Patryk

Escada

Patryk

Escada

imię: Ola

o mnie: przeczytaj

201

O mnie

#stopbullying
#papużka

nadzieję, że zostaniesz na dłużej... ;}
Jeśli chcesz dowiedzieć się czegoś na mój temat, to zapraszam b. serdecznie do czytania nominek, których trochę tu jest oraz do przeczytania Q&A.
A teraz kilka informacji... Czytaj dalej

Ostatni wpis

Escada

Escada

23.11. byłam z mamą u dziadka, gdzie była też Magda z synami i przyjaciółka dziadka.... Czytaj dalej
Przy pomocy wpisów możesz zadać autorowi pytanie, pochwalić go, poprosić o pomoc, a przede wszystkim utrzymywać z nimi bliższy kontakt. Pamiętaj o zachowaniu kultury, jesteś gościem :)

*Jeśli chcesz odpisać konkretnej osobie, użyj funkcji " Odpowiedz" - osoba ta dostanie powiadomienie* ×

Zaloguj się, aby dodać nowy wpis.

Escada

Escada

AUTOR•  

Hej, co u Was? 💙
U mnie całkiem dobrze.
Poniedziałek zaczął się raczej zwyczajnie, czyli nudnawo. I taki pozostał mniej więcej do przyjścia gości, chociaż wcześniej dostałam od taty screen zamówienia mojego prezentu urodzinowego (zasugerowałam kartę podarunkową za 50 zł do konkretnego sklepu jeździeckiego i pojawiła się ona na screenie, jak również dwie inne, obie za 100 zł… ) :O
Przeglądałam potem stronę tego sklepu i okazało się, że oprócz rzeczy, o którą mi chodziło, za bardzo nie ma tam już nic dla mnie interesującego… (Tzn. mogłabym np. kupić kantar, a raczej kilka, ale to by było trochę bez sensu…)

Jako pierwsi zjawili się Kaśka z chłopakiem, przynosząc ciasto handmade by my sis (niestety nie mam żadnego zdjęcia, zniknął w całości tego samego dnia, choć ja zjadłam tylko 2 kawałki…)
Potem przyszła rodzina cioci (czyli Magda, jej mąż i dwóch moich młodszych kuzynów)
Od nich dostałam dosyć sporą paczuszkę z dużą ilością drobnostek, m.in. rzeżuchę (😂), słodycze, w tym bezy, baton, Milkę i własnoręcznie robione czekoladki, które podobno nie wyszły zbyt dobrze; personalizowaną torbę z moim imieniem i wiekiem, laurkową 'tabliczkę', kartkę z życzeniami, krakersy (to jedna z ciekawszych rzeczy), podkładki pod szklanki (całkiem ładne, chociaż nie używam takich rzeczy), choco stick i książkę, którą zasugerowałam.
Dziadek przyszedł ostatni i wręczył mi prezentową kopertę zawierającą 200 zł (bardzo uniwersalny prezent, chociaż nie starczył mi na zbyt długo, ale o tym za jakiś czas…)

We wtorek nic się za bardzo nie działo, za to na środę umówiłam się z Emką. Rano okazało się, że mój ojciec wymyślił wycieczkę do jakiegoś skalnego miasta w Czechach, przez którą spotkanie zaczęło się trochę później, a ja zyskałam duże zakwasy w jednej nodze. XD dziwne uczucie, nie polecam.
W wyniku majówki fizjo miałam dopiero w czwartek, co w sumie wyszło mi na dobre, bo m.in. zakwasy zostały wymasowane.

Pod koniec poprzedniego tygodnia zamówiłam z OLX-a książkę, którą wczoraj odebrałam.
Tydzień temu umówiłam się też po kilkumiesięcznej przerwie na zogę (masaż twarzy) do Gosi. 💙 Miałam go dzisiaj na 13:30, zostałam otape'owana na twarzy kilkoma różnymi kolorami… Na szczęście te tape'y szybko się ściąga (mogłabym już teraz, ale zrobię to dopiero jutro.
W każdym razie stwierdziłam, że teraz już będę do Gosi jeździć do skutku, bo podczas tej przerwy nie wiem czy udało mi się cokolwiek zaoszczędzić…a tylko po to ona była.
A jak już będę mogła normalnie otwierać buzię czeka mnie wizyta u dentysty :/ dotychczas byłam tylko raz, na przeglądzie, jakieś naście lat temu. I szczerze mówiąc niezbyt mi to przeszkadza…

W ostatni piątek odwiedzili nas Kaśka z chłopakiem i dostałam coś, na co czaiłam się już jakiś czas, ale albo nie było, albo tylko w jednym kolorze, w dodatku średnio ładnym. A mianowicie zestaw piłek z Pepco w przepięknych odcieniach fioletu, z których jedna ponoć fajnie się sprawdza do masażu koni… 💜

Jakoś od marca szukam torebki, która byłaby trochę większa od tych, które noszę na co dzień i na razie średnio mi to idzie, a na wtorek potrzebuję, bo zamówiłam prezentowy voucher na masaż z okazji Dnia Matki (żeby nie zapomnieć) i teraz albo uda mi się pojechać w jeszcze jedno miejsce, gdzie powinien być spory wybór, albo pożyczę od Magdy, pod warunkiem, że jakoś się spotkamy w ten weekend… Trzymajcie kciuki, bo voucher jest oczywiście niespodzianką (zapomniałam wspomnieć, że format tychże voucherów został zwiększony, dlatego tylko w jednej mojej torbie zmieściłby się bez problemu, ale ona jest już z kolei za duża…😅)
Ale ja mam problemy…

I to chyba już jest wszystko, dam Wam fotkę części prezentów.

Odpowiedz
5
.Anja

.Anja

@Escada haha, śmieszny ten prezent z losowymi drobiazgami ale zawsze takie są najbardziej urocze ❤️ mego dnia!

Odpowiedz
1
Escada

Escada

•  AUTOR

@.Anja dzięki 💙 i nawzajem oczywiście :)

Odpowiedz
1
WeraHatake

WeraHatake

(Spóźnione) wszystkiego najlepszego! ♥

Odpowiedz
1
Escada

Escada

•  AUTOR

@WeraHatake dziękuję! 🧡💜💙

Odpowiedz
1
Elena_Salvatore

Elena_Salvatore

Hej, kochanaaaa! ❤️ Chciałabym dodać tutaj cząstkę moich życzeń. ✨ Przesyłam do Ciebie pozytywną energię, żebyś miała dużo siły pokonywać życiowe przeciwności, żeby los często Ci sprzyjał i życie było pełne niezwykłych wydarzeń. 🥰 Mam nadzieję, że urodzinowy dzień upłynął Ci w przyjemnej atmosferze ⭐

Odpowiedz
1
Escada

Escada

•  AUTOR

@Elena_Salvatore dziękuję i za cudowne życzenia, i za przepiękny tort (zjadłabym…💙) A dzień minął mi w sumie nie najgorzej, aczkolwiek trochę nudnawo

Odpowiedz
1
Escada

Escada

AUTOR•  

Jakie było Wasze najdziwniejsze/najciekawsze i/lub najmniej śniadaniowe śniadanie?
U mnie to m.in. lody, w Prima Aprilis było nim Brownie, które moja mama zrobiła przed odwiedzinami Kaśki z chłopakiem, a ostatnio często jem jogurt/serek z Kangusami i gorzką czekoladą, wczoraj i dzisiaj doszły maliny i trochę borówek.
Nie przepadam za typowymi śniadaniami w stylu kanapek.
A jak to wygląda u Was?

Odpowiedz
6
Escada

Escada

•  AUTOR

@WeraHatake to ja dzisiaj jako śniadanie potraktowałam ostatni kawałek chleba bananowego

Odpowiedz
2
WeraHatake

WeraHatake

@Escada O, brzmi pysznie ;3

Odpowiedz
1
pokaż więcej odpowiedzi (13)
Escada

Escada

AUTOR•  

*odebrałam 'zaginioną' paczkę, o której wspominałam kilka dni temu. Jest w niej końska książka, a konkretniej: książka o hipoterapii. Ostatnio przybywa mi okołokońskich książek, a na urodziny mam dostać jeszcze jedną, co bardzo mnie cieszy :)

Mój instagramowy konkurs zakończył się w poprzednim tygodniu i mimo że udział w nim wzięły tylko 4 osoby, miałam problem ze zdecydowaniem co komu wysłać. Tzn. najbardziej do mnie przemówiły komentarze trzech osób, z czego każda ma swojego konia i z tych trzech osób tylko jedna nie napisała, jakim produktem jest najbardziej zainteresowana. Tego samego wieczoru, którego konkurs się zakończył, wstępnie zabrałam się za przygotowywanie paczek i podjęłam dwie decyzje:
1. Dodam bonusy w postaci pozostałych miniaturek z Over Horse'a mimo ich długiej daty przydatności (tzn.oprócz brokatów, wszystkie 3 zostawiłam sobie).
2. Dodam też kilka niespodzianek, typu ściągaczka do wody, cordeo i jagodowa lizawka z Likita, którą dostałam w prezencie do zamontowania z okazji Dnia Kobiet.
Siostra pomagała mi w pakowaniu przesyłek i przy okazji dowiedziała się o istnieniu mojego konta na Instagramie, co miałam nadzieję, nie stanie się jeszcze długo…
W każdym razie zyskałam w ten sposób obserwację od mojej siostry i jej chłopaka+propozycję robienia mi grafik – to ostatnie jest całkiem kuszące…

Teraz przejdźmy do minionego wyjazdu do Warszawy. Obiad zjedliśmy w jakiejś drogiej restauracji, w której menu dla mnie prawie nic nie było, ale naleśnik ze szpinakiem, z płatkami migdałów i w najpyszniejszym na świecie kremowym sosie pomidorowym był po prostu obłędny…❤️ A do tego zimowa herbatka z kawałkami pomarańczy, limonki i cytryny+sok malinowy 🧡 – szkoda, że z uwagi na ceny mamy tam już nie wrócić.

Wrzucę Wam fotkę mojej teatralnej stylizacji (oczywiście buty zmieniłam na czarne, ale też sportowe…i założyłam kurtkę, bo z zapowiadanych dla Warszawy 18 stopni niewiele wyszło…
Z hotelu wyszliśmy prawie godzinę przed spektaklem, żeby się nie spóźnić. Mój ojciec jak zwykle wybrał chyba najdłuższą trasę z możliwych, a mnie w trakcie tego spaceru zaczęła boleć stopa, więc trochę kuśtykałam :/ na szczęście podczas siedzenia w sali teatralnej mi przeszło.
Sam spektakl był ok, chociaż niektóre sceny mogłyby dla mnie nie istnieć.
Ale cieszę się, że byłam, bo mogłam posłuchać tych wszystkich piosenek w całości, a nie fragmentów na syrenim Youtubie. "Matylda" trwała ok. 3 h, z jedną 20-minutową przerwą. Każde z nas siedziało gdzie indziej, bo kupiliśmy 4 ostatnie bilety.
Całokształt oceniam na 6.5/10
Po "Matyldzie" poszłam z rodzicami na bardzo późną kolację w Pizza Hut, ja i tata wzięliśmy rollsy (ja wege, on z szynką; próbowałam – też bardzo dobre, choć moje smakowały mi bardziej), chciałam wziąć jeszcze crazy shake'a, ale skończył się jakiś składnik, więc zamówiłam coś, co było pod shake'iem i w moim przekonaniu miało być napojem… ale okazało się być ciastem z lodami 😅 też pysznym, ale niespodziewanym…

Następnego dnia po śniadaniu i wymeldowaniu się z hotelu pojechaliśmy do przyjaciela mojego dziadka, gdzie byliśmy ok. godziny. Potem pojechaliśmy już do Ciechocinka.
Tam pogoda była jeszcze gorsza niż w Warszawie (deszcz i zimno). Dziadek poszedł na szybki hotelowy obiad, a po nim udał się z wizytą do znajomych.
A my w tym deszczu szliśmy na obiad, gdzie również zamówiłam zimową herbatkę (czy tylko jak ją uwielbiam?)
Tam jedzenie też było bardzo dobre.
Po powrocie naszym i dziadka zebraliśmy się w pokoju moim i mamy w celu ustalenia planu na niedzielę.
W niedzielę po śniadaniu poszliśmy na mszę do kościoła będącego bardzo blisko naszego hotelu, a potem pojechaliśmy na Tężnię i po dziadka, który zaraz po mszy poszedł pożegnać się ze znajomymi.
Przy Tężni był całkiem ładny park z pawiami, kaczkami, roślinami i…pijalnią czekolady Wedel…
Po spacerze po Tężni wstąpiliśmy do Wedla po raz kolejny wszyscy dostali zwykłe menu, oprócz mnie. Ja dostałam dziecięce, z którego nic nie wybrałam, bo nie było tam nic dla mnie ciekawego. Ostatecznie jednak mama użyczyła mi swoje menu i obie zamówiłyśmy po deserze z bezą (w deserze mamy było coś truskawkowego, a w moim banan i polewą karmelowa 💙💙💙), do tego mama wzięła kawę ze słonym karmelem, a ja mleczną czekoladę z dodatkiem bananowym. Obłęd! 💙 Chociaż trochę się zasłodziłam…
Dziadek wziął sobie tylko mleczną czekoladę, a mój ojciec kawę, jakieś naleśniki i ciasto.
Potem już zaczęliśmy jechać w stronę domu i już bardzo niedaleko zatrzymaliśmy się na obiadokolację, na którą (oprócz herbatki zimowej) zamówiłam gyros z sosem tzatziki i bardzo dobrymi frytkami (w sumie wszystko było dobre, z wyjątkiem sałatki), a ja miałam obiad jeszcze na poniedziałek.

W tygodniu powyjazdowym, oprócz zwyczajowej fizjo, w czwartek udało mi się umówić do osteopatki i, o dziwo, weszłam minutę przed czasem – czyli rekord! 😂
Odebrałam też książkę z paczkomatu i pewnie jeszcze coś.
W piątek obejrzałam na Disney+ film "Czytaj i płacz", znacie?
Byłam też na zakupach z rodzicami, po imieninowy prezent dla dziadka. W niedzielę dziadek urządził łączoną 'imprezę' z okazji imienin swoich i mojego taty.

Wczoraj dotarły nagrody dla uczestniczek mojego konkursu i od każdej z nich dostałam filmik z reakcją, z czego mega się cieszę. Wszystkim podobały się bonusy 💙

Wczoraj też zamiast zwyczajowej fizjo miałam…bioenergioterapię.
Było całkiem fajnie i na pewno to jeszcze kiedyś powtórzę. Moja mama też miała sesję bioenergioterapię, zaraz przede mną.
Polecam każdemu.

A dziś ustalałam z siostrą ciasto na moje urodziny, bo Kasia zgodziła się je zrobić.
I to chyba tyle, a co u Was???

Odpowiedz
6
WeraHatake

WeraHatake

@Escada Nie ma za co :)
Haha, luz xd

Odpowiedz
1
Escada

Escada

•  AUTOR
Odpowiedz
1
pokaż więcej odpowiedzi (7)