Patryk

Atlantic

Patryk

Atlantic

imię: maria

miasto: ???

www: wattpad.com

o mnie: przeczytaj

30319

O mnie

zbiera się na burzę i niebo jest tak ciemne, że nie sposób stwierdzić, która tak naprawdę jest godzina
jeszcze nie pada, jeszcze nie, ale mam wrażenie, że cały kosmos wisi mi nad głową i czeka, by się zerwać
na ścianach wiszą zegary, które już od dawna nie... Czytaj dalej

Ostatni wpis

Atlantic

Atlantic

o shit ale was okłamałam te dwa lata temuXDDD sorry i was ✨clinically depressed✨ ... Czytaj dalej

Odznaki

Przy pomocy wpisów możesz zadać autorowi pytanie, pochwalić go, poprosić o pomoc, a przede wszystkim utrzymywać z nimi bliższy kontakt. Pamiętaj o zachowaniu kultury, jesteś gościem :)

*Jeśli chcesz odpisać konkretnej osobie, użyj funkcji " Odpowiedz" - osoba ta dostanie powiadomienie* ×

Zaloguj się, aby dodać nowy wpis.

Atlantic

Atlantic

AUTOR•  

~ grinching begins ~

first things first – muszę wykombinować prezent dla koleżanki, mam na to tydzień (a w zasadzie pięć dni) i jestem w dvpie, ratunku. Jakby, doskonale wiem czym ona się interesuje – kpop, cn. BTS. Stray Kids. Te sprawy. Tylko że to w niczym nie pomaga, if u know what i mean, a z drugiej strony to też nie jest osoba, której kupisz świeczkę zapachową albo ogrzewacz do rąk. Boże, nie wiem. Czy jest coś, co nawiązuje do Korei, przyjdzie w pięć dni i nie jest dramatycznie drogie?

Ok, a teraz pora na seans grinchowania: KURVA JAK JA NIE ZNOSZĘ BOŻEGO NARODZENIA.
Znaczy, nie tak całkiem. Lubię ten klimat oczekiwania na święta, lubię jarmarki i budzenie się rano z oknami zalepionymi śniegiem, lubię mandarynki, pierniki i światełka. Chciałabym mieszkać w mieście, gdzie to się jakoś… no wiecie, celebruje (niestety, mieszkam na zadupiu, które urwało się z czasów PRL. Zima to smog, smog, jeszcze więcej smogu i wkurvieni ludzie dreptający w brejowatym śniegu, o ile takowy w ogóle raczy spaść).

Natomiast nie lubię samego Bożego Narodzenia. Po pierwsze, moja rodzina się nie znosi. I wiecie, kiedy słyszę jak moi rodzice prowadzą konspirację w stylu:

– boże, nie chcę żeby twoja siostra do nas przyjeżdżała, już lepiej my byśmy pojechali do niej to przynajmniej nie trzeba będzie aż tyle gotować
– no ale się nie zanosi żeby nas zaprosiła
– to poczekajmy jeszcze tydzień, zadzwoni jak jej się zrobi głupio
– ale tam też nie chcę trzy dni siedzieć
– jeszcze twoja mama tam będzie, boże
– to powiemy że się też z twoją siostrą umówiliśmy i wyjedziemy 25-go rano i tyle

… to mnie skręca. Rodzinne święta, kurva mać. Miłość i radość. Hatfu.
Chociaż całkiem pocieszający jest fakt, że oni nie tylko mnie tak nie znoszą, po prostu ogólnie nie lubią się wszyscy nawzajem. Moje pytanie, po co się męczyć? Zostańmy w domu, nie róbmy żadnej wigilii, brat będzie grał w fortnite'a, a ja zamknę się w pokoju i zajmę nadrabianiem moich monstrualnych zaległości, które wzięły się nie wiadomo skąd. I wszyscy będą szczęśliwsi.

Chociaż nie, czekajcie. Przecież im tak cholernie zależy na wspólnym, rodzinnym spędzaniu czasu, że ojciec dosłownie rozpier.dolił mi talerz z ziemniakami na środku pokoju, bo siedziałam nad biologią i powiedziałam, że "zaraz zejdę". To w takim razie nie było tematu.

A tak poważnie, postanowiłam nie umierać dopóki nie przeżyję chociaż jednych prawdziwych świąt, co oznacza, że nie bardzo mogę teraz wyskoczyć przez okno albo pociąć się łyżką. W związku z tym, odsyłam was do pytania numer jeden (może przy odrobinie waszej pomocy uda mi się nie spierdzielić świąt komuś innemu).

Atlanta, chwilowo Grinch

Odpowiedz
25
Lilu.

Lilu.

@Atlantic
U mnie nigdy nie jeździmy na wigilię do rodziny, po prostu jak matka ogarnie żarcie a reszta siebie siadamy we czwórkę do stołu, żremy i rozchodzimy się w swoje strony i każdy idzie oglądać swój ulubiony świąteczny film. Po świątecznym filmie dają mi prezent na imieny i idę spać/wyciągam ojca na pasterkę.

A w Boże Narodzenie widzimy się tylko z najbliższą rodziną, tzn. Babcią, dwoma ciotkami, wujkiem i kuzynem a dalszą rodzinę olewamy, bo po ciula zadawać się z pisdami, nie?

Odpowiedz
3
WeraHatake

WeraHatake

@Atlantic Z tym rozbijaniem talerza to po prostu zaj*bisty sposób na to, abyś szybciej zeszła do rodziny – na pewno :') Twój ojciec ma jakiś problem (zresztą kto ich nie ma, ale wiesz, o co mi chodzi) i wyżywa się, wywalając złość na wierzch, choć pewnie nawet nie jest świadomy tego, skąd owa furia się bierze. Klasyk. Sero współczuję, że musisz przechodzić takie sytuacje :(

Poza tym też nie ogarniam, czemu ludziom aż tak zależy na rodzinnych spotkaniach w święta, jeśli dane grono tak za sobą nie przepada i to serio brzmi i wygląda jak tania szopka, bynajmniej betlejemska. Może niektórzy chcą nadal stwarzać pozory, a może mają gdzieś tam nadzieję, że to spotkanie coś nagle magicznie odmieni. Nie mam pojęcia. Tak czy siak czasem rzeczywiście lepiej byłoby zostać w domu i zająć się sobą niż brać udział w takim teatrzyku, bo z autopsji wiem, jakie to męczące (choć zwykle niewiele ma się do gadania o dziwo). Jak już ktoś chce poprawiać rodzinne relacje, to niech nie bawi się w to od święta, tym bardziej w taki sposób, który jest raczej jakąś parodią próby.

Eh, w każdym razie życzę powodzenia, aby udało Ci się w miarę gładko przetrwać ten okres. Trzymaj się!

Odpowiedz
1
pokaż więcej odpowiedzi (5)
Atlantic

Atlantic

AUTOR•  

~ just common things ~

ok więc jestem ewidentnie chora, mam kaszel, boli mnie wszystko (a przede wszystkim mięśnie brzucha, nie mam kondycji na tyle kaszlu – znacie ten ból?), oddycham jakbym połknęła wirnik alternatora i… co z tego XD

Moja droga matka właśnie stwierdziła, że ona nie jedzie po żaden test na covid bo jak wyjdzie pozytywny to ona może mieć kwarantannę i nie pójdzie do pracy, i szef się wkurzy i srutututu. Aha. Okej.

imma just continue dying here✌️

Odpowiedz
29
tray-

tray-

@Atlantic XD on był tak cholernie długi, że aż ciężko było wytrzymać niech mnie jeszcze tym patykiem baba udusi

Odpowiedz
WeraHatake

WeraHatake

@Atlantic Dokładnie.

Odpowiedz
pokaż więcej odpowiedzi (13)
Atlantic

Atlantic

AUTOR•  

~ chłopi i ziemniaki (rant), oraz zryłam sobie psychikę ~

Prawdę mówiąc, powinnam zająć się ważeniem ziemniaków z doświadczenia z biologii, ale mój brat siedzi właśnie nad jakimś zadaniem o drzewie genealogicznym i rozpacza. Rozpacza dlatego, że przynajmniej 2 jego kolegów dokopało się bez większego trudu do swoich przodków z, o borze sosnowy, renesansu (wiek XVI, jak dobrze pamiętam… nieźle), a mój ojciec nie wie nawet, kim jego ojciec był z zawodu. Co jeszcze? Owi koledzy mają wywodzić się z rodów, o borze sosnowy, szlacheckich, a dziadek jednego z nich był jakimś jebitnie uhonorowanym generałem i nawet ma swój życiorys w jakiejś książce. Z kolei w naszym przypadku wszystko wskazuje na to, że jesteśmy raczej wieśniakami i ta mała ameba wybitnie ciężko to znosi. Zdruzgotane ego, no straszne.

Jeżeli jesteście tu wystarczająco długo to pewnie zdążyliście zauważyć, że na swój dziwny sposób lubię historię. Słowa padają z ust – już certyfikowanego – biolchema, więc zapiszcie historyczny moment. Anyway, chodzi mi o historię nie-szkolną, nie-podręcznikową i nie-wykuj-na-pamięć-wszystkie-bitwy-kampanii-wrześniowej-bo-zrobię-ci-z-d***-westerplatte. Czasem jest w tym trochę nostalgii, ale ogólnie mam wrażenie, że po prostu książki historyczne, jak na ironię, zapominają o ludziach. Idk, może tylko ja tak mam, ale siedzicie w tej szkole, słuchacie tego pier*olenia i… nie macie wrażenia, że to brzmi jakoś abstrakcyjnie? Wyobraźcie sobie to XIV-wieczne miasto. Jakąś plagę. Czarna śmierć? Ludzie umierający na ulicach, opuszczający mieszkania skierowane na północ bo "morowe powietrze", smarujący jabłka koszeniliną… Cholera. Albo to rokoko, sukienki barwione trucizną i zdobione skrzydełkami owadów, kapelusze z wypchanych ptaków, bale zimowe w Wersalu… No ej.

To wszystko jest jednocześnie poj3bane i w jakiś sposób fascynujące. Jakby, plaga non stop, średnia życia koło 30, zero praw dla 95% społeczeństwa, walnięci lekarze, którzy bali się głupiego okresu, mycie włosów raz w miesiącu – masakra, ale chciałoby się to zobaczyć. Tylko na chwilę, po prostu wejść tam, żeby dotarło do nas wreszcie, że oni faktycznie byli żywi (przy odrobinie szczęścia lol), mieli swoje życia, swoje problemy i, do diabła, nie wszystko toczyło się wokół wojen i powstań. Byli ludzie bogaci i ludzie biedni, była klasa średnia, był margines społeczny, była kuźwa codzienność.

Tak, jestem dziwna. I wkręciłam się w historię mody, bo ej, poważnie, to jak wyglądamy kształtuje to jak myślimy. I na odwrót. Polecam serdecznie, ale bilet jest tylko w jedną stronę – jak wpadniesz, to przepadniesz. I będzie cię boleć patrzenia jak Netflix ma w d*pie to, z której dekady bierze ciuchy i potem nic za bardzo nie ma sensu, a w Bridgertonach jest więcej brokatu niż we mnie niechęci do ważenia kostek ziemniaka. Ale warto (nie ziemniaki w sensie, historię mody). Serio. Nawet nie wiecie, jak bardzo to otwiera oczy – na wiele spraw.

Wracając na koniec do mojej chłopskiej rodziny, uświadomiłam sobie trochę coś strasznego. Moi pradziadkowie mają dokumenty, wg których zostawili na Kresach dom i gospodarstwo. Ujmijmy to tak: nie jest to dworek pod Zamościem, ale wciąż, dom i gospodarstwo to jest dość znaczny majątek. Przepadł, ofc, ale nie o to chodzi – bardziej mnie interesuje, skąd oni go do cholery wzięli? No bo idźmy dalej w tył – nawet gdyby oni bądź, co bardziej prawdopodobne, ich rodzice, weszli w posiadanie tego wszystkiego dopiero po pierwszej wojnie, to still, skąd mieli kasę? Nie mogli być randomowymi chłopami i tak po prostu kupić ogromnej posiadłości w czasie hiperwielkiego, bo powojennego kryzysu gospodarczego. Czyli mieli pieniądze – s p o r o pieniędzy – jeszcze przed wojną. Prababcia urodziła się pewnie koło 1910, to jest schyłek epoki edwardiańskiej. Raczej średnie czasy u nas w kraju.

No i teraz big brain time: w jaki sposób najprawdopodobniej biedna, chłopska rodzina weszła w posiadanie majątku ziemskiego lub kasy, żeby ten majątek nabyć, a potem rozmnożyć? Pomogę wam, bo opcje są dwie: 1864, uwłaszczenie chłopów w zaborze rosyjskim. Albo, trochę wcześniej, 1846.

Rabacja galicyjska, heh.

Jak dotarliście aż tutaj, to gratuluję. Ale aktualnie mam zryty mózg (like i said, historia… otwiera oczy). Thoughts?

A.

Odpowiedz
30
Artemis978

Artemis978

cholera, jak ja uwielbiam czytać twoje wpisy

Odpowiedz
1
Lilu.

Lilu.

@Atlantic
DO RENASANSU? TOŻ TO MUSZĄ BYĆ JAKIEŚ ZNANE I WPŁYWOWE RODZINY XDD
Nasz geograf, Boguś (choć z Bogiem to on nie ma nic wspólnego) mówi że przeciętny człowiek nie odtworzy swojego drzewa genealogicznego dalej niż do 200 lat, no bo zwyczajnie, jeśli nikt tego nie spisał, a ludzie nie żyją to trop się urywa. I tyle. Nie lubię typa, ale w tej kwesti rację ma.
Gdyby ktoś mnie spytał o historię rodziny, to tej od strony matki nie ogarniam zupełnie poza tymi podstawowymi co jeszcze żyją, (kochajmy babcię i jej placki dyniowe) za to w tej od strony ojca poza nim samym w zasadzie nikt już nie żyje, ale tak jakoś wyszło, że są mi bliżsi niż ci od matki, może przez to od ponad 150 lat mieszkamy w tym samym miejscu, (jedynie dom inny, a stara chałupa sobie stoi i gnije) albo mimo że prawie wszyscy zmarli dobre parę lat przed moimi narodzinami, to po prostu zawsze się o nich w domu mówiło.

Well, historia. Na lekcjach też może być fajna, jeśli trafi się na dobrego nauczyciela i samemu wykaże trochę zaintetesowania. Ale lepiej w to brnąć samemu, w takie tematy które najbardziej podchodzą i kopać w innych źródłach niż podręcznik, bo powiedzmy sobie szczerze, ta książka, to shit, szczególnie wersja rozszerzona.

Odpowiedz
1
pokaż więcej odpowiedzi (10)
Atlantic

Atlantic

AUTOR•  

~ oddajcie mi mój czas ~

Bo dosłownie przecieka mi przez palce. Okej, spodziewałam się, że w takim a nie innym programie nauki będę zarobiona 25/8, ale to… to jest jakaś porażka. Ja ledwo śpię, a minęły dopiero dwa miesiące.

W każdym razie przybywam oznajmić, że wylądowałam na tydzień na zdalnych XD Ma to na chwilę obecną raczej więcej minusów niż plusów, ale przynajmniej nie muszę patrzeć na niektóre mordy, więc nie ma tego złego.

Nie obiecuję, że coś tu dodam, bo nie wiem, czy dodam – ale żyję, jakby co. Ch*jowo, ale stablinie, jak to mówią. Swoją drogą, doszło parę obserwujących i, serio… jak? XD Tu naprawdę od paru dobrych miesięcy nic się nie dzieje, ale nie ukrywam, że kinda lubię to konto. Takie moje safe place. Trzeba by było coś tu wrzucić.

Swoją drogą, co tam u Was?
A.

⬇️exactly. take me to the 60s

Odpowiedz
30
Atlantic

Atlantic

•  AUTOR

@.Emisia. Co nie? Jakby, okej, na coś trzeba, ale osobiście wolałabym nie opuszczać tego świata otumaniona przez morfinę, z pierdylionem wenflonów wbitych w żyły. Just saying

Odpowiedz
2
.Emisia.

.Emisia.

@Atlantic Na coś trzeba umrzeć, ale nie trzeba na siłę przyspieszać tego momentu

Odpowiedz
1
pokaż więcej odpowiedzi (11)
Atlantic

Atlantic

AUTOR•  

~ wieczny odpoczynek racz mi dać panie ~

Poważnie, idea "wiecznego odpoczynku" coraz bardziej zaczyna mi się podobać. Od miesiąca nie sypiam, a jeżeli sypiam, to po 4-5 godzin na dobę. Ehhh, oddajcie mi zdalne. Takie piękne czasy, gdzie robiło się to, na co miało się ochotę i widywało się tylko tych ludzi, których miało się ochotę widzieć… nie doceniałam tego.

W gruncie rzeczy jestem o pół milimetra od zmiany szkoły, a co za tym idzie, miasta zamieszkania. Prawdopodobieństwo, że dyrekcja jakiejkolwiek placówki się na to zgodzi jest bliskie zeru, ale muszę spróbować, bo skoczę z mostu. Jest cała historia z tym związana, ale szczerze nie mam ochoty przeżywać tego po raz enty. W skrócie – pojechaliśmy na gównianą wycieczkę i okazało się, że luzie wokół mnie to banda p*********ch, fałszywych suk, która nie wahała się, na przykład, zamknąć n*******go w trzy d***, wymiotującego kolegi w pokoju na klucz, żeby wychowawczyni go nie znalazła. Nie powtórzę wam, co o nim mówili. Ba, nie powtórzę, co mówili o sobie nawzajem dwie godziny po tym, jak skończyli wspólnie "integrować się" nad czystą. Raz razem pijecie i jest fajnie, a za chwilę obracacie się do kogoś innego i wyzywacie swoją psiapsi od szmat, publikujecie jej zdecydowanie nienadające się do publikacji zdjęcia i… ehh. Imagine.

Także ten, jednak ZA bardzo wierzyłam w ludzkość. Grunt, że teraz już wiem wszystko, co powinnam wiedzieć, mam hacka na każdego i najlepsze reaction pics internetu. Tylko że rzygać się chce od patrzenia na te ryje, no ale za wszystko się płaci.

A miało być krótko. No więc, wróciłam chwilowo, bo jestem chora, w związku z czym przespałam 10 godzin i, o mój Thorze, tego mi było trzeba. Najchętniej przespałabym następne 10 lat, ale chyba katar tyle nie trwa, niestety. Zresztą męczy mnie rozpaczliwe zbijanie gorączki, bo od trzech dni mam albo 35,5 albo 38,5 stopni i nie ma nic pomiędzy.

A z fajnych rzeczy z ostatniego miesiąca, nauczyłam się robić ptysie (wychodzą tylko, kiedy w tle leci ABBA, nie mam pojęcia, jak to działa). Oraz uratowałam pszczołę. Let's consider me a good human from now on.

Ach, no i najważniejsze – żyję, jakby co.

kinda

Odpowiedz
33
.Anja

.Anja

@Atlantic Brakuje mi słów, jako osoba empatyczna i wrażliwa tym bardziej zdaje sobie sprawę z tego jak biedna musiała być ta zamknięta osoba, i omójboże, tak bardzo współczuję ci klasy 😭 Mam nadzieję że uda ci się zmienić szkołę i jak najszybciej uciekniesz od toksycznego domu i rówieśników… Ja codziennie śpię około 7-8h więc nie do końca wiem jakie to uczucie być chronicznie niewyspanym, mam też całkiem fajną klasę w której mam kilka bliskich koleżanek. I tak z ciekawości, w której klasie liceum jesteś? Trzymaj się, wysyłam wirtualne wsparcie i całusy ❤️

Odpowiedz
2
.Emisia.

.Emisia.

Powodzenia w życiu dalej. Może być trudno, ale mnie trzyma to, że może kiedyś uda się zrobić coś fajnego

Odpowiedz
1
pokaż więcej odpowiedzi (4)