– O co ci chodzi? – spojrzałam na niego wściekła. – O to, mała – zaśmiał się i wskazał palcem na moje conversy. Nie dając mi dojść do głosu, wpił się w moje usta.

Stoję tak w otwartych drzwiach i przez głowę przebiega mi myśl tak szybka i nieoczekiwana, że nie jestem w stanie jej powstrzymać: Gdybyś był mój, przenigdy bym nie odeszła.






