Siedzieliśmy w Wielkiej Sali a Drops jak zwykle witał nas swoją dość nużącą przemową. Siedziałam obok Jamesa w którym ponownie obudziła się miłość do ' niezwykłej ognistowłosej'. Lily siedziała w bezpiecznej odległości od śliniącego się na jej widok okularnika i uważnie słuchała Dumbledora. Naprzeciwko niej, siedziała Ann, równie znudzona co ja, na którą co jakiś czas spoglądał Remus. Spojrzałam na Syriusza siedzącego po prawej stronie Lupina (po lewej siedział Peter). Głowę położył na stole, jego kruczoczarne włosy przykrywały mu twarz. Gdy staruszek skończył przemowę na stole pojawiło się pełno jedzenia. Nałożyłam sobie trochę spagetti bo to jedyne czego nie wziął Peter. Na widok tego pyzowatego, niskiego blondyna robiło mi się niedobrze, podobnie jak innym huncwotom. Po kolacji poszłam prosto do dormitorium, ale nie dane było mi zostać tam na długo, ponieważ Syriusz wraz z Remusem namówili mnie na 'krótką' rozmowę 'na dobranoc'.
- Komu mamy zamiar zrobić kolejny kawał? - zapytał Syriusz po dłuższej ciszy.
- Może Smarkeusowi? - zaproponowałam.
- Nie! - zaprzeczył James - Co Lily sobie pomyśli?!
Przewróciłam oczami i spojrzałam błagalnie na Jamesa. Chłopak wyraźnie nie miał zamiaru zmienić zdania. Spojrzałam więc z rozczarowaniem na Syriusza.
- Może nie będziemy robić więcej kawałów? - zapytał z nadzieją Lupin - Co wy na to żebyśmy...
Nie dokończył bo wraz z Blackiem zmierzyliśmy go wzrokiem ' nawet o tym nie śnij'.
- Jakiś nauczyciel - nic innego nie przychodziło mi do głowy - Nie możemy więcej próżnować! Huncwoci muszą zabrać się do pracy!
- Kto musi ten musi! - powiedział rozmarzony James, przerywając nucenie piosenki z jakiegoś romansu.
Znów przewróciłam oczami po czym spojrzałam poirytowana na resztę. Syriusz pokiwał głową pokazując, że dla Jamesa nie ma już nadziei, Lupin siedział z nosem w książce a Peter usnął na podłodze, robiąc sobie poduszkę z opakowania Fasolek wszystkich smaków.
- Może wkręcimy McGonagall? - Syriuszowi najwyraźniej również nie przychodziło nic lepszego do głowy!
Spojrzałam poirytowana na Jamesa który dalej nucił tą samą piosenkę wpatrzony w ogień w kominku i tulący poduszkę.
- Jamesie Potterze! Natychmiast przestań! - stanęłam przed nim zasłaniając ogień. Spojrzał na mnie lekko zdezorientowany. Widziałam jak wzrok przenosi na Blacka który parsknął śmiechem.
- Ale co ja takiego zrobiłem?! - zapytał niewinnym głosem.
- Zmieniłeś się! Masz tydzień na ogarnięcie się i znów bycie tym starym Jamesem.
- Ale ja nadal jestem tym samym Jamesem!
- Tak, nic się nie zmieniłeś! - powiedziałam głosem pełnym ironii po czym usiadłam na starej, czerwonej sofie. - W takim razie, jaki kawał zrobimy McSztywnej? - zwróciłam się do Syriusza a on tylko spojrzał na mnie wzrokiem 'nie patrz tak na mnie, też nie mam żadnego pomysłu'
- Uważam, że najlepiej będzie gdy nie będziecie robić kawałów, żadnemu z nauczycieli - przemądrzały głos Lily przerwał naszą jakże porywającą burzę mózgów.
- Lily - powiedział rozmarzony James.
- Spadaj wiewiórko! - zaśmiał się Syriusz ale James zgromił go agresywnym spojrzeniem.
- Róbcie jak chcecie - powiedziała niewzruszona uwagą Blacka. - Żeby nie było, że nie ostrzegałam - rzekła na odchodne.
Gdy dziewczyna weszła do dormitorium, James zrobił się czerwony ze złości.
- Co to było Black?! - mówił nadzwyczaj poważnie - Ona nie jest żadną wiewiórką!
- Ty lepiej idź nakarmić Harolda - odparł znużony Black.
James właśnie uświadomił sobie, że zapomniał o swoim zwierzaku.
- Harold! - pędem pobiegł w stronę dormitorium o mało nie przewracając się na schodach - Już idę kochanie! Mamusia cię nie zostawi!
Gdy drzwi się zatrzasnęły wymieniliśmy z Syriuszem głupie spojrzenia po czym wybuchliśmy śmiechem. Remus westchnął i pokiwał głową po czym znów zanurzył się w lekturze. Black wskazał głową na Lupina, podeszliśmy do blondyna i zaczęliśmy go łaskotać. Rozpoczęliśmy wielką bitwę na łaskotki. Śmialiśmy się, budząc Petera. Spojrzał na nas zaspanym wzrokiem po czym znów zasnął.
- Nie uważacie że Peter wygląda jak zgniłe jabłko? - zapytałam.
Syriusz spoważniał.
- Nie! - powiedział karcąc mnie wzrokiem - Wygląda jak rozgniecione zgniłe jabłko.
Znów zaczęliśmy się niepohamowanie śmiać, leżąc na ziemi.
- Co się dzieje? - z dormitorium wybiegł James który najwyraźniej wytrzeźwiał z zadurzenia w Lily. - O nie! Czy wy urządziliście sobie bitwę na łaskotki beze mnie?! Oj, nie daruję wam tego!
Prędko zbiegł po schodach i przyłączył się do nas. Wieczór był bezcenny, właśnie taki, jakiego mi brakowało. Gdy tylko się uspokoiliśmy, okularnik rozłożył się na sofie nadal lekko chichocząc, Remus usiadł na fotelu z poczochranymi włosami i wziął do ręki książkę a ja pozostając na podłodze przypadkiem złapałam kontakt wzrokowy z Syriuszem. Wpatrywałam się kilka sekund w jego ciemne, głębokie oczy aż do momentu... Do momentu w którym Peter ' zachłysnął' się swoim chrapnięciem i wszyscy znów wpadliśmy w nieopanowany śmiech.
Po udanym wieczorze udałam się do dormitorium, światło było zgaszone. Lily i Ann już spały. Bezszelestnie poszłam do łazienki ( zrzucając po drodze kilka książek). Umyłam zęby i zmyłam lekki makijaż po czym przebrałam się w piżamę i poszłam spać. Ten wieczór zostanie w mojej pamięci na długo!

- Zagrajmy w coś! - zażądałam po wykańczającym dniu.
- Niby w co?! - Lily również miała ochotę się rozerwać.
- Idźmy do chłopców - pokazałam szereg białych zębów - i zagrajmy w butelkę!
- Niee! - zaprzeczyła - Minął dopiero jeden dzień od zakończenia ferii, a ty znów chcesz w to grać! Ja nie idę!
- W takim razie zróbmy głosowanie - Ann podniosła się z łóżka. - Kto jest za? - wraz z szatynką podniosłyśmy ręce na co Lily przewróciła oczami.
- Niech wam będzie - wstała niechętnie po czym skierowałyśmy się do dormitorium reszty Huncwotów.
- Gramy w butelkę! - rozkazałam wchodząc z hukiem do pokoju.
- Lisa?! - Syriusz cały czerwony próbował zakryć swoje nagie ciało.
James wybuchł śmiechem a ja również spłonęłam rumieńcem. Zamknęłam drzwi z takim samym hukiem co otworzyłam. Nie zdążyłam nic zobaczyć bo chłopak w porę zakrył się ręcznikiem. Spojrzałam na dziewczyny które tłumiły śmiech.
- Ja mówiłam, że to nie skończy się dobrze! - mówiła ruda dusząc się śmiechem.
- Ja... Ja nic nie widziałam - powiedziałaś zgodnie z prawdą.
- Tak, na pewno! - Ann również parsknęła śmiechem.
- Naprawdę! - spojrzałam na nią zawstydzonym wzrokiem - Może ty coś widziałaś?!
- Nie, wszystko zasłoniłaś! - odparła śmiejąc się.
- Myślicie, że nadal się przebiera? - zapytałam.
- Nie wiem! - Lily nadal śmiała się do rozuku. - Sprawdź! - sprawiła, że śmiały się jeszcze bardziej.
- Haha, bardzo śmieszne - oparłam się o drzwi.
Po chwili ktoś gwałtownie je otworzył powodując mój bolesny upadek. Spojrzałam leżąc pół w dormitorium pół na korytarzu, nadal cała czerwona, na rozbawionego Jamesa.
- No i co się tak lampisz?! - splotłam ręce na piersiach, udając że nie słyszę śmiechu dziewczyn.
- No i jak wrażenia? - okularnik drążył dialog.
- Niby jakie? - wiedziałam o co mu chodzi ale postanowiłam udawać głupią.
- Nie udawaj niewiniątka! Wparowałaś do pokoju gdy Syriusz się przebierał!
- Nic nie widziałam! - odparłam niewzruszona.
Bardzo przejęłam się sytuacją, która Jamesowi, jak i reszcie wydała się śmieszna. No tak, przecież oni nie wpadli do dormitorium w momencie w którym ich obiekt westchnień się przebiera.
- Taa, nic nie widziałaś! Już ci wierzę! - głupio się do mnie szczerzył.
- Przykro mi, że muszę cię rozczarować, ale ja naprawdę nie zdążyłam nic zobaczyć! - rumieniec nie schodził mi z twarzy. Wstałam po czym udając że cały incydent nie zrobił na mnie wrażenia weszłam do dormitorium i usiadłam na podłodze. Syriusz, zarumieniony siedział na swoim łóżku, wpatrzony w Remusa. Wiedziałam, że przez jakiś czas nie będę mogła spojrzeć mu w oczy. Po chwili rozpoczęliśmy grę. Black unikał mojego spojrzenia. Przy trzeciej rundzie wypadło na mnie.
- Prawda - powiedziałam do uśmiechniętego Jamesa.
- Czy widziałaś coś więcej? - zapytał, a ja wraz z Blackiem oblaliśmy się rumieńcem.
- Nie! Ile razy mam ci to powtarzać?! - spojrzałam na niego wrogim wzrokiem.
Zakręciłam butelką i wypadło, jak się obawiałam, na Petera.
- Wyzwanie - uśmiechnął się bo rzadko pozwalaliśmy mu na granie z nami.
- Do końca gry siedź w pokoju wspólnym! - pięknie pozbyłam się zbędnego ogniwa naszej rozgrywki która dopiero się rozkręcała. Remus zmierzył mnie niezadowolonym spojrzeniem. Peter wziął swoje rzeczy i wyszedł z dormitorium. Gdy drzwi się zamknęły James i Syriusz uśmiechnęli się szeroko.
- No siostra! Moja krew! - poklepał mnie po plecach. - Jestem z ciebie dumny! - udawał, że ociera łzy - Tylko mamy jeden problem! Nie ma kto kręcić!
- Niech kręci Syriusz - zaproponował Lupin.
Chłopak szybko zakręcił butelką.
- Evans - na jego twarzy pojawił się zalotny, wredny uśmiech.
Muszę przyznać, że poczułam się zazdrosna, chciałabym aby mierzył mnie takim spojrzeniem.
- Wyzwanie - powiedziała odważnie, równie pewna siebie.
Kąciki jego ust powędrowały jeszcze wyżej.
- Przez dwie rundy, siedź Jamesowi na kolanach - słychać było, że jest dumny ze swojego pomysłu. Dziewczyna zacisnęła wargi, wstała i z niezadowoleniem usiadła okularnikowi na kolanach. James objął ją w talii.
- Zabieraj łapska Potter - syknęła w jego stronę po czym zakręciła.
Wypadło na Remusa.
- Niech będzie wyzwanie - powiedział niepewnie.
- Zatańcz taniec hula! - zaśmiała się.
Trochę zdziwiony wstał i zaczął tańczyć. Nie był to może taniec hula, ale sprawił, że na twarzach wszystkich zagościł uśmiech. Gdy skończył wypadło znowu na mnie. Postanowiłam iść w zaparte i wzięłam prawdę.
- Wyobrażasz sobie związek na odległość? - spojrzałam na niego z zażenowaniem. Jego pytanie nie było ani ekstremalne ani ciekawe.
- Nie wiem. Ale takie związki chyba nie kończą się szczęśliwie, więc raczej nie - zakręciłam i wypadło na Syriusza.
- Wyzwanie! - powiedział pewnie ciągle unikając mojego wzroku.
- Wyślij kolejny list miłosny do McGonagall!
- Niee! Znowu?! - złapał za pióro i pergamin. - Najdroższa Minervo - zaczął czytać - swoją wspaniałością spędzasz mi sen z powiek. Stałaś się moim obiektem westchnień, marzeniem sennym. Po raz kolejny do ciebie piszę, z nadzieją że nie odbierasz mych listów jako żart a dowód nieodwzajemnionej miłości. Mogę jedynie kroczyć w cieniu twojej doskonałości, Twój Cichy Wielbiciel.
- Świetne, po prostu świetne - James aż klasnął na co Syriusz ukłonił się teatralnie i ruszył w stronę sowiarni.

Kolejnego dnia, w trakcie śniadania zauważyłam zmianę w zachowaniu McSztywnej. Jedynymi obecnymi byli James i Remus. Syriusz nie miał ochoty na śniadanie a Peter nadal spał.
- To było wspaniałe - wypalił rozmarzony James.
- Niby co? - spojrzałam na niego tłumiąc śmiech.
- To, że Lily siedziała wczoraj na moich kolanach - odpowiedział, a Remus rozbawiony spojrzał na niego znad Proroka Codziennego.
- Ona widzi to trochę inaczej - wzięłam łyżkę płatków do buzi.
- Jak to? - zasmucił się trochę - Powiedziała ci coś?!
- McGonagall jest dziwnie szczęśliwa - powiedziałam ignorując pytanie Jamesa.
- Może to przez te listy od Syriusza - zaśmiał się Remus.
- Lisa! Czy coś zrobiłem nie tak?! - James był poważnie zmartwiony.
- Nie, problem leży po stronie Lilki - poklepałam go po ramieniu - Ona po prostu tego do ciebie nie czuje...
- Chyba pójdę nakarmić Harolda - wstał i poszedł do wyjścia.
- Black musi napisać więcej listów, z tego może wyjść świetny kawał! - powiedziałam podekscytowana.
- Tak. I niezły szlaban! - stwierdził.
- Niektóre dowcipy są warte nawet najwyższej ceny! - dokończyłam płatki po czym wstałam - Muszę oddać książkę do biblioteki.
On skinął głową i pomachał mi na pożegnanie. Skierowałam się w stronę biblioteki. Na miejscu wcisnęłam bibliotekarce dwie, grube księgi a sama rozejrzałam się za interesującą lekturą. Poszłam na dział eliksirów, ostatnio dość słabo mi szły, więc warto byłoby coś poczytać. Wypożyczyłam znalezioną książkę i skierowałam się w stronę dormitorium. Na jednym z korytarzy zobaczyłam Blacka, obściskującego się z jakąś blondyną. Poczułam uczucie deja vu. Poczułam gulę w gardle i wycofałam się. Postanowiłam przejść górnym korytarzem. W dormitorium położyłam się smętnie na łóżku, nie zaprzeczałam, że nadal czułam coś do Blacka. Nie mogłam mu tego powiedzieć ani okazać, nie chciałam być następną jego panienką.
Na lekcjach byłam trochę nieobecna ale starałam się skupić pomimo zaprzątającego mi głowę Syriusz. Niestety ciężko było o nim nie myśleć, siedział z Jamesem i co chwila było słychać ich głośne śmiechy. Remus siedzący z Peterm ciągle ich upominał a ja starałam się nie odwracać pomimo, że dotychczas to robiłam i śmiałam się z nimi. Po lekcjach poszłam z Remusem, Peterem i Jamesem do Pokoju Wspólnego. Wygoniliśmy pierwszoroczniaków siedzących na sofie i zajęliśmy nasze stałe miejsce. Syriusz mówił, że musi coś załatwić. Z początku myślałam, że spotka się z tą swoją dziewczyną ale szczęka mi opadła gdy zobaczyłam go wchodzącego do Pokoju Wspólnego. Na jego twarzy widniał uśmiech i ślady błyszczyka a włosy były trochę bardziej poczochrane niż zwykle. Najgorsze było to, że nie był sam. Za rękę trzymał niską puchonkę, w pomieszczeniu nastała cisza. Kilka gryfonów patrzyło na nią krzywo a dziewczyny lustrowały ją pełnym zazdrości spojrzeniem. James otworzył poirytowany usta. Dziewczyna nie zważała na krzywe spojrzenia i szła dumnie u boku chłopaka.
- Remek - szepnął James, szturchając blondyna w nogę.
Chłopak podniósł wzrok i spojrzał na Blacka siadającego na fotelu. Blondynka rozłożyła mu się na kolanach a on objął ją ramieniem.
- Chciałem wam przedstawić moją dziewczynę - uśmiechnął się - To jest Allison. Ten tutaj to James, ten to Peter, tamten to Remus, a ta to Lissandra.
Widziałam w oczach Jamesa irytację, Remus jedynie przewrócił oczami a Peter był bardziej zainteresowany słodyczami. Znów nastała cisza, co kilka sekund było słychać zazdrosne szepty dziewczyn.
- I co dalej - okularnik nie był zadowolony z nowej znajomość - Mieliśmy razem spędzić wieczór.
Lilka zaszła mnie od tyłu.
- Słuchaj Lisa, z Ann idziemy do biblioteki - zaczęła - Tak myślałam że chciałabyś pójść z nami.
- Nie, byłam już dzisiaj - uśmiechnęłam się sztucznie - Poza tym trochę słabo się czuję, więc chyba pójdę się położyć.
Dziewczyna pokiwała głową na znak, że rozumie i skierowała się w stronę wyjścia.
- Pa Lilcia! - krzyknął James z iskierkami w oczach.
Jam można się było spodziewać ruda nic nie odpowiedziała. Wstałam i skierowałam się do dormitorium. Chciałam jak najszybciej się z tond ulotnić.
- O co jej chodzi - usłyszałam przesłodzony głos gdy otworzyłam drzwi.
- Ma swoje humory, kochanie - odpowiedział jej męski głos.
Cicho zamknęłam drzwi i usiadłam na łóżku, łzy wpraszały się na moje policzki ale zamrugałam kilka razy w celu pozbycia się ich. Czułam ze między Syriuszem a Allison to coś poważniejszego, zazwyczaj nie przedstawiał nam swoich dziewczyn. Widok blondynki rozkładającej się na Blacku i to jego 'kochanie' sprawiały, że czułam ucisk w klatce piersiowej. Usłyszałam pukanie i po chwili do pokoju wszedł James. Usiadł na brzegu łóżka.
- Stało się coś? - zapytał przejęty. - Jestem twoim starszym bratem, mi możesz wszystko powiedzieć! - zachęcał.
- Wiem - przyznałam mu rację, ale była jedna rzecz o której nie mógł się dowiedzieć. - To tylko ból głowy - skłamałam.
Chciałam powiedzieć mu prawdę, wiedziałam, że był osobą która najlepiej by mnie zrozumiała. W końcu był moim bratem bliźniakiem.
- Na pewno niedługo minie - poklepał mnie po plecach - Możesz mi powiedzieć, jeśli coś jest na rzeczy. Jestem twoją ' drugą połówką ' - zaśmiał się - W końcu od zawsze jesteśmy razem.
Chłopak sprawił że na mojej twarzy zagościł uśmiech.
- Nie dziwiłbym się, gdyby to ta Allison cię ' wygoniła ' - spoważniał na myśl o dziewczynie - Black tak mnie wkurzył gdy jej powiedział że miewasz humory. Ale nie martw się, starszy braciszek postawił tego oszołoma do pionu! - dumnie wypiął pierś a ja się zaśmiałam.
- Może przynieść ci Harolda? - stanowczo pokiwałam głową na nie - Jak wolisz. Muszę wracać do tych ' gołąbeczków ', zanim zaczną się niecierpliwić! Ale jak będziesz miała jakiś problem, melduj! Starszy brat nie pozwoli by coś cię gnębiło!
- Tak! Pięć minut różnicy, to bardzo dużo!
James przytulił mnie jeszcze, a na odchodne kazał się nie martwić. Gdy tylko zamknęły się drzwi, cała radość ze mnie wyparowała. Położyłam się a moja głowa znów zapełniła się myślą o Blacku

Dziś odbywał się mecz Gryffindor - Hufflepuff.
Siedziałam na trybunach z Remusem, Lily i Peterem.
- Wyglądasz pięknie! - z moich ust padł komplement.
- Dzięki - głos Remusa był przepełniony ironią.
Po długich namowach, zgodził się abym namalowała mu żóto - czerwone paski na policzkach. Gracze wylecieli na boisko. James był pewny siebie, Syriusz natomiast wyglądał na dość obojętnego. Nie było to do niego podobne, zawsze w trakcie meczu był zdeterminowany. Gdy piłki poszły w górę Black zajął swoje miejsce.
( James jest Szukającym, nie Ścigającym a Syriusz jest obrońcą)
Po chwili Hufflepaff miał już trzydzieści punktów.
- Co się z nim stało?! - Remus nie dowierzał własnym oczom gdy patrzył na Syriusza. Nie obronił do tej pory ani jednej bramki. Gdy czwarty kafel poleciał w stronę bramki z wyłonił się James i obronił. Wydarł się na Blacka i poleciał dalej, szukać złotego znicza.
Syriusz przepuszczał kolejne bramki, przegrywaliśmy 70 do 20.
- Żeby Hufflepuff nas pokonał?! - spojrzałam na Lilkę która dawno przestała kibicować. Nie patrzyła już nawet na boisko.
- Nie ma szans! Przegramy, jak tak dalej pójdzie, nawet znicz nam nie pomoże! - spojrzała zrezygnowana. James latał z jednego końca boiska na drugi i gdy miał okazję wyręczał ospałego Syriusza. Przestałam obserwować boisko i położyłam głowę na ramieniu Lilki.
- Potter ma znicz! Gryfoni wygrali! - usłyszałam po dłuższej chwili. Wszyscy gryfoni jakby się obudzili i zaczęły się wesołe okrzyki.
- James! James! - zaczęłam a reszta się do mnie dołączyła. Biliśmy brawo okularnikowi. Hufflepuff szybko zszedł z boiska a drużyna Gryffindoru została jeszcze na chwilę. Syriusz uśmiechnął się do publiki po czym również zostawił reszte i poleciał do szatni.
Z Remusem czekałam na okularnika. Staliśmy przed boiskiem.
- Ja mu pokażę - James był bardzo zdenerwowany gdy do nas podszedł. - Co on sobie wyobraża?! Gdyby to był Slytherin to rozumiem ale on nawet jednej bramki nie obronił! Musiałem latać, szukać znicza i robić za obrońcę!
- Spokojnie, James! - przerwałam mu.
- Co spoko... - ujrzał coś za mną więc się odwróciłam. - Już nie żyje! - ruszył w stronę Blacka - Żeby przegrać dla dziewczyny!
Wraz z Remusem szliśmy za Jamesem, wiedzieliśmy że jest zdolny do robienia rzeczy których będzie żałował. Podszedł do Blacka obejmującego niezadowoloną puchonkę i odsunął ich od siebie.
- Czy ciebie już do reszty powaliło?! - spojrzał na niego gniewnie.
- O co ci chodzi?! - powiedział zdezorientowany.
- Siedziałeś na miotle i nie broniłeś! Zawsze byłeś świetny na tej posadzie, wręcz niezastąpiony a nagle nie potrafisz odbić nawet krzywo rzuconego kafla! Nawet mi nie wmawiaj, że nie chodziło o tą larwę!
Może i to wredne, ale gdy okularnik nazwał dziewczynę Syriusza larwą, poczułam satysfakcje.
- Nie nazywaj jej tak!
- A ty się ogarnij! Jeśli w kolejnym meczu z Hufflepuff'em odwalisz takie coś, wylatujesz z drużyny! I z naszej bandy! - James wybuchł złością.
- Od kiedy ty o tym decydujesz?!
- Jestem kapitanem drużyny! Poza tym wydaje ci się że oni - wskazał na nas - będą chcieli cię zatrzymać?
Okularnik obdarzył Syriusza jeszcze jednym gniewnym spojrzeniem i ruszył w stronę zamku. Spojrzałam błagalnie na Syriusza ale on zaszczycił mnie oschłym wzrokiem i pocałował Allison. Remus przyjacielsko objął mnie ramieniem i zaczęliśmy kierować się w stronę zamku.
Na obiedzie Black jak zwykle miział się ze swoją dziewczyną. Gdy stół Gryfonów był już prawie pełny, James wszedł na niego i chrząknął.
- Z okazji wygranej w meczu Quiddicha, w Pokoju Wspólnym Gryfonów odbędzie się szalona impreza! Będziemy świętować do wieczora, Oczywiście nie będzie żadnego alkoholu, Pani Profesor! - mrugnął do McGonagall krzyżując palce za plecami.
Gryfoni wydali z siebie szczęśliwe okrzyki, a James ukłonił się teatralnie i wrócił na miejsce. O dziwo McGonagall nie drążyła dalej sprawy i wszyscy wróciliśmy do spożywania posiłku.
Z Jamesem wnieśliśmy kilka skrzynek ognistej whisky i piwa kremowego. Mogliśmy dobrze sobie dorobić sprzedając trunki które sprzedawaliśmy za podwójną cenę co kupowaliśmy. Rzadko zdarzało nam się pić coś więcej niż kufel piwa kremowego, nigdy nie ciągnęło nas do tego typu rozrywki. Impreza szybko się rozkręciła. Wszyscy krzyczeli i tańczyli. Zabawa była przednia.
- Myślałem że przyjdzie - James przekrzykiwał tłum - Miałem nadzieję, że przynajmniej w tej kwestii nas nie wystawi...

Siedziałam na łóżku i przygryzałam ołówek. Kompletnie nie rozumiałam eliksirów. Postanowiłam, że wieczorem wybiorę się do Horacego z prośbą pomocy. James wparował do dormitorium w podskokach.
- Pogodziłem się z Syriuszem! - usiadł na moim łóżku. W jego oczach były iskierki przepełnione szczęściem.
- To dziewczęce dormitorium ośle! - krzyknęła Liliy i rzuciła w niego szczotką do włosów.
- Lilka, świetnie dziś wyglądasz! - powiedział łapiąc szczotkę - Masz świetnego cela! Powinnaś zostać ścigającą!
- Coś ty! - powiedziała ironicznie - Teraz oddaj mi to.
Dziewczyna zaczęła wyrywać mu przedmiot.
- Nie! - nie miała szans bo był od niej silniejszy - Chyba że się ze mną umówisz, Liluś.
- Pff! Zapomnij! - usiadła na swoim łóżku krzyżując ręce.
- Dzięki za szczotkę! - mrugnął do niej zalotnie. - To co, partyjka w butelkę dziś wieczorem?! - zaproponował.
- Jeśli Allison będzie obecna, nie! - rzuciłam w niego poduszką i wróciłam do lektury.
- Zobaczę co da się zrobić! - wyszedł z Dormitorium - To co, widzimy się później, Evans!
Cmoknął na odchodne i zamknął drzwi.
- Kim jest ta Allison? - Lilka wstała i sięgnęła po bluzę.
- Nikim wielkim - powiedziałam z nosem w książce - Nową dziewczyną Blacka.
- Nie lubię tej twojej bandy! - westchnęła - Remus i Peter są spoko ale James i Syriusz... Tragedia!
- Nie Lilciu! Peter nie jest spoko! Ta przerośnięta glizda jest okropna. Syriusz niech idzie do diabła, ale James to najlepszy brat ever!
- Może i jest dobrym bratem, ale to jak z Blackiem wymieniają dziewczyny jest karygodne! Teraz uwziął się na mnie, myśli, że uda mu się mnie zdobyć! Ale ja nie jestem taka głupia jak inne, nie dam mu się omamić! - stwierdziła dumnie.
- Ale o czym ty mówisz?! - rozbawiła mnie - James jest w tobie zakochany! Szaleje za tobą, jeszcze nigdy go takiego nie widziałam! Chciałabym żeby ktoś się tak o mnie starał!
- Uwierz mi, nie chcesz tego przeżywać! - zaśmiałyśmy się.
Miała po części racje, ten imbecyl był nadzwyczaj nachalny. Ale ona przynajmniej miała takie szczęście i ktoś się o nią starał. Ja mogłam tylko pomarzyć o tym by Syriusz tak się mną interesował.
- Świetnie, świetnie! - pochwalił mnie Horacy - Mówiłem, że to nie takie trudne! Zresztą dla tak błyskotliwego umysły nie ma rzeczy trudnych!
- Dziękuję za pomoc - uśmiechnęłam się.
- Jakby jakiś nauczyciel cię zatrzymał, powiedz mu, żeby obgadał to ze mną! - zażądał Slughorn.
Pożegnałam się z mężczyzną i skierowałam do dormitorium. Było ciemno, w niektórych korytarzach nic nie widziałam.
- Co ty tu robisz? - usłyszałam znajomy głos.
- Mogłabym zapytać o to samo - mimo wszystko uśmiechnęłam się - Zgaduję, że wracasz z randki.
- Taa, można tak powiedzieć - kiwnęłam głową kiedy dorównał mi kroku - Wiesz... Zerwałem z nią.
- Co?! - stanęłam ze zdziwienia.
- No tak! - spojrzał na mnie drapiąc się po karku - James miał rację. Poza tym kocham kogoś innego...
- Dlaczego z nią w takim razie byłes? - szliśmy dalej przed siebie.
- Miałem nadzieję, że gdy znajdę sobie dziewczynę - mówił dość niepewnie - nie będę musiał myśleć o Niej. Nie mam u Niej szans.
Więc jednak kocha kogoś innego, miałam nadzieje że powie że chciał się tylko zabawić. Zaczynam tracić już i tak marną nadzieję, że mu na mnie zależy.
- Coś jak z Lily i Jamesem? - wchodziliśmy właśnie do Pokoju Wspólnego. Postanowiliśmy usiąść na sofie.
- Gorzej - przyznał - Boję się, że gdy się dowie znienawidzi mnie. James nie ma nic do stracenia, Lily albo go pokocha albo nie.
Moje nadzieje wciąż wygasały. Kocha ją i są przyjaciółmi, jak mogłam myśleć, że Black kiedykolwiek się mną zainteresuje? Siedzieliśmy dłuższą chwilę bez słowa. Syriusz położył swoją dłoń na moim policzku i obrócił twarz tak, bym patrzyła mu w oczy. Zaczęliśmy się do siebie zbliżać wszystko prowadziło do pocałunku.
- Black, wara od mojej siostry - otworzyłam oczy gdy usłyszałam głos Jamesa. Po raz drugi śniłam o Syriuszu. Podniosłam głowę z jego ramienia i zarumieniłam się.
- O co ci znowu chodzi?! Zasnęła, nie chciałem jej budzić! - wyjaśnił.
- Jeszcze raz cię z nią zobaczę, a tego pożałujesz! - prychnął ten burak - Nie będzie twoją kolejną zabawką! Wtedy tłumaczenia, że jesteś moim przyjacielem będą zbędne.
Okularnik pociągnął mnie za rękę i zasłonił swoim ciałem.
- Są dwie dziewczyny których nie dam ci skrzywdzić! Ona - wskazał na mnie ruchem głowy - i Lily! Idziemy Li!
Pociągnął mnie za sobą a ja posłałam Syriuszowi przepraszające spojrzenie. Ten palant odprowadził mnie aż do łóżka.
- Co to było?! - oburzyłam się - Ja naprawdę zasnęłam!
- Może i tak! - spojrzał na mnie już spokojny - Ale on nie zasługuje nawet na bycie twoim przyjacielem!
Wyszedł pospiesznie i udał się znów do Pokoju Wspólnego.

anonimowa-
Plissss zrób więcej
Eskierka
• AUTOR@SusanahMalfoy Jestem w trakcie pisania kolejnej części❤
anonimowa-
JEZU TEN JAMES JUZ IDE KOCHANIE MAMUSIA CIE NAKARMI XD
Merry16
Super część nie mogę się doczekać następnych i myślę że w następnej Pan Black powie prawdę. Powodzenia w pisaniu 😉
Mugolomwstepwzbroniony
Ehh… Ja cię kocham ale zarazem nienawidzę. Było to mega, ale JAMES mnie wkurzył na końcu! Kiedy oni w końcu będą razem?! Oczywiście czekam na next i mam nadzieje, że będzie szybciej niż ten.
Eskierka
• AUTOR@Mugolomwstepwzbroniony Ja też mam takie coś jak życie prywatne! Czekałaś raptem dwa dni!😂❤️ ale z chęcią napiszę kolejną część…❤️🔥 Co dk ich związku, podtrzymam cię jeszcze w napięciu😂❤️ Tak, też cię kocham!!🔥❤️
Mugolomwstepwzbroniony
@Eskierka W NIEPEWNOŚCI?! Ehh… wiesz jak ja to lubię. Znaczy ja to kocham. A i czekam na więcej Harolda😘❤