Patryk

Kociakkociak9

Patryk

Kociakkociak9

imię: ℝ𝕠́𝕫̇𝕒

miasto: 𝔻𝕒𝕨𝕟𝕒 𝕖𝕡𝕠𝕜a

www: youtube.com

o mnie: przeczytaj

1358

O mnie

❝Brak perfekcji jest piękny, szaleństwo jest geniuszem i lepiej być absolutnie niedorzecznym niż absolutnie nudnym.❞

Ludzie często gęsto biorą oryginalność za coś dziwacznego. Oryginalność i odmienność, wręcz niedorzeczność, szczególnie w sztuce, guście oraz geniuszu... Czytaj dalej

Ostatni wpis

Kociakkociak9

Kociakkociak9

Wpadam wraz z wakacyjnym powiewem nadmorskiego wiatru, bowiem wywiało mnie nad morze... Czytaj dalej
Przy pomocy wpisów możesz zadać autorowi pytanie, pochwalić go, poprosić o pomoc, a przede wszystkim utrzymywać z nimi bliższy kontakt. Pamiętaj o zachowaniu kultury, jesteś gościem :)

*Jeśli chcesz odpisać konkretnej osobie, użyj funkcji " Odpowiedz" - osoba ta dostanie powiadomienie* ×

Zaloguj się, aby dodać nowy wpis.

Rzabcia

Rzabcia

To jest Walentynka –> 💌
Wyślij ją cudownej osobie na sameQuizy. Ta osoba na pewno się ucieszy. Jeśli Ty po skopiowaniu tej wiadomości do kogoś na profil dostaniesz 3 z powrotem, oznacza to, iż jesteś wspaniałym użytkownikiem.
Skopiuj do wspaniałych osób na sameQuizy
Autorka: @.Dreamer.Forever. (Nie usuwaj, proszę)
💌💌💌💌💌💌💌💌💌💌💌💌💌💌💌💌💌💌💌

Odpowiedz
1
Kociakkociak9

Kociakkociak9

•  AUTOR

@Rzabcia
<33333

Odpowiedz
1
temalia.

temalia.

To jest Walentynka –> 💌
Wyślij ją cudownej osobie na sameQuizy. Ta osoba na pewno się ucieszy. Jeśli Ty po skopiowaniu tej wiadomości do kogoś na profil dostaniesz 3 z powrotem, oznacza to, iż jesteś wspaniałym użytkownikiem.
Skopiuj do wspaniałych osób na sameQuizy
Autorka: @.Dreamer.Forever. (Nie usuwaj, proszę)
💌💌💌💌💌💌💌💌💌💌💌💌💌💌💌💌💌💌💌

Odpowiedz
1
Kociakkociak9

Kociakkociak9

•  AUTOR
Odpowiedz
1
_Gryfonka_Am_

_Gryfonka_Am_

To jest Walentynka –> 💌
Wyślij ją cudownej osobie na sameQuizy. Ta osoba na pewno się ucieszy. Jeśli Ty po skopiowaniu tej wiadomości do kogoś na profil dostaniesz 3 z powrotem, oznacza to, iż jesteś wspaniałym użytkownikiem.
Skopiuj do wspaniałych osób na sameQuizy
Autorka: @.Dreamer.Forever. (Nie usuwaj, proszę)
💌💌💌💌💌💌💌💌💌💌💌💌💌💌💌💌💌💌💌

Odpowiedz
1
Kociakkociak9

Kociakkociak9

•  AUTOR

@_Gryfonka_Am_
OŻESZ KURKA
Powróciło <33333

Odpowiedz
1
Kociakkociak9

Kociakkociak9

AUTOR•  

Szczęśliwych i cudnych walentynek wszystkim <3333

Odpowiedz
12
temalia.

temalia.

@Kociakkociak9 wzajemnie <333333333

Odpowiedz
1
Bananikaktus2018

Bananikaktus2018

@Kociakkociak9 nawzajem!!! :D

Odpowiedz
1
pokaż więcej odpowiedzi (5)
Kociakkociak9

Kociakkociak9

AUTOR•  

WITAM HETAŚKI MOJE DROGIE PO STU LATACH
Wracam po długim czasie, ale wracam, zupełnie w akcji nie zaginęłam, a to najważniejsze XDD
Mówcie, co u Was, jak jednym mijają ferie, jak drugim płynie drugi semestr w szkole po feriach lub przed nimi, a ja zaczynam swe niesłychane opowieści, więc…
Dnia osiemnastego stycznia, w pamiętny wtorek, udałam się do Cygana na oblewanie ferii w mojej zawodowej, frędzelkowej, skórzanej ramonesce, przybyła cała Nasza Eskapada Żeńska Patriotów bez Kamilki (która przepadła za górami, za lasami na tamten czas), siedziałyśmy godzinami wsuwając ciastka i naleśniki (mama Cygana napiekła baków z czekoladą, naleśniczki wyborne, aczkolwiek pachniały mydłem i mi się po nich odbijało, dziwna sprawa), dumając o rzeczach oczywistych, konkretnie o niczym innym jak o chłopakach (w szczególności o miłości życia Cwancucha XDDDDDDDDDDDDDDDDDD) i śmiejąc się jak najęte, ja jak to ja, wyszłam ostatnia z wizyty, z Cyganem urzędowałam do późna, wniosek: zgromadzenia naszej ferajny są cudowne XDDDDDDDDDDDD
Dziewiętnastego, w środę zwijaliśmy walizki i tobołki, przyszło do jazdy do Kolberga, ja nie chciałam się zwlec z ukochanego, wspaniałego cieplutkiego łóżeczka i betów, mieliśmy wyjechać o ósmej, wyjechaliśmy o jedenastej, ja latałam jak Hitler po piekle szukając paska do spodni (który był i się zmył, a bez paska za Boga Pana nie chciałam progu domu przestąpić, ostatecznie znalazł się przypadkiem, bo wyleciał z ułożonych w kostkę sweterków (które miałam wsadzić do szafy) po tym, jak Frankensztajn się w te swetry rzucił jak dziki Indianin), mama napakowała tyle leków, że się w walizeczce nie chciało zmieścić, tata wyklinał na zbyt dużą ilość tobołów i wszystkiego, ciocia motała siedzenia prześcieradłami (jakby tam bynajmniej nieboszczyki miały leżeć, a trupy nie leżały, tylko parasole i inne tomachołki), wybiegłam z domu niedopięta, z książkami na podróż w rękach i z klatką z biedną Iskierką (ten chomik to bohater, podziwiam ją za wszystkie czasy, że nie dostała wstrząsu chomikowego), jechaliśmy kilka godzin, ze mną urwano kontakt (bo siedziałam zaczytana w powtórce ,,Tajemniczego ogrodu", chwilowo ucięto zasięgi i połączenie z moim umysłem i trybieniem), Franek wnet upaprał się kakałkiem na stacji benzynowej, zaginął w akcji adres dojazdu do hotelu, dojechaliśmy, ja byłam kwadratowa od siedzenia (i jeszcze kazali siedzieć, pilnować jak nic dziesięciu walizek, poszli do recepcji, a ja mierzyłam tęgim wzrokiem dziwnych ludzi kręcących się wokół, nie grało mi coś w tych twarzach, zwłaszcza w wycieczce Niemców ;-;), siedziałam w tym przepięknym, Arkowym holu i pilnowałam dobytku, dokolebaliśmy się do pokojów, pokoje były bardzo ładne (aczkolwiek mama miała przyklejony do szafki nocnej niezidentyfikowany, stary budyń), światło było gorsze niż u Mona Lisy w pokoju (półmrok jak z horroru, oczy aż bolały, ale że ciocia zaradna kobiecina to zabrała lampkę nocną), ciocia padła trupem na łóżko, ja latałam po całym pokoju robiąc zwiady co i jak, wypakowałam się, uszykowałam kreację na obiad, przyszło do wyjścia na posiłek – windy jeździły góra dół, że ja zaczęłam cierpliwość anielską tracić i klątwy rzucać, za pierwszym razem chodziłam po restauracji za mamą (żeby aby na pewno nikt mnie nie porwał, poza tym trzeba było obcykać towarzystwo i co gdzie w jakim miejscu na barze stoi), potem kursowałam już sama, po obiedzie wykolebaliśmy się na basen, ja zaczęłam maltretować crawla (a basen świetny, całkiem spory, grunt miałam akurat, jak na mnie wymierzony, mankamentem była za duża ilość mapetów), ciocia przeraziła się jakiegoś dziecioka w masce do nurkowania (wyskoczył jak dziadyga z widłami z pieca, to się nie dziwić, że ciocia wnet dostała zawału), na mnie gapił się jakiś Anzelm, więc strzeliłam do niego laserami z oczu (XDDDDDDDDDD), aż nadszedł dwudziesty stycznia
Jak nadszedł, ja, z czego pamiętam, dorwałam naleśniczki na śniadanie (wyborna rzecz), wykolebaliśmy się na plażę, wiał wiatr jak szalony, pogoda była modelowa, tylko w oczy piaskiem sypała przez tą wichurę, siedzieliśmy cały pobyt najdłużej z towarzystwa w restauracji (inni wsuną w tempie światła, lecą jak konie przez pole, a my siedzimy, delektujemy się do woli, ja nie wiem dokąd ludzie tak pędzą ;-;), sunęliśmy na basen przez środek dyskoteki (otóż osoby idące na pływalnię zmuszone były człapać jak pingwiny przez środek imprezy, my mokrzy, w szlafrokach, mi z włosów woda ciekła, ciapaliśmy mokrymi podeszwami CENTRALNIE przez parkiet, gdzie bawili się i tańczyli ludzie, siedzieli w barze, małym kinie, teatrze i przy stolikach, do komedii to dać), łaziliśmy na okrągło nad morze, ja zatrzasnęłam się w kawiarni w toalecie (z której wyszłam spektakularnie, z impetem, przypadkiem mało nie skacząc jakiemuś Niemcowi na plecy, bo drzwi były bardzo blisko stolików ;—;), pływałam do woli na tych basenach, podszlifowałam crawla, nie obyło się bez cyrków i sytuacji nieprzyjemnych, ale pobyt cudny i wspomnienie na całe życie :D
Z Kołobrzegu wyjechaliśmy w poniedziałek, docierając do domu we wtorek (XDDDDDDDDD), zajechaliśmy do cioci, u której nocowaliśmy, ja się w nocy mało zawału nie dostałam (nie wiem, spać nie mogłam, ciężko mi się oddychało, było mi upiornie duszno i myślałam, że trupem już jestem, ale przeżyłam), w środę na dobre ukwakliśmy u Nas, Franek się zakatarzył, mamę złapała bliżej niezidentyfikowana angina, siedziałam całymi dniami, pisałam, plotłam warkocze i zawijałam loki na pasek od szlafroka, będąc w stałej korespondencji z Cyganem (otóż Cygan pojechała na obóz narciarski, gdzie zakochał się w niej pewien Marcinek, gdy to usłyszałam mało z ryczki nie runęłam ze śmiechu XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD), stękaliśmy, kwękaliśmy na powrót do szkoły, znikąd nadeszła cudowna nowina (a właściwie nie znikąd, tylko od Majkelyny, która z rozemocjowania dryndnęła do mnie z ów wieścią w pierwszej kolejności, jakby miała za mąż wychodzić XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD), że do szkoły nie wracamy, z radości odtańczyłam walca z Frankiem (byłabym odtańcowała z Helką, którą zaczęłam walca uczyć u Cygana, ale że ona z Cyganem siedziała na obozie to tańczyłam z Frankensztajnem), trzydziestego pierwszego powróciliśmy do rzeczywistości (ale nie całkiem, i Bogu chwała za to, człowiek jest młody to zawsze częścią siebie jest w innych, pięknych zaświatach XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD), poza tym na matematyce mało się nie udusiłam mlekiem, usłyszawszy Tomaszka (któremu się głos zmienił nie do poznania, i jeszcze stwierdził, że pole prostokąta to to samo co pole równoległoboku, matematyk mało nie dostał zawału jak go usłyszał, pewnie chciał Tomaszka, biedaka cofnąć do klasy czwartej), pierwszego Szymusiowi urwało mikrofon, i tak urwało, że na matmie Wojtuś ponownie zstąpił na lekcje zdalne (ponieważ Szymon coś tam chachmęcił piąte przez dziesiąte, gdy nagle wyskoczył Wojtuś, ryknął do mikrofonu jak mysz warszawska, że podostawaliśmy ataku śmiechu XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD), trzeciego wzięłam się za ,,Innych" (cudeńko jakich mało, zachwycałam się nad tym do niemożliwości, co i tak część wie już z profilu @Brylantowa_Panna , bo tam wszystko wyklekotałam), czwartego awansowałam na Sebastiana (XDDDDDDDDDDD) i zademonstrowałam towarzystwu tych ,,Innych" (z czego tata się zbojał, ja umierałam z dumy, że znam każdą scenę na pamięć, mama siedziała i pół filmu deliberowała jak się zakończy, a Franek się nakrył kocem i udawał, że się nie boi, z czego gdy w pełnym napięcia momencie buchnęła świeczka stojąca na ławie Frankensztajn ryknął, jakby go mordowali), wczoraj wzięłam się za przeklętą geografię, i tak się wzięłam, że jak skończyłam to zaczęłam zdjęcia szkolne oglądać (porównałam sobie klasowe fotografie sprzed kilku lat i teraz. Dawniej na zdjęciu same słodkie, dziecięce buźki, małe nóżki, rączki, kitki, kokardki we włosach. Na zeszłorocznym zdjęciu wyglądamy, jakbyśmy wrócili z II wojny XDDDDDDDD), a dzisiaj, w skrócie ogromnym: spałam do godziny dwunastej, wdziałam ładny, upiornie drapiący sweterek, który po czterdziestu sekundach przebrałam, pofrunęłam zejść śniadanie, wysypałam cukier i roztropnie go zwinęłam, zanim ktokolwiek całe zajście spostrzegł (XDDDDDDDDDD), dokończyłam drugą część przeklętej geografii, mama tłukła z Frankensztajnem w szachy (nad którymi wczoraj dostałam zwrotów głowy i mdłości, cierpliwości i głowy nie mam do takich rzeczy), a teraz będę odżałowywać to, że jutro jest poniedziałek (i przy okazji sprzątać rupieciajstwo z biurka, markery, nie markery, bloki i inne graty)
Gratulacje tym, którzy doczytali, światełko w zniczu tym, którzy umarli podczas czytania, a ja lecę XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
Miłego wieczoru ❤️

Odpowiedz
8
WeraHatake

WeraHatake

@Kociakkociak9 Dokładnie! XDD
Rozumiem xd
NO XDD
Polecam, bo jest po części poważna, a po części o przypałach młodości, że tak to ujmę xd
Oj tak XDD
No i bardzo dobrze ^w^

Odpowiedz
1
nvtalcia

nvtalcia

@Kociakkociak9 umarłam podczas czytania, tak XDD

Odpowiedz
1
pokaż więcej odpowiedzi (3)