Opowiadania mogą zawierać treści nieodpowiednie dla osób nieletnich. Zostaje w nich zachowana oryginalna pisownia.

Alexandra Snow w Hogwarcie #95


Remus i Alexandra powoli przemierzali Błonia, trzymając się za ręce. Było po zajęciach i postanowili spędzić trochę czasu razem. Ubrani w ciepłe płaszcze szli przez kolejne zakątki zieleni. Na początku szli głównie w ciszy, ciesząc się swoim towarzystwem. Jako ostatni rocznik nie mieli zbyt wiele czasu na takie przyjemności.
– Chciałabym spędzać z tobą więcej czasu – odezwała się w końcu dziewczyna. Przeniósł wzrok z oddalonego Zakazanego Lasu na nią.
– Mamy ze sobą sporo lekcji. Po lekcjach bardzo dużo czasu spędzacie z dziewczynami w naszym dormitorium. Przeważnie każdy posiłek jemy razem. To mało? Jasne, przez naukę jest tego mniej, wliczając jeszcze innych znajomych poza naszą paczką i obowiązki prefektów, ale moim zdaniem jest nieźle. 
Westchnęła cicho i spojrzała na niego z pobłażliwym uśmiechem.
– Rem, mówię o czasie z tobą. Kocham naszych przyjaciół, ale potrzebuję też samego ciebie. Jestem w związku z tobą, nie resztą. Bez względu na wszystkie żarty na ten temat. Spędzam czas z tobą, ale jakby bez ciebie, bo wszyscy są wokół. Chciałabym czasami być sam na sam z moim chłopakiem bez obawy, że zaraz wpadnie zgraja i zacznie rzucać aluzjami.
– Trochę ciężko o to zadbać, gdy pokój dzieli się z innymi, a cała reszta to przestrzeń publiczna. Skończymy szkołę, zrobimy sobie długie wakacje i to nadrobimy.
– A chociaż tydzień bez reszty? Calutki tydzień bez nikogo. Obiecaj. 
– Obiecuję, skarbie. Cały tydzień wyłącznie dla ciebie. Tylko wytrzymaj jeszcze kilka miesięcy i będziemy mieli więcej czasu– obiecał, przytulając ją do siebie. Wtuliła się w niego. Usłyszał jej ciche westchnienie. Pocałował ją delikatnie w czubek głowy.
– A może wrócimy do szkoły i pouczymy się w bibliotece? Jest zimno, więc i tak zaraz byśmy wracali. W bibliotece nie będzie naszych znajomych, którzy tak ci przeszkadzają.
– Nie powiedziałam, że mi przeszkadzają.
– Wezmę książki z dormitorium i pójdziemy do biblioteki. 
– Randka w bibliotece, brzmi super.
– Możemy zostać tu.
– Nie, nie. Świetny pomysł.
★★★
Wrócił tuż przed dwudziestą drugą. Wszedł do dormitorium, nie będąc szczególnie cicho, bo wiedział, że jego współlokatorzy na pewno nie śpią. 
– Jest i nasz zakochaniec. Co robiliście przez tyle czasu? Albo nie. Nie chcę wiedzieć – zaśmiał się James. Miał mokre włosy, kilka minut temu wyszedł z łazienki. Dopiero się położył. Bawił się zniczem, podrzucając go i łapiąc. 
– Byliśmy w bibliotece, jeśli musisz wiedzieć. Przed tym zrobiliśmy sobie krótki spacer, ale zrobiło się zimno. Chcielibyśmy po prostu spędzić trochę czasu sami. Bez całej tej hołoty, to znaczy naszych najdroższych, najukochańszych przyjaciół. Trochę marudzi, że jesteśmy za dużo czasu całą ekipą. Wcześniej nie widziała w tym problemu, ale nie narzekam. Za kilka miesięcy będzie po wszystkim. Będziemy mieli więcej czasu. Skoro teraz jest go mniej, to nadrabiamy ucząc się razem.
– Snow zaczyna się robić zaborcza?
– Nie bardziej niż twoja Meadowes.
– Błagam, skończcie – jęknął Peter, rzucając na oślep poduszką, w nadziei, że trafi któregoś z nich.– Ciągle tylko te związki i związki. Każdy z kimś jest, każdy z kimś kręci. Jak nie dziewczyny, to wy. Nawet we własnym pokoju nie można odpocząć od tego szaleństwa. 
– Wypraszam sobie. Ja jestem wolny, towarzyszu niedoli – zauważył Rogacz. Poczuł się wyjątkowo urażony, bo to w niego trafiono.
– Ostatnio idzie ci coraz lepiej w zdobywaniu Lily– stwierdził Syriusz. – Może jednak ci się uda.
– Ja i Lily to tylko przyjaźń– westchnął James. 
– James, nie ściemniaj. Nic na tym świecie nie jest bardziej pewne, niż twoje uczucia do Lily. Zgrywasz przy niej głupka, bo albo chcesz zwrócić na siebie jej uwagę, albo plącze ci się język. Serio, opowiedzieć jej tę bajeczkę, że chciałeś wmówić swojej mamie, że nie umiesz czytać? Wstydu nie masz? Działasz przy Lily, jak pod eliksirem prawdy. 
– Miałem dziesięć lat! Ty nie wymyśliłbyś nic bardziej kreatywnego. Musisz mi wszystkie moje błędy wypominać?
– To z miłości, panie "Ania Shirley jest super"– Syriusz dostał poduszką. Podłożył ją sobie pod głowę. – Właściwie dlaczego ukochałeś sobie tę książkę?
– Gilbert jakoś przekonał Anię do siebie – wzruszył ramionami.
– Czyli jednak nie tylko przyjaźń?
– Myślałem, że już to odkryliśmy, dupku. Ona nie chce nic więcej, więc pozostaje mi przyjaźń. Ale tak szybko to się nie odkocham. Potrzebuję czasu. Dużo czasu. Dzięki wielkie za wsparcie. Spróbujesz prosić o pomoc z Dorcas. Też cię będę wyśmiewał, zamiast ratować. 
– Jak ci brakuje ciepła, to idź do Emmy– poruszył znacząco brwiami.
– Idiota. Dobra, koniec o mnie. Lepiej mów co u ciebie, Lupin – spojrzał na chłopaka, który dotąd robił notatki, ignorując resztę. Chciał odwrócić od siebie uwagę.– Miłość kwitnie, co? Zaczyna się robić poważnie. Kiedy wesele? Jako świadek powinien wiedzieć wcześniej od reszty.
 – W twoich snach. To ja będę świadkiem – oburzył się Syriusz – do tej roli nadaję się tylko ja.
– Nie wyrobicie się z tym byciem świadkiem i ojcem chrzestnym każdego – stwierdził Peter.
– Skoro już weszliśmy na ten temat...– odłożył wszystkie rzeczy na bok i usiadł na łóżku po turecku, przodem do nich. Spojrzeli na niego z pełną powagą. 
– Żartujesz...
– Podczas tej naszej małej imprezki Alex zasugerowała, że powinien się pośpieszyć z oświadczynami. Nie wiem, czy mówiła poważnie. Być może żartowała tylko w połowie. Jak dla mnie jesteśmy dzieciakami.
– One w tych sprawach nigdy nie żartują. Przewalone. Oby Dorcas nie poszła tym tropem. Jestem jeszcze młody.
– Zanim się obejrzymy będzie gromadka małych lupinków. Te dzieci tak szybko dorastają – James udał, że ociera łzę. 
– Nie chciałbym ci niszczyć marzeń, ale...
***
W dormitorium dziewcząt rozgrywała się podobna rozmowa.
– JAK TO NIE BĘDZIECIE MIEĆ DZIECI?
– Dorcas, wyluzuj – Alexandra nie mogła się powstrzymać przed przewróceniem oczami. – Zachowujesz się jakby ktoś umierał.
***
– Moje marzenia o byciu chrzestnym umierają! – jęknął James.
– Łapa i Peter na pewno będą chętni zrobić cię chrzestnym – zauważył Remus spokojnym głosem.
***
– Zobaczysz, jeszcze ci się zmieni.
– Dorcas – chciała się wtrącić Lily.
– Brzmisz, jak wszystkie ciotki, Dory. Po prostu nie będziemy mieć dzieci. Przecież nie będziemy jedyną parą bezdzietną.
***
– Będziemy najlepszymi ciocią i wujkiem dla waszych dzieci. Skupimy się na pomocy wam i tyle. 
– W sumie jeśli odziedziczą charakter po Dorcas to będę potrzebował pomocy w zrozumieniu ich– parsknął Syriusz, skutecznie rozładowując atmosferę.
***
– Jeszcze zobaczymy. Za kilka lat ci wypomnę. 
– A może ja NIE MOGĘ mieć dzieci?!
***
***
Zaznacz poprawną odpowiedź, aby przejść do następnego pytania.
Quiz w Poczekalni. Zawiera nieodpowiednie treści? Wyślij zgłoszenie

Komentarze sameQuizy: 18
Najnowsze

Pomyluna_Zonglerka

Pomyluna_Zonglerka

Piszesz najpiękniej na świecie, siostrzyczko 🥺❤️.

JAMES, TY PALISZ?!

Odpowiedz
2
Pomyluna_Zonglerka

Pomyluna_Zonglerka

@chocolate_girl321 ja potrzebuję przesłuchać Emme

Odpowiedz
2
chocolate_girl321

chocolate_girl321

•  AUTOR

@Pomyluna_Zonglerka Dobrze,, księżniczko

Odpowiedz
1
pokaż więcej odpowiedzi (15)

Nowe

Popularne

Kategorie

Powiadomienia

Więcej