- Sssmokii?- zapytała młoda Darissa, swoją matkę która czytała jej list od czarodzieja.
- Tak kochanie.- odparła jej matka.
- Taaaak! Całe życie na to czekałam! Matko zapakuj mi czekoladę i napary, a ty ojcze przyszykuj mnie jak do walki!- odparła i z uśmiechem na twarzy latała po całym domu. Lecz jej matka wyglądała na strapioną. Ojciec wziął list od niej i przeczytał dokładnie co było napisane , jemu też zrzedła mina po kilku sekundach.
- On jej nienawidzi Adrasie. Za to, że zdradziłam ród.- powiedziała Castiela.
- To co nie puścimy jej?
- Wiesz, że nie możemy. Jest młoda ale już dorosła i dobrze wyszkolona.- powiedziała Castiela, patrząc na piękną twarz swojego męża.
- Więc Thorin musi ją zaakceptować, jesteś jego siostrą w końcu. To jego najblizsza siostrzenica i być może dziedziczka Tronu.- powiedział Adras. A no młoda Darissa miała niemały problem, gdyż jako jedna z niewielu była połączeniem Krasnoluda z Elfem. Odziedziczyła prawie wszystko po elfach, nawet uszy, oprócz wzrostu. Miała pięknie bladą skórę, z bardzo jasnymi blond włosami, a jej niebieskie oczy wiecznie były roześmiane i błyszczące.
- Nie mogę uwierzyć, że poznam smoka! I do tego Smauga!!- krzyknęła i rzuciła się na łóżko z ekscytacji. - I zobaczę Kiliego, Filiego i wujków!
- Nie boisz się?- zapytała jej matka.
- A czemu niby? To przygoda, a nie wojna. Zresztą z rodziną będę bezpieczna.-powiedziała pewnie i przytuliła rodziców w oczekiwaniu na podróż.

Kompania Thorina Dębowej Tarczy miała do pokonania pięciodniową podróż do wyspy. O dziwo minęła im bardzo łagodnie, dzięki czemu zacisnęły się więzi pomiędzy podróżującymi. Thorin złagodniał, wszyscy polubili Bilba, a Gilly nie ukrywała już swoich uczuć do Killiego. Bardzo dużo spędzała z nim czasu, chętnie rozmawiając i słuchając jego historii. Młody krasnolud również był zainteresowany pięknym Goździkiem i uśmiech nie schodził z jego twarzy przy niej. Jak zaczynało się ściemniać, stali na wzgórzu, obserwując piękny widok, który mieli przed sobą. Wyspa była dość mała, ale godna podziwu. Jak z bajki. Zieleń podkreślona złotymi piaskami pobliskich plaż i okrążona niebiesko-błękitnym morzem.
- Mogłabym tu zamieszkać.- odparła Gilly, podziwiając widoki. Kiedy wieczór nastał i wszędzie było widać tylko blask świec, podkreślony muzyką w tle, każdy się lekko rozmarzył. Praktycznie nikt, oprócz Gandalfa, nie widział takiego miejsca w Śródziemiu. W pewnym momencie doszli na plażę, gdzie czekali na nich Adria i Adras.
- Witajcie drodzy przyjaciele!- odparł Gandalf ciepło i przywitał się z gospodarzami.
- Witaj Gandalfie, jak dobrze jest Cię znowu widzieć!
- Adrio, Adrasie, dalej wyglądacie tak dobrze jak kiedyś, nic się nie postarzaliście.
- Dziękujemy za twe miłe słowa, ale kogóż to do nas przywiozłeś?- zapytała ciepło półelfka.
- Moi drodzy, powitajcie kompanię Thorina Dębowej Tarczy!- odparł i każdy po kolei zaczął się przedstawiać.
- Musicie być bardzo zmęczeni i głodni. Chodźcie, kolacja na plaży jest już przygotowana.- zaproponował Adras i wszyscy chętnie poszli do stołu. Thorin jedynie nie był aż tak entuzjastycznie nastawiony, ale on nie ufał elfom, a jeszcze bardziej syrenom.
Był piękny i ciepły wieczór, a światło księżyca i świec dodawało mu jeszcze większej magii. Na stole były sezonowe owoce, mięso, ryby i dużo warzyw. Praktycznie każdy znalazł coś dla siebie.
- Jak się miewa Serena?- zapytał Gandalf.
- Dobrze, choć z lekką ochłodą przyjęła do wiadomości prawdę. Jest kochanym dzieckiem, ale tu już nie będzie bezpieczna.
- A gdzie teraz jest?- zapytał.
- W morzu,gdzie przesiaduje cały dzień oprócz jedzenia i treningów z Adrasem. To jedyne miejsce, które ją uspokaja.
- Co masz na myśli?
- Wiesz dokładnie co mam na myśli Gandalfie. Jej natura daje o sobie znać. Wiem i czuję, że jest dobra, ale też widzę jej porywczość i okrutność. Jeśli nie nauczy się panowania nad tym, to zagłada nam wszystkim.- odpowiedziała szeptem, co nie uszło na uwadze reszcie. Lecz podczas biesiadowania, nikt nie zauważył, że Kili zniknął, nawet jego nowa przyjaciółka Gilly. Siedział kawałek dalej na plaży, wpatrując się na kogoś, błogo dryfującego na spokojnym morzu. Kiedy owa postać zaczęła lekko nucić, poczuł się dosłownie jak w niebie. Wszystko przyciągało go do niej, nie wiedząc czemu. Kiedy jego stopy weszły na brzeg, ona obróciła się i w mgnieniu oka znalazła się przed jego twarzą.
- Kim jesteś?- zapytała, a on nie mógł wyjść z podziwu jej urody.
- Ki-kili. Kili Pani.- odparł i ukłonił się, a ona wstała z wody, ukazując swoje prawie nagie ciało. Upadł z wrażenia na piasek, patrząc się prosto w jej oczy.
- Czy mógłbyś mi, mój drogi Kili, podać suknię?- poprosiła, lekko kusząco, a on pod wpływem jej uroku , zrobił co chciała.
- Ty, ty jesteś syreną?- zapytał podekscytowany, kiedy podała mu dłoń aby wstał.
- Tak mówią.- skwitowała i złapała go za ramię.
- A gdzie twój ogon?
- Nie wiem, tego musimy się dowiedzieć. Jestem Serena, miło mi cię poznać Kili.- odparła i poszli w stronę stołu.
- Ach Sereno to ty! Nie poznałem Cię.- odparł nieznany jej starzec.
- Powiedziałabym to samo, ale nie znam Cię.
-Ależ znasz! Byłaś bardzo mała kiedy się poznaliśmy, ale jestem Gandalf i jestem przyjacielem twoich rodziców.
- Dobrze więc Gandalfie, a kim jesteście wy?- zwróciła się do reszty i zaczęli jej się przedstawiać. Jej instynkt był wyśmienity i dobrze wyczuwała każdą ich emocje. Ogółem przyjęli ją dobrze, trochę się jej bali, ale najwięcej nienawiści wyczuła od Thorina i oczywiście Gilly.
- Możesz usiąść koło nas Sereno!- krzyknął Kili i usiadła pomiędzy nim i Filim. Szybko odnalazła z nimi wspólny język, gdyż jako najmłodsi byli najbardziej ciekawi i kontaktowi.
- Więc, jesteś pewien, że to syrena?- zapytała jej matka.
- Oj tak... Potężną moc w niej wyczuwam, choć nie jest jeszcze całkowicie ukazana i opanowana.
- A co z jej prawdziwą postacią?
- Legenda mówi, że swoją ostatnią córkę zatopiony Bóg zabezpieczył. Przestudiowałem wiele ksiąg i jedyne czego jestem pewien to, że odpowiedzialny będzie za to jakiś bodziec.
- Bodziec? Co to znaczy?
- Wiele rzeczy Adrio. To może być uaktywnienie poprzez walkę, dorosłość, samoobronę albo nawet miłość.
- Co do tego ostatniego nie bądź taki pewny. To nie ten typ.
- A z tobą jak było Adrio, pamiętasz? Sama śmiałaś się z wybranka Arweny i teraz popatrz.- odparł z uśmiechem.
- Miejmy nadzieję, że to wszystko się dobrze skończy.- odparła, ukrywając lekki rumieniec.
***
-Żegnaj Sereno.- odparli jej rodzice i przytulili ją na koniec.
- Bądźcie bezpieczni i uważajcie na siebie.- stwierdziła Serena i wsiadła na konia z resztą.
- Bezpiecznej drogi przyjaciele!- krzyknęła Adria.- Gandalfie, uważaj na nią.- odparła i cała kompania ruszyła w dalszą drogę. Serena rozglądała się i starała zapamiętać rodzinną wyspę, jak najlepiej mogła. Przed wejściem na skarpę jeszcze raz odwróciła się i rzuciła wzrokiem na rodziców wracających do domu. "Obyście byli bezpieczni"- pomyślała i znikła za wzgórzem.

-Musisz jechać do Rivendell Darisso. Tam twój wuj cię oczekuje wraz z Arweną.- odparła jej matka.
- Wuj Elrond? Kuzynka Arwena ?!- krzyknęła podekscytowana i zaczęła znów skakać po domu.
- Darisso posłuchaj mnie. Czeka Cię dwudniowa podróż. Jeśli będziesz miała szczęście to będzie ona udana. Masz wszystko spakowane? Sztylety, miecz i łuk?- zapytała jej zestresowana rodzicielka.
- Tak mamoooooo.- powiedziała znudzona.- Spakowałaś czekoladę i herbatę?- zapytała, na co jej mama się zaśmiała.
- Poradzisz sobie kochanie?
- Przecież wiesz, że tak mamo!- odparła.
***
-Na pewno masz wszystko ? Rzeczy spakowane?
- Na Valarów i wszystkich Bogów tak? Czy mogę już jechać?
- Darisso.- zwrócił jej uwagę ojciec.- Pamiętaj czego cię uczyłem i słuchaj się elfów z Rivendell. Nie ma bardziej światłych i roztropniejszych od nich.- odparł, na co Darissa robiła już znudzoną minę.- Ale mam coś dla ciebie. To jest specjalny talizman, który świeci na zielono w razie zbliżającego niebezpieczeństwa.- powiedział i zawiesił jej na szyi.
- Smok?! O matko jakie to piękne! Dzięki tatusiu i mamusiu! Obiecuję, że będę się pilnować!- krzyknęła na pożegnanie i ruszyła na przód.

-Gdzie jedziemy?- zapytała Serena.
- Do najbezpieczniejszego miejsca w Śródziemiu, Rivendell.- odparł starzec.
- Zabierasz nas do elfów?!- warknął Thorin.
-Owszem, na dłuższy pobyt.
- Nie zgadzam się!
- Thorinie, Gandalf nie chce Tobie zrobić na złość. Mądrze by było zaufać jemu.- powiedziała Gilly dumnie.
- Gilly dobrze prawi!- krzyknął Fili, na co Hobbitka się zarumieniła. Nagle obok niej znalazła się nowa uczestniczka wyprawy.
- Mam wrażenie, że nie przedstawiono nas odpowiednio. Jestem Serena.
- Jestem Gilly.- powiedziała i nie spojrzała się na nią.
- Czyżbym Cię czymś uraziła młoda Hobbitko?
- Ależ nie moja Pani.- stwierdziła chłodno i pojechała do przodu. Na szczęście koło niej znalazł się Kili, a obok Gilly Fili.
-Od samego początku jest taka?- spytała Serena.
- Właśnie nie wiem co w nią wstąpiło. Ale nie przejmuj się, Goździk to świetna dziewczyna.- odparł z uśmiechem, lekko rozmarzony i Serena chyba wiedziała co jest powodem jej niechęci do niej.
- Blisko jesteście więc? To twoja ukochana?
- Nie, nic z tych rzeczy! Znamy się od kilku dni, ale bardzo ją lubię...- odparł nieco przekornie, dlatego Serena mu nie uwierzyła. Wiedziała co się święci, dlatego postanowiła wyjaśnić z nią sobie wszystko przy najbliższym postoju.
***
Było już ciemno, ale nikt jeszcze nie szedł spać. Ciepła noc chętnie zmuszała Serenę do refleksji i obserwacji. Praktycznie po kilku dniach podróży, już tęskniła za ciepłym morzem i słonym powietrzem. Pomimo dość ciepłego przyjęcia w grupie dalej czuła się osamotniona. Była obserwowana przez cały czas, a strach towarzyszy unosił się nad nimi, niczym mgła.
- Nad czym tak myślisz Sereno?- zapytał Balin i przyniósł jej ciepły napar ziołowy.
- Nad naszą dalszą podróżą Balinie, a ty jak się czujesz?- spytała z uśmiechem.
- Dobrze, o dziwo. Jestem podekscytowany i trochę przerażony, ale szczęśliwy. W końcu idziemy do domu, odebrać to co nasze.- powiedział z uśmiechem.
- Dopilnuje aby tak było.- powiedziała całkowicie szczerze. Bo w końcu co by miała teraz do stracenia?
***
Podróż minęła im również bez żadnych komplikacji. Oprócz głośnych narzekań Thorina, nic się nie działo. Lecz każdy wiedział, że po postoju w Rivendell, dopiero się zacznie, ale nikt póki co się tym nie przejmował. Przed nimi ukazał się jeden z najpiękniejszych pejzaży na świecie. Nikt nie mógł uwierzyć, że tak cudowne miejsce może istnieć, nawet po wizycie na wyspie. Kiedy byli przed zamkiem Elronda nigdzie nie było. Jeden ze strażników oznajmił, że Lord powinien zaraz być. I tak się stało. Przyjechał wraz ze swoimi strażnikami na koniach.



Cringekonto
Dawaj next❣
Santanico_Pandemonium
• AUTOR@Fauna będzie jutro :)
towlee
Świetne Misia😍❤️
Santanico_Pandemonium
• AUTOR@hania20000 dziękuję Haniulka <3