
Przy pomocy wpisów możesz zadać autorowi pytanie, pochwalić go, poprosić o pomoc, a
przede wszystkim utrzymywać z nimi bliższy kontakt. Pamiętaj o zachowaniu kultury,
jesteś gościem :) *Jeśli chcesz odpisać konkretnej osobie, użyj funkcji " Odpowiedz" - osoba ta dostanie powiadomienie* ×




Klondie
Jak się nie słucha od początku, tylko od tego momentu, to brzmi to w sumie tak, jakby Billie śpiewając jadł bułkę i tu specyficznie, bo maślaną
80Ramone
• AUTOR@Maly_Adorator_Shadiego ja to w o mnie ustawiałam dawno temu, ale nie pamiętam, czy chodziło o tekst, czy po prostu podjarkę, że Dilemma wyszła xD
Klondie
@80Ramone a to tego ci nie powiem, ale sam fakt, że to brzmi jakby jadł bułkę…
A może jadł
80Ramone
AUTOR•Cholibka jednak klasa maturalna jest gorsza niż myślałam xd a najgorsze jest to, ze to nawet nie jest trudne, a przynajmniej nie bardziej niż zwykle. To ja jestem problemem. Ciągle widzę, jak wielu rzeczy jeszcze nie umiem. Mam ochotę zrobić reread wszystkich lektur, chociaż z tymi na rozszerzenie jestem daleko w lesie, no i wciąż nie skończyłam Potopu oraz Zbrodni i kary. Z angola i włoskiego chyba porywam się z motyką na słońce chcąc zdawać rozszerzenie, ale nie mam lepszego pomysłu.. no i łudzę się, że dostanę nagle motywacji, że matura to jednak wypadałoby się tego więcej pouczyć
Z matmy raz dostałam 15/20, innym 2/7, totalnie nie mam pojęcia, co umiem, a co nie. Z polaka wciąż robię wszystko na raz i na przykład ostatnio siedziałam do 1 w nocy, bo robiłam powtórkę całej starożytności i rozprawkę na rozszerzenie w 1 dzień. Btw rozprawka na co najmniej 400 słów, a ramen trzasnęła 1100…mało gadam z ludźmi ostatnio, więc zaczęłam pisać jak oszalała
Tak samo dziwnie mi z fantem, że mam te 18 lat. Wreszcie moje zwalnianie się z lekcji jest legalne xD chodzę sama po lekarzach i to tyle z rewelacji. Nie mam ani prawka, ani tatuażu, ani nawet żadnego fancy kolczyka. Co prawda o prawku myślę, żeby na spokojnie zdawać po maturach, bo teraz i tak nie mam na to czasu, co do dziarki to jednak może coś ogarnę jak już sama będę na siebie zarabiać xd (tym bardziej, że jak już się zdecyduję to na 1 się nie skończy. Chciałabym mieć na rękach tyle, co Billie, ale chyba też musiałabym mieć tyle samo kasy…). Kolczyki niektóre też mi się mega podobają, ale moja nerwica by ich nie wytrzymała, niestety. Sprawiam wrażenie mega spokojnej osoby, ale w środku ciągle coś się we mnie gotuje przez byle pierdołę :/
Także niby życie życiuje, ale jakoś tak ostatnio znowu wszystkiego się boję
Ale tak z fajniejszych rzeczy, to popełniłam potrójny autoportret, to ja w 3 najfajniejszych dniach w moim życiu :D (nie, nie jestem aż tyle wyższa od Tréja, ale moją pierwszą świadomą myślą było właśnie "ale kurd***l" xD)
80Ramone
• AUTOR@Maly_Adorator_Shadiego well, zobaczymy
W sumie to dalej o tym gadam, tylko już mniej piszę XD
Oni też nie xD ee, i tak git
Klondie
@80Ramone to znaczy, że ci się podobało. dobry omen!
Still tho są wyźsi
80Ramone
AUTOR•Ej dobra, ten wpis będzie co najmniej dziwny i w sumie możecie nawet go zignorować, ale muszę się wygadać z czegoś, co wydarzyło się już jakiś czas temu, a dziś randomowo do mnie wróciło i nie chce dać spokoju. Po prostu muszę, a nie mam jaj, by powiedzieć komukolwiek w realu, nawet pani psycholog
No więc ogólnie to ja jestem znana jako ten jeden ziomek, który nigdy nie był w związku. Najpierw mi było przez to przykro, no bo w sumie to nikt się we mnie nie zakochał, a cała podstawówka była pełna związków, więc no definitywnie to we mnie problem. Potem mi przeszło i mówiłam sobie, że po prostu nie spotkałam jeszcze tej jednej osoby. Jakiś czas temu mnie oświeciło, że ja po prostu jestem aroace i być może widać to po mnie bardziej niż myślę xD
No, w każdym razie tutaj się zatrzymamy. Byłam w związku. Jeden, jedyny raz, dokładnie tydzień (i z tym "dokładnie" nawet nie przesadzam, od wtorku do wtorku xD). Jeżeli jest coś, czego ch0lernie żałuję, a zarazem kompletnie nie żałuję, to to właśnie to. To był związek przez internet, przez insta. Miałam takiego ziomka, z którym znałam się już z 2 lata. Pewnego pięknego dnia (to też już kilka lat temu) zaczęliśmy pisać więcej, nawet nie pamiętam już czemu. Po jakimś czasie randomowo spytał, czy chciałabym być z nim w związku i głupia ramen się zgodziła. Czemu? No cóż.. po pierwsze, nigdy wcześniej nie byłam w związku i chyba chciałam w ogóle zobaczyć, jak to jest. Po drugie, no, trochę nie chciałam go od siebie odstraszyć. No i po trzecie, z nim się naprawdę dobrze pisało i też mi się chyba zaczynał podobać. No i czwarta rzecz, gościu słucha Green Day, a moim małym marzeniem kiedyś było znaleźć sobie kogoś, kto też jest porąbany na ich punkcie, żeby móc razem fangirlować czy nawet jeździć na koncerty. Były tylko 2 problemy – gościu jest prawie 2 lata starszy ode mnie, no i jest z Czech. Niby nie duża różnica wieku, ale też wtedy byliśmy młodsi i trochę się tego obawiałam. Ale stwierdziłam, że przez neta może nie będzie tak źle, no i nie było. Nigdy się nie spotkaliśmy. Kiedyś chciał do mnie przyjechać, ale jednak mieszka daleko, byłyby z tym ogromne podchody, żeby rodzice się nie dowiedzieli, dużo by go to kosztowało (a był wtedy w trakcie zbierania na elektryka, nie miałam serca), ja sama jestem w stanie się u siebie zgubić, no i jego angielski pozostawia wiele do życzenia i bałam się, że się zgubi, a ja go nie odnajdę. Najpierw nawet się zgodziłam, ale jeszcze tego samego dnia przeprosiłam go i spytałam, czy możemy to jakoś odroczyć. Zgodził się.
Sam związek był naprawdę dobry, tak myślę. Pisaliśmy sobie miłe rzeczy, sporo konwersacji o GD było, nagrywałam mu się jak gram na gitarze (zadedykowałam mu Poprocks & Coke…), graliśmy w jakieś kalambury internetowe, raz nawet się zdzwoniliśmy (a dla mnie rozmowy telefoniczne to chyba najmniej komfortowy sposób komunikacji, także to było to). Jak już pisałam, jestem aroace. Nie kochałam go romantycznie, ale ch0lernie kochałam go w innym sensie, nie potrafię go nazwać. Po prostu moje serce się cieszyło, gdy o nim myślałam.
Były też oczywiście gorsze momenty. Ciągle z nim pisałam, dosłownie cały tydzień spędziłam z nosem w telefonie. Było mi z nim dobrze, ale czułam, że tracę najpierw moją rodzinę, potem przyjaciół, relację z Bogiem, Green Day, aż w końcu samą siebie. Chodził spać koło 22:00 i zawsze wtedy naprawdę odżywałam – pisałam wiersze, rysowałam.. No i jeszcze jedno. Ciągle wysyłaliśmy sobie zdjęcia Billiego i Adie z podpisem "to my!". Pierwotnie to było mega urocze, no związek idealny. Ale potem zaczęłam czuć się z tym źle. Jakkolwiek bym się nie starała, nigdy nie będę taka jak Adrienne, chociaż jest moją ogromną inspiracją. I kogokolwiek bym nie spotkała, z nikim nie będę się czuła tak dobrze jak wtedy, gdy myślę o Billiem i słucham jego głosu. On jedyny potrafi skończyć moje ataki paniki i jego głos był jedynym, o którym od pierwszego usłyszenia pomyślałam, że chcę go słuchać do końca życia. Pisanie do niego, że jest moim Billiem było tak dziwne, jakbym traciła i tego prawdziwego Billiego
Po tygodniu wciąż go kochałam, ale coraz mniej czułam samą siebie. 2 dni zastanawiałam się, co z tym fantem zrobić. We wtorek wieczorem znowu grałam na gitarze. Lubię grać różne rzeczy, ale mam też swoje nawyki i zwykle moim ostatnim utworem jest When I Come Around. Grałam to jak porąbana, ciągle myślałam tylko o tym jednym cytacie "you can't go forcing something if it's just not right". Odłożyłam gitarę i napisałam do niego, że nie dam rady tego dłużej ciągnąć i że przepraszam go z całego serca, ale muszę zerwać. Potem przepłakałam całą noc, chociaż wiedziałam, że zrobiłam dobrze i czułam się wolna pierwszy raz od tygodnia. Rano mieliśmy jeszcze jedną, trudną rozmowę. Załamałam go, ale jakoś to przyjął. Od tego czasu When I Come Around to moja komfortowa piosenka, która udowadnia mi, że jak nie wiesz, gdzie mnie szukać, to właśnie słucham GD i wrócę gdy będę gotowa.
Bałam się tego, bo chłopak ma spore problemy psychiczne. Na szczęście w tym wszystkim zmusiłam go do pójścia do psychiatry i jeśli mnie nie okłamywał to faktycznie tam chodził. Jest strasznym pick me, co o dziwo mi nie przeszkadzało. Po rozstaniu przez jakiś czas się przyjaźniliśmy, ale potem relacja zdechła naturalnie. Jakiś czas później widziałam, że ma jakąś nową i szczerze mówiąc odetchnęłam z ulgą, bo serio się o niego bałam..
Później okazało się, że też będzie na koncercie w Wiedniu. Początkowo mieliśmy nawet w planach spotkać się, ale nic z tego nie wyszło. W sumie to nawet napisał mi, że mnie widzi, kiedy akurat z nowo poznaną dziewczyną szukałyśmy poidełka dla mnie i toi toia dla niej. Julek i moi rodzice pilnowali nam miejsca w kolejce, więc na spokojnie mogłam do niego podbić, ale jak odpisałam to już nie dał żadnego znaku.. Potem na zdjęciach widziałam, że siedział na samym tyle hali, a ja byłam na płycie i było mi go ch0lernie żal.. Sama dałam na relację masę zdjęć, pochwaliłam się też pałeczką i piórkiem. A potem on randomowo zaczął swoją śpiewkę, że ja to jestem szczęściarą, a on na nic nie zasługuje. Od lat próbowałam mu to wybić z głowy, ale nic to nie dało. Przez tę pałeczkę kilka osób napisało mi trochę niemiłych słów, ale naprawdę zraniły mnie tylko te od niego. Potem było tylko gorzej. Nawet kilka razy wprost napisał mi, że mam się zabić. Całe szczęście, że zrobił to teraz, a nie kiedy miałam myśli samobójcze… Czasem chłopaki z GD widzą moje prace i ja zawsze muszę się tym pochwalić na relacji, bo po prostu mnie to cieszy, a on za każdym razem magicznie się zrespia (mimo że już mnie nie obserwuje) i znowu wypisuje, że on to już się do niczego nie nadaje. On nie jest złym człowiekiem, chciałabym mu pomóc, ale kompletnie nie potrafię :(
On od początku był specyficzny, ale omówmy się, moich stabilnych psychicznie znajomych da się policzyć na palcach jednej ręki. Każdy jest na swój sposób dziwny, a mi to kompletnie nie przeszkadza
Boję się wchodzić w związki, nawet hipotetycznie dziwnie mi się o tym myśli. Juz nawet pomijając aroace, bo to może kiedyś się zmienić. Boję się, że jeszcze raz stracę wszystko i wszystkich dla jednej osoby. Oboje popełniliśmy w tej relacji całą masę błędów, ale też oboje mieliśmy nadzieję, że jakoś to się ułoży. No i chciał się dla mnie nauczyć polskiego, więc chyba serio mnie kochał…
Przepraszam za ten wpis, nie potrafiłam dłużej trzymać tego wszystkiego w sobie. Dobił mnie niesamowicie, ale jakaś część mnie wciąż go kocha. Zastanawia mnie tylko, dlaczego to wszystko doprowadziło mnie do tak dziwnego stanu, bo jeśli każdy związek tak wygląda to może zacznę już robić miejsce dla kotów..
Nwm jeśli ktokolwiek tu dotarł to dzięki, jak coś to to było dawno temu i praktycznie już o tym nie myślę, tylko ostatnio coś mnie znowu wzięło :/
Avinashi_
@80Ramone no mam podobnie tez, przewaznie czuje sie duzo lepiej, tylko są takie momenty… xd
80Ramone
• AUTOR@vitrum oj wierzę.. mam taką znajomą, też z Francji btw, była w związku na odległość i po 2 latach gościu nagle zerwał, bo już nie dawał rady :( a to było niedługo po tym, jak się spotkali po długim czasie, także niestety z tym zawsze coś się znajdzie
Dosłownie :/
80Ramone
AUTOR•Ej lol 1 w nocy to idealny moment na rozgrzebywanie wszystkiego XD I swear, gdyby nie ból brzucha to właśnie pisałabym rozprawkę, i to na rozszerzenie💀
Moje wspaniałe liceum nie ma jutro dnia wolnego, tylko jest akademia, ale wystawia ją jedyna klasa, na którą wydarła się moja italianistka, więc solidarnie nie idę, nie lubimy ich XD
No i nie mam pojęcia, co mnie wzięło, ale postanowiłam wejść na stronę mojej podstawówki. Generalnie zawsze mówię, że nie wspominam tego miejsca dobrze, ale tak naprawdę chyba mam na myśli budynek dawnej gimbazy i to co się tam działo. W 1-3 byliśmy w takim fajnym starym budynku, ciasnym, ale własnym. I z tych czasów jest najwięcej zdjęć na stronie szkoły, dosłownie czuję się, jakby ją prowadzili, bo ramen ich zaszczyciła XDD
No i kurcze, wtedy jeszcze było fajnie. Ja byłam jakaś fajniejsza, mądrzejsza, ogarnięta, z Whatsername nam się powodziło, a X poznałam dopiero pod koniec tamtego okresu. Byłam najwyższa z rocznika, a wtedy jeszcze nie miałam przez to kompleksu. I ogólnie robiłam rzeczy, o które teraz bym się nie posądziła (no dobra, jej też by szczęka opadła jakby usłyszała, co teraz wyrabiam xd)
Może jak mówili, że zatęsknię, to mówili właśnie o tym..?
I o tym jednym koledze, który wyprowadził się do Anglii, więc zrobiliśmy mu huczne pożegnanie (każdy coś narysował, a jeden gościu dał mu swojego ulubionego ludzika z lego). Potem już o nim nie słyszeliśmy, a szkoda, bo to był dosłownie taki Tré klasowy (o, nawet nazywał się Franek). Był też inny, który wiecznie miał indywidualne i wciąż zastanawiam się, co się z nim wtedy działo i co robi teraz. I inny, który wiecznie coś lepił z plasteliny. W 7 klasie ulepił auto (z ruchomymi wnętrznościami), a potem poszedł na mechanika. No i ta jedna bliska mi osoba, która zawsze była inna i taka pozostała <3 dopiero teraz widzę, jak bardzo oni wszyscy się nie zmienili
Być może to znaczy, że ja też się nie zmieniłam..
Styczniowka
@80Ramone zmienić to się raczej nie zmieniłaś, po prostu ewoluowałaś – jak pokemon, czy coś 😁
80Ramone
• AUTOR@Styczniowka też możliwe :D
Klondie
Co to jest?
80Ramone
• AUTOR@Maly_Adorator_Shadiego aj no tego czasem lubi nie być
Klondie
@80Ramone chyba najmniej używana platworma streamingowa