"George Stałaś wraz z przyjaciółkami po prawej stronie pomieszczenia przyglądając się z zaciekawieniem jak Ron Weasley i Hermiona Greanger ustawiają się do pojedynku na różdżki. Należałaś do Gwradii Dumbledore'a i byłaś z tego nadzwyczaj dumna w przeciwieństwie do co poniektórych jej członków. Ledwo zawodnicy ustawili się na swoich pozycjach było po pojedynku, gdyż dziewczyna wypowiedziała zaklęcie, które odepchnęło chłopaka o parę dobrych metrów, zakańczając walkę nim na dobre się zaczęła. Niemal natychmiast podbiegłaś do gryfonki i otoczyłaś ją wraz z resztą dziewczyn, by jej pogratulować. Wiedziałaś, że Hermiona jest strasznie dobra niemal ze wszystkiego i szczerze ją za to podziwiałaś. Ty, chociaż byłaś od niej o rok starsza, nie byłaś nawet w połowie tak dobra z większości przedmiotów jak ona. Stałaś z boku z wielkim uśmiechem na ustach, który niestety zszedł po tym, jak przypadkiem usłyszałaś rozmowę chłopaków obok. – To pewnie był zwykły fart. Dziewczyny nie mogą być lepsze w walce od chłopaków. Gwałtownie odwróciłaś się w stronę tego głosu i natychmiast zauważyłaś jego źródło. Kilka metrów dalej stali bliźniacy Weasley, a jeden z nich z wyraźnie naburmuszoną miną tłumaczył swojemu bratu dlaczego chłopak musi być lepszy od dziewczyny podczas bitwy. Prychnęłaś pod nosem i nim twoje przyjaciółki zdołałyby cię powstrzymać, ruszyłaś w stronę chłopaka z zawziętą miną. Jeszcze nigdy nie miałaś żadnych przykrych doświadczeń z bliźniakami Weasley, ale dziś to się zmieniło. – Ty i ja, Weasley – powiedziałaś stając przed chłopakiem z rękami założonymi na piersiach. – Zobaczymy kto jest lepszy. Dziewczyny, czy chłopaki. Widziałaś, jak jego brat już otworzył usta, aby zaprotestować, zapewne widząc twoje ciskające gromy spojrzenie, jednak chłopak był szybszy i z wielkim uśmiechem na ustach się zgodził. Już po krótkiej, niemal minimalnej chwili, Weasley leżał jak długi na podłodze, nie mogąc się poruszyć, a w pomieszczeniu zapanowała ogłuszająca cisza. Spokojnym już krokiem podeszłaś do rudowłosego, znajdującego się na posadzce i nachyliłaś się nad nim. Zmartwiło cię, co prawda to, że chłopak nie poruszył się nawet o milimetr, jednak gdy zobaczyłaś, jak jego klatka piersiowa się unosi, a z jego ust wydobywa się urywany oddech od razu się uspokoiłaś. – A więc wciąż uważasz, że chłopaki są lepsi od dziewczyn? – zapytałaś. Chłopak odpowiedział coś niewyraźnie, ale to już nie miało dla ciebie znaczenia. Najważniejsze było to, że udowodniłaś mu swoją rację. – Jak się nazywasz? – usłyszałaś jego cichy szept, jakby nie chciał by usłyszał go ktoś poza tobą. Jego brązowe oczy obserwowały cię z intensywnością i widocznym zaciekawieniem. Zamarłaś na chwile i przełknęłaś głośno ślinę. Było kilka opcji po co było mu twoje imię, ale jedna z nich przeszkadzała ci najbardziej. Kawał. – Chcesz wiedzieć na kim się zemścić, co? – powiedziałaś w końcu, odzyskując swoją pewność siebie. – Nawet nie masz co o tym marzyć. – Nawet najmniejszego snu? – zapytał, uśmiechając się uroczo do ciebie, jednak ty pozostałaś nieugięta. – Nawet najmniejszego. – Czyli to źle, że chciałem ci wyznać, że mam na imię George? – Czy ty mnie prowokujesz? – twoja twarz pozostała kamienna, jednak twoje oczy chyba zdradziły twoje rozbawienie tą sytuacją, bo chłopak uśmiechnął się szeroko. – I tak się dowiem jak się nazywasz, wiesz? – Nie wątpię. Uśmiechnęłaś się przebiegle, po czym bez słowa wstałaś i podeszłaś do swoich przyjaciółek.
Podobało ci się spotkanie z George'em? Jeśli tak podziel się wynikiem w komentarzu!"
Fred Spojrzałaś na zegarek znajdujący się na twojej ręce i jęknęłaś cicho zadając sobie sprawę, że właśnie po raz kolejny tego dnia spóźniłaś się na zajęcia. Zwolniłaś kroku i zaczęłaś przeszukiwać swoją torbę z książkami w poszukiwaniu małej mapy zamku sporządzonej na prędze przez twoje współlokatorki. Byłaś nowa w Hogwrcie i pomimo że świetnie dopasowałaś się do nowego otoczenia, to za nic nie potrafiłaś odnaleźć się w tym wielkim zamku. Nagle na kogoś wpadłaś, przez co wylądowałaś tyłkiem na podłodze a twoja torba upadła parę metrów dalej. Skrzywiłaś się nieznacznie na ból pośladków, wiedząc że będziesz miała przynajmniej jednego siniaka. Miałaś dziwnie delikatną skórę przez co zawsze musiałaś być ostrożna. – Cholera – mruknęłaś do siebie. – Nic ci nie jest? – usłyszałaś głos chłopaka nad sobą. Zadarłaś do góry głowę i zobaczyłaś jak rudowłosy chłopak nachyla się lekko z wyciągniętą w twoją stronę ręką. Chwyciłaś ją, a on pomógł ci wstać z zimnej posadzki. – Gdzie się tak spieszysz? Na twarzy chłopaka pojawił się wielki, szczery uśmiech, którego trudno było ci nie odwzajemnić. – Chyba właśnie spóźniłam się na transmutacje – odparłaś uśmiechając się zakłopotana. – To świetnie. – Świetnie? – zdziwiłaś się. – Niby dlaczego? – Bo ja tak samo – uśmiechnął się szerzej. – Fred Weasley, kłaniam się nisko. Chłopak schylił się wpół, kłaniając ci się, a ty się zaśmiałaś. – [Twoje Imię] [Twoje Nazwisko] – odparłaś ze śmiechem, przyglądając mu się. – W takim razie ruszajmy w drogę, moja [Twoje Imię]. Chłopak złapał cię za rękę i zaczął ciągnąć w górę schodów, które były niedaleko. – Ale gdzie? – Na cudowną lekcję transmutacji. No chyba, że chcesz się urwać. Fred odwrócił w twoją stronę głowę, a w jego oczach widziałaś łobuzerskie iskierki. – Chodźmy lepiej na te lekcje. – Cokolwiek sobie życzysz.
George Stałaś wraz z przyjaciółkami po prawej stronie pomieszczenia przyglądając się z zaciekawieniem jak Ron Weasley i Hermiona Greanger ustawiają się do pojedynku na różdżki. Należałaś do Gwradii Dumbledore'a i byłaś z tego nadzwyczaj dumna w przeciwieństwie do co poniektórych jej członków. Ledwo zawodnicy ustawili się na swoich pozycjach było po pojedynku, gdyż dziewczyna wypowiedziała zaklęcie, które odepchnęło chłopaka o parę dobrych metrów, zakańczając walkę nim na dobre się zaczęła. Niemal natychmiast podbiegłaś do gryfonki i otoczyłaś ją wraz z resztą dziewczyn, by jej pogratulować. Wiedziałaś, że Hermiona jest strasznie dobra niemal ze wszystkiego i szczerze ją za to podziwiałaś. Ty, chociaż byłaś od niej o rok starsza, nie byłaś nawet w połowie tak dobra z większości przedmiotów jak ona. Stałaś z boku z wielkim uśmiechem na ustach, który niestety zszedł po tym, jak przypadkiem usłyszałaś rozmowę chłopaków obok. – To pewnie był zwykły fart. Dziewczyny nie mogą być lepsze w walce od chłopaków. Gwałtownie odwróciłaś się w stronę tego głosu i natychmiast zauważyłaś jego źródło. Kilka metrów dalej stali bliźniacy Weasley, a jeden z nich z wyraźnie naburmuszoną miną tłumaczył swojemu bratu dlaczego chłopak musi być lepszy od dziewczyny podczas bitwy. Prychnęłaś pod nosem i nim twoje przyjaciółki zdołałyby cię powstrzymać, ruszyłaś w stronę chłopaka z zawziętą miną. Jeszcze nigdy nie miałaś żadnych przykrych doświadczeń z bliźniakami Weasley, ale dziś to się zmieniło. – Ty i ja, Weasley – powiedziałaś stając przed chłopakiem z rękami założonymi na piersiach. – Zobaczymy kto jest lepszy. Dziewczyny, czy chłopaki. Widziałaś, jak jego brat już otworzył usta, aby zaprotestować, zapewne widząc twoje ciskające gromy spojrzenie, jednak chłopak był szybszy i z wielkim uśmiechem na ustach się zgodził. Już po krótkiej, niemal minimalnej chwili, Weasley leżał jak długi na podłodze, nie mogąc się poruszyć, a w pomieszczeniu zapanowała ogłuszająca cisza. Spokojnym już krokiem podeszłaś do rudowłosego, znajdującego się na posadzce i nachyliłaś się nad nim. Zmartwiło cię, co prawda to, że chłopak nie poruszył się nawet o milimetr, jednak gdy zobaczyłaś, jak jego klatka piersiowa się unosi, a z jego ust wydobywa się urywany oddech od razu się uspokoiłaś. – A więc wciąż uważasz, że chłopaki są lepsi od dziewczyn? – zapytałaś. Chłopak odpowiedział coś niewyraźnie, ale to już nie miało dla ciebie znaczenia. Najważniejsze było to, że udowodniłaś mu swoją rację. – Jak się nazywasz? – usłyszałaś jego cichy szept, jakby nie chciał by usłyszał go ktoś poza tobą. Jego brązowe oczy obserwowały cię z intensywnością i widocznym zaciekawieniem. Zamarłaś na chwile i przełknęłaś głośno ślinę. Było kilka opcji po co było mu twoje imię, ale jedna z nich przeszkadzała ci najbardziej. Kawał. – Chcesz wiedzieć na kim się zemścić, co? – powiedziałaś w końcu, odzyskując swoją pewność siebie. – Nawet nie masz co o tym marzyć. – Nawet najmniejszego snu? – zapytał, uśmiechając się uroczo do ciebie, jednak ty pozostałaś nieugięta. – Nawet najmniejszego. – Czyli to źle, że chciałem ci wyznać, że mam na imię George? – Czy ty mnie prowokujesz? – twoja twarz pozostała kamienna, jednak twoje oczy chyba zdradziły twoje rozbawienie tą sytuacją, bo chłopak uśmiechnął się szeroko. – I tak się dowiem jak się nazywasz, wiesz? – Nie wątpię. Uśmiechnęłaś się przebiegle, po czym bez słowa wstałaś i podeszłaś do swoich przyjaciółek.
Percy – W czymś mogę pomóc? – zapytałaś, podchodząc do rudowłosego mężczyzny, który stał przy jednym z regałów, znajdujących się w księgarni. – Nie, dziękuję – odpowiedział, nie patrząc na ciebie. Jego wzrok wolno przesuwał się po grzbietach książek. Przewróciłaś oczami, na jego ignorancje, ale nie byłą to pierwsza taka sytuacja. Od czasu, gdy zaczęłaś pracować w księgarni często natrafiałaś na podobne przypadki ludzi, którzy całkowicie zatracali się w książkach. Zauważyłaś jak przed kasą utworzyła się mała kolejka, więc czym prędzej tam podeszłaś i zaczęłaś obsługiwać gości twojego lokalu. Po chwili uporałaś się z tą sytuacją i schyliłaś się pod ladą, aby uporządkować tam swoje miejsce pracy. Nie wiesz ile tam siedziałaś, ale dopiero, w momencie gdy zaczęłaś ziewać ze zmęczenie, spojrzałaś na zegarek i aż się wzdrygnęłaś, gdy zobaczyłaś widniejącą na nim godzinę. – Proszę państwa, za chwilę zamykamy naszą księgarnię – zakomunikowałaś przez komunikator, a twój głos rozniósł się po cały pomieszczeniu. – Prosimy o dokonanie zakupu, bądź opuszczenie sklepu i wrócenia jutro. Dziękuję. Chciałaś szybko wstać, ale na twoje nieszczęście zapomniałaś o ladzie, znajdującej się nad tobą i uderzyłaś o nią czubkiem głowy. Syknęłaś cicho, po czym się wyprostowałaś i zaczęłaś masować bolące miejsce. – Nic się pani nie stało? – usłyszałaś męski głos i natychmiast zaprzestałaś wykonywać tą czynność. Odwróciłaś się i ujrzałaś tego samego rudowłosego mężczyznę, któremu zaproponowałaś swoją pomoc. – Ach to pan – powiedziałaś ozięble. – Wybrał już coś, pan? Czy może mam dokonać zamówienia? – Wolałbym dowiedzieć się jak ma pani na imię – odparł uśmiechając się chłopięco. – Niestety nie jest w moim obowiązku, aby informować klientów o moich danych osobistych. Mężczyzna pokręcił głową, śmiejąc się pod nosem i położył na ladzie książkę. – "Trucizny i inne zioła magiczne" – przeczytałaś tytuł, po czym spojrzałaś na chłopaka. – Chce pan kogoś otruć? Jeśli tak to proszę nie próbować tego na mnie. – powiedziałaś na co on jedynie się zaśmiał. – Widać, że ma już pani wprawę we spławianiu mężczyzn. – Powiedzmy, że lubię być pewna na czym stoję. To będzie dwa galeony i osiem sykli. Mężczyzna podał ci wyznaczoną kwotę i zabrał książkę z lady. – Tak w ogóle to jestem Percy. Percy Weasley. – Tak w ogóle to mówiłam już panu, że nie podaje swoich danych. Mężczyzna zaśmiał się odchodząc od lady. Przy drzwiach ustał i pomachał do ciebie. – Do zobaczenia, proszę pani! – wykrzyknął nim zniknął za drzwiami księgarni. Oparłaś się z westchnieniem o ladę i pokręciłaś z niedowierzaniem głową. – Co za tupet – powiedziałaś sama do siebie. Musiałaś jednak przyznać, że mężczyzna cię zaintrygował i miałaś nadzieję na wasze kolejne spotkanie.
Podobało ci się spotkanie z Percym? Jeśli tak podziel się wynikiem w komentarzu!
Charlie! W końcu! 😍 – Gdzie jesteś, Daine? – zapytałaś sama siebie, przeszukując krzaki, znajdujące się na błoniach. Martwiłaś się o swojego zwierzaka, który od czasu, gdy go znalazłaś nie odstępował cię na krok, a którego teraz za nic w świecie nie mogłaś znaleźć. Pamiętałaś jak tego ranka siedziałaś pod tym drzewem pomiędzy lekcjami i próbowałaś nakłonić Daine'a, aby zjadł parę jajeczek elfów. Od tamtej pory, ani razu go nie widziałaś Po kolejnej bezowocnej chwili poszukiwań usiadłaś zrezygnowana pod drzewem. Miałaś nadzieję, że Daine sam w końcu cię znajdzie. Podciągnęłaś kolana pod brodę, gdy nagle usłyszałaś szelest liści, gdzieś nad sobą. Uniosłaś głowę i na jednej z gałęzi udało ci się zauważyć swojego zwierzaka. – Daine! – wykrzyknęłaś, natychmiast zrywając się na nogi. – Co ty tam robisz? Zauważyłaś jak nieśmiałek mocno trzyma się gałęzi. Twoje myśli natychmiast przywołały ci najgorsze scenariusze. – Poczekaj, zaraz tam do ciebie wejdę. Nie myśląc za wiele, zaczęłaś się wspinać na drzewo. Nie pierwszy raz to robiłaś i zapewne nie ostatni. Daine strasznie lubił wspinać się na drzewa, jak każdy nieśmiałek, jednak, co dziwne, posiadał lęk wysokości i nie potrafił sam z niego zejść. Chwyciłaś się gałęzi, na której był nieśmiałek i podciągnęłaś się, by na niej usiąść. – No już . – Wyciągnęłaś do niego rękę. – Chodź tu. Zwierzak niepewnie puścił się gałęzi, by natychmiast złapać się twojej dłoni. – Znowu szukałeś korników? – zapytałaś go, wkładając go delikatnie do kieszeni. – Chyba pora już zejść. Westchnęłaś cicho i przysunęłaś się bliżej pnia. W tym momencie wiatr mocniej zawiał, przez co gałąź, na której się znajdowałaś zakołysała się. Złapałaś się pnia, by nie spaść na ziemie. Z tej wysokości z łatwością mogłabyś złamać sobie rękę i musiałabyś udać się do skrzydła szpitalnego, a nie bardzo miałaś ochotę tłumaczyć pielęgniarce, że musiałaś uratować swojego zwierzaka z drzewa. – Chyba trochę tu posiedzimy – powiedziałaś, obserwując jak deszczowe chmury stają się coraz ciemniejsze. Westchnęłaś i wygodniej usadowiłaś się na gałęzi, dbając o to, by wiatr nie dął ci w twarz i żeby nie spaść na ziemię. – Co ty tam robisz?! – usłyszałaś krzyk z dołu. Wzdrygnęłaś się, o mało co nie spadając z drzewa. Spojrzałaś na dół, gdzie zobaczyłaś jakąś postać, której poły płaszcza wirowały dookoła, zmagając się z wiatrem. – Zejdź stamtąd, bo spadniesz! Zaraz będzie padać! – Nie mogę! – odkrzyknęłaś do postaci. Oczywiście wiedziałaś, że gdybyś naprawdę musiała, skoczyłabyś, jednak za bardzo martwiłaś się o Daine'a, by to zrobić. Jeszcze nigdy nie skakałaś z drzewa, gdy miałaś go w kieszeni. – Możesz skoczyć! – krzyknęła postać, a ty w końcu rozpoznałaś w jej głosie, że to chłopak. – Nic ci nie będzie! – Dzięki za troskę, ale poradzę sobie! – Nie ruszę się stąd, dopóki nie zejdziesz! – usłyszałaś stanowczość w głosie chłopaka, na co przekręciłaś oczami. – Dobra! – krzyknęłaś i ustałaś na gałęzi, która coraz mocniej się chwiała. Mocno trzymałaś się pnia. – Złapiesz mnie?! – Masz to jak w banku! Widziałaś, jak chłopak ustawia się bliżej drzewa i wystawia ręce na znak, że możesz już skakać. – Nie bój się! – Uniósł do góry głowę, przez co spadł mu z twarzy kaptur płaszcza, który chronił go przed wiatrem, a ty zobaczyłaś czerwień jego włosów. – Raz kozie śmierć – mruknęłaś do siebie. Upewniłaś się, że Daine jest bezpiecznie schowany w twojej kieszeni, po czym jeszcze raz spojrzałaś na chłopaka i jego zachęcający uśmiech. Wiatr mocniej zawiał, przez co zachwiałaś się i zsunęłaś z gałęzi. Już po chwili tkwiłaś w silnych ramionach chłopaka, który złapał cię, tak jak ci obiecywał. – Dziękuję – powiedziałaś, uśmiechając się nieznacznie. Musiałaś przyznać, że z bliska wydawał ci się naprawdę przystojny. – To dla mnie przyjemność – odpowiedział chłopak. – Charlie, miło mi. A ty jak masz na imię? – [Twoje Imię]. – Urocze, tak jak jego właścicielka – uśmiechnął się powalająco, po czym odstawił cię na ziemię. – A więc co robiłaś na tym drzewie? – Ratowałam przyjaciela. Uniósł do góry brew, a ty wyciągnęłaś z kieszeni Daine'a, który gdy tylko zobaczył chłopaka natychmiast schował się z powrotem. Uśmiechnęłaś się przepraszająco, jednak nie próbowałaś wyciągnąć go z powrotem. Przez chwilę panowała między wami cisza, którą przerwał głośny śmech chłopaka. – Wracajmy do zamku – powiedział w końcu śmiejąc się pod nosem. – Zaczyna padać. W tym samym momencie poczułaś jak jedna kropla spadła ci na nos. Kiwnęłaś głową i razem z Charliem wróciłaś do zamku.
Spojrzałaś na zegarek znajdujący się na twojej ręce i jęknęłaś cicho zadając sobie sprawę, że właśnie po raz kolejny tego dnia spóźniłaś się na zajęcia. Zwolniłaś kroku i zaczęłaś przeszukiwać swoją torbę z książkami w poszukiwaniu małej mapy zamku sporządzonej na prędze przez twoje współlokatorki. Byłaś nowa w Hogwrcie i pomimo że świetnie dopasowałaś się do nowego otoczenia, to za nic nie potrafiłaś odnaleźć się w tym wielkim zamku. Nagle na kogoś wpadłaś, przez co wylądowałaś tyłkiem na podłodze a twoja torba upadła parę metrów dalej. Skrzywiłaś się nieznacznie na ból pośladków, wiedząc że będziesz miała przynajmniej jednego siniaka. Miałaś dziwnie delikatną skórę przez co zawsze musiałaś być ostrożna. – Cholera – mruknęłaś do siebie. – Nic ci nie jest? – usłyszałaś głos chłopaka nad sobą. Zadarłaś do góry głowę i zobaczyłaś jak rudowłosy chłopak nachyla się lekko z wyciągniętą w twoją stronę ręką. Chwyciłaś ją, a on pomógł ci wstać z zimnej posadzki. – Gdzie się tak spieszysz? Na twarzy chłopaka pojawił się wielki, szczery uśmiech, którego trudno było ci nie odwzajemnić. – Chyba właśnie spóźniłam się na transmutacje – odparłaś uśmiechając się zakłopotana. – To świetnie. – Świetnie? – zdziwiłaś się. – Niby dlaczego? – Bo ja tak samo – uśmiechnął się szerzej. – Fred Weasley, kłaniam się nisko. Chłopak schylił się wpół, kłaniając ci się, a ty się zaśmiałaś. – [Twoje Imię] [Twoje Nazwisko] – odparłaś ze śmiechem, przyglądając mu się. – W takim razie ruszajmy w drogę, moja [Twoje Imię]. Chłopak złapał cię za rękę i zaczął ciągnąć w górę schodów, które były niedaleko. – Ale gdzie? – Na cudowną lekcję transmutacji. No chyba, że chcesz się urwać. Fred odwrócił w twoją stronę głowę, a w jego oczach widziałaś łobuzerskie iskierki. – Chodźmy lepiej na te lekcje. – Cokolwiek sobie życzysz.
Podobało ci się spotkanie z Fredem? Jeśli tak podziel się wynikiem w komentarzu!
Stella_Magic
"George
Stałaś wraz z przyjaciółkami po prawej stronie pomieszczenia przyglądając się z zaciekawieniem jak Ron Weasley i Hermiona Greanger ustawiają się do pojedynku na różdżki.
Należałaś do Gwradii Dumbledore'a i byłaś z tego nadzwyczaj dumna w przeciwieństwie do co poniektórych jej członków.
Ledwo zawodnicy ustawili się na swoich pozycjach było po pojedynku, gdyż dziewczyna wypowiedziała zaklęcie, które odepchnęło chłopaka o parę dobrych metrów, zakańczając walkę nim na dobre się zaczęła.
Niemal natychmiast podbiegłaś do gryfonki i otoczyłaś ją wraz z resztą dziewczyn, by jej pogratulować. Wiedziałaś, że Hermiona jest strasznie dobra niemal ze wszystkiego i szczerze ją za to podziwiałaś. Ty, chociaż byłaś od niej o rok starsza, nie byłaś nawet w połowie tak dobra z większości przedmiotów jak ona.
Stałaś z boku z wielkim uśmiechem na ustach, który niestety zszedł po tym, jak przypadkiem usłyszałaś rozmowę chłopaków obok.
– To pewnie był zwykły fart. Dziewczyny nie mogą być lepsze w walce od chłopaków.
Gwałtownie odwróciłaś się w stronę tego głosu i natychmiast zauważyłaś jego źródło. Kilka metrów dalej stali bliźniacy Weasley, a jeden z nich z wyraźnie naburmuszoną miną tłumaczył swojemu bratu dlaczego chłopak musi być lepszy od dziewczyny podczas bitwy.
Prychnęłaś pod nosem i nim twoje przyjaciółki zdołałyby cię powstrzymać, ruszyłaś w stronę chłopaka z zawziętą miną. Jeszcze nigdy nie miałaś żadnych przykrych doświadczeń z bliźniakami Weasley, ale dziś to się zmieniło.
– Ty i ja, Weasley – powiedziałaś stając przed chłopakiem z rękami założonymi na piersiach. – Zobaczymy kto jest lepszy. Dziewczyny, czy chłopaki.
Widziałaś, jak jego brat już otworzył usta, aby zaprotestować, zapewne widząc twoje ciskające gromy spojrzenie, jednak chłopak był szybszy i z wielkim uśmiechem na ustach się zgodził.
Już po krótkiej, niemal minimalnej chwili, Weasley leżał jak długi na podłodze, nie mogąc się poruszyć, a w pomieszczeniu zapanowała ogłuszająca cisza.
Spokojnym już krokiem podeszłaś do rudowłosego, znajdującego się na posadzce i nachyliłaś się nad nim. Zmartwiło cię, co prawda to, że chłopak nie poruszył się nawet o milimetr, jednak gdy zobaczyłaś, jak jego klatka piersiowa się unosi, a z jego ust wydobywa się urywany oddech od razu się uspokoiłaś.
– A więc wciąż uważasz, że chłopaki są lepsi od dziewczyn? – zapytałaś.
Chłopak odpowiedział coś niewyraźnie, ale to już nie miało dla ciebie znaczenia. Najważniejsze było to, że udowodniłaś mu swoją rację.
– Jak się nazywasz? – usłyszałaś jego cichy szept, jakby nie chciał by usłyszał go ktoś poza tobą. Jego brązowe oczy obserwowały cię z intensywnością i widocznym zaciekawieniem.
Zamarłaś na chwile i przełknęłaś głośno ślinę. Było kilka opcji po co było mu twoje imię, ale jedna z nich przeszkadzała ci najbardziej. Kawał.
– Chcesz wiedzieć na kim się zemścić, co? – powiedziałaś w końcu, odzyskując swoją pewność siebie. – Nawet nie masz co o tym marzyć.
– Nawet najmniejszego snu? – zapytał, uśmiechając się uroczo do ciebie, jednak ty pozostałaś nieugięta.
– Nawet najmniejszego.
– Czyli to źle, że chciałem ci wyznać, że mam na imię George?
– Czy ty mnie prowokujesz? – twoja twarz pozostała kamienna, jednak twoje oczy chyba zdradziły twoje rozbawienie tą sytuacją, bo chłopak uśmiechnął się szeroko.
– I tak się dowiem jak się nazywasz, wiesz?
– Nie wątpię.
Uśmiechnęłaś się przebiegle, po czym bez słowa wstałaś i podeszłaś do swoich przyjaciółek.
Podobało ci się spotkanie z George'em? Jeśli tak podziel się wynikiem w komentarzu!"
Mystery_Voice24
Fred
Spojrzałaś na zegarek znajdujący się na twojej ręce i jęknęłaś cicho zadając sobie sprawę, że właśnie po raz kolejny tego dnia spóźniłaś się na zajęcia. Zwolniłaś kroku i zaczęłaś przeszukiwać swoją torbę z książkami w poszukiwaniu małej mapy zamku sporządzonej na prędze przez twoje współlokatorki. Byłaś nowa w Hogwrcie i pomimo że świetnie dopasowałaś się do nowego otoczenia, to za nic nie potrafiłaś odnaleźć się w tym wielkim zamku.
Nagle na kogoś wpadłaś, przez co wylądowałaś tyłkiem na podłodze a twoja torba upadła parę metrów dalej. Skrzywiłaś się nieznacznie na ból pośladków, wiedząc że będziesz miała przynajmniej jednego siniaka. Miałaś dziwnie delikatną skórę przez co zawsze musiałaś być ostrożna.
– Cholera – mruknęłaś do siebie.
– Nic ci nie jest? – usłyszałaś głos chłopaka nad sobą.
Zadarłaś do góry głowę i zobaczyłaś jak rudowłosy chłopak nachyla się lekko z wyciągniętą w twoją stronę ręką. Chwyciłaś ją, a on pomógł ci wstać z zimnej posadzki.
– Gdzie się tak spieszysz?
Na twarzy chłopaka pojawił się wielki, szczery uśmiech, którego trudno było ci nie odwzajemnić.
– Chyba właśnie spóźniłam się na transmutacje – odparłaś uśmiechając się zakłopotana.
– To świetnie.
– Świetnie? – zdziwiłaś się. – Niby dlaczego?
– Bo ja tak samo – uśmiechnął się szerzej. – Fred Weasley, kłaniam się nisko.
Chłopak schylił się wpół, kłaniając ci się, a ty się zaśmiałaś.
– [Twoje Imię] [Twoje Nazwisko] – odparłaś ze śmiechem, przyglądając mu się.
– W takim razie ruszajmy w drogę, moja [Twoje Imię].
Chłopak złapał cię za rękę i zaczął ciągnąć w górę schodów, które były niedaleko.
– Ale gdzie?
– Na cudowną lekcję transmutacji. No chyba, że chcesz się urwać.
Fred odwrócił w twoją stronę głowę, a w jego oczach widziałaś łobuzerskie iskierki.
– Chodźmy lepiej na te lekcje.
– Cokolwiek sobie życzysz.
Omgggg tak 😍😍😍
Super Quiz
Mystery_Voice24
George
Stałaś wraz z przyjaciółkami po prawej stronie pomieszczenia przyglądając się z zaciekawieniem jak Ron Weasley i Hermiona Greanger ustawiają się do pojedynku na różdżki.
Należałaś do Gwradii Dumbledore'a i byłaś z tego nadzwyczaj dumna w przeciwieństwie do co poniektórych jej członków.
Ledwo zawodnicy ustawili się na swoich pozycjach było po pojedynku, gdyż dziewczyna wypowiedziała zaklęcie, które odepchnęło chłopaka o parę dobrych metrów, zakańczając walkę nim na dobre się zaczęła.
Niemal natychmiast podbiegłaś do gryfonki i otoczyłaś ją wraz z resztą dziewczyn, by jej pogratulować. Wiedziałaś, że Hermiona jest strasznie dobra niemal ze wszystkiego i szczerze ją za to podziwiałaś. Ty, chociaż byłaś od niej o rok starsza, nie byłaś nawet w połowie tak dobra z większości przedmiotów jak ona.
Stałaś z boku z wielkim uśmiechem na ustach, który niestety zszedł po tym, jak przypadkiem usłyszałaś rozmowę chłopaków obok.
– To pewnie był zwykły fart. Dziewczyny nie mogą być lepsze w walce od chłopaków.
Gwałtownie odwróciłaś się w stronę tego głosu i natychmiast zauważyłaś jego źródło. Kilka metrów dalej stali bliźniacy Weasley, a jeden z nich z wyraźnie naburmuszoną miną tłumaczył swojemu bratu dlaczego chłopak musi być lepszy od dziewczyny podczas bitwy.
Prychnęłaś pod nosem i nim twoje przyjaciółki zdołałyby cię powstrzymać, ruszyłaś w stronę chłopaka z zawziętą miną. Jeszcze nigdy nie miałaś żadnych przykrych doświadczeń z bliźniakami Weasley, ale dziś to się zmieniło.
– Ty i ja, Weasley – powiedziałaś stając przed chłopakiem z rękami założonymi na piersiach. – Zobaczymy kto jest lepszy. Dziewczyny, czy chłopaki.
Widziałaś, jak jego brat już otworzył usta, aby zaprotestować, zapewne widząc twoje ciskające gromy spojrzenie, jednak chłopak był szybszy i z wielkim uśmiechem na ustach się zgodził.
Już po krótkiej, niemal minimalnej chwili, Weasley leżał jak długi na podłodze, nie mogąc się poruszyć, a w pomieszczeniu zapanowała ogłuszająca cisza.
Spokojnym już krokiem podeszłaś do rudowłosego, znajdującego się na posadzce i nachyliłaś się nad nim. Zmartwiło cię, co prawda to, że chłopak nie poruszył się nawet o milimetr, jednak gdy zobaczyłaś, jak jego klatka piersiowa się unosi, a z jego ust wydobywa się urywany oddech od razu się uspokoiłaś.
– A więc wciąż uważasz, że chłopaki są lepsi od dziewczyn? – zapytałaś.
Chłopak odpowiedział coś niewyraźnie, ale to już nie miało dla ciebie znaczenia. Najważniejsze było to, że udowodniłaś mu swoją rację.
– Jak się nazywasz? – usłyszałaś jego cichy szept, jakby nie chciał by usłyszał go ktoś poza tobą. Jego brązowe oczy obserwowały cię z intensywnością i widocznym zaciekawieniem.
Zamarłaś na chwile i przełknęłaś głośno ślinę. Było kilka opcji po co było mu twoje imię, ale jedna z nich przeszkadzała ci najbardziej. Kawał.
– Chcesz wiedzieć na kim się zemścić, co? – powiedziałaś w końcu, odzyskując swoją pewność siebie. – Nawet nie masz co o tym marzyć.
– Nawet najmniejszego snu? – zapytał, uśmiechając się uroczo do ciebie, jednak ty pozostałaś nieugięta.
– Nawet najmniejszego.
– Czyli to źle, że chciałem ci wyznać, że mam na imię George?
– Czy ty mnie prowokujesz? – twoja twarz pozostała kamienna, jednak twoje oczy chyba zdradziły twoje rozbawienie tą sytuacją, bo chłopak uśmiechnął się szeroko.
– I tak się dowiem jak się nazywasz, wiesz?
– Nie wątpię.
Uśmiechnęłaś się przebiegle, po czym bez słowa wstałaś i podeszłaś do swoich przyjaciółek.
Kocham bliźniaków ale wole Freda, fajny quiz
Seyvi
George
.ariana.millie.
Percy
– W czymś mogę pomóc? – zapytałaś, podchodząc do rudowłosego mężczyzny, który stał przy jednym z regałów, znajdujących się w księgarni.
– Nie, dziękuję – odpowiedział, nie patrząc na ciebie. Jego wzrok wolno przesuwał się po grzbietach książek.
Przewróciłaś oczami, na jego ignorancje, ale nie byłą to pierwsza taka sytuacja. Od czasu, gdy zaczęłaś pracować w księgarni często natrafiałaś na podobne przypadki ludzi, którzy całkowicie zatracali się w książkach.
Zauważyłaś jak przed kasą utworzyła się mała kolejka, więc czym prędzej tam podeszłaś i zaczęłaś obsługiwać gości twojego lokalu. Po chwili uporałaś się z tą sytuacją i schyliłaś się pod ladą, aby uporządkować tam swoje miejsce pracy.
Nie wiesz ile tam siedziałaś, ale dopiero, w momencie gdy zaczęłaś ziewać ze zmęczenie, spojrzałaś na zegarek i aż się wzdrygnęłaś, gdy zobaczyłaś widniejącą na nim godzinę.
– Proszę państwa, za chwilę zamykamy naszą księgarnię – zakomunikowałaś przez komunikator, a twój głos rozniósł się po cały pomieszczeniu. – Prosimy o dokonanie zakupu, bądź opuszczenie sklepu i wrócenia jutro. Dziękuję.
Chciałaś szybko wstać, ale na twoje nieszczęście zapomniałaś o ladzie, znajdującej się nad tobą i uderzyłaś o nią czubkiem głowy. Syknęłaś cicho, po czym się wyprostowałaś i zaczęłaś masować bolące miejsce.
– Nic się pani nie stało? – usłyszałaś męski głos i natychmiast zaprzestałaś wykonywać tą czynność.
Odwróciłaś się i ujrzałaś tego samego rudowłosego mężczyznę, któremu zaproponowałaś swoją pomoc.
– Ach to pan – powiedziałaś ozięble. – Wybrał już coś, pan? Czy może mam dokonać zamówienia?
– Wolałbym dowiedzieć się jak ma pani na imię – odparł uśmiechając się chłopięco.
– Niestety nie jest w moim obowiązku, aby informować klientów o moich danych osobistych.
Mężczyzna pokręcił głową, śmiejąc się pod nosem i położył na ladzie książkę.
– "Trucizny i inne zioła magiczne" – przeczytałaś tytuł, po czym spojrzałaś na chłopaka. – Chce pan kogoś otruć? Jeśli tak to proszę nie próbować tego na mnie. – powiedziałaś na co on jedynie się zaśmiał.
– Widać, że ma już pani wprawę we spławianiu mężczyzn.
– Powiedzmy, że lubię być pewna na czym stoję. To będzie dwa galeony i osiem sykli.
Mężczyzna podał ci wyznaczoną kwotę i zabrał książkę z lady.
– Tak w ogóle to jestem Percy. Percy Weasley.
– Tak w ogóle to mówiłam już panu, że nie podaje swoich danych.
Mężczyzna zaśmiał się odchodząc od lady. Przy drzwiach ustał i pomachał do ciebie.
– Do zobaczenia, proszę pani! – wykrzyknął nim zniknął za drzwiami księgarni.
Oparłaś się z westchnieniem o ladę i pokręciłaś z niedowierzaniem głową.
– Co za tupet – powiedziałaś sama do siebie. Musiałaś jednak przyznać, że mężczyzna cię zaintrygował i miałaś nadzieję na wasze kolejne spotkanie.
Podobało ci się spotkanie z Percym? Jeśli tak podziel się wynikiem w komentarzu!
K-pop_iara
Ron
Mój ulubiony Weasley
expulso
Ron
Liczyłam na Charliego, Billa lub George'a, ale to też mi pasi hah
Kocham czytać te wyniki
Irrelevante
• AUTOR@expulso Milo mi 😊
Kitaminami
Charlie! W końcu! 😍
– Gdzie jesteś, Daine? – zapytałaś sama siebie, przeszukując krzaki, znajdujące się na błoniach. Martwiłaś się o swojego zwierzaka, który od czasu, gdy go znalazłaś nie odstępował cię na krok, a którego teraz za nic w świecie nie mogłaś znaleźć.
Pamiętałaś jak tego ranka siedziałaś pod tym drzewem pomiędzy lekcjami i próbowałaś nakłonić Daine'a, aby zjadł parę jajeczek elfów. Od tamtej pory, ani razu go nie widziałaś
Po kolejnej bezowocnej chwili poszukiwań usiadłaś zrezygnowana pod drzewem. Miałaś nadzieję, że Daine sam w końcu cię znajdzie.
Podciągnęłaś kolana pod brodę, gdy nagle usłyszałaś szelest liści, gdzieś nad sobą. Uniosłaś głowę i na jednej z gałęzi udało ci się zauważyć swojego zwierzaka.
– Daine! – wykrzyknęłaś, natychmiast zrywając się na nogi. – Co ty tam robisz?
Zauważyłaś jak nieśmiałek mocno trzyma się gałęzi. Twoje myśli natychmiast przywołały ci najgorsze scenariusze.
– Poczekaj, zaraz tam do ciebie wejdę.
Nie myśląc za wiele, zaczęłaś się wspinać na drzewo. Nie pierwszy raz to robiłaś i zapewne nie ostatni. Daine strasznie lubił wspinać się na drzewa, jak każdy nieśmiałek, jednak, co dziwne, posiadał lęk wysokości i nie potrafił sam z niego zejść.
Chwyciłaś się gałęzi, na której był nieśmiałek i podciągnęłaś się, by na niej usiąść.
– No już . – Wyciągnęłaś do niego rękę. – Chodź tu.
Zwierzak niepewnie puścił się gałęzi, by natychmiast złapać się twojej dłoni.
– Znowu szukałeś korników? – zapytałaś go, wkładając go delikatnie do kieszeni. – Chyba pora już zejść.
Westchnęłaś cicho i przysunęłaś się bliżej pnia. W tym momencie wiatr mocniej zawiał, przez co gałąź, na której się znajdowałaś zakołysała się. Złapałaś się pnia, by nie spaść na ziemie. Z tej wysokości z łatwością mogłabyś złamać sobie rękę i musiałabyś udać się do skrzydła szpitalnego, a nie bardzo miałaś ochotę tłumaczyć pielęgniarce, że musiałaś uratować swojego zwierzaka z drzewa.
– Chyba trochę tu posiedzimy – powiedziałaś, obserwując jak deszczowe chmury stają się coraz ciemniejsze. Westchnęłaś i wygodniej usadowiłaś się na gałęzi, dbając o to, by wiatr nie dął ci w twarz i żeby nie spaść na ziemię.
– Co ty tam robisz?! – usłyszałaś krzyk z dołu.
Wzdrygnęłaś się, o mało co nie spadając z drzewa. Spojrzałaś na dół, gdzie zobaczyłaś jakąś postać, której poły płaszcza wirowały dookoła, zmagając się z wiatrem.
– Zejdź stamtąd, bo spadniesz! Zaraz będzie padać!
– Nie mogę! – odkrzyknęłaś do postaci. Oczywiście wiedziałaś, że gdybyś naprawdę musiała, skoczyłabyś, jednak za bardzo martwiłaś się o Daine'a, by to zrobić. Jeszcze nigdy nie skakałaś z drzewa, gdy miałaś go w kieszeni.
– Możesz skoczyć! – krzyknęła postać, a ty w końcu rozpoznałaś w jej głosie, że to chłopak. – Nic ci nie będzie!
– Dzięki za troskę, ale poradzę sobie!
– Nie ruszę się stąd, dopóki nie zejdziesz! – usłyszałaś stanowczość w głosie chłopaka, na co przekręciłaś oczami.
– Dobra! – krzyknęłaś i ustałaś na gałęzi, która coraz mocniej się chwiała. Mocno trzymałaś się pnia. – Złapiesz mnie?!
– Masz to jak w banku!
Widziałaś, jak chłopak ustawia się bliżej drzewa i wystawia ręce na znak, że możesz już skakać.
– Nie bój się! – Uniósł do góry głowę, przez co spadł mu z twarzy kaptur płaszcza, który chronił go przed wiatrem, a ty zobaczyłaś czerwień jego włosów.
– Raz kozie śmierć – mruknęłaś do siebie. Upewniłaś się, że Daine jest bezpiecznie schowany w twojej kieszeni, po czym jeszcze raz spojrzałaś na chłopaka i jego zachęcający uśmiech.
Wiatr mocniej zawiał, przez co zachwiałaś się i zsunęłaś z gałęzi. Już po chwili tkwiłaś w silnych ramionach chłopaka, który złapał cię, tak jak ci obiecywał.
– Dziękuję – powiedziałaś, uśmiechając się nieznacznie. Musiałaś przyznać, że z bliska wydawał ci się naprawdę przystojny.
– To dla mnie przyjemność – odpowiedział chłopak. – Charlie, miło mi. A ty jak masz na imię?
– [Twoje Imię].
– Urocze, tak jak jego właścicielka – uśmiechnął się powalająco, po czym odstawił cię na ziemię. – A więc co robiłaś na tym drzewie?
– Ratowałam przyjaciela.
Uniósł do góry brew, a ty wyciągnęłaś z kieszeni Daine'a, który gdy tylko zobaczył chłopaka natychmiast schował się z powrotem. Uśmiechnęłaś się przepraszająco, jednak nie próbowałaś wyciągnąć go z powrotem.
Przez chwilę panowała między wami cisza, którą przerwał głośny śmech chłopaka.
– Wracajmy do zamku – powiedział w końcu śmiejąc się pod nosem. – Zaczyna padać.
W tym samym momencie poczułaś jak jedna kropla spadła ci na nos. Kiwnęłaś głową i razem z Charliem wróciłaś do zamku.
Jakie to kochane! 🥰
Ginny_Malfoy
Percy! Podoba mi się ten wynik!
Irrelevante
• AUTOR@Ginny_Malfoy Bardzo mi miło <3
gaciemalfoya
Spojrzałaś na zegarek znajdujący się na twojej ręce i jęknęłaś cicho zadając sobie sprawę, że właśnie po raz kolejny tego dnia spóźniłaś się na zajęcia. Zwolniłaś kroku i zaczęłaś przeszukiwać swoją torbę z książkami w poszukiwaniu małej mapy zamku sporządzonej na prędze przez twoje współlokatorki. Byłaś nowa w Hogwrcie i pomimo że świetnie dopasowałaś się do nowego otoczenia, to za nic nie potrafiłaś odnaleźć się w tym wielkim zamku.
Nagle na kogoś wpadłaś, przez co wylądowałaś tyłkiem na podłodze a twoja torba upadła parę metrów dalej. Skrzywiłaś się nieznacznie na ból pośladków, wiedząc że będziesz miała przynajmniej jednego siniaka. Miałaś dziwnie delikatną skórę przez co zawsze musiałaś być ostrożna.
– Cholera – mruknęłaś do siebie.
– Nic ci nie jest? – usłyszałaś głos chłopaka nad sobą.
Zadarłaś do góry głowę i zobaczyłaś jak rudowłosy chłopak nachyla się lekko z wyciągniętą w twoją stronę ręką. Chwyciłaś ją, a on pomógł ci wstać z zimnej posadzki.
– Gdzie się tak spieszysz?
Na twarzy chłopaka pojawił się wielki, szczery uśmiech, którego trudno było ci nie odwzajemnić.
– Chyba właśnie spóźniłam się na transmutacje – odparłaś uśmiechając się zakłopotana.
– To świetnie.
– Świetnie? – zdziwiłaś się. – Niby dlaczego?
– Bo ja tak samo – uśmiechnął się szerzej. – Fred Weasley, kłaniam się nisko.
Chłopak schylił się wpół, kłaniając ci się, a ty się zaśmiałaś.
– [Twoje Imię] [Twoje Nazwisko] – odparłaś ze śmiechem, przyglądając mu się.
– W takim razie ruszajmy w drogę, moja [Twoje Imię].
Chłopak złapał cię za rękę i zaczął ciągnąć w górę schodów, które były niedaleko.
– Ale gdzie?
– Na cudowną lekcję transmutacji. No chyba, że chcesz się urwać.
Fred odwrócił w twoją stronę głowę, a w jego oczach widziałaś łobuzerskie iskierki.
– Chodźmy lepiej na te lekcje.
– Cokolwiek sobie życzysz.
Podobało ci się spotkanie z Fredem? Jeśli tak podziel się wynikiem w komentarzu!