Dziwne uczucie, dziś zaczynam ostatnie wakacje jako uczeń liceum. Niby za rok będę miała najdłuższe wakacje w życiu, ale jakoś mnie to nie przekonuje. Trochę mnie to przeraża, tak jakby następne wakacje miały być ostatnimi, które mam zagwarantowane…

Miałam też ogromną dysforię wybierając ubranie na dziś. Nie muszę wyglądać jak chłopak, ale nie chcę wyglądać za bardzo jak dziewczyna. Tylko jak tu znaleźć coś gender neutral? Cóż, w końcu idę w koszuli (tylko se muszę zaszyć dekolt xD), czarnych spodniach i trampkach, całych czarnych, z nadzieją, że z daleka będą wyglądały po prostu jak "czarne buty". Mierząc moje 3 pary eleganckich rozpłakałam się, bo są wybitnie niewygodne i takie "niemoje". W końcu postanowiłam iść w czym idę i czuję jakąś wolność, bo to zawsze było dla mnie niekomfortowe chyba jeszcze bardziej niż dla innych. Trochę się boję, że będą się czepiać tych trampek, ale może do września zapomną. A poza tym, ostatnio dyrka tak mi podniosła ciśnienie, że czas na rewanż…

Cóż, będzie co będzie. Być może mam pasek, ale w sumie to nikt mi nawet nie powiedział. Bo ze średniej mi wychodzi, z zachowania też, ale mam trzy tróje i ciągle myślę, czy to wejdzie xd ale mówią, że powinno wejść, także chyba będzie plot twist roku…

Tydzień od koncertu, a ja dalej nie wiem, gdzie dać kostkę i pałeczkę. Jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmi, żadne miejsce nie jest godne… Jak jestem w domu to mam je ciągle przy sobie, jak śpię lub jestem w szkole to leżą na biurku.

Mogłabym je dać na półkę z płytami, bo jest miejsce, ale ona jest nisko i w niewidocznym miejscu, więc bez sensu. Na biurku mam taki syf, że aż mi głupio to tam trzymać. Obok biurka jest mała szafka na książki, ale na niej leżą nuty i nic innego się nie zmieści + często kot tam siedzi – odpada. Mam też taki stolik, tylko tam się porozwalałam z rzeczami do rysowania i to tam zaginie w akcji XD no i jest też taka teoretycznie greendayowa półka, mam tam 2 książki, funkopopy, konfetti z Berlina, przypinki też z Berlina i kubek, zaraz nad tą półką są zdjęcia też z Berlina (z Wiednia jeszcze nie podrukowałam). Tyle, że jednak są tam też pojedyncze niegreendayowe rzeczy, które no muszą tam być XD no i ta półka jest trochę za wysoko na takie podziwianie kostki…

Ja nie mam legitnego ołtarzyku, ja mam merch ciepnięty po całym pokoju i nigdy nie wiem, gdzie coś dać

Tak samo było jak spotkałam Tréja – nie wiedziałam, co mogłabym powiedzieć, przywitałam się i zapomniałam, kim jestem. Jak zaczynali odchodzić to próbowałam jeszcze zagadać do ochroniarza, czy mogę dać im obrazki, ale przeprosił i powiedział, że muszą iść (aczkolwiek bardzo grzecznie to powiedział, trochę się bałam ich ochroniarzy tbh)

Iii chyba muszę lekko ventnąć, ale na inny temat xd dziś na angielskim graliśmy w grę, kumpela straciła punkty przez to, że nie znałam słówek i nie wiedziałam, co mówić i co prawda była to tylko głupia gra, ale dawno tak bardzo nie czułam się jak totalne beztalencie :// a zaraz potem byliśmy godzinę siedzieć w sali baletowej (lustra z 3 stron), tak dla beki się obracałam, żeby się przeglądać w tych lustrach i znowu do mnie dotarło, jak brzydka jestem. Ileś razy próbowałam ćwiczyć, by schudnąć, ale zawsze wytrzymywałam max 2 tygodnie, a zwykle i krócej. Łudzę się, że mam kondycję, ale to tylko siła woli i to, że nie potrafię się poddać, boję się porażki… poczułam się jak młodsza wersja mnie, która jako jedyna w klasie cały rok uczyła się fikołka do przodu i dostawała ataku paniki wiedząc, że ma zrobić coś, co angażuje jej ciało.. W liceum jest lepiej – jak mnie coś bierze na wf to się przebieram w kiblu, raz mnie mama odebrała, bo spanikowałam przez dysforię, no ale ogólnie to jest okej. A dziś, pomimo koszulki Green Daya i szerokich spodni poczułam się tak ch0lernie brzydka…

Anyway, mam całe wakacje, może się wezmę za siebie… chociaż miałam już zostać tłumaczem, mistrzem gitary i drugim Michałem Aniołem. Nie wiem, czy starczy czasu jeszcze na sportowca XD