
Przy pomocy wpisów możesz zadać autorowi pytanie, pochwalić go, poprosić o pomoc, a
przede wszystkim utrzymywać z nimi bliższy kontakt. Pamiętaj o zachowaniu kultury,
jesteś gościem :) *Jeśli chcesz odpisać konkretnej osobie, użyj funkcji " Odpowiedz" - osoba ta dostanie powiadomienie* ×









Kociakkociak9
AUTOR•Do wszelkich Hetaśków, które lezą do budy dziś lub w tym tygodniu: jak cierpieć, to razem, niedługo zakończenie roku szkolnego, nie stresować się (co może być niemożliwe dla niektórych mapetów, ale spróbujta), będzie git.
Nigdy nie jest tak źle, co by nie mogło być gorzej.
Black13
@Kociakkociak9 dokładnie
temalia.
@Kociakkociak9 damy radę! 🥰
L...t
Wielkie dzięki za obserwację! Naprawdę dużo to dla mnie znaczy. Czym sobie na to zasłużyłam?
🎵 Lennonka 🎵
Kociakkociak9
• AUTOR@Lennonka
Proszem :>
Fajny masz profil ❤️
L...t
@Kociakkociak9 Bardzo dziękuję.
Kociakkociak9
AUTOR•💙Nominka o SameQuizy💙
Autor: @Nightmare62 (nie usuwaj, bo braknie ci Amolu)
Nominacja od: @hufflepuffsfire aka Jakuba ( ͡° ͜ʖ ͡°)]
Dzięki Jakubie ( ͡° ͜ʖ ͡°)
1. Ile wstawiasz wpisów w ciągu dnia?
✨Hmhmhmhmhmhmhmhmhmm
Zależy, jaki jest dzień tygodnia, i czy te bambaryłozy wsteczne poprzeczne nie nawalą mi nie wiadomo ile budy na życie
A jak jest wolne, to wpisy wlatują częściej, chwała Bogu :>
2. Co jaki czas zmieniasz wystrój?
✨BAAAAAAAAAAAAAAARDZO RZADKO
To tło dostałam w listopadzie, mnie się fest podoba, jest git, a avek zmieniałam… *obliczenia w słupku*
Cztery albo pięć razy, chyba tak XDDDDDDDDDDDDDDDDD
3. O jakiej tematyce robisz quizy?
✨OPOWIADANIAAAAAAAAAAAAAAAA
Powiem tak: wszystkie są bez przekleństw, w klimatach pałacowych (Kamienica trochę mniej, ale mieszkała Laryska w ładnej chałupie? Mieszkała.), bez narkotyków i innych tego typu rupieci
Podsumowując – można siedzieć w jednym klimacie, a opowiadanie napisać tak, że jest w zupełnie innej aranżacji, wciąż cudne na swój sposób, i gituva lietuva
4. Co myślisz o atencjuszach i ,,hakerach"?
✨HMHMHMHHMHMHMHMHMHM
Hakerzy to istne pierdoły, serio
Atencjusze burdę trochę robią, i często gęsto wychodzi z tego III wojna światowa ;-;
5. Który ze swoich quizów chciałbyś/chciałabyś żeby trafił na sg?
✨Nie no, jestem happy, bo i Kamienica (co było kolejnym cudem świata, brali w tym udział Norwegowie pozaziemscy) i Perła (nie najlepiej pisana) poleciały na Główną, a reszta, to chwała Bogu, że leży gdzieś za górami, za lasami
TO SĄ STRASZYDŁA
6. Jaki jest Twój cel na sq?
✨Siedzę, piszę, mam radochę, poznam trochę nowych osób, bywam tu, bywam tam, i tak oto życie się kręci
7. Jaki jest Twój ulubiony użytkownik?
✨Ło materdejo
Ja mam tu takie festfestfestfestfestfest kochane osoby, co to bym za nimi w ogień skoczyła, i nie umiem powiedzieć, która najlepsza, bo wszystkie są mi jak rodzeństwo TwT
8. Masz swojego grafika?
✨Ni zaraz grafika, ale miniaturki mi robi i @Rzabcia, i @Princess_Ann, i są cudne (wbijajcie do nich <3)
9. Przeglądasz codziennie stronę główną?
✨Z reguły tak, aczkolwiek nie zawsze, bo mi czas zacygani
10. Co myślisz o ciągłym zmienianiu nazwy?
✨Twierdzę, że to jakieś ajn dzwek, bo mapet nie nadąża za zmianami XDDDDDDDDDDDDDDDDDD
Nominuj tyle osób, ile Twoja nazwa ma liter!:
K – @Rzabcia
O – @Princess_Ann
C (koc XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD) – @zrebaczek12 (a co tam Maja, będziesz dwa razy nominowana)
I – teeeen
A – ktoooo
K – chceeeeee
K – Do piernika, ile tego jest XDDDDDDDDDD
O – Pofietrze
C – Polsza
I – Emilka z szablą
A – Laryska z ciastkiem
K – Mapety mi się kończą
9 – TenKtoChce :>
Paaaa ( ͡° ͜ʖ ͡°) (ale słoneczko :OOO)
Kociakkociak9
• AUTOR@hufflepuffsfire
Nawzajem ( ͡° ͜ʖ ͡°)
zrebaczek12
@Kociakkociak9 Dobra kurna, dzięki za nominację! Ahahah, miłego wieczorku
Kociakkociak9
AUTOR•DENDOBRYYYYYYY HETAŚKI :D
Jak tam życie?? U mnie targówko na dole, przylazłam się wyżalić, i przy okazji zwalić tą suknię, co to jakaś niefortunna wybitnie ;—;
To tak…
W tamtą sobotę była piździawa na całego, łeb mnie bolał od pogody, szaro, deszcz coś ni w lewo, ni w prawo, aż się mapet źle czuł od tej chamskiej pogody ;——;
W tamtą niedzielę (chyba święto flagi, ale że mam sklerozę wsteczną poprzeczną, to nie pamiętam dokładnie) znowu była ta chamska rzępolicha, szare chmury
W poniedziałek (aka Święto Konstytucji 3 maja) przyjechała ciocia na obiad, więc siedzieliśmy w chałupie jak małpy Weneckie, na dworze dalej wiało i zimno
PIERNIK MNIE WNET TRAFIŁ Z TĄ DURNĄ POGODĄ ;——;
We wtorek, jak to we wtorek, przyczłapała kobita od medialnej, z czego byłam wybitnie niepocieszona
Ukwakłam do lekcji, i ten babiszon dał nam jakiś link, ale nim Mariola ogarnęła, że mamy to duknięte przez nią coś obejrzeć, to pierdyliard lat minęło
Jak już się wzięłam za oglądanie, to mi mowę odjęło w jednym momencie, bo, uwaga…
Ta kobita nam wysłała film, w którym rapuje jakaś dziewoja przeciw rządowi, Morawieckiemu i ogółem wyzywa wszystkich świętych (tak, dzieciok lat dziewięć, a już się w politykę wtranżala bambaryła jedna…)
Mi się to wydało nie dość, że wulgarne, to niestosowne (nie, nie byłam na jednym z z panią Brigitte, ale mi nikt kurde gównami rzucać nie będzie, szczególnie dziołcha jakaś niewychowana bambaryłowata) oraz zwyczajnie nieeleganckie, tak więc, krótko mówiąc – mowę mi odjęło i przywróciło dopiero wtedy, kiedy nas o opinię ta kobiecina pytała (wszyscy jednoznacznie uznali, że to jest wulgarne) ;–;
W środę, jak to w środę, przylazła religia, na której siali propagandę (sami z płaczem do polonistki lecieli, że my się boimy do budy iść (owszem, boimy się, nie tylko my – czy to jest normalne, że moja psychika może legnąć tylko i wyłącznie dlatego, że nie daję rady w tej budzie??? ;-;), a teraz w portki kichali, jak to oni do szkoły chcą)
Z.D.R.A.J.C.Y
W czwartek, na informatyce to chamskie dziadzicho dało nam zadanie w Excelu, więc na samo hasło o tym się zmartwiłam
Jak zobaczyłam, co my mamy narychtować…
.
.
.
.
.
.
.
.
ŁAPY MI OPADŁY ;——;
Mieliśmy poprzestawiać jakieś VAT-y, brutto na netto, takie, srakie i owakie
I jak byśmy mieli sobie z tym poradzić, my, biedne dzieci, które dycht licho naście lat mają??
W piątek, skończyłam pracę z Chitlerem i Debilą nad tą lekturą, że aż mi się żal zrobiło, żeśmy już skończyły
A szkoda, szkoda, fajnie było TTwTT
A, i między matmą a historią polazłam z mamą do budy po brata, ale że coś, gdzieś, ktoś, brat ze schodów zleciał, to sprint miałyśmy równy
Żeśmy doszły do przejścia na drodze – ta kobiecina, co przeprowadza przez jezdnię, mało nie umarła, jak mnie zobaczyła (,,Rany, Różyczka, jak Ty urosłaś :OO")
Później pojechaliśmy do sklepu, ale wypadło nieszczęśliwie, bo jechaliśmy na dwa wózki, w jednym rupiecie potrzebne do życia, w drugim wielki krzok i cwiety (nie wiem po jakiego piernika mama go wzięła, tego krzoka)
Poszłam z bratem po chipsy, bo chłopina jest ich fanem, więc stoimy, głowimy się, które wziąć
Stoimy, stoimy, i brat wybrał jakieś pyrowe, klasyczne, z tym, że jeszcze nad drugimi dylematował, więc odstawił je na SEKUNDĘ na półkę, mówiąc, że raczej je weźmie
Gdy nagle, zostałam świadkiem jednego z największych chamstw świata
Otóż jakiś idiota, może z trzy lata starszy ode mnie, popchnął brata, po czym zabrał te chipsy, co wybraliśmy (sprzed nosa, od tak, sobie), i polazł, a ja tylko kątem oka widziałam, że ma czerwony kaftan
JUŻ TO BYŁ DEBIL NAD DEBILE, CO CHYBA PRZYPADKIEM WYLĄDOWAŁ NA TYM ŚWIECIE
Zabrałam brata ze sobą, wzięłam go pod ramię, po czym oburzając się na tego chłopa, wzięłam inne chipsy i poszliśmy do rodziców
Jak już doleźlim do kasy, mamę oświeciło, że jeszcze pietruszka potrzebna, więc razem z tatą wybrałam się na wyprawę po tą pietruszkę
Tata zaginął w akcji, więc ja złapałam to zielsko, i krokiem defiladowym cięłam na drugi koniec sklepu, a pośród tych pisków, głosów, krzków…
OOOOO, JULITKAAA :D
Już wiedziałam, że mama kogoś spotkała i coś się święci, więc posprintowałam do przodu
Nagle paczam – Dżulietta stoi
Powiedziałam dendobry, i chciałam niczym powietrze przemknąć do przodu, ale d.upa nie robota z tą rodziną, bo jak mnie Dżulietta zobaczyła, to nagadać nie mogła, jak ja to urosłam ;——;
Przyszło do wyładowania na taśmę tych rupieci, to zostałam ja, sama, biedna, tata i brat z tyłu, bo się kasjerki bali (XDDDDDDDDDDDDDDDD), a ja z tym krzokiem
Ledwo go tej kobiecinie podałam, to mama stała, i pleprowała z Dżuliettą w najlepsze
Aż się wnerwiłam, i…
MAMA DO PIERNIKA, CHODŹ TU
Myślałam, że ta kobieta w kasie umrze ze śmiechu, a mamę olśniło, że jej dziecię męczy się z krzokiem, i przybyła z pomocą XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
Wyszliśmy ze sklepu, Mona Lisa się zjawił, wciąż taki sam, mały, chudy, że go wnet pająki za obraz wciągną
TO JEST FENOMEN JAKIŚ ;——;
W sobotę (Aka wczoraj) słoneczko świeciło od rana, więc w południe wylazłam na dwór, co by w ogrodzie pomóc
A w ogrodzie rejwach, chciałam poleźć na trampolinę, ale była mokra, nie wiedzieć od czego (niesłychane, nie padało, a ona mokra ;—;), więc polazłam paczać, co tam z tymi siatkami na kreta kombinują (na tego kreta tata rychtował dosłownie WSZYSTKO, od garnków na lolach wbitych w ziemię, po jakieś wibratki – i nic)
Pomogłam te rolki rozwijać i docinać, po czym poleźlim na kawę do chałupy
Jak już była pora obiadowa, wzięłam się za malowanie obrazu na plastykę (aka impresjonistyczny pejzaż wiosenny)
Wzięłam farby takie, srakie, pędzle, wodę
Narychtowałam szkic (fest ładny, udany)
Zabrałam się za to drzewo, co na pierwszym planie było
Maluję, maluję – wyszło dobrze.
Wzięłam się za chałupę, co w tle bardziej stała, i zaczął się rumpel pumpel
Otóż malowałam farbami wodnymi, a mi zacyganiło biały (A że akryle mi się nie chciały wymieszać, to wzięłam oleje)
Paletę mi zacyganiło też – to wzięłam takie małe, plastikowe pudełeczko, co to też działa jak paleta
Wymieszałam te oleje z wodnymi (debilizm wsteczny poprzeczny, najgłupsza rzecz świata), ładny różowy wyszedł, więc zaczęłam smarować tą chatę – i tu się stała tragedia
SPAPRAŁAM CAŁY KOLOR, TO WYGLĄDAŁO, JAKBY TO BYŁA CHAŁUPA LALKI BARBIE, NIE WIEJSKA
Nakichałam się równo, wnet się popłakałam (nie o oleje, a o spapraną chałupę), aż przyczłapała mama, bo w ogrodzie byli
Jak usłyszała, że wymieszałam olejne, to oczy jak dwa talerze zrobiła, i pojąć nie mogła, że ja tą bielą malowałam tylko chatę
Stwierdziła, że ona mi tą pracę odratuje (miałam namalowany krzok, trawę zaczęłam, drzewo, a szkic cały, a reszta w proszku), a my mamy się na obiad tarabanić, więc – mama to kończyła, ja robiłam fotki zadań na polski jedząc obiad, brat udawał glizdę, a tata siedział, i starał się brata nafutrować
Pojechaliśmy do sklepu, sprintem na całego, kuzynowi czeba było kupić na komunię coś na prezent, pojechaliśmy do księgarni (dorwałam się do działu z wojennymi książkami, puścić nie chciałam), ale że tata dostał pierdołozy, i bał się iść do innego sklepu, to polazłam z nim
Jak już wybraliśmy całkiem fajną książkę (fest ładnie wydaną), to poleźliśmy po mamę, i znowu do tej drugiej księgarni
Ja złapałam jakiś kryminał, i nim mama się zdecydowała, co kupić kuzynowi, to ja przeczytałam już 30 stron tej książki XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
Polecieliśmy pozałatwiać wszystkie sprawy, do domu dojechaliśmy, jeszcze tata kursował dalej, więc rejwach
A dziś, to opowiem dokładnie, więc…
Śpię i śnię o latających, francuskich bałwanach, gdy nagle…
POBUDKA WSTAĆ, KUNIOM WODY DAĆ
Do pokoju napatolił się brat w kaftanie, ubrany, wypacykowany już do gotowości
Przylazł mnie obudzić, i to nie wiem po jakiego piernika, więc byłam niepocieszona tym faktem ;-;
Jak już z wyra wylazłam, polazłam oddychać do salonu (tego z telewifunklem, nie eleganckiego), gdzie leciało Pytanie na Śniadanie
O czym mogli rozmawiać?
O NIEZDANEJ MATURZE ;—;
Mało szlag mnie nie trafił, jak to zobaczyłam, więc poszłam się rychtować do ubrania
Zrobiłam wyro, kaftan wdziałam, polazłam na śniadanie
A przy śniadaniu dowiedziałam się, iż mamy na godzinę trzynastą na mszę jechać
A JA MIAŁAM GLACĘ NIEUMYTĄ
Więc złapałam herbatę w łapę, i sprintem poleciałam włosy myć
Myję, myję, reszta się rychtuje (A ja miałam czarne scenariusze we łbie, że mi kolczyk spadnie do wanny, i mi z wodą odpłynie, tradycyjnie)
Poszłam suszyć – tata zaczął poganiać, że niedługo wychodzić trzeba, zapanował rejwach i ogólna III wojna światowa, a moja grzywka odmówiła posłuszeństwa
Wyglądałam jak sto nieszczęść, się zestresowałam, mało suszarki nie skrochmaliłam, nerwy i stres
Włosy mi opętało, miałam być uczesana w warkocz boczny – nie byłam, bo czas wcięło
Poleciałam obciąć grzywkę na dyrdę, bo mi mama łeb piłowała o to, zaraz burdę zrobili, że brat się krzywo ubrał, ja miałam lumpy porozrzucane po pokoju (jestem ciekawa – skąd ta mendowatość, gdy mam chwilowy burdel u siebie, a normalnie tak czysto, że mnie głowa boli?)
Tak tragicznie wyglądałam, że Bogu dziękowałam, że wzięłam chusteczkę od ciotki Reni, bo wnet się popłakałam
Jechaliśmy sprintem jeszcze większym, i jak już byliśmy pod kościołem…
NO TAK, KOMUNIE
Pełno mapetów było z cwietami, ludzi pełno, Boże Święty, rejwach, bo komunie mieli
Wysiedliśmy, spotkaliśmy ciocię, ale że nie chcieliśmy się pchać, to, uwaga…
DO DOMU WRACAMY XDDDDDDDDDDDDDD
Wróciliśmy, z bratem polazłam na trampolinę, zrobiliśmy kawę, pogoda jak z filmu tera
I już zwaliłam tą suknię, gdyż zaczęli robić rumpel pumpel o to, że istnieję ;____;
Muszę już kończyć, bo te bambaryły mnie wołają ;-;
Paaa ❤️
Kociakkociak9
AUTOR•SIEEEEEMA HETAŚKI :D
Jak tam żyćko? Ja będę wywody z życia robić wywody niesłychane XDDDDD
To tak…
W tamten wtorek (ten, co obiecałam opisać w ostatnim wpisie) byłam chwilowo przerychtowywana na Pippi Langstrumpf, co robione było wieczorem, a skończyłam z mamą w nocy ;—;
Mama do wiadomości przyjąć ni mogła, że ja się mam przerobić na każdą postać, byle nie z lektury, tak więc jak pierdołozie tłumaczyłam jej to z tatą pierdyliard razy
Rozpoczęło się na tym, że mama mnie pudrem wypacykowała, mocniejsze piegi duknęła, drut w kitki wsadziła (co do lumpów, to miałam frak babci, na jednej szkitce rajstopę z 1 klasy, na drugiej fuzekl jakiś fioletowy, na to portki krótkie, i – wyglądałam lepiej (niesłychane) niż normalnie), a że latałyśmy po całej chałupie z aparatofunklem, robiąc rekonesans, gdzie zdjęcia pykać, oświecenie nas oświeciło
Wleciałyśmy do mojego pokoju, gdzie był rumpel pumpel na całego (spowodowany brutalną, nagłą potrzebą przekształcania się w kogoś innego, co się nie zdarza, ja normalnie porządek, że glaca boli), ukwakłam na dywan, na dywanie lumpy różne, różniste, a że z jednej z szuflad pełno fuzekli mi wylatywało, to jeszcze lepiej
I bum, sesja zdjęciowa
Jeszcze nigdy w życiu tak się nie szczerzyłam, że szczęka mnie bolała, bo dotychczas nie było fotki, gdzie miałabym uśmiech z zębami
Poleciałyśmy jeszcze do pokoju brata, na habrową ścianę, co by kontrast był
Fotki popykałyśmy, a gdy przerzucałyśmy je na kompufunkiel, to mowę mi odjęło
NA JEDNYM ZE ZDJĘĆ, MIAŁAM NORMALNY UŚMIECH Z ZĘBAMI
Mowę mi odjęło, i powróciła dopiero potem (nie wiem, jakim cudem ja to zrobiłam, ponieważ zgryz mi uniemożliwia uśmiech normalny, z zębami, więc – cuda się zdarzają XDDDDDDDD)
Szczęśliwa, odesłałam to do tej kobieciny około północy, a o pierwszej skończyłam z mamą rychtować porządek w salonie (tym z telewifunklem, nie eleganckim), więc już, już miałyśmy się na spanie
Ja weszłam do pokoju, tak paczam na ten bajzel
Paczam
I cóż Mariola zrobiła?
UKWAKŁAM, I ZACZĘŁAM SPRZĄTAĆ, BO BYM NIE WYROBIŁA ;——;
Ukwakłam, sprzątałam to tą nocą, za oknem ciemno, a ja porządek wałkowałam idealny XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
W środę (zeszłą, nie tą), ledwo muzykę skończyłam, to już, już na autodryndę trzeba było lecieć
Polazłam jeszcze myć kłaki, ale że onie ni krótkie, to suszyłam się na największym pędzie, jednocześnie się ubierając, oglądając Kozaków i gadając z bratem (mapet renesansu ze mnie XDDDDDDDD)
Cudem zdążyliśmy na przystanek, jak żeśmy nadeszli, to się na mnie chłopina w białym kaftanie paczał, i paczał, aż do niego laserami z oczu strzeliłam), a jak już byliśmy w tej autodryndzie, koszmar się zaczął
Ta karadeja co chwila się przechylała, w glacy mi się zaczęło kręcić (ale tak fest, fest), wokół pełno mapetów, więc stałam, stalowym uściskiem trzymając się lachy metalowej, co była z tyłu, całą siłą i wolą na szkitkach się opierając, bo bym tam padła
Brat trzymał się mojego paska od kaftana, co by nie polecieć, obok mnie jakieś chłopaki stały, i nie wiem, czy się gapili, czy nie (oby nie), bo byłam tak zajęta utrzymaniem równowagi
Ogółem, towarzystwo nieciekawe, naprzeciwko brata jakaś kobita siedziała w portkach od piżamy, przy wyjściu stały dwie dziunie o tipsach na dwa metry (już plastiku nie żałowali), więc gdy wysiedliśmy, łaziłam jak pijany zając
Poszliśmy po binder i kaftan dla taty (mama wzięła jakiś dziwny ten binder, a poza tym, to jakoś tak do gustu mi nie przypadł żaden), i do piekarni, gdzie…
BABICHRUST NAM STARE CIASTKA SPRZEDAŁ ;-;
Babarycha jedna, skorzystała z nieuwagi mamy (tata się dobijał telefunklem, gdzie my jesteśmy), i nam stare ciastka zapakowała
RZUCĘ NA NIĄ KLĄTWĘ HIHIHIHIIHIHHIHIHIIIHIIHHI
Pojechaliśmy jeszcze po tort (na urodziny taty), na dworze nieźle grzało, lody kupiliśmy, i powróciliśmy w chwale :D
W tamten czwartek, z Chitlerem (aka Heleną) miałyśmy wprost powalające tempo pracy (tam jest taki skład – ona przeczytała tą książkę, umie, ale ma brak umiejętności przelania na papier, Debila jest takim debilem, że się nie włącza do dyskusji, i na końcu jestem ja, która nic o tej książce nie wie, ale udaje nie wiadomo kogo, i pisze całe, satyryczne odpowiedzi), zrobiłyśmy aż nic XDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
W tamten piątek i sobotę, nie pamiętam co było, skleroza wsteczna poprzeczna się odzywa TwT
W tamtą niedzielę, oglądaliśmy ,,Piknik pod Wiszącą skałą", i teoretycznie mi się podobało, a cały film był w ciężkim, upalnym klimacie kręcony, nawet muzyka pod to była
W skrócie, dla niewtajemniczonych, było to o tzw. Pensji żeńskiej w Australii, z 1900 roku, skąd uczennice jechały pod jakąś skałę (jeszcze w długich sukniach i gorsetach, mapety, to sto lat temu było), tylko taka biedulka, Sara została z dyrektorką w budynku szkolnym (a ta baba jej nienawidziła, duchu winną dziołchę TwT), pojechały, pojechały
Jak dojechali, to była taka wyyyyyysooooka skała, dziki klimtat
Pojechali odpoczywać, i takie sobie, cztery dziołchy, aka Mirinda (niby piękność łażąca, ale mi coś w niej nie ten tego), Irma (całkiem spoko człek), jakaś okularnica, i Olga (ona się tak nie zwała, tylko była podobna do Olgi z mojej klasy względem apetytu, to przechrzciłam ją na Olgę) polazły ,,badać czoło skały" (cokolwiek miałoby to znaczyć), a ta bambaryła, niejaka pani McCrown je puściła (15-latki o intelekcie nieco niskim, ajn dzwek)
Polazły, łaziły same, między tymi zapadlinami, skałami, szczelinami, na dole, reszcie wycieczki zegarki stanęły wszytskie (ba, sknocone coś było, coś w stylu trójkąta bermudzkiego, dziwne rzeczy się działy) – i te dziołchy, co polazły, glocnęły się na ziemię i spały, na dole – spali, a te chłopy, co w krzokach siedziały – spali (A to niesłychane, wszyscy spali), a te dziołchy polazły, obudziły się, i nie wróciły, tylko było coś w stylu niezidentyfikowanym, Olga obudziła się ostatnia, a te już wstały, lazły – wołała, nie słyszały, jak w jakimś amoku
I nagle…
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
Myślałam, że na zawał zejdę przez tym ekranem, ta Olga się tak wydarła, ale tak wydarła, że myślałam, że zemdleję
Leciała jakby miała ajn dzwek przez pola bez pypegów, prując dziób na całego
Jak już zajechali do pensji, to z opętaną Olgą, bez okularnicy, Mirandy, Irmy i pani McCrown (Olgę opętało, serio)
Jak już Olga do ładu i składu dolazła, to znowu tam poleźli szukać reszty, i tak się oto dowiedziałam, iż pani McCrown ganiała po skale w pantalonach (XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD), a dalej, nic nie pamiętała
Szukali, szukali, rejwach, szukali, media ówczesne się dowiedziały, aż cyk
Irmę ten chłopina z krzaków znalazł XDDDDDDDD
Irma nic nie pamiętała, była bez pypegów i gorsetu, i film skończył się, uwaga…
Okularnicy, Mirandy i pani McCrown nie odnaleziono, interes się dyrektorce wykruszył, uczennice jej zabierano, wracały do Europy, Olga opętana, ten chłop, co Irmę znalazł, opętany, drugi w ciężkim stanie, Irma nic nie pamiętała, Sara została znaleziona zakrwawiona, w szklarni, wśród cwietów, nieżywa, a dyrektorka popełniła samobójstwo
CO TO BYŁO XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
W poniedziałek, skleroza Irmowa wsteczna poprzeczna
We wtorek, była akademia z okazji konstytucji, więc już na kółku historycznym się rychtowałam, uczesałam, na dół zeszłam, ustawiłam wszystko, flagę powiesiłam z mamą, ukwakłam
Oprócz naszej klasy i dwóch pozostałych (z każdej trochę osób, jedne rocznik) przylazła czwarta klasa
Próba.
Ula jakaś ma mówić.
PROSZĘ PANI, ULA NIE PRZYJDZIE
Jasiu ma jakiś mówić.
PROSZĘ PANI, JASIU NA ROWER POJECHAŁ
I owszem, wrócił
W KASKU SIEDZIAŁ PRZED KAMERĄ ;—;
Wlekli się jak nienormalni, umpapa, umpapa, tiririririri, znalazła się taka, co to nie umiała ,,W" czytać, i pleprowała ,,We Warszawie, we Chełmnie, we Lublinie", potem inna, co to dostała tekst jakiś nowy, i ,,VivAAAAAT", akcent francuski dukała, bo chciała to po francusku czytać ;-;
Od nowa.
Ktoś źle czytał – od nowa.
Powtarzaliśmy to sto razy, spinka mi pękła, kompufunkiel się wnet rozładował
I na końcu co?
OD NOWA, ALE W CZWARTEK
W środę nie pamiętam co, w czwartek, od nowa – i alleluja, tylko połowy osób nie było
Wczoraj oglądałam ,,Przeminęło z wiadrem", a dzisiaj, to bym opowiedziała, ale do cioci jedziemy, więc w następnym wpisie TwT
Paaaa ❤️ (cudownie, brat udaje z Iskierką żołnierza w okopie, Iskierka w misce, on na podłodze ;-;)
temalia.
@Kociakkociak9 ja naprawdę nie wiem, jak ty tyle pamiętasz XDDDDDDDDD
ja już zapomniałam co tydzień temu robiłam
ten film jest wyjątkowo dziwny i ciekawy XDDDDDD
o ja…. współczuję
nadal mnie śmieszy "Przeminęło z wiadrem" XDDDDDDDDD
chyba za dużo używam "XD", tak sądzę
Kociakkociak9
• AUTOR@hufflepuffsfire
Ja też nie wiem XDDDDDDDDDDDDDDDD
Tak, to było fajne ale dziwne ;-;
Chociaż, cały świat jest dziwny
WSZYSTKO JEST DZIWNE, WSZYSTKO XDDDDDDDDDDDDDDDD
TwT
Przeminęło z wiadrem, mmm ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Niiii, ja tego nadużywam