Jestem niesamowita w oglądaniu filmów. Od ponad 5 lat zabierałam się za Kostkę przeznaczenia i z dumą oświadczam, że zrobiłam to przed chwilą XD
Potrzebowałam tego, zarówno w kwestii odmóżdżenia się, jak i mojej "hey now, you're a rockstar" ery, aka mojego mentalnego powrotu do gitary, bo chociaż gram regularnie, to ostatnio tego nie czułam w ogóle..

Trochę mnie ostatnio wszystko dołuje – boję się, że nie ogarnę wszystkiego do matur, zwłaszcza matmy i włoskiego. Znowu zaczęłam wątpić w moje relacje – dosłownie przed chwilą się załamałam, bo jutro przychodzi do mnie przyjaciółka i spytała, czy bym ją odebrała z miejsca dobre pół godziny ode mnie, podczas gdy jej nie chce się po mnie wyjść nawet na dół klatki schodowej :/ dogadałyśmy się jakoś, że podejdę gdzieś bliżej, ale z jakiegoś powodu mnie to zasmuciło (brzmię jak Holden Caulfield, przepraszam)

Jak była X to się strasznie angażowałam – byłem na jej każde zawołanie, mogłam rzucić wszystko i odwołać wszystkie plany, kiedy akurat miała czas, nawet byłem blisko oddania jej większości mojej kasy tylko dlatego, że jej rodzice nie chcieli dać po tym, jak znowu wszystko wydała w żabce w niecały miesiąc.. wtedy byłam w nią zaślepiona, a teraz, jak jej nie ma, czuję taką wolność, że zaczynam mieć wyrąbane w relacje i bardzo mi się to nie podoba, bo jakkolwiek bardzo mnie nie zraniła, to nikomu nie powinno się za to oberwać :/ nie umiem znaleźć żadnego środka tego wszystkiego..

Żeby tak nie zakończyć narzekaniem, to różne fanpeje na instagramie robią filmik urodzinowy dla Jasona White'a. Robią to już dla świętej trójcy, w tym roku stwierdzili, że Whitey też dostanie. Ja im zawsze coś rysuję na urodziny, więc od razu wiedziałam, że im wyślę. Deadline do dziś, a ja sobie przypomniałam o nim wczoraj wieczorem, nie mając nic, jedynie zdjęcie wybrane XD także był speedrun, w międzyczasie schrzaniłam tło, powycinałam wszystko, wkleiłam na inną kartkę i o jakiejś chorej nocnej porze moja znajoma Włoszka dostała obrazek. Kocham bycie w tej fanbazie :3

Miałam dziś ciężki dzień, oberwałam kilkoma słabymi ocenami ogólnie Miałam dosyć wszystkiego, a potem wszystkie koleżanki zostawiły mnie na wf, więc poszłam trenować rzuty do kosza i okazało się, że po kilku latach niegrania dalej mi to wychodzi (pls, niech na studiach będzie do wyboru koszykówka, oddam dużo, teraz nikt nie chce ze mną grać)

A jeszcze potem poszłam na gitarę. Męczę sobie dalej Brothers in Arms, ogarniamy wstęp (który zostawiliśmy sobie na sam koniec) i pan powiedział, że jest trudny rytmicznie. Zgadnijcie, komu od razu wyszedł dobrze, pomijając jedno miejsce, które w sumie to sobie utrudnił B)

Może jednak jeszcze coś ze mnie będzie..