzała się w coraz bardziej namiętną. Siedząc na kolanach Draco, opierałaś się czołem o jego czoło. – Wytłumacz mi jak to możliwe? – Jesteśmy oboje zmęczeni swoim życiem, oboje pragniemy zrozumienia i bliskości, oboje w końcu pociągamy się wzajemnie. – Czy to w ogóle możliwe? – Oczywiście, pozwól mi być blisko ciebie. Proszę. Skinęłaś głową i przytuliłaś się do chłopaka układając policzek na jego ramieniu. Westchnęłaś i poczułaś spokój, prawdziwą beztroskę i radość. Draco pocałował Cię w skroń i otulił Cię swoimi ramionami, oboje patrzyliście na gwiazdy i na siebie, byliście naprawdę sobą zauroczeni. Podziel się wynikiem w komentarzu!
Hogwinarnijka
Draco
V...s
James! Wow
V...s
Remus.
V...s
Syriusz! ❤️
10WiktoriQ100
Draco
Siedząc na spakowanej walizce, nadal marudziłaś i błagałaś mamę, by jeszcze zmieniła zdanie co do wakacji u Malfoy'ów. Matka tylko surowo spojrzała na Ciebie i ignorując Twoje ciągłe prośby zamknęła swój ostatni kufer. Całą drogę do Malfoy Manor nie odzywałaś się już do rodziców, byłaś zirytowana myśląc, że całe wakacje będziesz musiała spędzić w jednym domu z osobą, za którą nawet nie przepadasz. Rodzice wysadzili Cię przed bramą, a zaklęcie Twojego ojca delikatnie uniosło Twoją walizkę i ustawiło ją na bruku przed posiadłością. – Udanych wakacji, pa córko. Przewróciłaś oczami, gdy tylko auto Twoich rodziców znikło w powietrzu. Twoje życie było do bani, zaplanowane w najdrobniejszych szczegółach, bez możliwości odezwania się czy zmienienia czegoś. Podejrzewałaś, że Draco musiał mieć tak samo i choć byłaś pewna, że mieliście dużo wspólnego, to jeszcze nigdy nie udało wam się pogadać w spokoju dłużej niż to było konieczne. Westchnęłaś i odwróciłaś się z zamiarem przejścia przez bramę, przy której stał już Draco, a przy jego nodze stał mały zgarbiony skrzat, który tylko czekał na znak. – No już – Draco odezwał się ozięble, a skrzat pstryknął palcami, a Twoja walizka uniosła się i poszybowała za skrzatem do posiadłości chłopaka. – Tobie też mam wysłać jakiś znak, żebyś w końcu się ruszyła? – Nie pozwalaj sobie Malfoy, jestem tu gościem, w dodatku nie przyrównuj mnie do czegoś takiego jak zwykły skrzat. – Proszę o wybaczenie. – Draco skłonił się przed Tobą, ale wiedziałaś, że naśmiewa się w ten sposób z Ciebie. – Prowadź Malfoy. Chłopak odwrócił się i ruszył szybko, a Ty powlekłaś się za nim. Minął cały miesiąc, a Ty wcale nie opuszczałaś swojego pokoju, całymi dniami czytałaś wielkie księgi z biblioteki, która znajdowała się w domu Dracona, a kiedy chciałaś pobyć w towarzystwie kogoś inteligentnego, siadałaś przed ogromnym lustrem i grałaś sama ze sobą w szachy czarodziejów. Dzisiejszego wieczora odbywał się wielki bal, na który postanowiłaś tradycyjnie nie iść, ale mimo wszystko ubrałaś się w czerwoną sukienkę, którą przyniósł Ci do pokoju, pewnego dnia chłopak. Sukienka podobała Ci się i tylko dla samej siebie ją włożyłaś. Mokre włosy delikatnie kapały Ci po odsłoniętych plecach, a czerwony jedwab przyjemnie otulał Twoją skórę przy każdym ruchu. Właśnie ogrywałaś samą siebie w szachach, gdy do drzwi Twojego pokoju ktoś zapukał. Wstałaś powoli i otworzyłaś drzwi przed Draco i jego głupkowatymi przyjaciółmi. – Ale… Nie zapraszałam nikogo. Draco przewrócił oczami i wszedł do Twojego pokoju, a tuż za nim weszli i inni. – Przepraszam, ale o co chodzi? – spytałaś i odwróciłaś się w stronę intruzów. – Może zejdziesz, wszystkim byłoby miło. Prychnęłaś i oparłaś się o ścianę. – Wątpię Draco by ktoś z obecnych wyczekiwał mojego przybycia. – Jesteś naszym gościem, wszyscy o tym wiedzą, rodzice chwieli byś zeszła, bo każdy swoje sobie myśli. – I co z tego, mam to głęboko w poważaniu Draco. – Uspokój się i wysusz włosy, a później zejdź, rozumiesz? – Draco stał tak blisko Ciebie, że czułaś zapach jego perfum mieszających się z jego przyjemnym zapachem. Serce biło Ci niespokojnie, a jego szare tęczówki wpatrzone były głęboko w Twoje niebieskie oczy. – Niech będzie zejdę na chwilę – odpowiedziałaś cicho, a blondyn odsunął się od Ciebie i poprawił swoją marynarkę. Ruchem głowy kiwnął na trójkę przyjaciół, z którymi przyszedł i cała czwórka opuściła Twój pokój. Gdy drzwi się zamknęły osunęłaś się na ziemie łapiąc się za mostek. – Boże, co to było. – szepnęłaś sama do siebie i sięgnęłaś po różdżkę. Zaklęciem osuszyłaś włosy i wsunęłaś na nogi czarne szpilki. Stanęłaś przy drzwiach w celu opuszczenia pokoju, ale zatrzymałaś dłoń tuż nad klamką i patrzyłaś ze zdziwieniem na swoją dłoń i na to jak drżała. Po kilku oddechach wyszłaś z pokoju i jak gdyby nigdy nic zeszłaś na dół, gdy szłaś przez salę ludzie milkli i nie byłaś pewna z jakiego to powodu, czyżby oni myśleli, że jesteś tu dręczona, czy po prostu wyglądałaś tak zabójczo, że każdy chciał choć zerknąć na Ciebie. Usiadłaś na jednym z wolnych miejsc, a po chwili przy Twoim boku pojawił się ojciec Dracona i podziękował Ci za to, że zeszłaś. Uśmiechnęłaś się delikatnie i nalałaś sobie ponczu by odstresować się, wciąż przed oczami miałaś to spojrzenie chłopaka, nie mogłaś pozbyć się go z myśli. Ludzie tańczyli i śmiali się, Ty sama zaczęłaś się całkiem dobrze bawić w towarzystwie kilku dziewczyn, które dosiadły się do Ciebie i zaczynając mówić o różnych rzeczach, o swoich miłościach, o przygodach ze szkoły, o wszystkim co im ślina na język niosła, ale zupełnie Ci to nie przeszkadzało, choć sama niewiele mówiłaś, to zdawało się, że dziewczyny cenią sobie Twoje zdanie, bo co chwile prosiły byś skomentowała w jakiś sposób to o czym mówiły. – Mogę cię poprosić do tańca? – popatrzyłaś na Draco i na dziewczyny, bo do głowy Ci nie przyszło, że Draco mówi do Ciebie, chłopak popatrzył na Ciebie wyczekująco, a Ty cała się spięłaś. – Ja? – Tak, proszę. – Chłopak powtórzył i wyciągnął dłoń na przód, sama nie byłaś pewna czy chcesz z nim tańczyć, ale to spojrzenie przyciągało Cię i pozwoliłaś chłopakowi na to by poprowadził Cię na środek sali, gdzie zakręcił Tobą, a później ułożył dłoń na Twojej talii i zaczął z Tobą tańczyć. – Wiesz, że wcale nie musiałeś się zmuszać do tańca ze mną? Draco patrzył na Ciebie nieprzerwanie, a kiedy uchylił usta i odpowiedział Ci na pytanie, całe Twoje ciało zareagowały na te miłe słowa. Wieczór szybko się skończył, a Ty wróciłaś do siebie kiedy goście zaczęli się rozchodzić. Ledwo zamknęłaś drzwi do pokoju, a ktoś w nie zapukał, uchyliłaś drzwi i ujrzałaś Dracona, nie miał już na sobie marynarki, a jego koszula była lekko rozpięta. – Tak? – Mogę wejść? – To nie jest dobry pomysł, szłam właśnie spać. – To dobranoc. – Chłopak odwrócił się i odszedł, a Ty patrzyłaś jak schodzi po schodach i znika w ciemności holu. Zamknęłaś drzwi i położyłaś się na łóżku, przez pewien czas przewracałaś się z boku na bok by po północy w końcu się poddać i zejść na dół. Cicho wyszłaś z domu, w którym wszyscy już musieli spać, bo było bardzo cicho. Na ganku ściągnęłaś buty i gołymi stopami wyszłaś na trawę, chodziłaś tak przez chwilę, a później usiadłaś i rozpłakałaś się. Na swoim ramieniu poczułaś jakąś ciepłą dłoń, odwróciłaś się i spojrzałaś na Draco, który stał tuż obok. – Czemu płaczesz? – Co tu robisz? – Cały czas tu byłem, nie chciało mi się spać. – Oh… – Draco usiadł obok Ciebie i złapał Cię za dłoń. – Chyba ci zimno, co? – Nie bardzo. – Patrzyłaś na swoją dłoń w dłoni chłopaka i przez chwilę naprawdę chciałaś móc się do niego przytulić. – Powiesz mi dlaczego płaczesz? – To głupie, ale boję się spać u ciebie w domu, jest taki wielki i przerażający, jeszcze ani jednej nocy tu nie przespałam, w dzień często śpię, wtedy jakoś mniej się boję. – Przykro mi, że mój dom tak na ciebie działa, zawsze możesz przyjść do mnie jak się boisz. – Po co, żebyś później miał co znajomym opowiadać? – Wcale nic im o tobie nie opowiadam. – Draco popatrzył na Ciebie i choć było ciemno czułaś, że jest urażony. – Nie chciałam tego powiedzieć, po prostu nie lubimy się. – Ja cię wcale nie, nie lubię. Wasze spojrzenia mieszały się ze sobą w długim milczeniu. – miałem nadzieję, że przez te wakacje się coś zmieni. – To znaczy co? – spytałaś, a źrenice drżały Ci lekko. – Podobasz mi się od dawna, chciałem móc cię poznać i chciałem byś ty mnie poznała. – Ciężko mi uwierzyć w twoje słowa, zupełnie mi do ciebie nie pasują Draco. – więc pewnie to też do mnie nie pasuje. – chłopak chwycił Twoją twarz w dłonie i złączył wasze usta w pocałunku, który oboje postanowiliście pogłębić. Bardzo długo trwała ta przyjemna chwila, która szybko przeradzała się w coraz bardziej namiętną. Siedząc na kolanach Draco, opierałaś się czołem o jego czoło. – Wytłumacz mi jak to możliwe? – Jesteśmy oboje zmęczeni swoim życiem, oboje pragniemy zrozumienia i bliskości, oboje w końcu pociągamy się wzajemnie. – Czy to w ogóle możliwe? – Oczywiście, pozwól mi być blisko ciebie. Proszę. Skinęłaś głową i przytuliłaś się do chłopaka układając policzek na jego ramieniu. Westchnęłaś i poczułaś spokój, prawdziwą beztroskę i radość. Draco pocałował Cię w skroń i otulił Cię swoimi ramionami, oboje patrzyliście na gwiazdy i na siebie, byliście naprawdę sobą zauroczeni. Podziel się wynikiem w komentarzu!
NO NO NIE SPODZIEWAŁAM SIĘ
.Alaska
Nie wiem jak mozna napisac cos tak cudownego 😍
Masz ogromny talent ❤️
Annabeth_Chase-Jackson
Harry
Pierwszy raz rodzice wysłali mnie na wakacje do ciotki, byłam lekko zniesmaczona, ciotka nie była czarownicą jak mój ojciec i mieszkała w miasteczku mugolskim. Zupełnie nie podobał mi się ten pomysł, ale rodzice musieli spotkać się z kilkoma czarodziejami w te wakacje i po prostu nie przewidywali podróży innym sposobem jak teleportacje.
Chcąc nie chcąc ostatniego dnia czerwca matka odwiozła mnie do domu ciotki i zostawiła. Pierwszy raz byłam w Anglii, ale zwiedzanie zupełnie mnie nie interesowało, tym bardziej, że miasteczko, w którym się zatrzymałam było raczej nieciekawe.
Przeokropnie nudziłam się przez pierwszy tydzień wakacji, pogoda była parna i nie dało się wyjść z domu nie tracąc oddechu tuż za drzwiami. Jedynie wieczory były przyjemne, po 20 w końcu można było wyjść i rozprostować nogi. Siedziałam właśnie na ławce na placu zabaw, gdy dosiadł się do mnie chłopak w okularach.
Nastolatek przywitał się i zerknął na Twoją gazetę, w której zdjęcia poruszały się. Zamknęłaś gazetę i zwinęłaś w rulon chowając do torebki. Zielone spojrzenie chłopaka mierzyło Twoje zakłopotanie. Uśmiechnęłaś się i odchrząknęłaś, pytając o imię.
Chłopak przedstawił się tylko z imienia, nie przestając Ci się przyglądać. – Nie jesteś stąd? – spytał, a Ty przyznałaś mu racje.
– Przyjechałaś tu na dłużej?
– Tylko na wakacje, moi rodzice musieli wyjechać z kraju w interesach nie chcieli bym się męczyła.
Rozmowę przerwał wam pewien gruby chłopak, który zaczął się naśmiewać z Twojego towarzysza.
Harry podniósł się z miejsca i wyciągnął coś z kieszeni co dostawił do brzucha chłopaka, tamten odsunął się i odszedł wraz ze swoimi przyjaciółmi, a tuż za nim ruszył i Harry. Wstałaś z miejsca i pobiegłaś za chłopakiem łapiąc go za ramie.
– Jesteś czarodziejem. – wyszeptałaś, a nastolatek przytaknął Ci skinieniem.
– To tak jak ja. – odpowiedziałaś i uśmiechnęłaś się.
Razem z Harrym spotykaliście się codziennie, chłopak przychodził do Ciebie i opowiadał Ci o Hogwarcie i o sobie, szybko domyśliłaś się, że Harry, to Harry Potter i choć nie znałaś za dobrze jego historii, to polubiłaś go szczerze.
Leżałaś na łóżku na plecach, a Harry siedział na fotelu i patrzył na Ciebie.
– Niedługo kończą się wakacje, chciałbym móc nadal mieć z tobą kontakt, czuję, że jesteś mi bliższa niż inni.
Popatrzyłaś na Harry’ego i uśmiechnęłaś się miło. – Też mam takie wrażenie i bardzo chciałabym znów móc się z tobą spotkać.
– Myślisz, że w przyszłym roku mogłabyś tu jeszcze przyjechać? – chłopak spytał z nadzieją, a Ty choć nie byłaś tego pewna, pragnęłaś równie bardzo móc spędzić z nim kolejne wakacje.
– Zapytam rodziców. – odpowiedziałaś i podniosłaś się z miejsca podchodząc do fotela i siadając na kolanach chłopaka.
– Nie będziemy się widzieć cały rok, jeśli uda mi się tu wrócić za rok, myślisz, że przez ten czas nic się nie zmieni? – spytałaś cicho, zarzucając na ramiona chłopaka swoje ręce.
Harry objął Cię w talii i musnął Twoje wargi swoimi. – Nie może się nic zmienić, jesteś wyjątkowa i mam wrażenie, że czekałem właśnie na ciebie.
Zaśmiałaś się i klepnęłaś chłopaka w potylicę. – No brzmi to dziwnie, taki tekst, który każda chce usłyszeć.
– To nie tak, po prostu wiele razy podobała mi się jakaś dziewczyna, ale nigdy nie czułem czegoś takiego jak przy tobie, nie mogę poradzić nic na to, że to słyszysz teraz, chciałaś bym cię zapewnił, a ja właśnie tak czuję, czuję, że nie będzie drugiej kobiety, z którą czułbym się tak doskonale, nie robiąc absolutnie nic. Chcę po prostu móc z tobą być, czy robimy coś, czy po prostu milczymy i patrzymy na siebie, uwielbiam twoje towarzystwo.
Pocałowałaś chłopaka czule i przytuliłaś się do niego.
– Będzie mi ciebie brakować Harry.- szepnęłaś, a chłopak zamknął Twoje ciało w swoich ramionach odpowiadając cicho – Mi ciebie też, ale te dwa miesiące pozostawiły mi wspomnienia na cały rok, chcę marzyć o tobie przez ten przyszły rok i móc się z tobą niedługo znów spotkać.