– Wiesz może gdzie jest Syriusz? – zapytałaś stojącego obok chłopaka. Od paręnastu minut szukałaś szatyna, ale nigdzie nie mogłaś go znaleźć. Mieliście pójść oglądać pokaż fajerwerków, ale jeżeli nie uda Ci się go znaleźć w ciągu najbliższych piętnastu minut to z planu nici. – Chyba tam stoi – chłopak wskazał na przeciwległy kraniec sali. Spojrzałaś w tamtą stronę i rzeczywiście zobaczyłaś chłopaka w masce Syriusza. Podziękowałaś chłopakowi i ruszyłaś w stronę szatyna. Chłopak, gdy tylko Cię zauważył uśmiechnął się szeroko w Twoją stronę. – Witaj piękna – powiedział i przyciągnął Cię do sobie. – Wyglądasz oszałamiająco w tej sukni. – Już mi to mówiłeś z pięć razy dzisiaj. – zaśmiałaś się – Chodźmy już, Syriusz. – Dokąd? – Nie mów, że zapomniałeś – oburzyłaś się. – Idziemy oglądać fajerwerki. – No tak. Chodźmy. Miałaś już odsunąć od siebie szatyna, gdy ten niespodziewanie wpił się w Twoje usta. – Zostaw moją dziewczynę w spokoju! – usłyszałaś warknięcie i w tym samym czasie zostałaś odsunięta od chłopaka. Spoglądałaś z rozszerzonymi oczami to na Syriusza to na chłopaka łudząco do niego podobnego. – Moja wina, że woli mnie od ciebie? – odparł chłopak, z którym przed chwilą rozmawiałaś. – Idziemy – warknął Syriusz i złapał Cię za nadgarstek wprowadzając z pomieszczenia. Ledwo mogłaś dotrzymać kroku szatynowi, gdy ten z impetem przemierzał hogwarckie korytarze. Dopiero, gdy szliście na błonia, a mężczyzna parę razy odetchnął zatrzymaliśmy się. – Syriusz… to ty? – zapytałaś. – Co ci strzeliło do głowy, żeby całować się z moim bratem?! – wybuchnął nagle. Wzdrygnęłaś się. – Ja… Ja myślałam, że to ty. Szukałam cię, i jakiś chłopak z imprezy mi pomógł. Naprawdę nie chciałam… Syriusz prychnął. – Jak mam ci teraz zaufać?! – wydawało się, że Twoje tłumaczenia w ogóle go nie obchodziły, a raczej jeszcze bardziej podburzały jego gniew. – Całowałaś się z nim bratem! – Mówiłam już, że myślałam, że to ty! – również podniosłaś głos. – Ja się tak nie zachowuje! – Owszem zachowujesz. Gdy tylko mnie widzisz musisz uświadomić wszystkim, że jesteśmy razem. – Jak widać chyba nie wszyscy to zrozumieli. Tak czy inaczej możesz już chodzić z kimkolwiek chcesz. – Chyba ze mną nie zrywasz? – zaśmiałaś się bez szczypty radości. – A i owszem. Skoro całujesz się z kim popadnie to raczej nasz związek nie ma przyszłości. – Skoro tak to ja nie powinnam się w ogóle na niego zgadzać. Przecież najbliższe lata spędziłeś na obściskiwaniu się z dziewczynami ile tylko mogłeś. I to w większości na moich oczach. – To nic nie zmienia. Wtedy nie byliśmy razem. – Ale wtedy ja również ciebie kochałam tak jak i dziś. Jednak jak widzę, nie potrafisz tego dostrzec. – Teraz to ja jestem ten winny? – zaśmiał się histerycznie. – Mam nadzieję, że będziesz miał cudowną przyszłość, bo ja na pewno postaram się, żeby była jak najlepsza. Nawet, jeżeli bez ciebie nie będzie już idealna. Po raz ostatni spojrzałaś w oczy chłopaka jednak i tym razem wyrażamy one tylko wściekłość. Prychnęłaś, gdy Syriusz nic nie odpowiedział i odwróciłaś się na pięcie odchodząc. Czułaś łzy pod powiekami i marzyłaś jedynie o ciepłym łóżku w swoim pokoju. Już więcej się nie odwróciłaś mimo ogromnej chęci. Może, gdybyś to zrobiła ujrzałabyś jak gniew w jego oczach zastępuje żal i smutek. Jak potoczy się Twoja dalsza historia z Syriuszem? Czy uda Ci się pogodzić z chłopakiem mimo przeciwności losu i chorobliwej zazdrości? Dalszy ciąg musisz wymyślić samodzielnie! Podziel się nim w komentarzu!
Chciałeś się ze mną spotkać, Lucjuszu? – zapytałaś, stając przed chłopakiem z założonymi rękami. – Pamiętasz nasz układ? – zapytał chłopak uśmiechając się przebiegle. – Nie wiem o czym mówisz – odparłaś marszcząc lekko brwi. – Mamy być razem. Ustalili to nasi ojcowie. – To nieistotne. – Machnęłaś niedbale ręką. – Nie mam ochoty z tobą być. – Wciąż uważasz, że ten chłopak jest ode mnie lepszy? – Oczywiście. Kocham go. – Pamiętaj tylko, że jako czarownica czystej krwi powinnaś wyjść za czarodzieja, który jest ciebie godzien. A nie za jakiegoś półkrwiaka. – Tak wiem, ale… Nie dane Ci było dokończyć, gdy zza roku wyszedł Remus. Jego smutne spojrzenie na chwilę na Ciebie padło, by zaraz później wbić się w ziemię. Zrozumiałaś, że wszystko słyszał. – Remus – szepnęłaś, gdy Cię mijał. – To nie tak jak myślisz. Chłopak zupełnie Cię zignorował i odszedł korytarzem. Chciałaś za nim pobiec, ale przeszkodziła Ci w tym ręka zaciśnięta na Twoim nadgarstku. – Puszczaj mnie idioto! – krzyknęłaś próbując się wyrwać, ale na nic nie zdawały się Twoje próby oswobodzenia. – Nie tak głośno, słonko, bo jeszcze ktoś pomyśli, że coś się tu dzieje. – To niech sobie tak pomyśli – warknęłaś. – Muszę porozmawiać z Remusem. – Nawet o tym nie myśl, ślicznotko. Mój plan sprawdził się idealnie. – Twój plan? – przestałaś się wyrywać i spojrzałaś na niego z obrzydzeniem, gdy w końcu udało Ci się zrozumieć, o co chodziło. – To ty go tu ściągnąłeś? – Oczywiście. A kto inny? – Specjalnie chciałeś się ze mną tu spotkać, żeby zranić Remusa i, żebyśmy nie mogli być razem. – To było tylko dla twojego dobra. Nasi ojcowie zabiliby nas, gdybyśmy nie spełnili ich wymagań. – Może twój tak, ale mój potrafiłby zrozumieć, że kocham kogoś innego. Nawet, jeśli nie jest całkowicie czystej krwi. – Teraz przynajmniej jesteś wolna. Nikt cię już nie trzyma. – Jesteś najgorszą szumowiną jaką kiedykolwiek spotkałam. Żal mi ciebie, Lucjuszu. – Nie martw się, ślicznotko. Gdy w końcu będziemy razem na pewno zmienisz… Nie dane mu było jednak dokończyć swojej myśli, gdyż Twoja mała dłoń z ogromnym impetem trafiła w policzek chłopaka zostawiając na nim czerwony ślad. Zszokowany chłopak złapał się za bolące miejsce tym samym wypuszczając Twoją dłoń z uścisku. – Nienawidzę cię – powiedziałaś spokojnie i czym prędzej odeszłaś od blondyna w poszukiwaniu Remusa. Musiałaś z nim porozmawiać.
Wracałaś z wierzy astronomicznej późną nocą. Musiałaś przemyśleć parę spraw, a tam nikt nigdy Ci nie przeszkadzał. Nagle potknęłaś się o stopień i runęłaś w kierunku podłogi. Już przygotowywałaś się w myślach na bliskie spotkanie z dolną częścią zamku, gdy silne ręce chwyciły Cię w talii. Chłopak powoli pociągnął Cię w górę, a podłoga coraz bardziej oddalała się od Twojej twarzy. Gdy tylko stanęłaś na własne nogi od razu odwróciłaś się w stronę swojego wybawiciela. Zdziwiłaś się na widok zmartwionej twarzy Severusa Snape’a, którego nigdy nie posądziłabyś o jakiekolwiek uczucia poza gniewem, wrednością i oziębłością. – Wszystko gra? – zapytał trzymając ręce na Twoich ramionach i oglądając Cię od góry do dołu. Zszokowana kiwnęłaś głową, na co ślizgon odetchnął z ulgą. – Jak ty chodzisz? Powinnaś bardziej na sobie uważać. Gdybym akurat nie przechodził, już dawno leżałabyś na tej podłodze ze złamanym nosem. – D-dziękuję – wyjąkałaś lekko speszona. – Nie ma sprawy, ale na przyszłość lepiej uważaj. Ponownie kiwnęłaś głową. – Postaram się. – Muszę iść. Chciałbym się wyspać przed jutrem. – Wiesz co, Snape? – zatrzymałaś chłopaka, który już zbierał się do odejścia. – Tak naprawdę jesteś całkiem okej. – Uśmiechnęłaś się do chłopaka, a kąciki jego ust lekko drgnęły. – Jeszcze raz dziękuję za uratowanie mi życia. – Życia to ci nie uratowałam. Co najwyżej kilka kości. Zaśmiałaś się, gdy nagle ni stąd ni zowąd koło Ciebie pojawił się James. Natychmiast odsunęłaś się od Severusa i spojrzałaś na okularnika z przestrachem. On jedynie minął Cię mrucząc ciche: „powodzenia”, po czym odszedł. Spojrzałaś zmartwiona za oddalającym się chłopakiem. – Idź za nim. – usłyszałaś głos Severusa. – Potrzebuje cię. Zdziwiłaś się słowami chłopaka, ponieważ, jak każdy w szkole, wiedziałaś, że pomiędzy nim, a Jamesem jest wielka nienawiść, jednak się go posłuchałaś i pobiegłaś za swoim najlepszym przyjacielem.
Podczas sobotniego wieczoru siedziałaś w pokoju wspólnym Gryffindoru i wraz z przyjaciółmi grałaś w całuśną butelkę. – Kto następny? – zapytała Twoja przyjaciółka, która podobnie jak Ty była już lekko podpita, co było w głównej mierze winą Huncwotów, chociaż reszta waszego towarzystwa wcale wam nie pomagała, gdy protestowałyście. – [Twoje imię]! – wykrzyknął James wskazując na Ciebie palcem. – Ja? – zdziwiłaś się. – Ty jeszcze nie kręciłaś. Zaśmiałaś się i chwyciłaś za butelkę leżąca na środku waszego niezgrabnego kółka. Zakręciłaś butelką i patrzyłaś jak się kręci do chwili jej zatrzymania. Uśmiechnęłam się lekko w stronę Franka Longbottoma, na którego wypadła. Zbliżyła się do niego i lekko musnęłaś jego usta. W tym samym momencie usłyszałaś głośny huk zatrzaskiwanych drzwi. Rozejrzałaś się po zebranych. Huncwoci nagle zrobili się jacyś przybici. Posłałaś w ich stronę nieme pytanie, a oni odpowiedzieli Ci jednym słowem – Peter. Natychmiast zerwałaś się na równe nogi i wybiegłaś za chłopakiem. Od razu ruszyłaś w stronę kuchni, gdzie jak się spodziewałaś był teraz Peter. Przekroczyłaś próg obrazu i od razu rzuciła Ci się w oczy zgarbiona sylwetka przyjaciela. – Peter… – szepnęłaś podchodząc do niego. -Czego chcesz?- Odpowiedział chłopak. -A tobie o co chodzi? Przecież to tylko gra?- -Tak?! To czemu akurat pocałowałaś Franka? -Bo to na niego wypadło, i przypominam ci że ta gra to był twój pomysł! -Może i mój, a może i kogoś innego, ale go pocałowałaś. -Jakoś jak ty pocałowałeś Emyly, to ja nie wyszłam i nie osadzałam cię za to! Chłopak trochę się zmieszał. Wyszłaś z kuchni zatrzaskując za sobą drzwi.
Wracałaś z wierzy astronomicznej późną nocą. Musiałaś przemyśleć parę spraw, a tam nikt nigdy Ci nie przeszkadzał. Nagle potknęłaś się o stopień i runęłaś w kierunku podłogi. Już przygotowywałaś się w myślach na bliskie spotkanie z dolną częścią zamku, gdy silne ręce chwyciły Cię w talii. Chłopak powoli pociągnął Cię w górę, a podłoga coraz bardziej oddalała się od Twojej twarzy. Gdy tylko stanęłaś na własne nogi od razu odwróciłaś się w stronę swojego wybawiciela. Zdziwiłaś się na widok zmartwionej twarzy Severusa Snape’a, którego nigdy nie posądziłabyś o jakiekolwiek uczucia poza gniewem, wrednością i oziębłością. – Wszystko gra? – zapytał trzymając ręce na Twoich ramionach i oglądając Cię od góry do dołu. Zszokowana kiwnęłaś głową, na co ślizgon odetchnął z ulgą. – Jak ty chodzisz? Powinnaś bardziej na sobie uważać. Gdybym akurat nie przechodził, już dawno leżałabyś na tej podłodze ze złamanym nosem. – D-dziękuję – wyjąkałaś lekko speszona. – Nie ma sprawy, ale na przyszłość lepiej uważaj. Ponownie kiwnęłaś głową. – Postaram się. – Muszę iść. Chciałbym się wyspać przed jutrem. – Wiesz co, Snape? – zatrzymałaś chłopaka, który już zbierał się do odejścia. – Tak naprawdę jesteś całkiem okej. – Uśmiechnęłaś się do chłopaka, a kąciki jego ust lekko drgnęły. – Jeszcze raz dziękuję za uratowanie mi życia. – Życia to ci nie uratowałam. Co najwyżej kilka kości. Zaśmiałaś się, gdy nagle ni stąd ni zowąd koło Ciebie pojawił się James. Natychmiast odsunęłaś się od Severusa i spojrzałaś na okularnika z przestrachem. On jedynie minął Cię mrucząc ciche: „powodzenia”, po czym odszedł. Spojrzałaś zmartwiona za oddalającym się chłopakiem. – Idź za nim. – usłyszałaś głos Severusa. – Potrzebuje cię. Zdziwiłaś się słowami chłopaka, ponieważ, jak każdy w szkole, wiedziałaś, że pomiędzy nim, a Jamesem jest wielka nienawiść, jednak się go posłuchałaś i pobiegłaś za swoim najlepszym przyjacielem.
Jak potoczy się ciąg dalszy Twojej historii z Jamesem? Czy chłopak wybaczy Ci spotkanie z Severusem? Dalszą historię musisz wymyślić samodzielnie. Podziel się nią w komentarzu!
moje zakończenie James,james- zawołałaś goniąc chłopaka. -Co?- Spytał wyraźnie zdenerwowany- dlaczego nie jesteś ze swoim ukochanym snapem ? -och James- wyszeptałaś- jesteś jedynym chłopakiem w moim życiu a Sev tylko mnie podtrzymał. Tylko ciebie ko… chłopak przerwał ci zamykając twoje usta w czułym pocałunku.
SrebrnaWilczycaUwU
Syriusz
– Wiesz może gdzie jest Syriusz? – zapytałaś stojącego obok chłopaka. Od paręnastu minut szukałaś szatyna, ale nigdzie nie mogłaś go znaleźć. Mieliście pójść oglądać pokaż fajerwerków, ale jeżeli nie uda Ci się go znaleźć w ciągu najbliższych piętnastu minut to z planu nici. – Chyba tam stoi – chłopak wskazał na przeciwległy kraniec sali. Spojrzałaś w tamtą stronę i rzeczywiście zobaczyłaś chłopaka w masce Syriusza. Podziękowałaś chłopakowi i ruszyłaś w stronę szatyna. Chłopak, gdy tylko Cię zauważył uśmiechnął się szeroko w Twoją stronę. – Witaj piękna – powiedział i przyciągnął Cię do sobie. – Wyglądasz oszałamiająco w tej sukni. – Już mi to mówiłeś z pięć razy dzisiaj. – zaśmiałaś się – Chodźmy już, Syriusz. – Dokąd? – Nie mów, że zapomniałeś – oburzyłaś się. – Idziemy oglądać fajerwerki. – No tak. Chodźmy. Miałaś już odsunąć od siebie szatyna, gdy ten niespodziewanie wpił się w Twoje usta. – Zostaw moją dziewczynę w spokoju! – usłyszałaś warknięcie i w tym samym czasie zostałaś odsunięta od chłopaka. Spoglądałaś z rozszerzonymi oczami to na Syriusza to na chłopaka łudząco do niego podobnego. – Moja wina, że woli mnie od ciebie? – odparł chłopak, z którym przed chwilą rozmawiałaś. – Idziemy – warknął Syriusz i złapał Cię za nadgarstek wprowadzając z pomieszczenia. Ledwo mogłaś dotrzymać kroku szatynowi, gdy ten z impetem przemierzał hogwarckie korytarze. Dopiero, gdy szliście na błonia, a mężczyzna parę razy odetchnął zatrzymaliśmy się. – Syriusz… to ty? – zapytałaś. – Co ci strzeliło do głowy, żeby całować się z moim bratem?! – wybuchnął nagle. Wzdrygnęłaś się. – Ja… Ja myślałam, że to ty. Szukałam cię, i jakiś chłopak z imprezy mi pomógł. Naprawdę nie chciałam… Syriusz prychnął. – Jak mam ci teraz zaufać?! – wydawało się, że Twoje tłumaczenia w ogóle go nie obchodziły, a raczej jeszcze bardziej podburzały jego gniew. – Całowałaś się z nim bratem! – Mówiłam już, że myślałam, że to ty! – również podniosłaś głos. – Ja się tak nie zachowuje! – Owszem zachowujesz. Gdy tylko mnie widzisz musisz uświadomić wszystkim, że jesteśmy razem. – Jak widać chyba nie wszyscy to zrozumieli. Tak czy inaczej możesz już chodzić z kimkolwiek chcesz. – Chyba ze mną nie zrywasz? – zaśmiałaś się bez szczypty radości. – A i owszem. Skoro całujesz się z kim popadnie to raczej nasz związek nie ma przyszłości. – Skoro tak to ja nie powinnam się w ogóle na niego zgadzać. Przecież najbliższe lata spędziłeś na obściskiwaniu się z dziewczynami ile tylko mogłeś. I to w większości na moich oczach. – To nic nie zmienia. Wtedy nie byliśmy razem. – Ale wtedy ja również ciebie kochałam tak jak i dziś. Jednak jak widzę, nie potrafisz tego dostrzec. – Teraz to ja jestem ten winny? – zaśmiał się histerycznie. – Mam nadzieję, że będziesz miał cudowną przyszłość, bo ja na pewno postaram się, żeby była jak najlepsza. Nawet, jeżeli bez ciebie nie będzie już idealna. Po raz ostatni spojrzałaś w oczy chłopaka jednak i tym razem wyrażamy one tylko wściekłość. Prychnęłaś, gdy Syriusz nic nie odpowiedział i odwróciłaś się na pięcie odchodząc. Czułaś łzy pod powiekami i marzyłaś jedynie o ciepłym łóżku w swoim pokoju. Już więcej się nie odwróciłaś mimo ogromnej chęci. Może, gdybyś to zrobiła ujrzałabyś jak gniew w jego oczach zastępuje żal i smutek. Jak potoczy się Twoja dalsza historia z Syriuszem? Czy uda Ci się pogodzić z chłopakiem mimo przeciwności losu i chorobliwej zazdrości? Dalszy ciąg musisz wymyślić samodzielnie! Podziel się nim w komentarzu!
Głupi, wstrętny zazdrośnik!
riley_090
Remus ╥﹏╥
Syriusz.hotdog.Black
ALE JAK MAM ZŁAMAĆ SERCE SAMEMU SOBIE
Swiergotk
REMUS
Annabeth_Chase-Jackson
Remus
Chciałeś się ze mną spotkać, Lucjuszu? – zapytałaś, stając przed chłopakiem z założonymi rękami.
– Pamiętasz nasz układ? – zapytał chłopak uśmiechając się przebiegle.
– Nie wiem o czym mówisz – odparłaś marszcząc lekko brwi.
– Mamy być razem. Ustalili to nasi ojcowie.
– To nieistotne. – Machnęłaś niedbale ręką. – Nie mam ochoty z tobą być.
– Wciąż uważasz, że ten chłopak jest ode mnie lepszy?
– Oczywiście. Kocham go.
– Pamiętaj tylko, że jako czarownica czystej krwi powinnaś wyjść za czarodzieja, który jest ciebie godzien. A nie za jakiegoś półkrwiaka.
– Tak wiem, ale…
Nie dane Ci było dokończyć, gdy zza roku wyszedł Remus. Jego smutne spojrzenie na chwilę na Ciebie padło, by zaraz później wbić się w ziemię. Zrozumiałaś, że wszystko słyszał.
– Remus – szepnęłaś, gdy Cię mijał. – To nie tak jak myślisz.
Chłopak zupełnie Cię zignorował i odszedł korytarzem. Chciałaś za nim pobiec, ale przeszkodziła Ci w tym ręka zaciśnięta na Twoim nadgarstku.
– Puszczaj mnie idioto! – krzyknęłaś próbując się wyrwać, ale na nic nie zdawały się Twoje próby oswobodzenia.
– Nie tak głośno, słonko, bo jeszcze ktoś pomyśli, że coś się tu dzieje.
– To niech sobie tak pomyśli – warknęłaś. – Muszę porozmawiać z Remusem.
– Nawet o tym nie myśl, ślicznotko. Mój plan sprawdził się idealnie.
– Twój plan? – przestałaś się wyrywać i spojrzałaś na niego z obrzydzeniem, gdy w końcu udało Ci się zrozumieć, o co chodziło. – To ty go tu ściągnąłeś?
– Oczywiście. A kto inny?
– Specjalnie chciałeś się ze mną tu spotkać, żeby zranić Remusa i, żebyśmy nie mogli być razem.
– To było tylko dla twojego dobra. Nasi ojcowie zabiliby nas, gdybyśmy nie spełnili ich wymagań.
– Może twój tak, ale mój potrafiłby zrozumieć, że kocham kogoś innego. Nawet, jeśli nie jest całkowicie czystej krwi.
– Teraz przynajmniej jesteś wolna. Nikt cię już nie trzyma.
– Jesteś najgorszą szumowiną jaką kiedykolwiek spotkałam. Żal mi ciebie, Lucjuszu.
– Nie martw się, ślicznotko. Gdy w końcu będziemy razem na pewno zmienisz…
Nie dane mu było jednak dokończyć swojej myśli, gdyż Twoja mała dłoń z ogromnym impetem trafiła w policzek chłopaka zostawiając na nim czerwony ślad. Zszokowany chłopak złapał się za bolące miejsce tym samym wypuszczając Twoją dłoń z uścisku.
– Nienawidzę cię – powiedziałaś spokojnie i czym prędzej odeszłaś od blondyna w poszukiwaniu Remusa. Musiałaś z nim porozmawiać.
Lily_Luna
Wracałaś z wierzy astronomicznej późną nocą. Musiałaś przemyśleć parę spraw, a tam nikt nigdy Ci nie przeszkadzał.
Nagle potknęłaś się o stopień i runęłaś w kierunku podłogi. Już przygotowywałaś się w myślach na bliskie spotkanie z dolną częścią zamku, gdy silne ręce chwyciły Cię w talii. Chłopak powoli pociągnął Cię w górę, a podłoga coraz bardziej oddalała się od Twojej twarzy.
Gdy tylko stanęłaś na własne nogi od razu odwróciłaś się w stronę swojego wybawiciela. Zdziwiłaś się na widok zmartwionej twarzy Severusa Snape’a, którego nigdy nie posądziłabyś o jakiekolwiek uczucia poza gniewem, wrednością i oziębłością.
– Wszystko gra? – zapytał trzymając ręce na Twoich ramionach i oglądając Cię od góry do dołu. Zszokowana kiwnęłaś głową, na co ślizgon odetchnął z ulgą.
– Jak ty chodzisz? Powinnaś bardziej na sobie uważać. Gdybym akurat nie przechodził, już dawno leżałabyś na tej podłodze ze złamanym nosem.
– D-dziękuję – wyjąkałaś lekko speszona.
– Nie ma sprawy, ale na przyszłość lepiej uważaj.
Ponownie kiwnęłaś głową.
– Postaram się.
– Muszę iść. Chciałbym się wyspać przed jutrem.
– Wiesz co, Snape? – zatrzymałaś chłopaka, który już zbierał się do odejścia. – Tak naprawdę jesteś całkiem okej. – Uśmiechnęłaś się do chłopaka, a kąciki jego ust lekko drgnęły. – Jeszcze raz dziękuję za uratowanie mi życia.
– Życia to ci nie uratowałam. Co najwyżej kilka kości.
Zaśmiałaś się, gdy nagle ni stąd ni zowąd koło Ciebie pojawił się James. Natychmiast odsunęłaś się od Severusa i spojrzałaś na okularnika z przestrachem. On jedynie minął Cię mrucząc ciche: „powodzenia”, po czym odszedł.
Spojrzałaś zmartwiona za oddalającym się chłopakiem.
– Idź za nim. – usłyszałaś głos Severusa. – Potrzebuje cię.
Zdziwiłaś się słowami chłopaka, ponieważ, jak każdy w szkole, wiedziałaś, że pomiędzy nim, a Jamesem jest wielka nienawiść, jednak się go posłuchałaś i pobiegłaś za swoim najlepszym przyjacielem.
Lily_Luna
pogodziliśmy sięi było ok
H...n
Remus😟
JanePotter-Weasley
Podczas sobotniego wieczoru siedziałaś w pokoju wspólnym Gryffindoru i wraz z przyjaciółmi grałaś w całuśną butelkę.
– Kto następny? – zapytała Twoja przyjaciółka, która podobnie jak Ty była już lekko podpita, co było w głównej mierze winą Huncwotów, chociaż reszta waszego towarzystwa wcale wam nie pomagała, gdy protestowałyście.
– [Twoje imię]! – wykrzyknął James wskazując na Ciebie palcem.
– Ja? – zdziwiłaś się.
– Ty jeszcze nie kręciłaś.
Zaśmiałaś się i chwyciłaś za butelkę leżąca na środku waszego niezgrabnego kółka. Zakręciłaś butelką i patrzyłaś jak się kręci do chwili jej zatrzymania. Uśmiechnęłam się lekko w stronę Franka Longbottoma, na którego wypadła. Zbliżyła się do niego i lekko musnęłaś jego usta. W tym samym momencie usłyszałaś głośny huk zatrzaskiwanych drzwi. Rozejrzałaś się po zebranych. Huncwoci nagle zrobili się jacyś przybici. Posłałaś w ich stronę nieme pytanie, a oni odpowiedzieli Ci jednym słowem – Peter.
Natychmiast zerwałaś się na równe nogi i wybiegłaś za chłopakiem. Od razu ruszyłaś w stronę kuchni, gdzie jak się spodziewałaś był teraz Peter.
Przekroczyłaś próg obrazu i od razu rzuciła Ci się w oczy zgarbiona sylwetka przyjaciela.
– Peter… – szepnęłaś podchodząc do niego.
-Czego chcesz?- Odpowiedział chłopak.
-A tobie o co chodzi? Przecież to tylko gra?-
-Tak?! To czemu akurat pocałowałaś Franka?
-Bo to na niego wypadło, i przypominam ci że ta gra to był twój pomysł!
-Może i mój, a może i kogoś innego, ale go pocałowałaś.
-Jakoś jak ty pocałowałeś Emyly, to ja nie wyszłam i nie osadzałam cię za to!
Chłopak trochę się zmieszał. Wyszłaś z kuchni zatrzaskując za sobą drzwi.
Indifference
Wracałaś z wierzy astronomicznej późną nocą. Musiałaś przemyśleć parę spraw, a tam nikt nigdy Ci nie przeszkadzał.
Nagle potknęłaś się o stopień i runęłaś w kierunku podłogi. Już przygotowywałaś się w myślach na bliskie spotkanie z dolną częścią zamku, gdy silne ręce chwyciły Cię w talii. Chłopak powoli pociągnął Cię w górę, a podłoga coraz bardziej oddalała się od Twojej twarzy.
Gdy tylko stanęłaś na własne nogi od razu odwróciłaś się w stronę swojego wybawiciela. Zdziwiłaś się na widok zmartwionej twarzy Severusa Snape’a, którego nigdy nie posądziłabyś o jakiekolwiek uczucia poza gniewem, wrednością i oziębłością.
– Wszystko gra? – zapytał trzymając ręce na Twoich ramionach i oglądając Cię od góry do dołu. Zszokowana kiwnęłaś głową, na co ślizgon odetchnął z ulgą.
– Jak ty chodzisz? Powinnaś bardziej na sobie uważać. Gdybym akurat nie przechodził, już dawno leżałabyś na tej podłodze ze złamanym nosem.
– D-dziękuję – wyjąkałaś lekko speszona.
– Nie ma sprawy, ale na przyszłość lepiej uważaj.
Ponownie kiwnęłaś głową.
– Postaram się.
– Muszę iść. Chciałbym się wyspać przed jutrem.
– Wiesz co, Snape? – zatrzymałaś chłopaka, który już zbierał się do odejścia. – Tak naprawdę jesteś całkiem okej. – Uśmiechnęłaś się do chłopaka, a kąciki jego ust lekko drgnęły. – Jeszcze raz dziękuję za uratowanie mi życia.
– Życia to ci nie uratowałam. Co najwyżej kilka kości.
Zaśmiałaś się, gdy nagle ni stąd ni zowąd koło Ciebie pojawił się James. Natychmiast odsunęłaś się od Severusa i spojrzałaś na okularnika z przestrachem. On jedynie minął Cię mrucząc ciche: „powodzenia”, po czym odszedł.
Spojrzałaś zmartwiona za oddalającym się chłopakiem.
– Idź za nim. – usłyszałaś głos Severusa. – Potrzebuje cię.
Zdziwiłaś się słowami chłopaka, ponieważ, jak każdy w szkole, wiedziałaś, że pomiędzy nim, a Jamesem jest wielka nienawiść, jednak się go posłuchałaś i pobiegłaś za swoim najlepszym przyjacielem.
Jak potoczy się ciąg dalszy Twojej historii z Jamesem? Czy chłopak wybaczy Ci spotkanie z Severusem? Dalszą historię musisz wymyślić samodzielnie. Podziel się nią w komentarzu!
moje zakończenie
James,james- zawołałaś goniąc chłopaka.
-Co?- Spytał wyraźnie zdenerwowany- dlaczego nie jesteś ze swoim ukochanym snapem ?
-och James- wyszeptałaś- jesteś jedynym chłopakiem w moim życiu a Sev tylko mnie podtrzymał. Tylko ciebie ko…
chłopak przerwał ci zamykając twoje usta w czułym pocałunku.
hermionagranger44
syriusz