
Przy pomocy wpisów możesz zadać autorowi pytanie, pochwalić go, poprosić o pomoc, a
przede wszystkim utrzymywać z nimi bliższy kontakt. Pamiętaj o zachowaniu kultury,
jesteś gościem :) *Jeśli chcesz odpisać konkretnej osobie, użyj funkcji " Odpowiedz" - osoba ta dostanie powiadomienie* ×









Juljankaunicornek
🎉🎉🎉🎉🎉🎉🎉
ŚWIĘTUJEMYYYYYY
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO DLA PULPETA MOJEGO! (XD)
Gratulejszyn, większej ilości lat.
Życzem.
Życzy Pulpet
PS – Zrób więcej opowiadań bo one są exxxxxxTRA
Kociakkociak9
• AUTOR@Juljankaunicornek
Rany, dzięki <3333333
Awansowałam na pulpeta XDDDDDDDDDDDDD
Zrobię zrobię, o to się nie czeba martwić ( ͡° ͜ʖ ͡°)
I jeszcze raz dzięki <3
Kociakkociak9
AUTOR•CZEŚĆ HETAŚKI MOJE DROGIEEE :D
Jak tam żyćko?? Czekacie na zakończenie budy?? Ja siedzę i cekam, cekam, i prędzej świat okrążę, niż wakacje się zaczną ;—;
A tak w ogóle, to…
W ostatnią sobotę pojechaliśmy całą familiadą i eskapadą dryndą do cioci, mieliśmy być na piątą, ale wystąpił problem
Otóż moje jakże piękne, złote baleriny (co miałam na szkitki założyć) wcięło, wpierniczyło za góry, za lasy, ni mogłam ich znaleźć, lotałam po chałupie od kajfasza do anasza, przewaliłam sprintem szafę, brat lotał kółka wokół ogrodu z jeżykiem pod pachą (brat niesłychanie zadowolony z łażenia po krzokach, tylko pypegi sobie ukwakrał od ziemi), mama przy wyjściu nie mogła telefunkla znaleźć, a tata wystawił dryndę z garażu i czekał na objawienie Najświętszej Panienki (bo mu cierpliwość odjęło przy Franku, brat sprinterem chyba zostanie)
Jak już cud nastał, baleriny znalazłam, to wszyscy duknęliśmy do dryndy, zajechali do cioci, i kolejny cud nad Wisłą się stał
ZDĄŻYLIŚMY W MIARĘ :O
Tylko jak żeśmy weszli do cioci, do dużego pokoju, to znowu nam wszystkim mowę odjęło, bo ciocia narychtowała tyle wszystkiego, jak na weselu u Wołodyjowskiego i Runcajsa razem wziętych
Przyczłapała Androna niejaka (taka kobiecina, miła bardzo, tylko witkę miała obolałą, nadziwić się nie mogła, jak ja to urosłam), przyczłapała taka Iza, siedzieliśmy, gadaliśmy o wszystkich pierdołach świata, ja dorwałam się do herbaty (no co?? Pić mi się chciało, byłam na jednym turnusie ze smokiem od Wawla ;-;), i ogółem czas minął w tempie ekspresowym
W niedzielę znowu żeśmy jechali do cioci, tym razem na dokonsumowanie tych potraw, więc reszta siedziała przy stole, cudne słoneczko było, miałam natchnienie na Perłę, ALEEE znowu było ALEEE
Ukwakłam na ryczkę, chciał nie chciał, musiałam dukać opowiadanie na polski (szczyt idiotyzmu do piernika starego, ta kobita dała WYBITNIE niefortunny temat), ni kawy pić, ni wsuwać to żarcie, ni komunikować się z resztą, tylko nie, musiałam maltretować to coś ;-;
W poniedziałek, na polskim ta bambaryła kazała nam to opowiadanie dokańczać (z tym, że ja się uparłam, uznałam, że nie zdążę tego na tych pierdołowatych dwóch godzinach, więc z mamą jak dwie sroki siedziałyśmy nad tym do nocy, ale efekt końcowy był w miarę git), ja udawałam, że piszę (coś tam musiałam klecić, no nie???), i ta kobita zabrała się za odczytywanie ocen końcowych
,,Wszyscy ci, którzy mieli wahane oceny…"
Uszu nastawiłam, słucham, co ona powie, się zara zestresowałam
,,Postawiłam im wyższe stopnie"
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
JEZU, LUDZIE, PALI SIĘ, BOŻE, CUD, CUD, AAAAAAAAAAAAAAAAA
Ja nie wiedziałam, czy mam tam z radości wstać czy siedzieć, dostałam jakiegoś niezidentyfikowanego tiku radości apopleksyjnej wstecznej poprzecznej, szczerzyłam się przez cały dzień do wszystkich naokoło, cieszyłam się, jakbym drugie życie dostała, i na końcu prawie Mona Lisie na plecy skoczyłam, tylko on taki mały i chudy, że go wnet pająki za obraz wciągną, to się powstrzymałam XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
Wtorek był udany, dzień filmowy, gdyż ponieważ bo, wcięło kobiecinę od angielskiego (i mieliśmy zastępstwo z jakąś Mirotą Dorotą, to przezwisko, nie umiałam pojąć i doczytać się jej nazwiska), to tłukli film o planecie po angielsku
Na medialnej stał się cud nad cudy cudami poganiany, ten babichrust stwierdził, że będziemy oglądać ,,Gambit Królowej" (ona se to upodobała, ale może i dobrze…)
Jak to żeśmy zaczęli oglądać, to przez całe czterdzieści pięć minut laliśmy ze śmiechu, co ktoś powiedział, to my w śmiech (czeba się młodością nacieszyć, a nie siedzieć i bręceć w kącie)
Na wf lotaliśmy po krzokach w lesie, ajn, dzwajn, trajn, z Dżulią (aka moją wychowawczynią z 1-3, do teraz się dziwię, że ona uczy małe dzieci, a nie wychowania fizycznego, bo się na wf-istkę nadaje idealnie)
Na polskim żeśmy oglądali film niezidentyfikowany, na biologii ta baba tłukła nam o ptokach
Ogółem, wtorek był udany :D
W środę były fotki klasowe, co czeba opowiedzieć dokładnie (XDDDDD)
A więc…
Dnia ósmego czerwca na dziewiątego czerwca, w nocy jeszcze, kleciłam sobie papiloty na włosy, bo uparłam się na loki, a że się zdjęciem przejęłam, to uznałam, że czeba iść na elegancko (chociaż ja chodzę w eleganckich lumpach do budy na co dzień, frak z falbanami biały i portki czarne to klasyka cudna)
Ubrałam się jak na galę oscarową, złote kółka (kolczyki), i te moje loki barankowe
Ja miałam te włosy tak gęste, tak lokowane i tak fajne, że gdyby mi skrochmalić cegłę na łeb, to to by to zamortyzowało (XDDDD), więc jak wyleźliśmy z chałupy, to stałam się sławna w DOSŁOWNIE dziesięć minut
Wsiedliśmy do dryndy, zajechaliśmy na miejsce, gdzie atakuje stado małych, pędzących piesków, i wystarczy, że weszliśmy na pasy
,,RÓŻA, JAKĄ TY MASZ CZUPRYNĘ :O"
,,JAKIE PANI CÓRKA MA WŁOSY PIĘKNE :O"
Już byłam owiana sławą na pasach, a pod piekarnią to druga Marlena Ditriś ze mnie, kompletnie obcy ludzie nadziwić się na te włosy nie mogli, mama kobitę od geografii spotkała, normalnie światowa dziewoja ze mnie (XDDDDDDDD)
Jak weszłam do budy, to chciałam cicho na ławkę ukwaknąć, siedzieć i czekać na resztę, ale co kto szedł, to się gapił jak sroka w malowane wrota
JA TAK TRAGICZNIE WYGLĄDAŁAM, CZY CO??? ;-;
Przylazł Cygan, ale ona zawsze zdziwiona, zaczęła snuć odę do znienawidzenia przez nią napuszonych kłaków (a kto powiedział, że ja miałam je napuszone?? Ja miałam loki spsikane lakierem, i tyle ;—;)
Przylazła reszta klasy (osoby, które były elegancko ubrane to byłam ja i Majkelina, reszta w jakieś tam portki, dziołchy suknie letnie, i na tym się kończyło), i na polski
Na polskim – diagnoza.
Siedzimy, piszemy, cisza, jesteśmy w środku lekcji, gdy nagle drzwi się otwierają, i…
PRZEZ NIE WLAZŁ KSIĘŻNICZKA
,,Czy mogę zabrać klasę na zdjęcia klasowe??"
Kobiecina od polaka się zgodziła, więc pod pachę nas wzięli na hol i plac dla 1-3, tam już rozstawiony plan zdjęciowy, i chłopina, fotograf, młody, lat dwadzieścia kilka bym mu dała
Wzięli do wybierania najwyższych, co mają stać na ławkę – kogo wybrali?
MNIE XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
Ja całe życie na ławce stoję na fotkach, całe życie byłam wysoka, więc oprócz mnie to duknęli stały skład
Kacpra takiego, Anię i Zuzę takie tam, Niemca, mnie, i może jeszcze z trzy osoby
Jak na tę zydle wlazłam, to mi się zaczęło w glacy kołędzić, reszta się gapiła i w śmiech, bo czeba było zmajstrować próby wchodzenia do góry
Dobra, skołowali najwyższych – wzięli kanykenbergi małe, co to mi są do ramion, potem tych normalnych
Ustawiamy się, ustawiamy
PANIE, CHWILA MOMENT, ŁAWEK ZA MAŁO, KLASA ZA DUŻA
Klasa była za wielachna, nie mieścili się wszyscy w kadrze i było ciasno, więc posłali chłopiny po kolejne zydle
Poszedł Mona Lisa i jakiś tam dwóch, przytachali ławkę, i git
Znowu ustawianie (obok mnie się wkarował Szymon z Igorem niejakim, te małe, chude ludki ziemskie, to ich przestawili), już, już stałam gotowa to fotki, gdy nagle…
,,A kolega stanie tu, przy koleżance w lokach… O, o, jak pięknie!"
Ja patrzę, kogo mi tam chcą napatolić, i oczom nie wierzę
ŻE COOOOO????
NIEEEEE, NIEMOŻLIWE.
Wyobraźcie sobie, fotograf postawił obok mnie tego idiotę aka Szymona (tego drugiego, nie Mona Lisę, bo Mona Lisa to przy nim jest szczyt piękności, mądrości i życiowości), centralnie przy mnie, myślałam, że tam padnę i nie wstanę
RANY BOSKIE, WROGA PRZY MNIE NA ZDJĘCIE DUKNĘLI, BOŻE DOBRYYYYY
Aż się chwyciłam Heleny, co stała pode mną, co by się nie wywalić
Ustawili obok mnie, łapa w łapę tą pierdołę, której N.I.E.N.A.W.I.D.Z.Ę na śmierć i życie, ciasno było jak piernik, z jednej strony miałam Księżniczkę, z drugiej tego debila, że nawet nie miałam jak grzywki poprawić
I tak, musiałam stać na tym zdjęciu, szczerząc się do obiektywu, ramię w ramię z tym Szymonem (to było straszne ;-;), myślałam, że ja tam dostanę nerwowego duknięcia wtórnego wstecznego
ZARAZ ZARAZ
KTÓRA WY JESTEŚCIE KLASA??? TABLICZKI NIE MACIE
Zapomnieli dać nam tabliczki, tyle ustawiania i kichania, i jeszcze nie koniec
CO ZA LUDZIE XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
Tabliczkę dali Wiktorii, bo ona mała chuda na przodzie samym siedziała, porobili te fotki, i Bogu chwała
,,Kto ma zdjęcie portretowe?"
Tylko ja się zgłosiłam
,,Dziewczyna od portretu siada na krzesło"
I w tamtym momencie zaawansowałam w dziewoję od portretu XDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
Probili mi fotki, wzięli do koleżeńskich resztę, i gituva lietuva (tylko przyleźliśmy na koniec przerwy do sali)
Na muzyce było wtedy zastępstwo w bibliotece, więc zatarabaniliśmy się do góry (Helena płacząc łzami krokodylowymi, baba od geografii zaczęła straszyć nas znowu przyszłym rokiem, pierdoła mendowata jedna no ;-;), i przyszło do wchodzenia do biblioteki
Kto wjedzie pierwszy?
JA I CYGAN ;—;
Stałyśmy najbliżej, to mnie wepchali na śmierć do przodu
,,Wejdźcie, wejdźcie"
Żeśmy weszli, biblioteka była za mała na nas, za mało zydli, klasa za duża, ale że ja kompletne ciele na niedzielę nie jestem, to sprintem poleciałam do najlepszego stolika
I w tamtym momencie stałam się nietykalna i wręcz święta, bo nie dość, że miałam najlepszy, najwygodniejszy, największy stół, to siedziałam ze świętą Heleną i Michaliną (ta baba tylko je lubi, resztę nie), wliczałam się w ekipę tych tam ich koleżaneczek, więc miałam farta i już byłam nie do tknięcia, zwrócenia mi uwagi, czy coś w tym stylu XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
Ryczek zabrakło, więc chłopaki wkarowali się na zydle dla przedszkolaków, ale że ten idiota aka Szymon (nie Mona Lisa, tylko ten drugi) nie zdążył sobie wziąć miejsca, to zabrał tej bibliotekarce ryczkę na kółkach, po czym na nią ukwaknął, i zaczął się bujać
TA BABA JAK GO ZOBACZYŁA, TO MOWĘ JEJ ODJĘŁO XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
Oprócz tego, że wysłuchaliśmy kazania na temat tego, jaką my to jesteśmy niekultularną i niegrzeczną klasą, takiej jednej nie puściła do kibla (a ona miała katar, więc biedna wysłuchała tego, iż chorzy siedzą w chałupie), nie można było podejść po książkę (zakaz książek w bibliotece), Filipa postawili do kąta, bo nie chciał podać tej babie nazwiska, i można by było komedię pisać XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
W czwartek dukali oceny cały dzień, wolna Amerykanka, na informatyce kleciłam domek w tym moim kompufunklu (pierwszy kompufunkiel nawalił i ześwirował, to się przesiadłam do innego gruchota sprzed I wojny, za czasów życia Kazika Wielkiego), i kleciliśmy ankietę apropo budy, a byłam w parze z Cyganem
,,Dlaczego lubisz chodzić do szkoły?"
Cygan – ,,Nie lubię, mama mi każe" (szkoda, że tego nie napisała na serio, bo to prawda w pierniki)
,,Co lubisz w szkole najbardziej?"
Cóż odpowiedziała Mariola??
,,Ładnych chłopaków" :D
Myśmy z tego się tak śmiały, że aż się za nami oglądali z ławek XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD (a brat dostał ankietę apropo toalet w szkole, jak mu się podobają, to napisał, że średnio, bo te kible męskie jakieś mokre na podłodze)
Aaaa dzisiaj w połowie dnia w skrócie się ociepliło, słońce zarąbiste świeci, byłam w budzie i na lodach, Księżniczka dostał sklerozy wstecznej poprzecznej i zapomniał o diagnozie (i tam akurat też jestem święta na historii i na wychowawczej, Księżniczka mnie WYBITNIE lubi, i jako jedyna dzisiaj miałam zezwolenie na kartkowanie podręcznika jak chłopaków maltretował odpowiedzią, żyć nie umierać), a na wf tłukłyśmy zbijaka, i cudem było fajnie XDDDDDDD
Tera odliczam sekundy do urodzin moich, bo mam jutro, i idę na obiad, bo się wnerwiają TwT
Paaaa :D
Kociakkociak9
• AUTOR@WeraHatake
Dzięki <3
Tak, musiałam skakać po jakiś kniejach XDDDDDDDDDDDDDD
Ta baba pamięta, jak Kleopatrę koronowali, to ma jakieś przestarzałe te metody, ajn dzwek jakieś ;—;
Ja się bałam zbijaka (piernik wie czemu, grałam w to pierdyliard lat temu i oberwałam piłką dziób jako pierwszoklasistka, chyba dlatego mnie telepało przed tym), ale oświeciło mnie, i jakoś przeżyłam XDDDDD
Spoko, nic mnie w sklerozie wstecznej poprzecznej nie pobije, ja zapominam, co ja robiłam i klepałam przed trzema minutami :'>
I nie jesteś głupia gąska XDDD
WeraHatake
@Kociakkociak9 Nieźle XDD
Oh, to wszystko jasne ;-;
(Auć, to zrozumiałe, że się tego bałaś ;-;) Gratuluję! XD ♥
To witaj w klubie – też tak czasem mam :')
Ok, miło mi, że mnie tak nie postrzegasz, haha x'D ♥
S...S
Cześć, dzięki za obserwację. Jak mnie znalazłaś, i co cię do tego skłoniło? Pamiętaj, by zachowywać kulturę na moim profilu. Miłego dnia i smacznej kawusi 🌱☀️
Kociakkociak9
• AUTOR@-niezapominajka
Proszem :>
U takiej jednej osoby na profilu Cię zobaczyłam i uznałam, że masz zarąbiste konto, więc wlazłam i wiedz, że zostanę XDDD
Dzięki <3
S...S
@Kociakkociak9 oo, bardzo mi miło ❤️
Kociakkociak9
AUTOR•SIEEEEMA HETAŚKI :D
Jak tam życie??? Jest pogoda?? U mnie wreszcie napatoliło się do słońce z wyższą temperaturą, chwała Bogu za to ;-;
A tak w ogóle, to…
W zeszły zeszły czwartek, z czego pamiętam, to tej wiosny coś długo nie było, deszcz napierniczał na zmianę z jakimiś niezidentyfikowanymi, bambaryłowatymi chmurami, i mnie aż telepało, jak przez okno patrzyłam ;—;
W zeszły zeszły piątek, to… Matko Kochana…
NIE WIEM, NIE PAMIĘTAM, MAM SKLEROZĘ WSTECZNĄ POPRZECZNĄ XDDDDDDDDDDDDDDDD
W sobotę (aka tydzień temu równo) na wizytę przyczłapały Daniele, mały Pepe i pani Mariola, więc szykowanie, rychtowanie dolnego salonu (tego eleganckiego, nie z telewifunklem)
Ja sobie kleciłam na początku koszyczek z kłaków, ale jak ukwakłam na ryczkę, tak plotłam te warkoczyki, i plotłam, i plotłam, aż wnet na zawał zeszłam
Tam się robota posuwała do przodu, brat się nawet nauczył, jak pasek zaklajstrować (a to cud nad Wisłą, bo on w tej kwestii niemota nietota), większość była naszykowana, tylko ja z tymi durnymi warkoczykami w proszku byłam
Aż nagle, nerwusowa Mariola się wnerwiła, rozplątała te kłaki (tyle kurka pracy na to polazło ;-;), złapałam za czesałkę, zrobiłam se przedziałek, i zapakowałam te włosy jako kitki
Paczam w lustro…
I MYM PIĘKNYM OCZOM NIEBIESKIM NIE WIERZĘ :O
Nie wiedziałam, że umiem sobie tak fryzurę urychtować XDDDDDDDDDDDDDDDD
Przyszły Daniele z ciocią, i znowu to samo – tak, jak ja ukwakłam do stołu, tak siedziałam przez całą wizytę z mapetami dorosłymi (z krótkimi przerwami na wniesienie jakiś tam karawek z wodą albo czymś do picia, z przerwą na wyczłapanie do toalety i jedno czy dwa kuknięcia co tamci robią u góry). Cóż Daniel, który jest tylko pół roku młodszy ode mnie, robił z moim bratem??
MALTRETOWAŁ WOKÓŁ POKOJU BRATA JAKO KRÓLICZEK, SKAKALI, I UDAWALI ZAJĄCE ;——;
Kurka wodna, ja bym w średniowieczu za mąż była rychtowana, a ten w moim wieku, I ZAJĄCA Z BRATEM UDAJE
Siedziałam na dole, miło, fajnie się gadało, ale jak ciocia w jakimś momencie skończyła coś gadać…
ŁUP
HIHIHIHIHIIHIIH
ŁUP ŁUP ŁUP
Wszyscy wzrok na prawy róg sufitu zwrócili, ja tylko paczałam czy mur nie pęka (ten dźwięk był straszny TwT), gdy nagle…
KOLEJNE ŁUP ŁUP
Idą po schodach, brat i Daniel (brat cicho jak piórko, mały Pepe tak tąpał, że miałam wrażenie, że te schody się zaraz rozlecą, telepało mnie o ten odgłos, a tatę o to, że widzi brutalne maltretowanie jego roboty przy budowie tej chałupy), brat trzymał w łapie zająca, taką figurkę szklaną po babci
MAMA, KRÓLINOWI UCHO ODPADŁOOOOOOO
Teoretycznie dało się skleić na nowo to ucho, więc pół biedy, ale oni znowu poleźli do góry
Tak to czas poleciał gdzieś, jak przyszło do wychodzenia, to ponoć ciocię mało szlag nie trafił, bo stała, i patrzyła, jak Daniel pypegi wiąże
NO KURDE, SPRINTEREM NA DWIEŚCIE DWADZIEŚCIA TO ON NIE ZOSTANIE ;—;
Ogółem, wizyta była miła, tylko tamci skakali jak nienormalni ;_;
W niedzielę… kurka, znowu nie pamiętam no ;-;…
Chyba byliśmy w kościele, była msza za kogoś z naszej familii, i zostaliśmy na majowym (z czego byłam wybitnie pocieszona), ale ksiądz miał takiego sprinta, że całość nie trwała nawet godziny, razem z tą mszą XDDDDDDDDDDDDDDD
W poniedziałek dostałam jakiejś kołowrotnej infekcji kichawy, bo miałam niby to katar, niby kaszlu nie, ale jak mnie w nocy na kaszel duknęło, to myślałam, że dednę (najgorzej jest dostać ataku chruchlania w nocy, z tym, że ja mam jedną radę – biorę bety, dużo betów, i jak leżę, to nasztrycować sobie tych poduszek jak najwyżej, że leży się wnet na siedząco, ale to pomaga, bo klatka piersiowa leży wysoko i chruchlanie daje spokój) + mnie się takie pierdoły śniły, że łeb boli
Oprócz tego, to w budzie też mało na zawał nie zeszłam, gdyż zmarnowałam trzydzieści minut mojego życia na czekanie przed durną Michaliną do polonistki, ta Michalina klepała jak najęta, że pani ma ładną suknię, że fajnie salę od matematyki pomalowali, że jedzie na wakacje do Chorwacji, że po co diagnoza, że kiedy egzaminy ośmioklasisty, że kiedy poprawki, i pierdyliard innych pierdół
JA MYŚLAŁAM, ŻE TAM UMRĘ, PLUS JESZCZE TAM STAŁ PRZED NIĄ TAKI LUJ KLASOWY, CO TO SIĘ DO TEJ BABY TYLKO SZCZERZYŁ, MYŚLAŁAM, ŻE TAM ODJADĘ
Jak przylazła taka Wiktoria, to siłą Michalinę wyciągnęła z sali (dryndlonił dzwonek na kolejną lekcję), ale że ja miałam dość czekania, kulturalnie wepchałam się przed tą bambaryłę (już nawet zapomniałam oświecić go moim olśniewającym uśmiechem al'a Vivien Leigh, bo byłam taka wnerwiona), a cała moja rozmowa trwała czterdzieści sekund
Nie, nie mogę zrobić pracy dodatkowej na polski, bo nie.
Wyszłam niepocieszona, wróciłam niepocieszona, więc, wniosek = nerwusy nie powinny stawać za pleprotami, które zawalają czas ;-;
We wtorek nie pojechałam na wycieczkę rowerową, wcięło pogodę, padało, była berbelucha na ulicach, nie miałam ochraniaczy, nie wiedziałam którędy tam jechać do tej leśniczówki, nie miałam z kim, więc zostałam, i Bogu dziękuję za to :D
W środę, jak to w środę, przylazłam do budy urychtowana w loczki moje kochane, stresowałam się diagnozą z matmy, towarzystwa zero przed lekcjami, to siedziałam, z zeszytem, starając się cokolwiek z tego pojąć
Potem przylazł Komar i dowiedziałam się, iż mam podwójnie Bogu dziękować
Otóż na tej wycieczce chłopy poleciały przodem, za góry, za lasy, nikt nie umiał jechać w szyku, deszcz padał, pogoda ajn dzwek, zimno, wnet się pozabijali w tych frakach przeciwdeszczowych, na koniec zgubili się i zamiast jechać prawo, walili na lewo, wyjechali szosą główną za na jakieś pola, a na końcu pojechali do innej leśniczówki, niż mieli XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
Religię wcięło, religi ni było, więc zamiast leźć do świetlicy, to kulturalnie zostaliśmy w sali, robiąc sobie godzinną przerwę (a ja dorwałam Moliera, kocham ,,Świętoszka" XDDDDDDDDDDDDDDDDDDD)
Potem była matematyka, i nie chcę nic mówić, ale coś mi się tam chyba pokaszaniło, bo wyszły mi wielachne miliony w jakiś ułamkach (XDDDDDDDDDDDDDD)
Po religii była geografia, gdzie ta kobiecina myślała, że ja sobie uzygowałam kłaki, kiedy ja miałam te włosy jako loki, a to logiczne, że im mocniejszy skręt, tym włosy wyżej się podnoszą
NO MAPETY DROGIE, JUŻ SPOSTRZEGAWCZY TO ONI NIE SĄ ;—;
Z ostatnich dwóch lekcji byłam zwolniona i chwała Bogu, bo na muzyce pchali nas do świetlicy, a na wf szlifowali siatkówkę, więc nie było co tam siedzieć, mama uznała, iż ,,Pojadę do stomatologa"
Powiedziałam Michalinie (już ona nie zapomni przynajmniej, sklerozy nie ma) że gdyby pytali, to jestem zwolniona u wychowawcy i pojechałam do dentysty, i gituva lietuva
W czwartek (aka Boże Ciało) zaczęło grzać słoneczko, ciepło się zrobiło, cud miód pogoda, żyć nie umierać, byliśmy w kościele, i ogółem, dzień udany
Wczoraj lotałam pół dnia po dworze, na trampolinie, góra, dół, krzoki, do mamy (mama skrzynkę na urodziny cioci malowała, cudnie jej to wyszło), do taty (a tata bręcał na siatkę na kreta, bo przewala ogród z boku), do brata
Pojechaliśmy do sklepu, wróciliśmy, wsuwałam lody na tarasie, i leciało w telewifunklu ,,Karate kid", ta starsza i pierdyliard razy lepsza wersja od tych nowszych (nawet aktorów wzięli wtedy ładniejszych, i tak jakoś wszystko zgrywało się w jedno, w tamtych główny bohater był jakiś kajtkowaty), a ja poszłam się myć z duszą na ramieniu (ledwo co do wanny wlezę, już brat chce na kibel, mama lakier do paznokci, tata coś jeszcze, i nigdy nie idzie się w spokoju wykąpać), loki zawijałam (było mi żal tych włosów, że one się męczą w papilotach, więc się wahałam TwT), iiiiii tego typu pierdoły
A dzisiaj se śpię i śnię o latających francuskich bałwanach, gdy nagle…
JEZU, JAK JASNO :O
Całe słońce odbijało mi się od parapetu białego, to możecie wiedzieć, jak to świeciło XDDDDDDDDDDDDDDDD
Ukwakłam, i oświeciło mnie oświecenie, że ja bym musiała sklecić wpis, więc ukwakłam, i zaczęłam pisać
I mnie na śniadanie wołali
To polazłam na dół
I mama jeszcze kończyła tą skrzynkę, a brat tłukł w grę, gdzie skakał po bawołach (ryczywołach, ta gra tak dziób pruje, że łeb boli XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD)
Aaaa tera muszę się ubrać i urychtować, bo w piżamie siedzę :D
Paaa ❤️
WeraHatake
@Kociakkociak9 Cóż, widocznie udawanie zająca to bardzo ciekawe zajęcie, haha XDD
O nie, biedny szklany zając! ;-;
Jejku, kaszel w nocy to jakaś masakra ;-; Zapamiętam ten patent z poduszkami! A cóże Ci się śniło?
Ogólnie widzę, że zwariowane dni, jak zwykle, haha x'D ♥
Kociakkociak9
AUTOR•Do wszystkich pulpeciaśnych Hetaśków tu obecnych:
✯ Wszystkiego najlepszego i radochy z okazji Dnia Dziecka <333333 ✯
*czymajcie ładną fotkę, lata ni ma i se polazło, to przynajmniej tu dam coś letniego :>*
Rzabcia
@Kociakkociak9 nawzajem moja droga <33333
_dagu_
Spóźnione dziękuję :D