
Przy pomocy wpisów możesz zadać autorowi pytanie, pochwalić go, poprosić o pomoc, a
przede wszystkim utrzymywać z nimi bliższy kontakt. Pamiętaj o zachowaniu kultury,
jesteś gościem :) *Jeśli chcesz odpisać konkretnej osobie, użyj funkcji " Odpowiedz" - osoba ta dostanie powiadomienie* ×









Escada
AUTOR•Wróciliśmy chwilę po 21, bo po drodze byliśmy na obiedzie w Zagrodzie Kołodzieja, w Zgorzelcu (pierwszy raz, może ostatni, ale polecam).
Za nami jakieś 8687 km – nieźle, co? 😅 Fakt, że cała dzisiejsza droga z Niemiec do domu była strasznie długa, a ja prawie nie spałam podczas jazdy, ale było całkiem nieźle.
Na święta przyjeżdżają rodzice wujka, więc nikt nas w tym roku raczej nie odwiedzi (chyba że dziadek, ale na razie tylko wiem o niedzielnym śniadaniu u wujostwa), więc nie przygotowujemy się za bardzo, co jest pewnym plusem.
Jutro mam właściwą kanałówkę i chciałam przed nią iść na masaż, ale został odwołany przez fizjo (bardzo zła wiadomość)…
Będąc we Francji, zapaliłam w katedrze świeczkę w dość egoistycznej intencji, ciekawe czy coś z tego będzie, bo marzyłam o tym od dobrych kilku lat (w tym szczególnym wariancie od ok. roku)… 🩵🩵🩵
A tak poza tym, mam mnóstwo zdjęć i chyba trochę się opaliłam. Byliśmy w tylu miejscach, że połowy nie pamiętam XD
Jakiś tydzień temu miałam mieć umówioną jazdę na andaluzkę, ale ostatecznie okazało się (już na miejscu), że nic z tego nie wyjdzie, za to kilka koni miałam okazję obejrzeć, w tym dwa z bliska, jednego z nich pogłaskałam.
To tak w skrócie.
A co u Was?
WeraHatake
@Escada Fajnie, że chociaż mogłaś zobaczyć konie i jednego pogłaskać ♥ Ten na zdjęciu jest przeuroczy! ;w; ♥
Escada
• AUTOR@WeraHatake wszystkie były super 🩵💙🩵
Escada
AUTOR•Od wczoraj (20:10) jesteśmy na campingu w Hiszpanii (Begur), domek mamy chyba nowy, co oczywiście jest na +, ale droga z Francji do Hiszpanii ciągnęła się w nieskończoność.
C.d.n.
Escada
• AUTOR@TW to dawaj, kierowcę też wypożyczę… 😅
TW
@Escada ni, mam obowiomzki
Escada
AUTOR•Prawie 2 tygodnie temu, w poniedziałek, miałam 2stęp do kanałówki, a wcześniej RTG tego jednego zęba. Poszło całkiem sprawnie i zaskakująco szybko (spodziewałam się dłuższej wizyty, nawet słuchawki wzięłam 😅).
Potem byłyśmy z mamą w Lidlu i wzięłam sobie do spróbowania później croissanta pistacjowego.
Po powrocie do domu przez kilka minut zatruty ząb mnie bolał dość mocno, ale zjadłam obiad (curry 🧡) i poszłam spać w nadziei, że znieczulenie szybko puści. W międzyczasie przyszedł dziadek planować 'wakacje' w Hiszpanii, ale nie siedziałam z nimi, bo nie miałam nic do powiedzenia na ten temat.
We wtorek (jeśli dobrze pamiętam), byłam u laryngologa (u którego kiedyś była moja mama). Przepłukał mi to jedno ucho trochę, dał zalecenia (w tym ćwiczenie, z którym miałam bardzo duży problem), ale to ucho samo mi się zaczęło jeszcze bardziej odtykać, więc może przez 2 dni stosowałam się do ich części. Szczególnie że właściwej kanałówce podobno towarzyszą niezbyt miłe dźwięki, a będę ją miała dopiero w drugiej połowie kwietnia…
Ogólnie w tamtym tygodniu dużo czasu spędzałam z dziadkiem, chodząc i jeżdżąc w różne miejsca.
W sobotę planowałam zaprosić Emilę, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło, za to miałam cały dzień dla siebie, bo moi pojechali w góry. Dobrze, że w końcu po tylu latach przestali mnie zabierać na tego typu wycieczki…
Oglądałam serial, ćwiczyłam, a na obiad zamówiłam sobie w miejscu, z którego jeszcze nic wcześniej nie zamawiałam, przepyszne ravioli ze szpinakiem, ricottą (tych rzeczy akurat nie lubię XD), pomidorkami, kawałkami cebuli, sosem i orzechami włoskimi, które też były wyjątkowo dobre.
W niedzielę byliśmy u dziadka.
W poniedziałek znowu byłam u dentystki, która dała mi do tego zęba antybiotyk, żeby nic się nie stało podczas wyjazdu, i nie wzięła od nas ani grosza. Rano byłam jeszcze u fizjo, żeby przygotować twarz do tej wizyty, ale i tak mnie wszystko bolało i strzelało jak musiałam trzymać otwartą buzię. Zgodnie z zapowiedzią dentystki, ząb mnie bolął, ale dłużej i znaczenie bardziej uciążliwie niż w poprzednim tygodniu, miałam ochotę zagryźć wszystko na swojej drodze, ale postanowiłam pójść spać 😂 Trochę pomogło.
We wtorek byłam u urologa, do którego skierowanie dostałam jeszcze w tamtym roku. Miły, zrobił USG i od razu postawił diagnozę (czy słuszną – mam nadzieję, bo dostałam 2 różne antybiotyki i coś przeciwzapalnego). Kupiłyśmy leki i pojechałyśmy do galerii szukać ciuchów na wyjazd (w poprzednim
tygodniu też byłyśmy i kilka rzeczy wpadło mi w oko). Kupiłam fajne spodnie, a mama wzięła mi inne.
W środę byłam u dziadka, ale krótko. Potem przyjechała Kaśka, więc wróciłam, bo miałam do niej sprawę.
W czwartek musiałam czekać na kuriera, bo mama z Kaśką coś robiły w mieszkaniu po dziadku. Chciałam jechać do Decathlonu, ale nic z tego nie wyszło. Popołudniu poszłam po miesięczną pizzę (taki był zamysłł, ale wzięłam też pistacjowe cornetto z Magnumem w środku i kilkoma innymi fajnymi dodatkami), ale nie wzięłam portfela, więc poszłam do domu zanieść cornetto i wziąć kartę stałego klienta, bo mimo problemów, ostatecznie udało mi się zapłacić telefonem, i wróciłam z pizzą.
Była przepyszna, tak samo jak cornetto.
Potem moi pojechali do galerii, a ja chciałam zadzwonić do Emili, ale zasnęłam.
Wczoraj pojechałam z dziadkiem do Decathlonu i znalazłam bardzo fajne bryczesy (a właściwie bardziej legginsy jeździeckie, ale bez leju, za to w przepięknym odcieniu niebieskiego), wzięłam też granatowe rękawiczki do jazdy i polówkę w odcieniu jasnego fioletu w dwóch rozmiarach, bo nie mogłam się zdecydować…+2 małe opakowania waniliowego białka do koktajli, czyli to, po co przyjechałam. 😅 Potem wróciłam do domu, okazało się, że w sprzedanych przeze mnie grach komputerowych brakuje jednej płyty (która była w laptopie, bo od grudnia nikt nie pamiętał, żeby ją stamtąd wyjąć…), spakowałam i wystawiłam za symboliczną złotówkę (takiego faila jeszcze nie miałam…), porozciągałyśmy się z mamą i każda zajęła się sobą (obejrzałam odcinek serialu), a niedługo potem zaczęłam się szykować na spotkanie z Magdą i Maćkiem. Oczywiście akurat wtedy musiał zadziałać antybiotyk (i to nie w sposób, którego bym sobie życzyła), więc musiałam jeszcze wziąć kęs i tabletkę, która umożliwi mi jednak wyjście z toalety…w międzyczasie okazało się, że kawiarnia, do której regularnie chodzimy, mimo wywieszonych flag sugerujących działanie, jest nieczynna, więc poszliśmy do bistro, w którym w czwartek brałam pizzę.
Wzięłyśmy z Magdą to samo (napar malina-marakuja, którego już nie było w menu, ale były składniki+po kawałku sernika pistacjowego, a Maciek zamówił herbatę i pistacjowe cannoli). Jak wróciłam do domu, okazało się, że właściwa osoba kupiła tę nieszczęsną brakującą płytę z grą, więc spakowałam i chciałam wychodzić, ale nieopatrznie rzuciłam "bo w końcu ruch to zdrowie", na co mama stwierdziła, że też pójdzie. Niezbyt mnie to ucieszyło, bo chciałam po wysłaniu paczki pójść "na" fontanny i zadzwonić do Emili, ale i tak zrealizowałam ten plan. Wychodząc, minęłyśmy się z moim ojcem i dziadkiem.
A dzisiaj dzień organizacyjny (dla mnie trochę mniej), wstałam późno i jeszcze później się ubrałam, moi pojechali na ostatnie zakupy przed wyjazdem, a ja zdecydowałam się wziąć na tę podróż tylko jedną nerkę, prawie największą (bo psią kompletnie mi nie pasowała i źle się układała), więc od razu ją spakowałam, w międzyczasie ćwicząc, oglądając serial i próbując znaleźć ładowarkę do blendera – to ostatnie bez skutku.
Potem wrócili moi rodzice, zjedliśmy obiad (makaron ze szpinakiem i boczek z air 'a, dziwne połączenie, ale nawet dobre).
Na 18 poszliśmy na mszę, bo jutro będziemy cały dzień w trasie…
Na kolację (czyli do leków, bo zazwyczaj nie jem kolacji) zjadłam banana posypanego gorzkim kakao, polecam. :)
Po śniadaniu piłam koktajl bananowo-kakaowy z białkiem waniliowym.
I to na razie tyle, powinnam już spać, bo moi chcą wstać jakoś beznadziejnie wcześnie, ale pooglądam jeszcze serial.
Trzymajcie kciuki, żebyśmy znaleźli w tej Hiszpanii jakieś andaluzy, bo jak na razie do wyjazdu przekonuje mnie wyłącznie jedzenie XD
(Nie powinno tak być…)
No, i może minimalnie fakt, że kiedyś chciałam tam pojechać.
Escada
AUTOR•Hej, co u Was?
Ostatnie 2 tygodnie były dość owocne.
W zeszły poniedziałek dużo jeździłyśmy po mieście, załatwiając różne sprawy, kupiłam kurtkę i bluzę.
We wtorek zafundowałam kuzynowi (sobie i mamie zresztą też) trochę dunajskiego sernika z drugiego końca ulicy (pyszny, chociaż cornetti lepsze).
W środę zaczęło się porządkowanie mieszkania po dziadku, a do mnie przyszły ostatnie paczki.
W piątek miałam się spotkać z Magdą i Maćkiem w kawiarni, ale była zamknięta, więc poszliśmy do bistro, mama też z nami poszła. Zjadłam obłędną (ale strasznie ostrą) pizzę miesiąca z chipsami z batatów, została mi jeszcze na sobotę. :)
Zapomniałam dodać, że rano byłam z dziadkiem na działce odwiedzić moją różę, a potem zrobiłam nowe zdjęcia dziadkowych kolorowych szkieł na sprzedaż, wypiłam herbatę i wróciłam do domu.
W sobotę, 08.03. wpadli do nas na chwilę wujek z moim kuzynem z prezentem z okazji Dnia Kobiet, a potem dziadek z kwiatami i Merci.
Po wyjściu dziadka pojechaliśmy do Białej Lokomotywy (wzięłam tartę pistacjową i kakao z serkiem 🩵).
W niedzielę poszłam na mszę na 12:30, potem zjadłam 'śniadanie’ w postaci zupy pomidorowej i poszłam oglądać serial (od jakichś dwóch tygodni oglądam „Kochane kłopoty”, jestem na 4 sezonie), a potem poszłam na drugi koniec ulicy po przepyszne (i wielkie…) cornetto z kremem pistacjowym, lodem Magnum (łącznie z kawałkami czekolady), karmelem i z czymś różowym na wierzchu 😅
W poniedziałek wstawiłam na grupy zdjęcia tych kolorowych zdjęć i bardzo szybko zalały mnie wiadomości zainteresowanych, ale dopiero we wtorek mogłam ustalić szczegóły.
We wtorek napisała do mnie Kaśka (siostra) z pytaniem o te szkła, a że miałam iść do dziadka, to umówiłyśmy się, że tam się spotkamy. Przed wyjściem zaniosłam sąsiadce z parteru całą wielką torbę ubrań do oddania, które chyba z 2 lata czekały aż ktoś się nimi zajmie (nawet nie wiedziałam gdzie były). U dziadka ustaliliśmy ceny i przykleiliśmy karteczki z nimi na rzeczach i wysłałam Kaśce zdjęcia, niedługo potem przyszła i wzięła chyba z 6 rzeczy. Zostało jeszcze trochę, ale na razie nikt ich nie chce. Pojawiło się na OLX-ie ogłoszenie sprzed ok. roku i jeśli wszystko przebiegnie tak jak powinno, w maju podzielę się najszczęśliwszą informacją na świecie! ❤️ Manifestujące ze mną, bo nie każdy aspekt jeszcze mam dopracowany… Dlatego teraz jeszcze bardziej oszczędzam…
Udało mi się w ciągu tych dwóch tygodni sprzedać chyba z 4 rzeczy (nie licząc szkieł), ale nadal dużo jest do sprzedania (głównie rzeczy psich i końskich/jeździeckich i książek).
W piątek poszłam zrobić kolejne wyniki, mam dość pokaźnego siniaka, ale ręka już wczoraj mnie nie bolała. Kilka razy odetkało mi się ucho.
Wczoraj byłam u Emili, całkiem sporo rzeczy udało nam się omówić, ale nie wszystko, bo zostałam odebrana co najmniej godzinę za wcześnie. Mama rano umówiła mnie do laryngologa i do jeszcze jednego lekarza, ale tylko ten pierwszy mnie satysfakcjonuje. 😂
A jutro idę do dentysty, zdecydowałam się na kanałówkę – mam nadzieję, że uda się zrobić ją w całości na tej jednej wizycie…
Umawiałam się wcześniej na masaż twarzy we wtorek i do dentysty planowałam się umówić albo w ten sam dzień, albo jakiś po wtorku, ale ponoć tylko poniedziałek był wolny, więc odwołałam ten masaż twarzy, bo dzień po mi nie pomoże. W czwartek miałam na fizjo trochę robienia twarzy, ale efekt szybko minął i znowu jestem strasznie pospinana, nie wiem jak przetrwam tę jutrzejszą wizytę :/
Dzisiejsze spotkanie u dziadka przebiegło pod znakiem wyjazdu do Hiszpanii, do której nie chcę jechać, bo mam inne plany, ale nikogo to nie obchodzi, jak zawsze zresztą…
Cornetto
Escada
AUTOR•Let's play a game…
Ciekawa jestem Waszych odpowiedzi
⚘️Jak mam na imię?
🌷Jaki jest mój ulubiony kolor?
🌼Jaki jest mój ulubiony zwierzak?
🌻Jaki jest mój ulubiony kwiat?
🌺Jaki jest mój ulubiony film?
🥀Jaka jest moja ulubiona książka?
🌹Czy mam rodzeństwo?
🏵Ile mam lat?
💮Jaka jest moja ulubiona pora roku?
Escada
• AUTOR@To_Ty_zyjesz no, no :) nieźle :)
Escada
• AUTOR@To_Ty_zyjesz "Mary Poppins" zawsze będzie w topce