Siedziałaś w Wielkiej Sali podczas przerwy między lekcjami. Prowadziłaś żywą dyskusję ze swoją przyjaciółką na temat ostatniej lekcji numerologii. – Jednak, jeżeli na kolejnym etapie będziemy musieli… Przerwała nagle i spojrzała gdzieś do góry na coś bądź kogoś znajdującego się za Tobą. Natychmiast odwróciłaś się i podążyłaś za wzrokiem przyjaciółki. Szybko zdałaś sobie sprawę, że to co odciągnęło uwagę puchonki było śnieżnobiałą sową, która niosła spory pakunek w szponach i właśnie wleciała do pomieszczenia. Zdziwiłaś się, gdy zwierzę wylądowało przed Tobą. Zamurowana siedziałaś na swoim miejscu i wpatrywałaś się w puchacza, podczas gdy Twoja przyjaciółka wzięła sprawy w swoje ręce i odwiązała pakunek od nóżek ptaka, który natychmiast rozłożył skrzydła i wzbił się w powietrze, gdy tylko poczuł brak uporczywych sznurków. – No już otwieraj – nakazała Ci puchonka, podsuwając Ci pod nos paczkę. Otrząsnęłaś się z chwilowego otępienia i zaczęłaś rozpakowywać prezent. – Sukienka? – zdziwiła się dziewczyna zerkając Ci przez ramię, gdy zdjęłaś wieczko z pudełka. – Po co ci sukienka? – Sama chciałbym to wiedzieć – powiedziałaś niemrawo i wyciągnęłaś jasno fioletowo kreację z zamiarem przeszukania pudełka. Bo kto wie może nadawca dał tu również jakiś list? Na samym dnie pudełka znalazłaś małą karteczkę, na której ktoś starannie nakreślił jedynie dwa zdania:
"Mam nadzieję, że ci się spodoba. Proszę, załóż ją dziś wieczorem. Twój wielki wielbiciel"
– Masz wielbiciela?! – pisnęła puchonka, gdy pokazałaś jej karteczkę. – Ale fajnie. Ciekawe kto to. Sama chciałabyś to wiedzieć, jednak nikt nie przychodził Ci na myśli. Rozejrzałaś się po prawie pustym już pomieszczeniu, licząc że Twój cichy wielbiciel sam się ujawni jednak nic takiego się nie wydarzyło.
***
– Dobra ja lecę – odezwała się dziewczyna, wstając z Twojego łóżka. – McGonagall mnie zabije jak znowu się spóźnię. – Powodzenia – mruknęłaś. – Nie rób takiej miny. W końcu to ty będziesz miała dziś ciekawszy wieczór niż ja. – Wskazała na sukienkę, która wisiała na drzwiach szafy. Uśmiechnęła się do Ciebie promiennie i już wiedziałaś, że dziewczyna wie coś więcej. Chciałaś coś powiedzieć, jednak Ci przerwała: – Idź lepiej ją założyć. – Co mi to niby da? Przecież i tak nikt już nie przyjdzie. Jest środek nocy. Dziewczyna uśmiechnęła się jedynie tajemniczo i wzruszyła ramionami, po czym ruszyła w stronę wyjścia z pokoju odprowadzana Twoim wzrokiem. – Baw się dobrze – powiedziała nim zniknęła za drzwiami. Westchnęłaś. Byłaś pewna, że puchonka wiedziała o co chodzi z Twoim "tajemniczym wielbicielem" jednak nic Ci nie powie. Spojrzałaś na sukienkę, na którą właśnie padał blask księżyca i chcąc nie chcąc wstałaś z łóżka, by po chwili zamknąć się w łazience razem z kreacją. Prędko ja założyłaś i jednym machnięciem różdżki rozwiązałaś swoje dotąd spięte włosy. Spojrzałaś na swoje odbicie w lustrze i sama zaniemówiłaś na widok siebie w sukience. Kimkolwiek był Twój tajemniczy wielbiciel na pewno zrobisz na nim wrażenie. Po raz ostatni przejrzałaś się w lustrze po czym wolno wyszłaś z łazienki. Zamarłaś, gdy zobaczyłaś jak na Twoim łóżku siedzi brązowowłosy chłopak w okularach. Natychmiast rozpoznałaś w nim Jamesa Pottera, jednego z Huncwotów. Chciałaś się wycofać jednak było już za późno. Czekoladowe oczy chłopaka już świdrowały Twoje ciało od góry do dołu. – Przyznam, że byłem sceptyczny do tego całego pomysłu, jednak właśnie rozwiałaś moje wszelkie wątpliwości – powiedział nim zdążyłaś chociażby otworzyć usta. Przeniósł swój wzrok na Twoją twarz i uśmiechnął się szeroko. – James Potter, do usług. Zdaje się, że możemy już iść. – Jak tu wszedłeś? – zapytałaś, gdy chłopak zaczął podnosić się z łóżka. – Chłopcy nie mają tu wstępu. – Huncwot nigdy nie zdradza swoich tajemnic. Nie zdążyłaś jakkolwiek zareagować, gdyż chłopak z prędkością światła zjawił się obok Ciebie i chwycił za rękę ciągnąć w stronę wyjścia. – To ty jesteś tym tajemniczym wielbicielem? – zapytałaś gdy dotarliście do pokoju wspólnego – Nie, ale znam tego kto nim jest. Do głowy natychmiast przyszedł Ci Syriusz i Remus. Żadnego z nich nie znałaś za dobrze, jednak musiałaś przyznać sama przed sobą, że wolałaś któregoś z nich niż Petera. Szłaś za Jamesem przez ciemne korytarze zamku. Zdziwiłaś się, że jeszcze na nikogo się nie natknęliście jednak wcale Ci to nie przeszkadzało. Dostanie szlabanu nie było Twoim największym marzeniem. Nagle do głowy przyszła Ci dość nieprzyjemna myśl, przez co natychmiast się zatrzymałaś. James odwrócił się i spojrzał na Ciebie niezrozumiale. – Jeżeli to jest jakiś wasz kolejny kawał to lepiej sobie darujmy te szopkę – powiedziałaś zimno, wyrywając rękę chłopakowi. – Nie zamierzam się przed wami w jakikolwiek sposób płaszczyć i liczę na minimalne zrozumienie z waszej strony. Odwróciłaś się na pięcie i już zamierzałaś odejść z powrotem do swojego dormitorium, gdy chłopak ponownie złapał Cię za rękę. – Obiecuję, że to nie jest żaden kawał – powiedział chłopaka, a z jego oczu biła zadziwiająca szczerość. – Łapa prędzej mnie zabije, niż pozwoli, aby coś ci się stało. – Łapa? – zdziwiłaś się. – Kiedyś się dowiesz. Ale teraz chodźmy. Proszę. Kiwnęłaś głową i pozwoliłaś się prowadzić chłopakowi przez ciemne korytarze zamku. Po pewnym czasie wyszliście ze szkoły na błonia. Zakryłaś usta wolną dłonią i z szeroko otwartymi oczami rozglądałaś się wokoło. Na trawie od końca wejścia do szkoły prawie aż do brzegu jeziora ciągnęła się ścieżka z lekko unoszących się świeczek. – Dalej musisz iść sama – odpowiedział James puszczając Twoja dłoń. – Idź tą drogą, a dotrzesz na miejsce. Kiwnęłaś głową, nie będąc w stanie wydusić z siebie słowa i wolnym krokiem zaczęłaś iść pomiędzy świecami.
***
Gdy świeczki się skończyły, podniosłaś swój dotąd opuszczony wzrok, dzięki któremu wiele razy udało Ci się uniknąć wywrotki na śliskim gruncie. Natychmiast spostrzegłaś mężczyznę, który stał pośrodku koła innych świecących rzeczy. Byłaś prawie pewna, że to rośliny, jednak nie wiedziała jakie. – Bałem się, że nie przyjdziesz – powiedział w końcu. – Pięknie wyglądasz. – Black? – Jak widać. – Zaśmiał się nerwowo. – Wybacz, że cię tu ściągnąłem o tak nieludzkiej porze, jednak w końcu udało mi się zdobyć na odwagę. – Odwagę do czego? – Zatańczysz? Niepewnie chwyciłaś jego wystawioną w Twoją stronę rękę, a Syriusz porwał Cię do tańca. Nie wiesz ile trwaliście w swoich objęciach, jednak o ile dobrze się orientowałaś muzyka, która nie wiadomo skąd leciała, parę razy zmieniła już swój rytm. – Wiesz… – Syriusz przerwał cieszę między wami – …jest jedna sprawa. Już od jakiegoś czasu chcę ci to powiedzieć… – W takim razie mów. – Podobasz mi się [Twoje Imię]. Cholernie mi się podobasz. Zatrzymałaś się zszokowana patrząc z niedowierzaniem na chłopaka. Od tak największy casanova Hogwartu wyznał Ci, że za Tobą szaleje. To było zdecydowanie najbardziej niespodziewaną rzeczą, jaka przytrafiła Ci się w ciągu całego Twojego życia. – Powiedz coś – poprosił spoglądając na ciebie ze strachem. – Ja…
Podobała Ci się niespodzianka, jaką dał Ci Syriusz? Daj znać w komentarzu!
Nie tracąc ani chwili będąc pod wpływem atmosfery czule pocałowałaś go w policzek w wyniku czego na twarzy Syriusza wymalował się szczery uśmiech zadowolenia, a ty dźwięcznie się zaśmiałaś z jeho reakcji. Wspólnie przetańczyliście większość nocy do kilku przyjemnych dla ucha kawałków, aż nie zaczęło świtać. To właśnie wtedy twój towarzysz zaoferował ci ramię oraz zaprosił na niespieszny spacer przerywany waszymi rozmowami o wszystkim i o niczym mający na celu gentlemańskie odprowadzenie cię, aż pod same drzwi twojego dormitorium. 🌙
Raven_Nightshade
🐾~Syriusz~🐾
Siedziałaś w Wielkiej Sali podczas przerwy między lekcjami. Prowadziłaś żywą dyskusję ze swoją przyjaciółką na temat ostatniej lekcji numerologii.
– Jednak, jeżeli na kolejnym etapie będziemy musieli…
Przerwała nagle i spojrzała gdzieś do góry na coś bądź kogoś znajdującego się za Tobą. Natychmiast odwróciłaś się i podążyłaś za wzrokiem przyjaciółki. Szybko zdałaś sobie sprawę, że to co odciągnęło uwagę puchonki było śnieżnobiałą sową, która niosła spory pakunek w szponach i właśnie wleciała do pomieszczenia.
Zdziwiłaś się, gdy zwierzę wylądowało przed Tobą. Zamurowana siedziałaś na swoim miejscu i wpatrywałaś się w puchacza, podczas gdy Twoja przyjaciółka wzięła sprawy w swoje ręce i odwiązała pakunek od nóżek ptaka, który natychmiast rozłożył skrzydła i wzbił się w powietrze, gdy tylko poczuł brak uporczywych sznurków.
– No już otwieraj – nakazała Ci puchonka, podsuwając Ci pod nos paczkę.
Otrząsnęłaś się z chwilowego otępienia i zaczęłaś rozpakowywać prezent.
– Sukienka? – zdziwiła się dziewczyna zerkając Ci przez ramię, gdy zdjęłaś wieczko z pudełka. – Po co ci sukienka?
– Sama chciałbym to wiedzieć – powiedziałaś niemrawo i wyciągnęłaś jasno fioletowo kreację z zamiarem przeszukania pudełka. Bo kto wie może nadawca dał tu również jakiś list?
Na samym dnie pudełka znalazłaś małą karteczkę, na której ktoś starannie nakreślił jedynie dwa zdania:
"Mam nadzieję, że ci się spodoba. Proszę, załóż ją dziś wieczorem.
Twój wielki wielbiciel"
– Masz wielbiciela?! – pisnęła puchonka, gdy pokazałaś jej karteczkę. – Ale fajnie. Ciekawe kto to.
Sama chciałabyś to wiedzieć, jednak nikt nie przychodził Ci na myśli. Rozejrzałaś się po prawie pustym już pomieszczeniu, licząc że Twój cichy wielbiciel sam się ujawni jednak nic takiego się nie wydarzyło.
***
– Dobra ja lecę – odezwała się dziewczyna, wstając z Twojego łóżka. – McGonagall mnie zabije jak znowu się spóźnię.
– Powodzenia – mruknęłaś.
– Nie rób takiej miny. W końcu to ty będziesz miała dziś ciekawszy wieczór niż ja. – Wskazała na sukienkę, która wisiała na drzwiach szafy. Uśmiechnęła się do Ciebie promiennie i już wiedziałaś, że dziewczyna wie coś więcej. Chciałaś coś powiedzieć, jednak Ci przerwała:
– Idź lepiej ją założyć.
– Co mi to niby da? Przecież i tak nikt już nie przyjdzie. Jest środek nocy.
Dziewczyna uśmiechnęła się jedynie tajemniczo i wzruszyła ramionami, po czym ruszyła w stronę wyjścia z pokoju odprowadzana Twoim wzrokiem.
– Baw się dobrze – powiedziała nim zniknęła za drzwiami.
Westchnęłaś. Byłaś pewna, że puchonka wiedziała o co chodzi z Twoim "tajemniczym wielbicielem" jednak nic Ci nie powie.
Spojrzałaś na sukienkę, na którą właśnie padał blask księżyca i chcąc nie chcąc wstałaś z łóżka, by po chwili zamknąć się w łazience razem z kreacją.
Prędko ja założyłaś i jednym machnięciem różdżki rozwiązałaś swoje dotąd spięte włosy.
Spojrzałaś na swoje odbicie w lustrze i sama zaniemówiłaś na widok siebie w sukience. Kimkolwiek był Twój tajemniczy wielbiciel na pewno zrobisz na nim wrażenie.
Po raz ostatni przejrzałaś się w lustrze po czym wolno wyszłaś z łazienki. Zamarłaś, gdy zobaczyłaś jak na Twoim łóżku siedzi brązowowłosy chłopak w okularach. Natychmiast rozpoznałaś w nim Jamesa Pottera, jednego z Huncwotów.
Chciałaś się wycofać jednak było już za późno. Czekoladowe oczy chłopaka już świdrowały Twoje ciało od góry do dołu.
– Przyznam, że byłem sceptyczny do tego całego pomysłu, jednak właśnie rozwiałaś moje wszelkie wątpliwości – powiedział nim zdążyłaś chociażby otworzyć usta. Przeniósł swój wzrok na Twoją twarz i uśmiechnął się szeroko. – James Potter, do usług. Zdaje się, że możemy już iść.
– Jak tu wszedłeś? – zapytałaś, gdy chłopak zaczął podnosić się z łóżka. – Chłopcy nie mają tu wstępu.
– Huncwot nigdy nie zdradza swoich tajemnic.
Nie zdążyłaś jakkolwiek zareagować, gdyż chłopak z prędkością światła zjawił się obok Ciebie i chwycił za rękę ciągnąć w stronę wyjścia.
– To ty jesteś tym tajemniczym wielbicielem? – zapytałaś gdy dotarliście do pokoju wspólnego
– Nie, ale znam tego kto nim jest.
Do głowy natychmiast przyszedł Ci Syriusz i Remus. Żadnego z nich nie znałaś za dobrze, jednak musiałaś przyznać sama przed sobą, że wolałaś któregoś z nich niż Petera.
Szłaś za Jamesem przez ciemne korytarze zamku. Zdziwiłaś się, że jeszcze na nikogo się nie natknęliście jednak wcale Ci to nie przeszkadzało. Dostanie szlabanu nie było Twoim największym marzeniem.
Nagle do głowy przyszła Ci dość nieprzyjemna myśl, przez co natychmiast się zatrzymałaś. James odwrócił się i spojrzał na Ciebie niezrozumiale.
– Jeżeli to jest jakiś wasz kolejny kawał to lepiej sobie darujmy te szopkę – powiedziałaś zimno, wyrywając rękę chłopakowi. – Nie zamierzam się przed wami w jakikolwiek sposób płaszczyć i liczę na minimalne zrozumienie z waszej strony.
Odwróciłaś się na pięcie i już zamierzałaś odejść z powrotem do swojego dormitorium, gdy chłopak ponownie złapał Cię za rękę.
– Obiecuję, że to nie jest żaden kawał – powiedział chłopaka, a z jego oczu biła zadziwiająca szczerość. – Łapa prędzej mnie zabije, niż pozwoli, aby coś ci się stało.
– Łapa? – zdziwiłaś się.
– Kiedyś się dowiesz. Ale teraz chodźmy. Proszę.
Kiwnęłaś głową i pozwoliłaś się prowadzić chłopakowi przez ciemne korytarze zamku.
Po pewnym czasie wyszliście ze szkoły na błonia. Zakryłaś usta wolną dłonią i z szeroko otwartymi oczami rozglądałaś się wokoło.
Na trawie od końca wejścia do szkoły prawie aż do brzegu jeziora ciągnęła się ścieżka z lekko unoszących się świeczek.
– Dalej musisz iść sama – odpowiedział James puszczając Twoja dłoń. – Idź tą drogą, a dotrzesz na miejsce.
Kiwnęłaś głową, nie będąc w stanie wydusić z siebie słowa i wolnym krokiem zaczęłaś iść pomiędzy świecami.
***
Gdy świeczki się skończyły, podniosłaś swój dotąd opuszczony wzrok, dzięki któremu wiele razy udało Ci się uniknąć wywrotki na śliskim gruncie. Natychmiast spostrzegłaś mężczyznę, który stał pośrodku koła innych świecących rzeczy. Byłaś prawie pewna, że to rośliny, jednak nie wiedziała jakie.
– Bałem się, że nie przyjdziesz – powiedział w końcu. – Pięknie wyglądasz.
– Black?
– Jak widać. – Zaśmiał się nerwowo. – Wybacz, że cię tu ściągnąłem o tak nieludzkiej porze, jednak w końcu udało mi się zdobyć na odwagę.
– Odwagę do czego?
– Zatańczysz?
Niepewnie chwyciłaś jego wystawioną w Twoją stronę rękę, a Syriusz porwał Cię do tańca. Nie wiesz ile trwaliście w swoich objęciach, jednak o ile dobrze się orientowałaś muzyka, która nie wiadomo skąd leciała, parę razy zmieniła już swój rytm.
– Wiesz… – Syriusz przerwał cieszę między wami – …jest jedna sprawa. Już od jakiegoś czasu chcę ci to powiedzieć…
– W takim razie mów.
– Podobasz mi się [Twoje Imię]. Cholernie mi się podobasz.
Zatrzymałaś się zszokowana patrząc z niedowierzaniem na chłopaka. Od tak największy casanova Hogwartu wyznał Ci, że za Tobą szaleje. To było zdecydowanie najbardziej niespodziewaną rzeczą, jaka przytrafiła Ci się w ciągu całego Twojego życia.
– Powiedz coś – poprosił spoglądając na ciebie ze strachem.
– Ja…
Podobała Ci się niespodzianka, jaką dał Ci Syriusz? Daj znać w komentarzu!
Nie tracąc ani chwili będąc pod wpływem atmosfery czule pocałowałaś go w policzek w wyniku czego na twarzy Syriusza wymalował się szczery uśmiech zadowolenia, a ty dźwięcznie się zaśmiałaś z jeho reakcji. Wspólnie przetańczyliście większość nocy do kilku przyjemnych dla ucha kawałków, aż nie zaczęło świtać. To właśnie wtedy twój towarzysz zaoferował ci ramię oraz zaprosił na niespieszny spacer przerywany waszymi rozmowami o wszystkim i o niczym mający na celu gentlemańskie odprowadzenie cię, aż pod same drzwi twojego dormitorium. 🌙
Demigod_child-of-Posaidon
James . Oki
StaplerGrace
@Lizy135 robisz to w tej chwili
Papkin_je_krokodyla
Co to za serial?
Booklover0815
Remus💖💖
Super quiz<3
Slonecznikowa.Lapa
James
M...g
James
okis, ciekawie
mlody_rastafari
Remus
oki
mustakissa
Syriusz? Lepiej oddam go komuś innemu. Ale doceniam wszelkie quizy, w których wyniki to osobne opowiadania.
Glacialla
Syriusz
Najbardziej go lubiłam z wszystkich