Udałem się na chwilę do dormitorium, gdzie zastałem chłopaków. Przegadaliśmy dłuższy czas dyskutując na różne tematy. Starałem się naprowadzić rozmowę na temat zbliżających się świąt, ale chłopaki ciągle nawracali do dzisiejszej pełni. W końcu wyszliśmy z dormitorium. W Pokoju Wspólnym zastaliśmy trzy osoby, a jedną z nich była Alex. Podeszła do nas.
– Idźcie do kuchni, ja z nią pogadam– szepnąłem do nich. Przywitali się z nią krótko i powiedzieli, że muszą spadać. Nie mieli pojęcia, że jeszcze dziś ją zobaczą.
– Hej, Rem– przytuliła mnie– jak się czujesz?
– Bywało lepiej. Posłuchaj, jesteś pewna, że...
– Nie zmienię zdania, Rem– przerwała mi– nawet nie próbuj mnie namawiać. Ja i tak pójdę.
– No dobrze– westchnąłem zrezygnowany– posłuchaj, teraz ja idę do skrzydła. Stamtąd pani Pomfrey zaprowadza mnie pod Bijącą Wierzbę i upewnia się, że wszystko będzie ok. Aby Wierzba cię nie rąbnęła istnieją trzy sposoby, by ją unieruchomić. Za pomocą zaklęcia zamrażającego, immobulus lub ściśnięcie odpowiedniego więzła u podstawy drzewa. Chłopaki wejdą do środka przez tajne przejście jak tylko pielęgniarka zniknie z zasięgu wzroku. Skoro nie chcesz im mówić, to po prostu wejdziesz tam zaraz po nich już przemieniona, jasne? Rozumiesz wszystko?
– Tak, leć do skrzydła. Widzimy się w środku.
Przytuliła mnie na pożegnanie i po chwili rozdzieliliśmy się. Niedługo potem wracałem już z pielęgniarką ze skrzydła kierując się do Wierzby Bijącej. Kobieta dopilnowała bym wszedł do środka zabierając ze sobą potrzebne eliksiry bym miał siłę jakoś dojść do skrzydła następnego dnia, gdzie będę mógł dojść do siebie. Czekałem chwilę samotnie, ale zaraz ujrzałem chłopaków niosących różnego rodzaju przekąski.
– Co tam Luniaczku, stęskniłeś się?– spytał Rogacz.
– A żebyś wiedział, Jeleniu. Tak dawno was przecież nie widziałem, że aż strach.
– Wiedziałem, że uwielbiasz nasze spotkania.
– Ta... tylko może nie akurat w takich okolicznościach– mruknąłem. Nienawidziłem tego dnia i tego, że osoby, na których mi zależało uparły się by narażać dla mnie życie. Nagle usłyszeliśmy, że ktoś się zbliża. Po chwili naszym oczom ukazała się Alex pod postacią wilczycy.
– Co tu robi wilk?- pisnął Peter dębiejąc.
– Em... no właśnie...ja... zapomniałem wam powiedzieć. Otóż od dziś będzie nam towarzyszyć dodatkowo jedna osoba. Nie mogę wam powiedzieć kto to jest, bo mnie o to prosiła. I uwierzcie mi, ja wolałbym, aby tej osoby tu nie było, ale jest uparła równie jak wy– spojrzałem na nią próbując zmrozić ją spojrzeniem, ale ona jedynie zwiewnęła.
– Już tę osobę lubię– stwierdził Łapa.
– Kimkolwiek jest– dodał James. Rozmawialiśmy jakiś czas. W końcu, gdy zaczęła się przemiana chłopaki dla bezpieczeństwa przemienili się w zwierzęta. Poczułem ogromny ból i już nie miałem nad sobą kontroli.
Obudziłem się w łóżku szpitalnym. Obok mnie byli chłopacy. Rozmawialiśmy przez chwilę. W końcu zapytałem co z Alex i dlaczego ona i James są na łóżkach szpitalnych. Wtedy James zaczął opowiadać.
– Gdy już się przemieniłeś, to razem z chłopakami stwierdziliśmy, że wyjdziemy do Zakazanego Lasu. Śnieżynka nie była co do tego przekonana, ale my jej nie słuchaliśmy.
– Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że to ona– wtrącił Łapa–dowiedzieliśmy się dopiero potem.
– Co się stało później?– spytałem. Wtedy podeszła do nas Dory. Zapytała jak się czuję, a potem poprosiła Syriusza na stronę. Peter poszedł do dormitorium odnieść rzeczy na prośbę Okularnika. James powrócił do opowieści.
– Gdy tak spacerowaliśmy nagle potknąłem się i upadłem trochę się brudząc i raniąc. Zabolała mnie noga i nie zapanowałem nad przemianą, znowu byłem człowiekiem. Teraz spokojnie, Luniak, bo wszyscy doskonale wiemy, że to nie była twoja wina. Zobaczyłeś rannego człowieka więc jako wilkołak rzuciłeś się w moją stronę. Na szczęście Alexandra szybko zareagowała i zasłoniła mnie. Ona i ty zaczęliście walczyć. Łapa chciał jej pomóc, ale kazała mu się odsunąć. Po chwili posłuchał jej wierząc, że wie co robi. Zaczęliście walczyć, ale na szczęście noc się kończyła i zamieniłeś się z powrotem w człowieka, tyle, że zemdlałeś. Dziewczyna przemieniła się i miała na tyle trzeźwy umysł, by kazać nam iść do skrzydła. Trochę ją poturbowałeś, ale pani Pomfrey jej pomogła. Powiedzieliśmy jej, że Alex usłyszała hałasy i postanowiła sprawdzić co się dzieje. Zobaczyła, że mnie zaatakowałeś i na szczęście przyszła mi z pomocą. Glizdogon i Łapa znaleźli nas i przyprowadzili– zrobiło mi się słabo słysząc, że mogłem coś zrobić moim przyjaciołom. Wiedziałem, że złym pomysłem było by oni mi towarzyszyli.
– Co z nią? Gdzie ona jest? Wiesz jak ona się czuje?
– Niedawno się obudziła i...– nie dałem mu dokończyć. Wstałem i podszedłem do niej. Leżała na swoim łóżku rozmawiając z Lily. Rudowłosa widząc mnie uśmiechnęła się tylko i zostawiła nas samych. Alex miała ranę na policzku. Usiadłem niepewnie obok niej wymuszając uśmiech.
– Hej...ja...
– Jak się czujesz?– spytała od razu.
– Ze mną dobrze, lepiej powiedz jak ty się czujesz. Coś cię boli? Tak strasznie cię przepraszam. Mówiłem, że to nie był dobry pomysł.
– Wszystko w porządku. Już jest dobrze. Nie martw się i przestań histeryzować.
– Jak mam się nie martwić skoro moja dziewczyna leży w skrzydle szpitalnym, a to wszystko przeze mnie?– prychnąłem.
– To nie twoja wina– zaprotestowała.
– Jak to nie? To ja cię zaatakowałem!
– Nie byłeś sobą– stwierdziła– to nie byłeś ty tylko wilkołak, który na jedną noc w miesiącu przejmuje nad tobą kontrolę.
– Mogłem cię zabić– ciągnąłem.
– Ale tego nie zrobiłeś i to jest najważniejsze.
– Nie mogę cię narażać na niebezpieczeństwo. Nie możesz być ze mną podczas pełni. To zbyt niebezpieczne. Zraniłem już za dużo osób. To ja jestem niebezpieczny. Zagrażam tobie i innym.
– To może od razu odgrodź się od nas murem i zerwij ze mną by nie narażać nas wszystkich na ból i niebezpieczeństwo?
– Czasem myślę, że to jest najlepsza opcja– mruknąłem.
– Tylko tak mówisz, jesteś po prostu zły, wcale tak nie myślisz!
– A może właśnie tak jest?– rzuciłem i wstałem kierując się do swojego łóżka. Siedzieli na nim Rogacz i Lily z założonymi rękami– możecie zejść?
– Nie ma mowy– powiedział James. Popatrzyłem na niego zdziwiony.
– Wracasz do niej, przepraszasz i rozmawiacie na spokojnie wyjaśniając sobie wszystko– zarządziła Lily.
– Nie przyjmujemy odmowy– dodał James.
– Nie rozumiecie– zacząłem.
– Nie mam zamiaru z tobą dyskutować– przerwała mi Lily– idziesz do niej. Nie będziecie się kłócić przed świętami!
– Lily, ty nie rozumiesz...
– Nie obchodzi mnie, że boisz się ją skrzywdzić ponownie, gdy będzie pełnia...
– Czekaj, skąd wiesz, że jestem...
– Remusie, nie jestem głupia. Domyśliłam się. Znam cię od kilku lat i jestem trochę inteligentna więc nie trudno było się domyślić. I zanim cokolwiek powiesz to wiedz, że ja nie przestanę cię lubić i nie boję się ciebie. To, że jesteś raz w miesiącu wilkołakiem nic nie oznacza i wiem, że reszta ciągle ci to powtarza, więc nie będę się niepotrzebnie produkować. A teraz idziesz do niej i prowadzicie kulturalną rozmowę, albo ja cię tam zaprowadzę na siłę.
– Stary, ja bym nie zadzierał z Evans– wtrącił Potter– Zła Ruda Furia jest niebezpieczna.
– Naprawdę nie masz nic przeciwko mojej likantropii?– spojrzałem na nią.
– Nikt z twoich bliskich nie ma, Remusie. Lubimy cię mimo to, ale to nie zmienia faktu, że skopię ci tyłek, jeśli nie pogodzisz się zaraz z Alexis.
– Dobra z ciebie przyjaciółka, Lily.
– Tak, tak. Też cię kocham, pogadamy później, a teraz do swojej różyczki błagać o wybaczenie.
– Za dużo czasu z Huncwotami– mruknąłem i poszedłem do Alex– Skarbie, ja... przepraszam. Nie chciałem znów reagować nerwowo, ale poniosło mnie, bo się boję. Proszę, możemy porozmawiać? Tym razem na spokojnie?
– Obiecujesz, że bez krzyków?
– Przysięgam– położyłem rękę na sercu.
– W takim razie siadaj– poklepała miejsce obok siebie również siadając na łóżku.
– Ja naprawdę nie chciałem. Po prostu... nienawidzę krzywdzić ludzi, na których mi zależy.
– Wiem, nikt tego nie lubi. Niestety nie da się iść przez życie nikogo nie krzywdząc. Trzeba po prostu naprawiać swoje błędy, a ty nie panowałeś wtedy nad sobą. To nie byłeś prawdziwy ty. Nie musisz się zadręczać o moje kilka zadrapań, wiesz?
– Nie umiem inaczej.
– Wiem, wiem. Jesteś trudnym przypadkiem, jeszcze nad tobą popracujemy.
– Najbardziej się bałem, że kogoś zabiję i przemienię, a wczoraj... wczoraj...ja mogłem ciebie...
– Rem, jestem Alexandra Snow. Naprawdę myślisz, że dałabym się jakiemuś wilkołakowi przemienić lub zabić? Wystarczy mi, że jestem wilkiem. Zaatakowałeś wilka, nie człowieka i nie zrobiłeś mi dużej krzywdy.
– Dużej– powtórzyłem– ale jakąś.
– To tylko kilka ran.
– A co jeśli kiedyś bardziej cię skrzywdzę?
– Wtedy będzie to oznaczać, że nie uważałam wystarczająco. Podaj mi ręki– poprosiła i to zrobiłem. Złapała mnie, a jej ręką była lodowata.
– Masz bardzo zimną rękę.
– A co jeśli kiedyś nie powstrzymam swoich mocy i cię skrzywdzę? Zamrożę, zamienię w lód?
– To nie to samo– stwierdziłem.
– Masz rację, bo ty nie panujesz nad wilkołakiem, a ja nad mocą tak. A jednak również mogę zrobić coś złego. Każdy może.
– Jestem potworem. Powinnaś się mnie bać.
– Jesteś uroczą kluską kochającą czekoladę i książki, która ma dobre i wrażliwe serce. Wybacz, że nie drżę ze strachu będąc przy tobie.
Siedzieliśmy chwilę w ciszy.
– Uważasz mnie za uroczą kluskę?– spytałem tylko. Dziewczyna parsknęła śmiechem.
– Bardzo uroczą kluskę... posłuchaj, Rem. Bez względu na wszystko my i tak nie mamy zamiaru przestać przebywać z tobą, a ty nie masz nic do gadania.
– Wiesz, że Lily wiedziała?
– Nic dziwnego, nie jest głupia. Za dużo spędza czasu z tobą, aby się nie domyślić. I co? Uciekła z krzykiem? Czy może dostałeś ochrzan i skrócony wykład?
– No cóż... to drugie.
– Cała Lily– uśmiechnęła się.
– Wiesz, Lily zmienia się przy chłopakach. Na lepsze. Jak my wszyscy. Przynajmniej taką mam nadzieję. No wiesz, że dzięki sobie wszyscy nawzajem jesteśmy coraz lepsi... Między nami już w porządku?
– Jasne, skarbie– pocałowała mnie w policzek.
– Z tego wszystkiego wyszła jedna dobra rzecz. Lily stała ramię w ramię z Jamesem. Coraz częściej ze sobą gadają.
– Etap tolerancji i szacunku. Rozmowa bez ciągłego obrażania. Coraz lepiej.
– Z tej mąki może być chleb– stwierdził Remus.
– Tylko lepiej jej tego nie mówić teraz. Fajnie, że jest coraz lepiej z nimi.
– Naprawdę nie sądziłem, że kiedyś ona przestanie go nienawidzić, a teraz kto wie? Ale na coś dużo więcej trzeba dużo, naprawdę dużo czasu.
– Daję im rok. A do ukończenia szkoły będzie z nich taki sam chleb jak z nas ciastka czekoladowe... nie wnikaj, to nie ja wymyśliłam.
– Czyli jestem według ciebie kluską i ciastkiem?
– Bardziej niezłym ciachem, ale mniej więcej, o to chodziło– nim dotarł do mnie sens tych słów podszedła do nas pielęgniarka.
– Czy ty, chłopcze nie powinieneś odpoczywać?– spytała– wracaj do łóżka.
– Zaraz wrócę. Niech mi tylko pani powie, czy nie zrobiłem jej nic poważnego. Będzie miała blizny? Szybko będzie mogła wyjść? Czy nie prze...
– Uspokój się, Remusie. Jest w bardzo dobrym stanie i to aż dziwne, ale nie wnikam. Nie powinna mieć blizn oprócz może tych na rękach i...– tu Alex zakaszlała– co też jest niebywałe. Ta dziewczyna jest z żelaza.
– Bardziej wilk we mnie– mruknęła.
– Pokaż ręce– poprosiłem. Nie zauważyłem wcześniej, że ma tam rany.
– Nie martw się, nie pierwsze i pewnie nie ostatnie blizny.
– Co masz na myśli?
– Zmykaj do łóżka. Zaraz się tobą zajmę, chłopcze.
Pocałowałem Alex i wróciłem do łóżka. Tym razem Lily i James nie siedzieli na nim nie pozwalając mi się do niego dostać.
– Lily, wiesz może czy Alex ma jakieś stare blizny?
– Na dłoni, mówiła, że to wypadek.
– Pani Pomfrey powiedziała, że nie powinna mieć żadnych blizn po tym wydarzeniu, gdy ja...no wiecie. Jednak to bardzo dziwne, bo wiecie...ja byłem wilkołakiem. To czarna magia, powinna zostawić ślady.
– Chyba wszyscy już się przekonaliśmy, że ona jest niezwykła– stwierdził Rogacz.
– No tak. Moc lodu, animagia...i inne takie– powiedziała Lily.
– Co masz na myśli mówiąc "inne takie"?
– Nieważne, Potter. Lepiej chodźmy po Dory i Łapę.
– Jesteś pewna, że chcesz ich szukać? Nie wiadomo co i gdzie robią– poruszył znacząco brwiami.
– Jesteś okropny– prychnęła– tylko jedno ci w głowie. Może pani Pomfrey się myliła i jednak oprócz otarć walnąłeś się też jednak w głowę.
– Czyli jednak słuchałaś jak się mną zajmowano– uśmiechnął się.
– Byłam obok, słyszałam, bo miałeś łóżko obok Alexis.
– Tak, powiedzmy, że ci wierzę. I tak wiem, że mnie uwielbiasz.
– Uważaj, bo przestanę cię tolerować.
Avalissa
A ja z kolei jestem ciekawa jak Lunatyk zareaguje na to, skąd są blizny Alex. No i kiedy wreszcie skończy się ta sielanka
Avalissa
@chocolate_girl321 ty okrutna kreaturo
chocolate_girl321
• AUTOR@Avalissa No tak wyszło 😂🤷♀️
MrsGolden
Urocza kluseczka :)
MrsGolden
@chocolate_girl321 jej będzie wywiadzik Ciocia Karolina już podnosi rękawy TUM! TUMTUMTUM!
chocolate_girl321
• AUTOR@MrsGolden Również nie mogę się doczekać
Pomyluna_Zonglerka
Ja się chcę podczepić pod ten wywiad; kto wymyślił to z chlebem i ciastkami czekoladowymi?
chocolate_girl321
• AUTOR@Pomyluna_Zonglerka Faktycznie piękne 😂
Pomyluna_Zonglerka
@chocolate_girl321 no właśnie 😂. To jeden z moich najlepszych pomysłów.