Patryk

Escada

Patryk

Escada

imię: Ola

o mnie: przeczytaj

201

O mnie

#stopbullying
#papużka

nadzieję, że zostaniesz na dłużej... ;}
Jeśli chcesz dowiedzieć się czegoś na mój temat, to zapraszam b. serdecznie do czytania nominek, których trochę tu jest oraz do przeczytania Q&A.
A teraz kilka informacji... Czytaj dalej

Ostatni wpis

Escada

Escada

05.11. miałam bardzo fajny i jeszcze bardziej aktywny dzień. Najpierw odwiozłyśmy z... Czytaj dalej
Przy pomocy wpisów możesz zadać autorowi pytanie, pochwalić go, poprosić o pomoc, a przede wszystkim utrzymywać z nimi bliższy kontakt. Pamiętaj o zachowaniu kultury, jesteś gościem :)

*Jeśli chcesz odpisać konkretnej osobie, użyj funkcji " Odpowiedz" - osoba ta dostanie powiadomienie* ×

Zaloguj się, aby dodać nowy wpis.

Escada

Escada

AUTOR•  

Wczoraj zjadłam śniadanie po 13 😅 (ostatnie pieczone pierożki z grzybami i ozdabiane przeze mnie pierniczki)+gorąca woda, a w międzyczasie grałyśmy z mamą w Scrabble (oczywiście przegrałam) :)

Po 15 poszliśmy do dziadka na obiad i spotkać się z resztą rodziny, która pojechała na 1 dzień do rodziców wujka. Po obiedzie (w moim przypadku zupa grzybowa i kilka różnych pierogów) przysłuchiwałam się rozmowom, a potem zostałam przez młodszego kuzyna Kubę wciągnięta w 'mecz' piłki nożnej w przedpokoju (ma miękką piłkę). Mimo mojego braku zdolności do tego typu aktywności było super, jak zawsze zresztą. Pośmialiśmy się, ja przegrałam tylko jednym punktem, co jest BARDZO dziwne jak na mnie… 😂 I to w sumie tyle, bo potem poszliśmy na wieczorną mszę i do domu.

Dzisiaj byłam z mamą u lekarza (w sumie głównie czekałam aż zbada mamę i trochę rozmawiałam o moich 'problemach' i wróciłyśmy do domu.
Przed 16 poszłam do dziadka czekać na Magdę (ciocię), z którą (i z jej synem Maćkiem) mieliśmy iść do kawiarni (jak co tydzień, chociaż ostatnio nie byliśmy nigdzie). Plan od wczoraj trochę uległ zmianie, więc poszliśmy najpierw do bistro (w celu zapoznawczym; ja wzięłam pistacjowe cannoli, Magda gorącą czekoladę, a Maciek nie chciał nic). Gdybyśmy mieli więcej czasu, wzięłabym napar malinowo-marakujowy, bo wiem, że jest przepyszny, ale dają go BARDZO dużo, a trzeba było odebrać Kubę z treningu piłki nożnej, po którym… poszliśmy do kawiarni XD tej, do której chodzimy co tydzień.

I to by było na tyle, bo potem wróciłam do domu i już nic szczególnego się nie działo.

A jak u Was?

Odpowiedz
2
Escada

Escada

AUTOR•  

Jak Wam minęła wigilia?
Co dostaliście i czy jesteście zadowoleni?

Ja jestem usatysfakcjonowana tylko częściowo, bo dostałam prawie wszystko, co sugerowałam, czyli książkę "Czego naprawdę chcą konie" (nie wiedziałam czy mi się spodoba, więc nie kupowałam), książkę "Terapia Mastersona dla psów", (to były ⅔ sugerowanych rzeczy), 2 czekolady, 100 zł, mydełko i coś chyba do kąpieli, notes i telefon. Z tego telefonu powinnam się ucieszyć najbardziej, ale nie cieszę się w ogóle. W lampach 'salonu' wyglądał nawet ładnie, ale tu zalety się kończą, bo jest odczuwalnie cięższy (i trochę większy) od mojego obecnego, więc nie ma szans, żebym go używała, kiedy nawet przy obecnym potrafią mnie boleć nadgarstki… Pominę fakt, że wysyłałam tacie linki do konkretnego telefonu, żeby do takiej sytuacji NIE DOSZŁO…

Mam nadzieję, że u Was lepiej – piszcie, chętnie poczytam! ♥️

Odpowiedz
3
Escada

Escada

•  AUTOR

@.Safe_Place. to w sumie dobrze, że się nie maluję, bo już bym się zastanawiała, gdzie takiego szukać 😅 ale na razie mam fazę na coś w rodzaju gofrownicy, co na moje szczęście, kosztuje mniej niż 100 zł, więc mogę to sobie sprezentować z tego, co dostałam wczoraj od dziadka (chociaż miało być na wydatki styczniowo-masażowe…

Odpowiedz
1
WeraHatake

WeraHatake

@Escada Ja dostałam dwa komiksy (na których mi zależało), słodycze i hajs (z czym akurat dziwnie się czuję, bo zarabiam, hah) xd

Odpowiedz
2
pokaż więcej odpowiedzi (5)
Escada

Escada

AUTOR•  

Well, testy AI trwają intensywnie, chyba najlepszy 'twórczo' dzień był w niedzielę.

Ja ostatnio przeżywam męki twórcze, bo od co najmniej zeszłego roku mam sporo pomysłów na piosenki, ale…na tym się kończy. Kilka linijek i nie mogę ruszyć dalej…
Strasznie mnie to wkurza, bo napisałam w życiu kilkanaście mniej lub bardziej ambitnych piosenek dla dość wąskiego grona odbiorców (nawet nagrałyśmy z ciocią płytę w warunkach domowych i do użytku własnego), ale odkąd stwierdziłam, że chcę napisać coś bardziej uniwersalnego, kompletnie NIC nie udało mi się skończyć.

I oczywiście zamiast kłaść się spać, zaczęłam tak o tym rozmyślać i rozmyślać, w międzyczasie słuchając piosenek świątecznych i…
o dziwo wpadł mi do głowy początek tekstu. Nawet dość szybko wymyśliłam kilka innych fragmentów, które z początku wydawały mi się niezbyt współgrać, ale jak słucham tego, co z nimi zrobiło AI, mam wrażenie, że ma to potencjał…

A co u Was? Jak przygotowania do świąt?
Ja w niedzielę pojechałam do wujostwa ozdabiać z kuzynami pierniki i nawet w miarę mi to wychodziło (biorąc pod uwagę, że oficjalnie robiłam to drugi raz w życiu, a zdolności manualne nie są w moim aktywnym pakiecie 😅)… Wytrzymałam najdłużej, nie wiem jakim cudem. Ciocia dała mi do domu te moje "dzieła sztuki" i kilka swoich, zastanawiam się czy brać jutro na główną wigilię całość, ale chyba wolę konkretne (trochę mi szkoda kulawego Bambi…😅)

Wczoraj przyjechała Kaśka i spakowałyśmy prezent dla mamy, a potem zajmowały się (ona i mama) gotowaniem. Dołączyłam do nich przy faszerowaniu pierożków, ale w tym roku chyba żadnego nie udało mi się zamknąć… Chłopak Kasi przyjechał niedługo potem, a ponieważ stwierdził, że nie umie robić pierogów, zaproponował sklejanie moich, co było bardzo dobrym pomysłem. Chociaż niektóre wyszły mi takie, że mu współczułam… 😂 Ale wśród tradycyjnie wyglądających pierożków zagościło np. pół rozgwiazdy, krewetka i kilka innych dziwnych tworów (tzn. krewetka jest nazwą roboczą, nie wiem czy to coś ją w ogóle przypominało 😅)

Ogólnie było całkiem fajnie.

Wykorzystałam moment, kiedy Kaśka na chwilę poszła wziąć coś od koleżanki i poprosiłam Matiego o pomoc w przetransportowaniu maminego prezentu pod choinkę, bo sama w życiu bym tego nie uniosła, a z nimi zobaczymy się dopiero na wigilii u dziadka, dopiero później spotkamy się u nas i już we własnym gronie będziemy rozdawać kolejną turę prezentów.

U mnie tyle, zostawię fotki moich pierników, bo pierożków nie fotografowałam.
A, i wymyśliłam nowe słowo łączące porażkę z pierożkami – pierażki 😅

Odpowiedz
3
WeraHatake

WeraHatake

@Escada Tak to bywa z twórczością – jak na czymś nam zależy i próbujemy się do tego trochę zmusić, naciskać na siebie, to nie idzie. Łatwiej jest tworzyć coś spontanicznie, zupełnie dla przyjemności, bez planów. W każdym razie trzymam kciuki, aby udało Ci się odciąć o myślach, że nie idzie pisanie i gdy przyjdzie przyjemność oraz ciekawość, co też z tego wyjdzie, to już pójdzie z górki i linijki się napiszą ♥ Fajnie, że słuchanie piosenek świątecznych w tym pomogło ;3 Mózg sam, wolny, pracuje najlepiej.

Uu, artystycznie wyszły te pierniki – mniam :3

Odpowiedz
1
Escada

Escada

•  AUTOR

@WeraHatake czy artystycznie to nie wiem, ale część nawet mi się podoba :)

Odpowiedz
1
pokaż więcej odpowiedzi (3)
Escada

Escada

AUTOR•  

*Wpis jest długi, ale przeczytajcie cały i zostawcie coś po sobie (+jest pod koniec pytanie)

Kto był w kinie na "Sanah na stadionach" i jak Wam się podobało?
Ja byłam w niedzielę. A mama wybrała mi w kinowej kawiarence jedną z najlepszych herbat, jakie ostatnio piłam (owoce leśne+syrop różany, obłęd! 💜 Mama mi ją podpijała XD)
Film mi się bardzo podobał, chociaż pewną kwestię mogliby bardziej rozwinąć (moja ciekawość w podobnych tematach jest spora)…
Potem planowałam zabrać mamę na jakiś zimowy napój i coś słodkiego do bistro na drugim końcu ulicy, gdzie przy okazji miałam wrzucić mój konkursowy pomysł na pizzę miesiąca (przerobiłam najlepszą pizzę, jaką u nich jadłam kiedykolwiek, była miesięczną pizzą lutego, ale na początku marca załapałam się na nią ostatni, trzeci, raz; co najmniej 2 razy osobiście im mówiłam, że powinna trafić do menu na stałe, ale nie trafiła), ale tylko wysiadłam i wrzuciłam kartkę.
Byłam tam też dzień wcześniej, w sobotę, zamówiłam pizzę, którą zjadłam na śniadanie, i dostałam kartę stałego klienta, ale nie załapałam się na pierwszą pieczątkę. 😅

W tym tygodniu stwierdziłam, że zrobię sobie wyzwanie przed badaniem (plan zakładał jednodniowe picie wody, ofc. gorącej, bo innej nie piję, i niejedzenie). Prawie mi się udało, ale ostatecznie zamówiłam sobie obiad, który przyszedł po 18 (obudziłam się po 12…), więc obejrzałyśmy z mamą film (chyba 2. cz. "Kevina", jedząc, a ja potem jeszcze zjadłam batona z kalendarza adwentowego. Złamałam się tylko dlatego, że następnego dnia nie było szansy zrobić tego badania, bo nie wyrobiłybyśmy się czasowo, więc post przeniosłam na czwartek.

Tym razem było łatwiej, chociaż wstałam wcześniej, położyłam się jak zwykle skandalicznie późno, bo przed 2 w nocy… Ale zjadłam tylko żelki z witaminami, więc jestem mega dumna, chociaż niezbyt mnie to zaskoczyło, bo jestem uparta. 😂

W piątek wstałam przed 9 i przygotowywałam się do badania, co trwało wyjątkowo długo wbrew całej logice. Udało się jak już prawie zrezygnowałam z 5 razy XD
W międzyczasie przyszła paczka z prezentem dla mamy, którą ona odebrała… Raczej się nie domyśliła na szczęście (ja bym tego chyba nie uniosła… więc dobrze się w sumie stało). Mama w tym roku zaczęła rozważać zakup air fryera, ale w wyniku różnych spraw (zwłaszcza w tym miesiącu) raczej nie miała nawet kiedy o tym za bardzo myśleć, więc poddałam siostrze pomysł, żebyśmy się złożyły i tak też zrobiłyśmy, chociaż ja w tym miesiącu już przekroczyłam moją 'bezpieczną granicę' na koncie (która z każdym miesiącem jest wyższa 😂
Ale trudno, mam nadzieję, że sprzęt się sprawdzi, tylko mam nadzieję, że Kaśka pomoże w zapakowaniu (ja KOMPLETNIE nie umiem tego robić) i wtaszczeniu pod choinkę (o ile się zmieści…)
A właśnie! Od (podobno) wtorku wieczorem mamy choinkę. A od czwartku jest ubrana.

W każdym razie Kaśka z mamą pojechały załatwiać sprawy i po drodze oddać coś do badania, a ja czekałam na kuriera (który nie przyszedł) – to dalej w piątek. Potem z mamą pojechałam jeszcze 2 razy w różne miejsca i wreszcie udało mi się (niestety zamiast kina) zrealizować bistrowy plan z niedzieli. Ponieważ zimowe napoje w większości są takie jak w tamtym roku, postanowiłyśmy wziąć na pół napar malinowo-marakujowy (jest pyszny, tylko mogliby nie dawać do niego rozmarynu), ja chciałam spróbować gorącej czekolady z cynamonem i konfiturą wiśniową, chociaż to niezbyt moje smaki. Reszta była dowolną, więc mama wzięła bezę, a ja cannoli pistacjowe (liczyłam na sernik, ale nie było żadnego). Zapytałam mamę, trochę żartem, czy z uwagi na moje (w piątek masakryczne wręcz) problemy z pęcherzem dobrym pomysłem byłoby wzięcie grudniowej pizzy miesiąca (byłyśmy w porze obiadowej, ja na obiad zjadłam deser , cannoli z lodami, polecam 😅), bo pizza ta, jak w tamtym roku, była z żurawiną. Ostatecznie też ją zamówiłam, ale już na wynos. I dzisiaj faktycznie jest ZNACZNIE lepiej, chociaż nie wiem czy z uwagi na żurawinę (jeśli tak, to zdecydowanie powinnam ją jeść częściej, chociaż nie przepadam). Do pizzy obejrzałyśmy "Przyjadę do domu na święta", a mama wstawiła bigos. Lubię oglądać z mamą przy jedzeniu filmy, które już widziałam, bo i tak średnio widzę co jest na ekranie laptopa, ale nowe też lubię, tylko ich wtedy bardziej słucham niż oglądam.

W sobotę do śniadania włączyłam sobie pierwszą część "Mulan", w trakcie której nabrałam ochoty na nagranie "Lustra" (+nadal mam niezrealizowaną chyba od 2 lat analizę głosu u Gosi Sacały… Telefon od niej zresztą też, ale…)
I o ile udało mi się poćwiczyć i wymasować tak, że mój głos nawet jakoś brzmiał, to w międzyczasie zaczęłam słuchać na YT innych piosenek, siedząc, i cały postęp się zmarnował, więc nie nagrałam (i tak nie miałabym jak to zrobić sama, bo do analizy potrzebuję mieć nagraną siebie całą, a nie mam statywu, selfie stick byłby za krótki – tak jak moje ręce 😅)
Filmu też nie skończyłam oglądać, ale jestem dalej niż ta piosenka. Moi rodzice pojechali na zakupy prezentowane. Potem zjedliśmy obiad, a tata puszczał nam, a potem mi piosenki, do których muzykę 'wymyślała' sztuczna inteligencja (ostatnia jego zajawka, trwa już chyba miesiąc).

Ok. tydzień temu zainstalowałam aplikację, z której korzysta mój tata, w nadziei, że mi też coś pomoże, ale dopiero "dzisiaj", czyli w sumie wczoraj wieczorem udało mi się założyć tam konto. I o ile samo pisanie instrukcji nawet mi wychodziło (w poprzedniej aplikacji kompletnie nic ani mi, ani mojemu ojcu nie udało się zrobić), o tyle wszystkie propozycje do tej pory są beznadziejne (+przekroczyłam limit 10 piosenek, muszę czekać do następnego dnia). Ostatnio trwa proces przekształcania mojego wiersza (białego) w piosenkę możliwą do zaśpiewania nie tylko przez AI… Na razie istnieją 4 wersje z tekstem oryginalnym i jedna z tekstem zmienionym przez mojego ojca (tak pozmieniał niektóre fragmenty, że wyszedł z tego gniot jeszcze większy niż mój, nie wiem jak tego dokonał… )
Btw, miałam Wam kiedyś dodać ten wiersz, może to w końcu zrobię.

Tylko nie wiem czy jest sens w quizie (niby mam już miniaturkę albo raczej zdjęcie, które mogłoby nią być), czy nie lepiej po prostu we wpisie, jak myślicie?

Odpowiedz
3
Escada

Escada

•  AUTOR

@Escada mentalu miało być…

Odpowiedz
WeraHatake

WeraHatake

@Escada Jestem ciekawa tego wiersza :o ♥ Chyba lepiej go wstawić jako quiz, bo więcej osób na niego wpadnie.

Odpowiedz
1
pokaż więcej odpowiedzi (5)
Escada

Escada

AUTOR•  

Właśnie skończyłam oglądać, świetny!

Byłyśmy z mamą w kinie, ale ten dzień kompletnie nie potoczył się zgodnie z planem, chociaż 2 najważniejsze rzeczy mam zaliczone.

Jest 01:33, więc na tym na razie zakończę…

Jeśli czytacie to rano, życzę Wam miłego dnia! 🩵

Odpowiedz
1