Kto z Harry’ego Pottera spędzi z Tobą Walentynki?


Zaznacz poprawną odpowiedź, aby przejść do następnego pytania.
Zauważyłeś literówkę lub błąd? Napisz do nas.

Komentarze sameQuizy: 224

Mystery_Voice24

Mystery_Voice24

Jejjjj Fred<33333

Odpowiedz
Rossie_

Rossie_

Jej!

Draco

– Walentynki są do kitu. – szepnęłaś sama do siebie kiedy Twoja koleżanka dostała którąś z kolei walentynkę.
– Znasz kogoś takiego? – blondynka podleciała do Ciebie podsuwając Ci pod twarz kartkę, z której wylatywały różowe serduszka.
– Nie znam. – odparłaś odszukując w przesyconej różowością kartce nazwisko chłopaka.
Dziewczyna się uśmiechnęła i wsunęła kartkę do całej reszty, z niesmakiem patrzyłaś na wysypujące się już z torby kartki.
– Wiesz co, pójdę wysłać list. – wstałaś z fotela i założyłaś swoją torbę na ramię.
– Walentynkę?
Odwróciłaś się i uśmiechnęłaś się lekko wymuszenie do dziewczyny. – Moim rodzicom nie zależy na walentynce, ucieszy ich zwykły list od córki. – odparłaś delikatnie zniechęcona i odeszłaś, bo właśnie do pokoju wleciała kolejna sowa, która podleciała do blondynki.
Oparłaś się o zimny, kamienny parapet sowiarni i patrzyłaś na swoją czarną sowę, która oddalała się coraz bardziej.
– Ty też się bawisz w wysyłanie tych irytujących kartek?
Odwróciłaś spojrzenie i od razu poczułaś jak serce boli Cię od mocnych uderzeń w Twojej klatce piersiowej.
– Nie, pisałam do rodziców. Co ty tu robisz?
Draco uśmiechnął się i przywiązał liścik do nogi jednej z sowy. – Mniemam, że to samo co ty.
Patrzyłaś z niemym zachwytem na chłopaka, który stał tuż obok. Jego sowa wzbiła się w powietrze, a Ty patrzyłaś jak spokojnie oddala się ponad lasem. – Lubię patrzyć na nie.
– Rzecz gustu, według mnie zbyt duży tu odór.
– Chodziło mi o ich odlot. – wzruszyłaś ramionami i kiedy sowa zniknęła ponad lasem odwróciłaś się w stronę Draco.
– Nie lubisz Walentynek?
– To jest wymuszane mówienie o swoich uczuciach.
Uśmiechnęłaś się i oparłaś się biodrem o mur. – Ty pewnie sporo dostałeś takich kartek, co?
– Ale nie od ciebie.
– Ja od ciebie też nic nie dostałam.
Oboje uścieliliście się do siebie, a Draco wyciągnął coś z wewnętrznej kieszeni płaszcza.
– Wesołych Walentynek. – Draco wręczył Ci kopertę, którą odruchowo odebrałaś.
– Możesz otworzyć. – powiedział, a Ty popatrzyłaś na kopertę.
– Czemu? Przecież to wymuszanie w wyznawaniu uczuć, z resztą co ty możesz do mnie czuć?
– Proszę, mniej mów i myśl i w końcu otwórz.
Oblizałaś zmarznięte usta i sięgnęłaś do rogu koperty, który rozdarłaś i ze środka wyciągnęłaś kartkę pergaminu zapisanego odręcznie. "Bądź moją Walentynką".
– Nie wierzę, że to dla mnie. – Odpowiedziałaś spokojnie i wsunęłaś list do koperty.
– Daj spokój, widzisz? – Draco odwrócił kopertę, a na spodzie widniało Twoje imię i nazwisko.
– Przecież my się ledwo znamy. – odpowiedziałaś.
– Wiem, ale na wszystkich zajęciach ciągle przyglądam ci się, lubię patrzyć jak zakręcasz swoje włosy na palce, odpręża mnie to, w dodatku lubię patrzyć jak uśmiechasz się, chciałbym móc patrzyć na ciebie częściej i poznać inne rzeczy, które pokocham w tobie. Wydawało mi się, że to dobry czas na wyznanie ci co czuje.
– Nie pasuje mi to do ciebie Draco, wydajesz się taki oschły, ty nie okazujesz uczuć.
– Być może, ale wiesz to już nie tylko uczucie, jesteś moją słabością.
Draco bez ostrzeżenia sięgnął do Twojej twarzy i pocałował Cię. Po chwili spięcie minęło i odprężyłaś się pozwalając chłopakowi na pogłębienie pocałunku.
– To co… – Draco oddalił się, nadal jedną dłonią obejmując Cię w pasie, drugą poprawił Twoją długą grzywkę i spojrzał w Twoje oczy głęboko. – Zostaniesz moją Walentynką?
– Tylko dziś? – spytałaś lekko zachrypniętym głosem.
– Mam nadzieję, że wytrzymasz ze mną dłużej niż tylko dzisiejszy dzień, oczywiście jeśli tylko się zgodzisz.
Uśmiechnęłaś się i pokręciłaś głową z niedowierzaniem. – Ciężko jest odmówić chłopakowi, od którego usłyszało się coś tak miłego. Z chęcią zostanę twoją Walentynką Draco. Podziel się wynikiem w komentarzu

Odpowiedz
leonoriss

leonoriss

James
Kocham ten quiz, jest jednym z najlepszych jakie czytałam

Odpowiedz
1
.Alaska

.Alaska

to wszystko jest genialne, cudowne, piekne 😍
Masz OGROMNY talent

Odpowiedz
._Zakurzony.Wiatr_.

._Zakurzony.Wiatr_.

Zmieniłaś miejsce i uśmiechnęłaś się do samotnego chłopaka siedzącego przy innym stoliku.
– Hej, jak zwykle sam? – Stwierdziłaś i uśmiechnęłaś się ładnie do ślizgona.
– Taki już mój los – chłopak zażartował, a Ty wsunęłaś dłoń pod jego dłoń leżącą na stole. – Chodź zatańczyć ze mną. – zaproponowałaś, a Tom zerknął na parkiet. – Za dużo osób, zresztą ja nie tańczę w dodatku są Walentynki. – popatrzyłaś w zimne tęczówki chłopaka, prawie czułaś chłód jego duszy na swoim spojrzeniu. Chłopak zabrał dłoń i wstał.
– Pójdę już, miłego świętowania.
– Czemu idziesz? – spytałaś również wstając.
– Nie byłem tu dla siebie tylko z obowiązku, nie zadawaj mi głupich pytań, bo nie zamierzam na takie opowiadać. Zdaje mi się, że kruk w twoim godle o czymś świadczy, więc i rozmowa z tobą powinna być na jakimś zadowalającym poziomie.
– Za to twój wąż jest twoim duchowym odzwierciedleniem – szepnęłaś, a Tom uśmiechnął się. Ślizgon przysunął się do Ciebie i stanął przy Tobie, chłopak nachylił się i na swoim uchu poczułaś jego wydychane powietrze w momencie, gdy do Ciebie mówił – wąż potrafi zabijać różnorako, więc uważaj moja piękna, bo chyba byłoby mi Ciebie trochę szkoda.
Na swojej skórze poczułaś dreszcz, włosy na Twoich rekach się uniosły, a Ty powoli wypościłaś wstrzymywane powietrze. Tom popatrzył w Twoje drżące oczy i pochylił się ku Twoim ustom. – Zapamiętaj sobie moje słowa, niech będą dla ciebie przestroga – Twoja klatka piersiowa unosiła się niespokojnie, a oczy zaszły mgłą. Tom musnął Twoje usta, a serce przyspieszyło budząc Cię z otępienia.
Chłopak odwrócił się i wyszedł, a stojąc w drzwiach ostatni raz na Ciebie popatrzył. Stałaś w miejscu nie mogąc ruszyć się na przód. Chwilę to trwało nim ruszyłaś za ślizgonem. Zdjęłaś swoje buty na obcasie i przyspieszyłaś. W końcu go ujrzałaś, szedł niespiesznie przed siebie, ale wcale nie zmierzał do lochów. Szłaś za chłopcem aż to łazienki dla dziewcząt. Zaśmiałaś się widząc Toma wchodzącego do środka i zamykającego za sobą drzwi. Niewiele myśląc podbiegłaś do drzwi i chwyciłaś za klamkę, lecz rozmyśliłaś się i uklęknęłaś zerkając przez mały otwór w drzwiach. Tom stał przed umywalką i opierał się o jedną z nich. Jego głowa wisiała nad kranem, jego wargi się poruszyły, a cała zabudowa zaczęła się zapadać. Przysłoniłaś usta dłonią i podglądałaś chłopaka dalej.
Nastolatek po chwili zniknął, wchodząc do środka. Otworzyłaś szybko drzwi i podbiegłaś w miejsce gdzie jeszcze przed chwilą były toaletowe umywalki.
– Co jest – szepnęłaś do siebie, lecz nie miałaś dłużej czasu się zastanawiać, bo zabudowa zaczęła się unosić, niewiele myśląc wskoczyłaś do środka za chłopakiem.
Opadłaś boleśnie na tyłek i powoli podniosłaś się łapiąc za ścianę tunelu, w którym wylądowałaś. Panował tu nieprzyjemny odór i okropna ciemność. Pod swoją sukienką odnalazłaś różdżkę i zaklęciem odpaliłaś jej końcówkę. Wodziłaś różdżką po tunelu i z odrazą spojrzałaś w dół. Włosy na Twoim karku uniosły się, a żółć podeszła Ci do gardła. Stałaś wśród setek kości martwych gryzoni. Zrobiłaś kilka dużych skoków dalej i ubrałaś buty, które podczas lotu w dół wylądowały kawałek dalej od Ciebie. Westchnęłaś i uspokoiłaś oddech próbując pozbierać myśli.
– Nie ma szans bym sama się stąd wydostała, może jest tu inne wyjście – powiedziałaś sama do siebie i ruszyłaś na przód. Długo korytarz prowadził tylko na przód, ale w końcu pojawiły się rozwidlenia i po kilku minutach kręcenia się wśród korytarzy po omacku usłyszałaś czyjś głos.
– Merlinie, to na pewno on. Ten to ma nietypowe upodobania. Żeby spędzać Walentynki w jakimś cuchnącym labiryncie. – mówiłaś sama do siebie idąc w stronę okrągłego otworu w ścianie. Zgasiłaś różdżkę i przeszłaś przez przejście prostując się i rozglądając po sali, w której się znalazłaś.
Sala była ogromna, a na bocznych ścianach wyrzeźbione były posagi wężów. – Cóż to za dziwaczne miejsce – szepnęłaś i ujrzałaś Toma, a tuż obok niego znajdował się ogromny, obślizgły wąż. Krzyknęłaś z przerażeniem i zasłoniłaś dłońmi twarz. Słyszałaś jak stwór zbliża się do Ciebie z ogromną prędkością. Drżałaś na całym ciele czując, że już za chwilę umrzesz pożarta przez Bazyliszka. Zaszlochałaś czując na swojej skórze ciepły, śmierdzący oddech węża. Ostatni raz usłyszałaś głos Toma, lecz nic nie zrozumiałaś, Twój mózg był tak przerażony, że zamiast słów słyszałaś tylko bełkot. Nagle zrobiło się cicho, smród zniknął, a Ty stałaś czekając na niewiadome.
Gdy Tom położył na Tobie swoje dłonie podskoczyłaś i krzyknęłaś przeraźliwie. Wylądowałaś w ramionach chłopaka, który objął Cię. Objęłaś go drżącymi ramionami i z zaciśniętymi oczami szlochałaś w jego pierś.
– Spokojnie już go odesłałem, nie musisz się już bać.
Cały ten strach odebrał Ci siły, nogi drżały Ci, a Twoje ciało niespokojnie trzęsło się ze strachu.
– Możesz otworzyć oczy, już nic ci nie grozi. – chłopak powtórzył, ale strach Cię paraliżował.
– Boję się. – wyszeptałaś, a Tom pogładził Cię po twarzy. – Uwierz mi, już go nie ma. Pomimo zapewnień chłopaka chwilę to trwało nim powoli uchyliłaś powieki. Stojąc w jego ramionach rozejrzałaś się po komnacie. Pociągnęłaś nosem i popatrzyłaś na Toma.
– Czy to senny koszmar? – spytałaś, a chłopak zaprzeczył głowa.
– Co ty tu robisz, co to w ogóle za miejsce.
– Chodź, pomogę ci się stąd wydostać.
– Nie ma szans…
– A to dlaczego?
Spojrzałaś w dół na swoje stopy.
– Nie dam rady iść, boję się tak bardzo, że nie zrobię kroku na przód. – stwierdziłaś z cala stanowczością, ku szczeremu rozbawieniu chłopaka. – Chyba nie chcesz tu zostać?
– Oczywiście, że nie, ale nie dam rady Tom.
Ślizgon zgiął się i podniósł Cię z ziemi. Objęłaś go za szyje, a Tom zaczął iść przed siebie niosąc Cię w ramionach.
Opierając policzek na jego ramieniu patrzyłaś na jego profil, to było głupie, ale w chwili, gdy ważyło się Twoje życie on uratował Cię i poczułaś się bezpieczna przy chłopaku, który siał strach wśród całej szkoły.
– Co tam się stało? – spytałaś i spojrzałaś w oczy chłopaka, gdy ten przekrzywił na Ciebie głowę.
– A co miało się stać?
– Jak go powstrzymałeś?
– On mnie rozumie, jest mój.
– Co takiego? – zaśmiałaś się, a chłopak popatrzył na Ciebie ze zdziwieniem.
– Co cię tak bawi?
– Ja mam kota, niektórzy sowy i szczury, a niektórzy płazy, a ty masz kilkumetrowego Bazyliszka, to dość specyficzny wybór pupila.
Tom uśmiechnął się łagodnie i odparł cicho. – Zdecydowanie mam swój gust.
– Swój gust? Twoje zwierzątko mogłoby wymordować całą szkołę.
– Dlatego trzymam go tam.
Zawahałaś się lecz po chwili milczenia spytałaś. – Co to było za miejsce?
– Nie powiem ci, sama się domyśl. Jeśli zgadniesz zaimponujesz mi.
Spojrzenie Toma wwiercało się w Twoje, przełknęłaś ślinę i szepnęłaś – Ukryta komnata Salazara Slytherina.
Tom pokiwał głową i odłożył Cię na ziemie. – Masz racje. Jesteś mądra, cieszę się, że nie pozwoliłem mu ciebie zabić.
– Czemu go powstrzymałeś? – spytałaś trzymając dłonie na ramionach chłopaka.
– Trzymaj się. – chłopak rozkazał, a Ty objęłaś go mocno za szyję, Tom oplótł Cię jedną ręką w pasie i zaklęciem wyrzucił was w górę. Stanęłaś na posadzce, a przejście w toalecie dla dziewcząt zamknęło się. Nie puszczając chłopaka patrzyłaś na niego drżącym spojrzeniem. – Odpowiedz mi, czemu mnie ochroniłeś przed jego kłami. Sam mówiłeś bym strzegła się węża, bo zabija na wiele sposobów.
Tom popatrzył na Ciebie i nie wypuszczając Cię z objęć położył wolną dłoń na Twoim biodrze.
– Nie wiem. Po prostu, gdy cię tam zobaczyłem taka bezbronną, już prawie w jego kłach zakuło mnie, że już cię nie zobaczę.
Ruszyłaś lekko brwiami, a ciało samo zareagowało.
Chłopak Cię rozczulił, uratował Cię i w tej chwili nie myślałaś. Wplotłaś swoje usta w jego bladoróżowe wargi i zaczęłaś całować się z nim.
Pragnęłaś go, pragnęłaś tej bliskości, której on Ci tak odmawiał.
– Przestań. – usłyszałaś w momencie, gdy chłopak odepchnął Cię od siebie.
– Dlaczego? – spytałaś, ponownie próbując się zbliżyć do chłopaka.
– Na Salazara, jak możesz po tym wszystkim chcieć zbliżać się do mnie. Może i nie pozwoliłem cię zabić wężowi, ale dziewczyno ja siebie miałem na myśli, ja, to ja mogę cię zabić na wiele sposobów i sprawi mi to satysfakcję.
Chłopak odszedł i kiedy chwytał klamkę szepnęłaś tak by cię usłyszał. – To twoje pierwsze zabójstwo, za każdym razem kiedy cię zobaczę będziesz mnie zabijał kolejny raz – patrzyłaś w plecy chłopaka i mówiłaś dalej. – będziesz mnie zabijał przez 2 lata codziennie, chyba wolałabym by twoje zwierzątko mnie dziś zeżarło. Twoje okrucieństwo nie zna granic Tom.
Spuściłaś głowę i drgnęłaś, gdy drzwi się zamknęły, byłaś sama i pozwoliłaś by emocje wypłynęły z Ciebie. Płakałaś, gdy jego dłonie wylądowały na Twoich ramionach, podniosłaś głowę, a Tom złapał Cię za włosy na potylicy i docisnął Cię do swojego ciała. – Nie rozumiem dlaczego mnie pragniesz, ale skoro wolisz taką śmierć to ci ją ofiaruję.
Wasze usta się spotkały, tym razem było inaczej chłopak całował Cię namiętnie lecz agresywnie, czułaś to wszystko o czym zawsze tylko marzyłaś, jego kły były bolesne, ale zmysłowe na swój sposób, zatracałaś się w tym uczuciu na tyle długo, na ile on Ci na to pozwalał.
Kiedy drzwi łazienki się ponownie otworzyły niechętnie się od siebie oderwaliście. Popatrzyłaś przez ramię na kilka dziewczyn, które patrzyły na was oniemiałe.
– Sio – Tom rozkazał, a dziewczyny z przerażeniem, ale i nikłymi uśmiechami opuściły łazienkę.
– Chyba w te Walentynki będziemy głównym tematem do plotek. – stwierdziłaś, a Tom uśmiechnął się i odparł. – Chyba pewien kruk wykiwał węża i uwiódł go. Niech sobie gadają, raczej nie powinno mi to przeszkadzać – zakończył powracając do Twoich ust

Odpowiedz
1
Annabeth_Chase-Jackson

Annabeth_Chase-Jackson

James po raz dwudziesty pierwszy uklęknął przed Tobą i poprosił byś poszła z nim na wieczorny bal Walentynkowy.
– Jamesie mój drogi, nie.
– No czemu, coś ze mną nie tak?
– Wszystko jest z tobą w porządku, ale nie chcę wszystkich swoich tańców oferować tylko jednemu mężczyźnie.
– Co? Tylko o to ci chodzi?
– Tak. – odparłaś i sięgnęłaś po kawałek ciasta, które kusiło Cię zapachem.
– Muszę cię rozczarować moja droga, piękna gryfonko. To bal Walentynkowy będą same pary, raczej wątpię by ktoś ośmielił się zostawić swoją partnerkę.
– Błagam cię James, na pewno nie przyjdą same pary.
– Jesteś pewna?
Założyłaś włosy za ucho i popatrzyłaś na chłopaka.
– No nie będę cię zmuszać, ale to twój wybór skoro wolisz sama podpierać ściany. Może ty zechcesz iść ze mną na bal? – chłopak zwrócił się do dziewczyny siedzącej na przeciwko nas.
– No jesteś bezczelny, próbujesz wzbudzić we mnie zazdrość?
Dziewczyna patrzyła to na Ciebie, to na Jamesa, jej policzki były różowe, a usta uchylone.
– Przykro mi, ona idzie ze mną Potter i dobrze ci radzę odwal się od mojej dziewczyny.
Nastolatka uniosła głowę i chyba zachowanie chłopaka jej zaimponowało, bo nagrodziła go uśmiechem i całusem.
– Trudno, pójdę z Black’iem.
James odszedł, a Ty zagryzłaś wargę, nagle pożałowałaś swojej decyzji, Potter miał w końcu trochę racji, kto o zdrowych zmysłach chodzi sam na bal 14 lutego.
Wieczorem zeszłaś do wielkiej sali i od razu Cię to ujęło, na parkiecie tańczyły same pary, a w dodatku grała idealna muzyka do wolnych tańców. Już się zaczynałaś wycofywać kiedy natrafiłaś na coś twardego, odchyliłaś głowę i ujrzałaś Syriusza, a tuż obok niego Jamesa.
– Już uciekasz?
– Nie, ja po prostu szukam miejsca.
– Do podpierania ścian? – Syriusz puścił Cię i odszedł stając obok. – Jeśli chcesz możesz usiąść z nami, sam będzie jeszcze Peter i Remus, jeśli zdecyduje się przyjść.
– Dlaczego jesteś sam?
– Ja? – Syriusz popatrzył na Ciebie pytająco i od razu odpowiedział – Błagam cię księżniczko, nie mógłbym się marnować tylko z jedną kobietą.
Zerknęłaś na Jamesa nie wierząc własnym uszom.
– Coś podobnego już dziś słyszałem.
– Oj jesteś niesprawiedliwy, ale chętnie zatańczę z tobą. – Załapałaś dłoń Jamesa i lekko go pociągnęłaś w swoim kierunku.
– Oh, naprawdę? Poświęcisz się dla mnie?
– Nie rób mi tego i nie mścij się teraz.
James westchnął i ruszył z Tobą na parkiet.
Taniec z Jamesem był czymś niezwykłym, chłopak wśród całego tego tłumu tak tobą prowadził, że nawet nie otarłaś się z nikim innym. Uniosłaś spojrzenie i spojrzałaś w jego oczy ukryte pod szkłem okularów.
– No co? – chłopak uśmiechnął się, a Ty pokręciłaś głową i przytuliłaś się do chłopaka.
– Nic, ale chętnie zostałabym twoją Walentynką.
– Ale ja o to nie prosiłem teraz. – James popatrzył na Ciebie i uśmiechnął się lekko.
– Ale pół dzisiejszego dnia mnie o to prosiłeś i przez ostatnie kilka dni też. – stwierdziłaś, a James obrócił Cię i złapał ponownie w swoje ramiona.
– Pewnie, że chciałem i nadal chcę, ale chciałbym to jakoś ukoronować, możemy tańczyć i bez tego.
Przeklęłaś w myślach, tego się nie spodziewałaś, ale postanowiłaś cieszyć się chwilą skoro James tak przedstawiał sprawę.
Dochodziła północ kiedy postanowiłaś wyjść się przewietrzyć, James wyszedł zaraz za Tobą i otulił Twoje ramiona swoją marynarką.
– Zmarzniesz jak będziesz tak wychodzić na dwór.
– Skutecznie mnie rozgrzewasz przez cały wieczór. – uśmiechnęłaś się i złapałaś chłopaka za dłoń.
– Czemu chciałeś bym poszła z tobą na ten bal?
– I tak jesteś ze mną. – James wyznał triumfalnie.
– Jesteś irytujący, ale nie odpowiedziałeś mi na pytanie.
– Po prostu, jesteś urocza w dodatku jako jedna z nielicznych nie szalejesz za mną.
– Co ty możesz wiedzieć James.
– Po prostu widzę, lubisz mnie, ale nie wzdychasz do żadnego z nas, jesteś sobą, pociąga mnie to, w dodatku gdy patrzę na ciebie sam czasem mam problem by nad sobą zapanować.
– Nie rozumiem.
Chłopak pogładził Cię po policzku i oparł czoło o Twoje czoło. – Po prostu mam ogromną ochotę opiekować się tobą, trzymać w ramionach i nie puszczać, a twoje usta tak mocno mnie przyciągają.
– Mówisz jakbyś był zakochany…
– Bo jestem, myślałem, że to nie jest trudno zrozumieć, sądziłem, że to dlatego, że ty jesteś mną niezainteresowana nie chcesz się zgodzić.
– To nie prawda jestem bardzo zainteresowana, tylko, że byłam pewna, że się ze mną droczysz.
– Oh… – chłopak westchnął, a Ty nie mając zamiaru czekać na jakiś ruch chłopaka pocałowałaś go. James od razu pogłębił pocałunek przyciągając Cię do siebie.
– Zostało tak niewiele czasu, ale zostań moją Walentynką
– Oczywiście. – szepnęłaś i ponownie połączyliście się w pocałunku.

Odpowiedz

kara-kreatywna

Czemu nie ma Harry’ego Pottera?

Odpowiedz
1
Kasiula_x007

Kasiula_x007

Tom
Zmieniłaś miejsce i uśmiechnęłaś się do samotnego chłopaka siedzącego przy innym stoliku.
– Hej, jak zwykle sam? – Stwierdziłaś i uśmiechnęłaś się ładnie do ślizgona.
– Taki już mój los – chłopak zażartował, a Ty wsunęłaś dłoń pod jego dłoń leżącą na stole. – Chodź zatańczyć ze mną. – zaproponowałaś, a Tom zerknął na parkiet. – Za dużo osób, zresztą ja nie tańczę w dodatku są Walentynki. – popatrzyłaś w zimne tęczówki chłopaka, prawie czułaś chłód jego duszy na swoim spojrzeniu. Chłopak zabrał dłoń i wstał.
– Pójdę już, miłego świętowania.
– Czemu idziesz? – spytałaś również wstając.
– Nie byłem tu dla siebie tylko z obowiązku, nie zadawaj mi głupich pytań, bo nie zamierzam na takie opowiadać. Zdaje mi się, że kruk w twoim godle o czymś świadczy, więc i rozmowa z tobą powinna być na jakimś zadowalającym poziomie.
– Za to twój wąż jest twoim duchowym odzwierciedleniem – szepnęłaś, a Tom uśmiechnął się. Ślizgon przysunął się do Ciebie i stanął przy Tobie, chłopak nachylił się i na swoim uchu poczułaś jego wydychane powietrze w momencie, gdy do Ciebie mówił – wąż potrafi zabijać różnorako, więc uważaj moja piękna, bo chyba byłoby mi Ciebie trochę szkoda.
Na swojej skórze poczułaś dreszcz, włosy na Twoich rekach się uniosły, a Ty powoli wypościłaś wstrzymywane powietrze. Tom popatrzył w Twoje drżące oczy i pochylił się ku Twoim ustom. – Zapamiętaj sobie moje słowa, niech będą dla ciebie przestroga – Twoja klatka piersiowa unosiła się niespokojnie, a oczy zaszły mgłą. Tom musnął Twoje usta, a serce przyspieszyło budząc Cię z otępienia.
Chłopak odwrócił się i wyszedł, a stojąc w drzwiach ostatni raz na Ciebie popatrzył. Stałaś w miejscu nie mogąc ruszyć się na przód. Chwilę to trwało nim ruszyłaś za ślizgonem. Zdjęłaś swoje buty na obcasie i przyspieszyłaś. W końcu go ujrzałaś, szedł niespiesznie przed siebie, ale wcale nie zmierzał do lochów. Szłaś za chłopcem aż to łazienki dla dziewcząt. Zaśmiałaś się widząc Toma wchodzącego do środka i zamykającego za sobą drzwi. Niewiele myśląc podbiegłaś do drzwi i chwyciłaś za klamkę, lecz rozmyśliłaś się i uklęknęłaś zerkając przez mały otwór w drzwiach. Tom stał przed umywalką i opierał się o jedną z nich. Jego głowa wisiała nad kranem, jego wargi się poruszyły, a cała zabudowa zaczęła się zapadać. Przysłoniłaś usta dłonią i podglądałaś chłopaka dalej.
Nastolatek po chwili zniknął, wchodząc do środka. Otworzyłaś szybko drzwi i podbiegłaś w miejsce gdzie jeszcze przed chwilą były toaletowe umywalki.
– Co jest – szepnęłaś do siebie, lecz nie miałaś dłużej czasu się zastanawiać, bo zabudowa zaczęła się unosić, niewiele myśląc wskoczyłaś do środka za chłopakiem.
Opadłaś boleśnie na tyłek i powoli podniosłaś się łapiąc za ścianę tunelu, w którym wylądowałaś. Panował tu nieprzyjemny odór i okropna ciemność. Pod swoją sukienką odnalazłaś różdżkę i zaklęciem odpaliłaś jej końcówkę. Wodziłaś różdżką po tunelu i z odrazą spojrzałaś w dół. Włosy na Twoim karku uniosły się, a żółć podeszła Ci do gardła. Stałaś wśród setek kości martwych gryzoni. Zrobiłaś kilka dużych skoków dalej i ubrałaś buty, które podczas lotu w dół wylądowały kawałek dalej od Ciebie. Westchnęłaś i uspokoiłaś oddech próbując pozbierać myśli.
– Nie ma szans bym sama się stąd wydostała, może jest tu inne wyjście – powiedziałaś sama do siebie i ruszyłaś na przód. Długo korytarz prowadził tylko na przód, ale w końcu pojawiły się rozwidlenia i po kilku minutach kręcenia się wśród korytarzy po omacku usłyszałaś czyjś głos.
– Merlinie, to na pewno on. Ten to ma nietypowe upodobania. Żeby spędzać Walentynki w jakimś cuchnącym labiryncie. – mówiłaś sama do siebie idąc w stronę okrągłego otworu w ścianie. Zgasiłaś różdżkę i przeszłaś przez przejście prostując się i rozglądając po sali, w której się znalazłaś.
Sala była ogromna, a na bocznych ścianach wyrzeźbione były posagi wężów. – Cóż to za dziwaczne miejsce – szepnęłaś i ujrzałaś Toma, a tuż obok niego znajdował się ogromny, obślizgły wąż. Krzyknęłaś z przerażeniem i zasłoniłaś dłońmi twarz. Słyszałaś jak stwór zbliża się do Ciebie z ogromną prędkością. Drżałaś na całym ciele czując, że już za chwilę umrzesz pożarta przez Bazyliszka. Zaszlochałaś czując na swojej skórze ciepły, śmierdzący oddech węża. Ostatni raz usłyszałaś głos Toma, lecz nic nie zrozumiałaś, Twój mózg był tak przerażony, że zamiast słów słyszałaś tylko bełkot. Nagle zrobiło się cicho, smród zniknął, a Ty stałaś czekając na niewiadome.
Gdy Tom położył na Tobie swoje dłonie podskoczyłaś i krzyknęłaś przeraźliwie. Wylądowałaś w ramionach chłopaka, który objął Cię. Objęłaś go drżącymi ramionami i z zaciśniętymi oczami szlochałaś w jego pierś.
– Spokojnie już go odesłałem, nie musisz się już bać.
Cały ten strach odebrał Ci siły, nogi drżały Ci, a Twoje ciało niespokojnie trzęsło się ze strachu.
– Możesz otworzyć oczy, już nic ci nie grozi. – chłopak powtórzył, ale strach Cię paraliżował.
– Boję się. – wyszeptałaś, a Tom pogładził Cię po twarzy. – Uwierz mi, już go nie ma. Pomimo zapewnień chłopaka chwilę to trwało nim powoli uchyliłaś powieki. Stojąc w jego ramionach rozejrzałaś się po komnacie. Pociągnęłaś nosem i popatrzyłaś na Toma.
– Czy to senny koszmar? – spytałaś, a chłopak zaprzeczył głowa.
– Co ty tu robisz, co to w ogóle za miejsce.
– Chodź, pomogę ci się stąd wydostać.
– Nie ma szans…
– A to dlaczego?
Spojrzałaś w dół na swoje stopy.
– Nie dam rady iść, boję się tak bardzo, że nie zrobię kroku na przód. – stwierdziłaś z cala stanowczością, ku szczeremu rozbawieniu chłopaka. – Chyba nie chcesz tu zostać?
– Oczywiście, że nie, ale nie dam rady Tom.
Ślizgon zgiął się i podniósł Cię z ziemi. Objęłaś go za szyje, a Tom zaczął iść przed siebie niosąc Cię w ramionach.
Opierając policzek na jego ramieniu patrzyłaś na jego profil, to było głupie, ale w chwili, gdy ważyło się Twoje życie on uratował Cię i poczułaś się bezpieczna przy chłopaku, który siał strach wśród całej szkoły.
– Co tam się stało? – spytałaś i spojrzałaś w oczy chłopaka, gdy ten przekrzywił na Ciebie głowę.
– A co miało się stać?
– Jak go powstrzymałeś?
– On mnie rozumie, jest mój.
– Co takiego? – zaśmiałaś się, a chłopak popatrzył na Ciebie ze zdziwieniem.
– Co cię tak bawi?
– Ja mam kota, niektórzy sowy i szczury, a niektórzy płazy, a ty masz kilkumetrowego Bazyliszka, to dość specyficzny wybór pupila.
Tom uśmiechnął się łagodnie i odparł cicho. – Zdecydowanie mam swój gust.
– Swój gust? Twoje zwierzątko mogłoby wymordować całą szkołę.
– Dlatego trzymam go tam.
Zawahałaś się lecz po chwili milczenia spytałaś. – Co to było za miejsce?
– Nie powiem ci, sama się domyśl. Jeśli zgadniesz zaimponujesz mi.
Spojrzenie Toma wwiercało się w Twoje, przełknęłaś ślinę i szepnęłaś – Ukryta komnata Salazara Slytherina.
Tom pokiwał głową i odłożył Cię na ziemie. – Masz racje. Jesteś mądra, cieszę się, że nie pozwoliłem mu ciebie zabić.
– Czemu go powstrzymałeś? – spytałaś trzymając dłonie na ramionach chłopaka.
– Trzymaj się. – chłopak rozkazał, a Ty objęłaś go mocno za szyję, Tom oplótł Cię jedną ręką w pasie i zaklęciem wyrzucił was w górę. Stanęłaś na posadzce, a przejście w toalecie dla dziewcząt zamknęło się. Nie puszczając chłopaka patrzyłaś na niego drżącym spojrzeniem. – Odpowiedz mi, czemu mnie ochroniłeś przed jego kłami. Sam mówiłeś bym strzegła się węża, bo zabija na wiele sposobów.
Tom popatrzył na Ciebie i nie wypuszczając Cię z objęć położył wolną dłoń na Twoim biodrze.
– Nie wiem. Po prostu, gdy cię tam zobaczyłem taka bezbronną, już prawie w jego kłach zakuło mnie, że już cię nie zobaczę.
Ruszyłaś lekko brwiami, a ciało samo zareagowało.
Chłopak Cię rozczulił, uratował Cię i w tej chwili nie myślałaś. Wplotłaś swoje usta w jego bladoróżowe wargi i zaczęłaś całować się z nim.
Pragnęłaś go, pragnęłaś tej bliskości, której on Ci tak odmawiał.
– Przestań. – usłyszałaś w momencie, gdy chłopak odepchnął Cię od siebie.
– Dlaczego? – spytałaś, ponownie próbując się zbliżyć do chłopaka.
– Na Salazara, jak możesz po tym wszystkim chcieć zbliżać się do mnie. Może i nie pozwoliłem cię zabić wężowi, ale dziewczyno ja siebie miałem na myśli, ja, to ja mogę cię zabić na wiele sposobów i sprawi mi to satysfakcję.
Chłopak odszedł i kiedy chwytał klamkę szepnęłaś tak by cię usłyszał. – To twoje pierwsze zabójstwo, za każdym razem kiedy cię zobaczę będziesz mnie zabijał kolejny raz – patrzyłaś w plecy chłopaka i mówiłaś dalej. – będziesz mnie zabijał przez 2 lata codziennie, chyba wolałabym by twoje zwierzątko mnie dziś zeżarło. Twoje okrucieństwo nie zna granic Tom.
Spuściłaś głowę i drgnęłaś, gdy drzwi się zamknęły, byłaś sama i pozwoliłaś by emocje wypłynęły z Ciebie. Płakałaś, gdy jego dłonie wylądowały na Twoich ramionach, podniosłaś głowę, a Tom złapał Cię za włosy na potylicy i docisnął Cię do swojego ciała. – Nie rozumiem dlaczego mnie pragniesz, ale skoro wolisz taką śmierć to ci ją ofiaruję.
Wasze usta się spotkały, tym razem było inaczej chłopak całował Cię namiętnie lecz agresywnie, czułaś to wszystko o czym zawsze tylko marzyłaś, jego kły były bolesne, ale zmysłowe na swój sposób, zatracałaś się w tym uczuciu na tyle długo, na ile on Ci na to pozwalał.
Kiedy drzwi łazienki się ponownie otworzyły niechętnie się od siebie oderwaliście. Popatrzyłaś przez ramię na kilka dziewczyn, które patrzyły na was oniemiałe.
– Sio – Tom rozkazał, a dziewczyny z przerażeniem, ale i nikłymi uśmiechami opuściły łazienkę.
– Chyba w te Walentynki będziemy głównym tematem do plotek. – stwierdziłaś, a Tom uśmiechnął się i odparł. – Chyba pewien kruk wykiwał węża i uwiódł go. Niech sobie gadają, raczej nie powinno mi to przeszkadzać – zakończył powracając do Twoich ust
no to nieźle xd

Odpowiedz
familijka

familijka

Fred

Odpowiedz
Katerinka123

Katerinka123

draco

Odpowiedz

Nowe

Popularne

Kategorie

Powiadomienia

Więcej