
Przy pomocy wpisów możesz zadać autorowi pytanie, pochwalić go, poprosić o pomoc, a
przede wszystkim utrzymywać z nimi bliższy kontakt. Pamiętaj o zachowaniu kultury,
jesteś gościem :) *Jeśli chcesz odpisać konkretnej osobie, użyj funkcji " Odpowiedz" - osoba ta dostanie powiadomienie* ×









Kociakkociak9
AUTOR•EEEEEEEEELOOOOOOO HETAŚKI XD
Jak tam wasze wspaniałe żyćko? Ja znowu wpisu pięć dni nie dawałam, a im dalej, tym bardziej będę miała wyrzutu sumienia o ten wpis, więc:
W sobotę, stał się jeden z gorszych i najbardziej dramatycznych dni mojego życia. Czemu? Najpierw wstałam, i była jakaś dziwna pogoda (I jakby nie było, plecy mnie znowu bolały, a ciocia charczała, jak silnik niemiecki, znowu ;-;), potem poszliśmy na spacer, bo się rozjaśniło, ale ten spacer był jedną wielką tragedią, bo najpierw woda oblała mi pypegi, później brat chciał na wydmach zdjęcie, więc wszedł na chwilę, i się do niego dołączyłam, ale obok lazł jakiś idiota, co się mam, za przeproszeniem, do d.u.p.y przyssał, że na te wydmy włazić nie można, po czym brat odwalił focha, i na końcu wyszło, że… Nie zgadniecie.
Ja biegłam ulicą, płacząc jak nienormalna, za mną ciocia z chusteczkami, próbowała mnie pocieszyć, potem szła mama, i wnerwiała się przez swój telewufunkiel (Nic nie zrobię, że ten telewufunkiel w tym mrozie odmówił posłuszeństwa ;—-;), potem tata, starający się przywołać mamę do stanu normalnego, i na końcu obrażony brat, który z całej afery wyglądał najnormalniej ;______;
Jaki z tamtąd wniosek? Przyrzekłam sobie, że choćby się paliło, waliło, Toruń zbankrutowałby z piernikami, a Stalin by ożył, i z bobą myszki Miki wyszedł z grobu, ja NIGDY nie przyjadę do Kołobrzegu (Nie, że mam coś do całego Pomorza, aczkolwiek ten chamski dziad, jak miałby mieć się do tego, że gdy brat złamał w Zakopanem rękę, to góralka, będąca właścicielką pensjonatu w którym byliśmy, spędziła z nami jako kompletnie obca osoba, całą noc w szpitalu, trzymając mamę za rękę? ;-;)
Więc o godzinie 15:00 wsiedliśmy w dryndę, i pojechaliśmy za góry, za lasy (Oglądając Jacka Sparrowa i Piratów z Karaibów, do momentu, gdy tata nie zrobił zakrętu, i tabletofunkiel wypadł z wihajstra go trzymającego ;——-;), a o godzinie 19:00 dojechaliśmy na Kujawy (Jeszcze nigdy nie tęskniłam za moją kochaną Bydgoszczą TwT)
W niedzielę, rano, wstałam z wyra (Tak samo szczęśliwa, że moje kochane wyro jest miłe, mięciutkie, kochane, nie charczy, nie jest twarde jak kamlot, i jest najlepsze na świecie), i poczłapałam do kibla
I co się stało?
No jak myślicie? Co się stało Marioli?
NAWIEDZIŁA MNIE KRWAWA MARY, WIĘC USIADŁAM, I ZACZĘŁAM SIĘ ŚMIAĆ XDDDDDDDDDDDDDDD
To była najdziwniejsza reakcja w moim życiu XDDDDD (I widzicie? Jak życie jest do mnie chamskie, ja jestem równie chamska do życia, i się śmieję XDDDDDD)
Ogółem całą niedzielę spędziliśmy miło, bo świeciło słońce (Nie było szaro, nareszcie :D), i mama wpadła przy śniadaniu na super hiper mega ekstra fajny pomysł, żeby iść na sanki, bo śniegu spadło po pas, więc gdy to usłyszeliśmy, polecieliśmy do góry wdziewać kaftany XDDDDDDDD
Jak się wyrychtowaliśmy, to wyszliśmy, ale tata coś nie ten tego w tym garażu, bo najwyraźniej sanki spuchły, i nie szło ich wydobyć z tych rupieci XDDDDDDDD
Jak już je wyjęliśmy, to zaczęliśmy z bratem na tych sankach zasuwać (Znaczy ja, na sankach klasycznych, brat miał takie speszyl max ultra hax, z oparciem), i tak jak mama ciągnęła brata jak normalnego człowieka, to tata stwierdził, że mnie rozpędzi, i puści
I puścił
I się rozpędziłam
TAK SIĘ ROZPĘDZIŁAM, ŻE WJECHAŁAM CENTRALNIE W ZASPĘ ŚNIEGU XDDDDDDDDDDDDDDDDD
Możecie stawiać mi znicze XDDDDDD
Jechaliśmy, jechaliśmy, aż dojechaliśmy do takiego punktu, gdzie z całych Kujaw pulpety się zjeżdżają na sanki, bo tak taka wysoka górka jest, ale że ja taka trochę za duża, a brat jest pierdołą, to poszliśmy dalej
I co? Mona Lisę spotykaliśmy :O
Znaczy, poznałam go po chodzie, bo on tak charakterystycznie nogami przebiera, i gdyby nie ten chód, to przez tą jego ruską bobę, bym go wcale nie poznała XDDDDDDDD
Brat, jak to brat, zajarał się jak nienormalny, zwiał z sanek, i stwierdził, że będzie szedł obok Szymona, a ja dopiero wtedy ogarnęłam, że Szymon jest wysokości mojego 7-letniego brata (Brat jak ja dziecko, jest wysoki, jakby co), a ja przewaliłam Mona Lisę o dwie głowy, DWIE GŁOWY ;-; (Kurka wodna, naście lat mamy, a ten, to nie ważne, czy ma 7 lat, czy jest starszy, to i tak cały czas jest taki sam ;—-;)
Tak więc leźliśmy, jak to brat nazwał, ,,Doliną sześciu stawów” (Nie wiem, gdzie tam jest sześć stawów, jak jest jeden, i dwa duże rowy, w których jest strumyk, ale ciiii…), a tam, jak to tam, jest bardzo ładnie, z tym, że droga jest stroma, i cała w kamlotach
I najpierw szli Mona Lisa z bratem, potem tata Mona Lisy z ich kejtrem, i gadał z mamą (Tata Szymona, nie kejter), i na końcu zostaliśmy ja z tatą
A ja cały czas na tych sankach siedziałam, więc tata stwierdził, że zrobi eksperyment, i że ,,Powinnam normalnie zjechać”, więc mnie puścił
I jadę
I jadę 500 km na godzinę ;———;
I się już przeraziłam, że wjadę w krzoki
I KURCZE JADĘ DALEJ ;——–;
Zaczęłam się drzeć jak stare gacie, że za chwilę umrę i nie wstanę (XDDDDD), więc mama zdążyła się tylko obrócić, i złapać mnie za frak
Bo najprawdopodobniej wjechałabym w Mona Lisę, i umarlibyśmy oboje, więc dostałam szoku, że jeszcze żyję XDDDDDDDDDDDD
Ogółem cała niedziela minęła miło, z tym, że ja wlazłam na lód podczas tego spaceru, a się okazało, że pod tym lodem jest jakiś inny staw
A że ja ważę tyle, ile ważę, brat też coś tam waży, i Mona Lisa też, to ten lód zaczął pękać
Więc w tył zwrot, i zaczęliśmy zwiewać XDDDDDDD
W poniedziałek ogółem nudy były, a dziś, tooo opowiem dokładnie XD
No too…
Śpię, i śnię o tym, że… Wpadłam w jakieś błoto? ;—;
Gdy nagle budzi mnie mama
– RÓÓÓÓÓŻYCZKA, NA KTÓRĄ MASZ LEKCJEEEE????
A bardziej nawala w gary, więc nim ja zakumałam, że mam odpowiedzieć, że na 9:50, to usiadłam na wyrze, i nie wiedziałam gdzie jestem, i co się dzieje XDDDDDDD
Jak już ogarnęłam, sposobem Eisteinowym, że żyję, okazało się, że mama poczłapała odprowadzić brata do szkoły, więc poszłam do kibla
Urychtowałam się
I poszłam się ubierać
I gdy byłam na etapie czesania kłaków, mama nagle z dołu zawołała, że mam przyjść na śniadanie
:OOOOOOOO
Do teraz nie wiem, jakim cudem ona się tam pojawiła…
Poszłam na dół, na to śniadanie, a bardziej sznytki z jakąś kosmiczną szynką (XDDDDDD), gdy nagle mama zagadnęła mnie, co sądzę o szafce na ścianie za mną
Ja tak się odwracam
Paczam na tą ścianę jak sroka w bęben
I dopiero wtedy, po tych wszystkich latach, jak długo mieszkam w tej naszej chałupie, że ta ściana istnieje, i zwróciłam na nią większą uwagę XDDDDDDD
Nagle, ni z tego, ni z owego, pojawiła się godzina 9:50, więc pocwałowałam do góry, na angielski
A na angielskim, coś się zgrać nie mogliśmy, bo pani stwierdziła, że cała lekcja będzie po angielsku, a że my tylko kumamy angielski w stylu ,,Dzień dobry, jestem z Polski, mam na imię Bronisława, mój tata był kucharzem, siostra malarką, a babcia baletnicą”, to co chwila ktoś pytał co robimy, która strona, i zużyłam połowę inteligencji na to, które zadanie robimy ;——;
Potem nastąpiła medialna, a ja przyszłam trochę szybciej, więc ogółem zaczęłam sobie gadać z dziewczynami o pierdołach Maryni
Gdy nagle wbiła ta kobita od medialnej
I tak, jak większość nas miała włączone kamery o mikrofony, i tą kobietę zobaczyliśmy, to bez wyjątku, ryknęliśmy śmiechem, bez dokładnego powodu XDDDDDDDDD
Znaczy, powód był, ale taki dziwny, bo ta baba ustawiła tą kamerę na sufit, ubrała się w jakiś kombinezon kosmity, czy Bóg wie, co to było, miała jakąś indiańską kitkę na łbie, i zaczęła psikać, jak na tą lekcję wyszła, więc tam umieraliśmy ze śmiechu XDDDDDDDDDDD
Ogólnie, lekcja minęła tak, że zdążyłam zasnąć z nudów
I potem był wf, z którego też niewiele pamiętam, bo spałam, bo taka jedna Edzia zrobiła prezentację o siatkówce, i tak przynudzała, że myślałam, że prędzej bałwan zacznie latać, niż ona to skończy ;——;
Potem nastał polski, na którym omawialiśmy takie prezentacje nasze, więc było w miarę normalnie
No i w przerwie między polskim a biologią, wyszłam do salonu, kuknąć, co mama i brat robią
A oni już z tej szkoły wrócili, i zrobili sznytki takie fajne, i ciasteczka
Więc ukwakłam, i wcięłam te sznytki
Ale ciasteczek nie zdążyłam
Bo musiałam już iść na tą chamską biologię
A na biologii, znowu przynudzali, tym razem chłopaki, o ślimakach, plus zaliczyłam wpadkę, niezwykle genialną:
Taki jeden: (…) Dlatego, dzięki miękkiemu ciele (…)
Ja: CIELE NA NIEDZIELĘ :D
Pani: *Patrzy na nas wejrzeniem terminatora*
Reszta klasy: *W śmiech*
Ja: Ym… CZYTAJ DALEJ CHŁOPIE, BRAT MI DO POKOJU WLAZŁ-
Gdyby nie istnienie brata, dedłabym XDDDDDDDD
Potem ogółem wpierniczyłam obiad, i poszłam wkuwać na karkówkę z geografii ;—–;
To tyle :D
Paaaaa XD
Rzabcia
@Kociakkociak9 :O
shizunvv
@Kociakkociak9 Tymczasem ja widząca słowo Toruń we wpisie: TORONTOOO :D
Kociakkociak9
AUTOR•SIEEEEEEEMA HETAŚKI :D
Jak tam z żyćkiem???? Ja mam do gadania o tym dniu fest XD
No tooo…
Śpię, i śnię o tym, że… Wpadłam do stawu w Hogwarcie, i przyszedł Tomek z mojej klasy, i powiedział, że po ulicy chodzą węże, i żebym na niego zaczekała???? ;—–;
Otwieram oczy, i z wielkim bólem pleców wracam do rzeczywistość, bo wyro było twarde, jak kamlot jakiś, bety mają okropny deseń, że spałam z odruchem wymiotnym + spałam z ciocią na tapczanie, a ciocia kurde harczała w nocy jak silnik od niemieckiego dizla, i myślałam, że tam oszaleję ;——;
Paczam na kuchnię, a tam się krząta mama
No to pytam, która godzina
– WPÓŁ DO KOMINA
XDDDDDD
Za oknem było jeszcze tak niemrawo, więc wstałam, i poczłapałam do chłopów (Zgarbiona w pół, i walnęłam łapą w klamkę TwT)
Chłopy śpią (Znaczy, tata śpi jak człowiek, brat, jakby go prąd popierniczył)
No to człap człap po telefon
I godzina 8:45
TOSZ TO SUKCES :OOOOO
Polazłam w poszukiwaniu gumki do kłaków, ale inteligencja odmówiła mi posłuszeństwa, i nie ogarnęłam, że kosmetyczkę z rupieciami zachomikowałam w bifyju, i łaziłam po całym mieszkaniu, z odruchem wymiotnym (Ja dostałam schizy od tego mieszkania, i się nawet boję boso łazić po podłodze ;——;), i szukam
Szukam
I ni ma
No to mama, która rychtowała se jakąś max ultra hax herbatkę na flaki, pyta ło co chodzi
No to ja, że cygany zacyganiły kosmetyczkę
GDY NAGLE MARYJA PANNA MNIE OŚWIECIŁA, I OGARNĘŁAM, ŻE ZATRZASNĘŁAM JĄ W BIFYJU XDDDDDDDD
Gdy już odnalazłam te gumki, polazłam do kibla (Też z odruchem wymiotnym), nie siadałam nawet na kibel, tylko na wpół ukucku nad tym kiblem stałam (Ja się przez to serio fobii nabawiłam, bo niby tam czysto, ale się brzydzę, i o ile w hotelach, i domach innych ludzi się nie boję, to tu, mnie mdli, kiedy mam dotykać knypów do bakfajków ;—-;)
I poszłam myć zęby (Chamując odruch wymiotny)
I przyszło do mycia dzioba
Ale stał tam tylko ten szatański żel z kulkami stał
Więc poszłam cioci zacyganić jej normalny żel XDDDDDD
Umyłam się
Wdziałam lumpy
I przyszło do czesania, ale coś miałam za długą grzywkę, i teraz tak:
– Nie mam czym ją obciąć
– Do tyłu jej nie zaczeszę
– Na boki jej nie wrychtuję (Wyglądam jak Ron wtedy, ze Starrego Fottela ;-;)
I STOJĘ, I D.U.P.A NIE ROBOTA ;_____;
Z pomocą przyczłapała mama, która stwierdziła, że powinnam zaczesać ją na wodę, a potem dalej będziemy rychtować
Więc taka happy, polazłam do salono-kuchnio-korytarza, ale nie dolazłam jak normalny człowiek, tylko co zrobiła mądra Mariola?
WYWALIŁA SIĘ CENTRALNIE O BETY, KTÓRE CIOCIA NAPATOLIŁA NA ŚRODKU POKOJU XDDDDDDDDDDDDDDDDD
Ciocia dopiero wtedy wstała z wyra, więc z mamą jej zaakomunikowałyśmy, że harczy, jak silnik z czołgu niemieckiego, a ciocia na to, że ona nic nie słyszała (Logika, halo, logika ;—-;)
Wtedy dopiero wstał tata (Też połamany, on kręgosłup, a ja ramiona i łopatki, byliśmy na jednym turnusie chyba), i zaczął bręceć na wyro (Na co ja przytakiwałam), a ja człap człap obudzić dyskretnie brata
Niestety, nie dość dyskretnie, bo jak wlazłam przez drzwi, zagaczyłam łapą o klamkę, i wnet tą klamkę wyrwałam z drzwi XDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
Po stu latach świetlnych, ukwakliśmy do żarcia
Od lewej siedział brat (Z jeżykiem, jeżyk też jadł), potem ja, potem ciocia, a po drugiej stronie tata, i wi za wi brata mama
A ciocia kupiła wczoraj taki jakiś nadprzyrodzony keczup
I się uparła, że glocnie go na sznytki
I jak nacisnęła…
POŁOWA FLASZKI KECZUPU SRUJNĘŁA NA JEJ TALERZ, STÓŁ I CENTRALNIE, MILIMETRY ODE MNIE ;—–;
Cudem było, że mnie nie upaprało, CUDEM (Iiii tata się wnerwił, i podjął się juchnąć ten keczup za okno)
Gdy już zżarliśmy to żarcie, była 12:00, więc zaczęliśmy wdziewać kaftany na plażę (Ładne słońce było, więc gituva lietuva)
I ja wdziałam taki kaftan świąteczny, dłuższy trochę, co by mi w dudy nie nawiało, i takie fuzkele speszyl, z puchem w środku
No i się ubraliśmy
Ale nie, bo ciocia w ostatnim momencie stwierdziła, że zginęła jej boba, a bez niej nie pójdzie, więc znowu czekaliśmy (A ja zemdlałam wnet od gorąca ;—-;)
Gdy już wyleźliśmy z tego mieszkania, to zatarabaniliśmy się do dryndy
I mieliśmy odjeżdżać, gdy nagle ogarnęłam, że ni mam w tobołku telefunkla
Zestresowałam się momentalnie, duszno mi się zrobiło, i wnet mnie krew zalała
No to tata pycy pycy do mieszkania
Szukamy telefunkla
I NIE MA D:
No to tata do mnie zadzwonił
I co? No jak myślicie?
TELEFUNKIEL MIAŁAM W KIESZENI W KAFTANIE XDDDDDDDDDDDDDDDD
Doszliśmy do dryndy, i pojechaliśmy na parking, ale on coś nie ten tego
Ale w końcu się sten tegował, więc poszliśmy deptakiem w stronę morza
No i człapiemy
Aż doczłapaliśmy
WIATR JAK NIE WIEM CO, ZIMNO, SŁOŃCE WALI W GAŁY, I MILION INNYCH PROBLEMÓW ;——–;
Miałam w planach popykanie fotek, ale łapy mi marzły, więc po trudach dopiero je zaczęłam robić ( (*) dla moich łap)
Iii macie jedno zdjęcie na dole, więc jakby ktoś chciał zobaczyć, to macie :D
I człapiemy
Człap
Człap
Wieje jak piernik
I ja szłam blisko morza, a że ogółem były duże fale, to trzeba było uważać
I robiłam fotki
I NAGLE WODA SIĘ ZBLIŻYŁA, A JA ZACZĘŁAM UCIEKAĆ, I SIĘ DRZEĆ XDDDDDDDDDDD
Ta mina tych Niemców, co szli obok, była bezcenna XDDDDDDD
Człapaliśmy dalej, aż doleźliśmy do jakiś mapetów, które karmiły mewy, i milion pięćset sto dziewięćset ptoków się zleciało, więc razem z ciocią u bratem, tarabaniłam się pod tęczowym parasolem, i wyglądaliśmy, jak grupa cudaków jakiś (Tata w bobie ala opona, mama z tymi lisami przy kapturze, ciocia w bobie ruskiej, brat jak mały Wajnachcman, a ja, jakby mi żelazko na dziób zwalili ;—–;)
Doczłapaliśmy prawie do molo, więc przeszliśmy 4 tysiące kroków, i wracaliśmy
Ale ledwo co zwróciliśmy, to cioci nogi spuchły
I ciężko jej się wracało, więc stwierdziliśmy, że mama i tata człapią na około do parkingu, a ciocia, brat i ja, leziemy przez drogę taką upypłaną
No i leziamy, ja jak jakiś terminator (Jak na łyżwach, bo ta ziemia była śliska XDDDDD), ciocia z tyłu zipała, a w środku lazł brat, i był taki korzeń od krzoka
I co zrobił brat? Wywalił się CENTRALNIE na ten gnój, kolanami do ziemi XDDDDDD
Biedny chłopina XDDDD
I brat zaczął płakać o te portki, ja paczałam, czy łapy są uaktywnione, a ciocia suszyła mu łeb, czy nie ma nóg połamanych XDDDDDDDDD
Gdy doleźliśmy do dryndy, okazało się, że ciocia spuchła, i nie może wsiąść na siedzenie XDDDDDDDDDDDDDDD
TA RODZINA NIE JEST NORMALNA XDDDDDDDDD
Gdy dojechaliśmy do mieszkania, poszliśmy się rozbierać, ale mi wcięło pypegi, więc pytam mamy, czy ma jakieś zapasowe
I co?
Mama wyjęła z bifyja kompletnie bezpłciowe, aseksualne, białe, okropne pypegi ;—–;
PODZIĘKOWAŁAM, TE PAPCIE BYŁY STRASZNE ;——-;
Jak wpierniczyliśmy obiad, poszliśmy sobie do latarni, ale jeszcze mama zgubiła rękawice w windzie, więc ja z tatą poszłam se robić jajca z cioci
Że niby pizza przyjechała
I CIOCIA UWIERZYŁA XDDDDDD
Gdy wysiedliśmy, poszliśmy do molo, ale ja dostałam blokady nerwowej, bo bałam się, że telefunkiel wpadnie mi do wody przez dziurę jakąś XDDDDD
Poleźliśmy do tyłu tego molo, tam na tą tratwę, ale zaczęło padać, więc zaczęliśmy zwiewać
A parasole zostały w dryndzie ;—–;
Tata poleciał po nie, a ja z mamą i bratem zaczęliśmy se fotki pykać
A taty cuś nie było
Więc poszliśmy naprzeciwko taty
I go ni ma
Więc dzwonię
I nie wierzę
TATA POLAZŁ OD POMNIKU ZAŚLUBIN, A KURKA WODNA MY STALIŚMY PO DRUGIEJ STRONIE KOŁOBRZEGU ;——;
Tak więc na okrągło, przez pół miejscowości, poszliśmy po tatę, i przy okazji wbiliśmy po pierdołę z automatu
I wynalazłam delfinka, którego nazwałam Czesio XDDD
Tera wróciliśmy, i będę oglądać program mój, Paaaaa XDDDDD
Kociakkociak9
• AUTOR@Normalna_DziewczynaUwU
Typowo slangowego, nie lubię, bo jest go za dużo. Żeby we wpisach nie spamić mordkami, używam ,,XD”. W realu, mówię gwarą, która jest nawykiem z domu, a żeby ten profil był barwny, gwary używam też tu.
_..._
@Kociakkociak9 ŁO PANIE
TY MASZ JESZCZE DZIWNIEJSZE NSZYCIE OD MEGO :0
Bo ja gdy wracałam z trójmiasta do Torunia (do kuzynki pojechałam) TOSZ KLUSZE W TYM TRUJMIEŚCIE ZGUBILIŚMY
i TAG szukamy, szukamy, matka szuga hostelu
A ja jag gdyby nigdy nic czytam sfą 1 mangę
I w tych hostelu jagieś pijaki winc odchodzimy
A ja gadam : O menele :D
I w końcu koleżanka kuzynki nas szaprasza do niej i tag śpimy tam
A następnego dnia dostejemu kopie kluczy i wracamy :’D
Kociakkociak9
AUTOR•EEEEEEEEELOOOOOOO HETAŚKI XD
Jak tam życie???? Ja mam intraneta, sama go rogryzłam *Lenny*
A TERA OPOWIEM, CO SIĘ DZIAŁO, JAK JECHALIŚMY NAD MORZE HEEEEJ XDDDDDDD
No to tak…
Śpię se, i śnię o tym, że… JESTEM CZAROWNICĄ???? ;_;
I nagle dzwoni budzik
Pół przytomna, polazłam po ten telefunkiel, a żeby dalej nie zasnąć, to włączyłam se pierwszy lepszy film na YouTube
I było, jak kręcili ,,Kopciuszka” :OOO (Musieli odwalić specjalnie barokową salę, i zamontować speszyl podłogę, i jak zobaczyłam, ile w tym mapetów brało udział, to mało co nie zemdlałam XDDDD)
Ogółem siedziałam se tak do 8:30, i wtedy podreptałam do mamy, która rychtowała ostatnie poprawki w makijażu
No i podreptałyśmy do brata
– POBÓDKA WSTAĆ, KUNIOM WODY DAĆ
Brat wyskoczył z wyra jak nienormalny XDDDDDDDD
A że było dopiero to wpół do dziewiątej, glocnęłam się do wyra brata (Znaczy, do wyra rodziców, bo brat jeszcze z rodzicami śpi, bo kurde, będzie miał 18 lat i żonę, i jeszcze będzie spać z mamą i tatą XDDDDDD), i se gadaliśmy o d.u.p.i.e Maryni, i nastała dziewiąta
Ale ten budzik, co stał obok, cuś dryndlonić nie chciał, więc mama go dorwała, żeby paczać co mu dolega (Ja na wszelki wypadek zwiałam pod moje bety do mojego pokoju)
I co? BUDZIK ZADZWONIŁ ;—-;
Gdy już urychtowałam do ładu i składu bety, poszłam do kibla się myć
No dobra, zęby umyłam
Ale zacyganiło żel do gęby ;—–;
I stwierdziłam, że pobawię się w zawodowego cygana, i zacyganię żel mamy, który miała w szafce (Mało używany, prawie wcale)
No to zaczęłam myć
I wnet na zawał zeszłam
Czemu?
TAM BYŁY JAKIEŚ NIEBIESKIE KULKI DRAPIĄCE W TYM ;——;
Przeraziłam się, więc wsadziłam mordę pod kran, i poleciałam wywalić ten szatański żel przez okno XDDDDDD
Jak już się umyłam, poszłam się ubierać, i oficjalnie wdziałam moje portki, biały kaftan i niebieski kaftan, plus drapiący stanik, od którego dzień wcześniej dostałam szału ;-; (I dlatego spakowałam se do plecaka jeszcze drugi stanik, i kolejne dwa kaftany)
I poszłam się czesać, ale moje włosy odmówiły posłuszeństwa, u wyglądałam, jakby wyjęli mnie z końca lat 80 ;—-; (Huragan na łbie, przeciw komunistycznym mapetą)
Jak te włosy ogarnęłam, poleciałam na dół, na żarcie (Brat medżik sposobem znalazł się tam przedemną, ciocia też), i oni wcinali sznytki, ale że one coś nie ten tego, a że ja cierpię na niestrawność przedpodróżową (Nie lokomocyjna, nie mdleję, jak jadę ;_;), to poszłam se zrobić nową sznytkę z samym masłem, i pitku
I wcięłam to w prędkości światła
I akurat wtedy przyczłapała mama, i ogółem oni dalej wcinali, a że mi żal było zostawiać te biedne topiki nieumyte na stole
To wzięłam wszystkie brudne pod pachę, wsadziłam do sklepu, i mocząc se rękawy, je umyłam
Bo sumienie nie dało by mi żyć, że te topiki same tam będą cierpieć TwT
Ciocia pojąć nie mogła, dlaczego ja przylazłam zmywać te topy, a jak już zakumała, to zaczęła zachwalać, jaka ja to pracowita (Wut)
I wreszcie zaczęliśmy się tarabanić do drzwi (Czytaj. Tata wyzywa na bagaż, brat szuka swojego jeżyka, mama panikuje, czy wyłączyła telewufunkiel, ciocia bręcy, że nie wzięliśmy sznytek do dryndy, a ja skaczę po śniegu, i drę się jak jaskinowiec XDDDDD)
Gdy już wleźliśmy sukcesywnie do tej dryndy, ogarnęliśmy
Że czegoś brakuje
GDY NAGLE PATRZYMY, ŻE NIE WZIĘLIŚMY Z DOMU CHOMIKA
I znowu do domu XDDDDDD
Jak już serio serio zaczęliśmy jechać, my z bratem włączyliśmy se Scooby Doo
I potwora z żyrandola (No tego z Wenecji no)
I brum brum
Zajechaliśmy na parking szkolny, żeby kaftany zdjąć XDDDD
Zdjęliśmy
I brum brum dalej
Ogółem jechaliśmy przez Kujawy nową drogą, więc było szybko
Przejechaliśmy Sępólno Krajeńskie (Gdzie zaczęliśmy jechać jak kolaską kurde)
I buchnęliśmy do stacji benzynowej, tam, gdzie niegdyś bart się dusił, tata miał kawę w oku, i gdzie top zepsuł drzwi automatyczne (A obsługa, jak nas tam by zobaczyła, to by uciekła za góry za lasy XDDDDDDD)
No ale się okazało, że stacja w remoncie
I stała taka mniejsza, z boku, i oprócz tego kibel
TOJ TOJ ;——-;
Tata niestety nie mógł skorzystać z tych kibli XDDDDD
Poleźliśmy więc na tą stację, i chcieliśmy kupić kakałko i picie (Ja z tatą jak normalni ludzie, mama, ciocia i brat jak nienormalni), ale ciocia robiła burdę o bakfajfy, więc było mi wstyd za nich, jak nie wiem ;—;
No i poszliśmy nogi wyprostować
I brat wlazł w śnieg
OSIKANY ŚNIEG XDDDDDDDD
Ktoś ten śnieg osikał, więc wsiedliśmy do dryndy, i fjuuuu dalej
Przez jakieś wiochy, jak kolaską ;____;
Jedziemy, jedziemy dalej
I znowu się zatrzymujemy
Na stacji
Brat dostał focha, więc był nietrybiący, ale poszliśmy do kibla, i ten kibel był coś nie ten tego, więc mama pilnowała, żeby mi nikt nie wszedł XDDDDD
Jak już z kibla wyszliśmy, to poleźlim kupować bakfajfy
I kupiłam se zapiekankę :D
Wsiedliśmy, i dalej brum brum
Zapiekankę zżarłam
Deszcz zaczął padać
Więc włączyłam sobie z ciocią zawody światowe tańca Ługi bugi, i oglądałyśmy, jak szwedki skakały XDDDDD
I dojechaliśmy
WRESZCIE
Waparowałam do pokoju
A tam d.u.p.a, bo:
– Podłoga jest dziwna
– Wyra są wojenne, jak z Auschwitz
– Dywan jest jeden, mały, s***zkowaty
– Kibel jest za nisko
– Są tylko 4 kanały w telewufunklu
I 100 innych rzeczy ;—-;
Ledwo zdążyłam rzucić te czemadany, włączyć internet, i ukwaknąć, to mama wbiła mi do pokoju, i mówi, że idziemy na plażę ;___;
Więc pisałam jeszcze do kibla, ale jak usiadłam, do niego wpadłam, bo był tak nisko XDDDDD
Jak się na tą plażę wyczłapaliśmy, to stwierdziliśmy, że kupimy parasole
I kupiliśmy (A obsługa Rossmana wzięła nas za dom wariatów)
Więc pycy pycy na molo
Ale ja zobaczyłam takie fajne rybki, i zaczęłam się do nich przytulać XDDDD (Zdjęcie jest poniżej XDDDD)
Jak już doleźlimy na molo
To było pełno morsów
A ciocia panikowała, że się przeziębią XDDDDDDD
Potem poszliśmy tym deptakiem z boku, aż do tego wielkiego pomnika, i brat zażyczył se kulkę z dryndą (Z takiego automatu), ale wywalił ją w ciemność, i szukaliśmy jej w krzokach nadmorskich XDDDDD
Potem byliśmy w sklepie, i tera wsuwam kolację (A z wentylacji wylatują widlichy jakieś XDDDDDD)
PS. piszcie, gdzie mam spać, bo są dwa małe łóżka i jeden tapczan, ciocia chrapie, mama chrapie, tata ma zespół niespokojnej nogi, a brat rzuca się jak paralityk, i nie mam gdzie spać XDDDDDDD
Paaa XDDDD
Kociakkociak9
• AUTOR@Princess_Ann
Ooo, to dzięki XD
I to powstało przypadkiem, samo z siebie XDD
Rzabcia
@Kociakkociak9 ja tam chceeeeeee ;–;
Kociakkociak9
AUTOR•DOJECHAŁAM NAD MORZE <3
Kociakkociak9
• AUTOR@Princess_Ann
A ja miałam mieć w tamtym ośrodku dyskotekę, przy czym taka jedna Edzia z naszego pokoju upaprała całą gębę pisakami (Niezmazywalnymi), i na końcu się okazało, że nie wzięli sprzętu do muzyki XDDDDD
lyubov
@Kociakkociak9 Jezu! Mi się teraz przypomniało jak robiliśmy mam talent i my, te dziewięć dziewczyn śpiewałyśmy „Tamta dziewczyna”. A opiekunki odwaliły jakiś taniec z parasolkami.
Kociakkociak9
AUTOR•INFORMACJA!
Przez to, że jutro jedziemy nad morze (Na 4 dni), mogę nie mieć Internetu z powodów praktycznych, więc mogę być nieaktywna.
Nie martwcie się, jakbym zniknęła, bo niedługo wrócę :>
Paaa <3
.Stary_Ziemniak.
@Kociakkociak9 we qnp
Kociakkociak9
• AUTOR@ZiemniaczekUwU
Też mi smutno :<