Patryk

Escada

Patryk

Escada

imię: Ola

o mnie: przeczytaj

201

O mnie

#stopbullying
#papużka

nadzieję, że zostaniesz na dłużej... ;}
Jeśli chcesz dowiedzieć się czegoś na mój temat, to zapraszam b. serdecznie do czytania nominek, których trochę tu jest oraz do przeczytania Q&A.
A teraz kilka informacji... Czytaj dalej

Ostatni wpis

Escada

Escada

05.11. miałam bardzo fajny i jeszcze bardziej aktywny dzień. Najpierw odwiozłyśmy z... Czytaj dalej
Przy pomocy wpisów możesz zadać autorowi pytanie, pochwalić go, poprosić o pomoc, a przede wszystkim utrzymywać z nimi bliższy kontakt. Pamiętaj o zachowaniu kultury, jesteś gościem :)

*Jeśli chcesz odpisać konkretnej osobie, użyj funkcji " Odpowiedz" - osoba ta dostanie powiadomienie* ×

Zaloguj się, aby dodać nowy wpis.

Escada

Escada

AUTOR•  

W piątek nie było jazd, za to były warsztaty z lonżowania, ale z kimś innym. Po obiedzie okazało się, że w sumie nie będzie już raczej żadnych zajęć dla mojej grupy, więc napisałam do mamy, że mogą po mnie przyjechać (miałam nadzieję, że chociaż raz będę w domu wcześniej niż o 20 i niby byłam, ale o 19:53, bo pojechaliśmy do jakiejś restauracji).

Wczoraj też jazd nie było, ale było losowanie kucyków na zawody, a same zawody zaczęły się ok. 12. Wszystkie rzeczy polegające na pracy z ziemi i czwartkowy spacer miałam z tym samym przeuroczym kucykiem Kubą i w sumie całkiem mi to odpowiadało, ale tym razem miałam nadzieję na innego (konkretnego) na wypadek, gdyby na zawodach pojawiła się przeszkodą z wodą. Ale wylosowałam Kubę i startowałam jako szósta. Basen z wodą też był jedną z przeszkód, i to pierwszą XD

Odpowiedz
2
Escada

Escada

AUTOR•  

Jest godzina, o której chciałabym iść spać, więc poczytajcie sobie w skrócie o dzisiejszym obozowaniu. Uzupełnię kiedyś 😅

Odpowiedz
1
Escada

Escada

AUTOR•  

Ponieważ w poniedziałek 'odkryłam' obozową listę życzeń, wpisałam na nią kilka rzeczy. Wybieraliśmy też konie do sesji zdjęciowych, wzięłam karą klacz rasy Fell (wygląd mini fryza idealnie wpisuje się w moją wizję sesji, a raczej w jedną z wersji sesji).

We wtorek zamiast zwykłej jazdy wybraliśmy się wszyscy na spacer do lasu (wpisałam na listę życzeń spacer z koniem, ale nie chodziło o spacer na koniu, aczkolwiek nie wiem czy ten spacer był odpowiedzią na ten mój wpis, czy nie).
O 17 mieliśmy normalną jazdę, tym razem z bardzo fajnymi (przynajmniej dla mnie) ćwiczeniami typu przechodzenie nad drągami, zatrzymywanie się nad drągiem, zatrzymywanie się w korytarzu z drągów i możliwe, że jeszcze coś. Dostałam fajną klacz mniej więcej mojego wzrostu i całkiem fajnie się dogadywałyśmy. Pod koniec jazdy zaczęło kropić, więc poszliśmy na halę, gdzie moja ulubiona instruktorka pokazywała ćwiczenia na dosiad z tych, które pamiętam, umiem zrobić jedno…). W trakcie ćwiczeń porządnie się rozpadało, więc z hali wyszliśmy pod (chyba) plandeką w roli parasola… 😂 A jakiś czas później wróciłam do domu.

"Dzisiaj", czyli w sumie wczoraj też miałam jazdę na klaczy z poprzedniego dnia, ale skupiliśmy się na ćwiczeniach typu wolty, młynki itd. Po jeździe poszliśmy na halę uczyć się ustawiania na odpowiednią odległość drągów dla różnych koni w różnych chodach. Dla mnie to jest trudne do zapamiętania, podziwiam ludzi, którzy nie mają z tym problemu. Potem przyprowadzono kucyka, z którym każdy chodził na lonży, przechodząc przez te drągi.
Po obiedzie nasza grupa miała jazdę freestyle'ową na cordeo. Niestety były tylko 2 konie do dyspozycji, więc wsiadłam chyba godzinę później. Samą jazdę miałam na myszatosrokatej klaczy huculskiej i było super… 🩵 Milion razy wygodniej niż z wodzami, bo jeździmy na kantarach z wodzami do haltera, które są dla mnie trochę za grube, przez co ledwo mieszczą mi się w dłoniach… Niestety jazda była bardzo krótka, ale i tak super sprawa. 🩵 Potem oglądałam jazdę innych, a w międzyczasie przyszedł bardzo miziasty i przepiękny kotek 🩷mogłam mieć sesję zdjęciową, ale okazało się, że wybrany przez mnie koń jest potrzebny na jazdę, więc zostałam zaangażowana w przygotowywanie innej klaczy na sesję. Potem próbowałam zwijać lonże na "jutro", bo przyjeżdża gość specjalny na warsztaty z lonżowania, w międzyczasie pogadałam trochę z instruktorką i fajnym chłopakiem+zrobiłam kilka zdjęć klaczy szykowanej na sesję i poznałam też inną przepiękną klacz (i oczywiście wygłaskałam), a niedługo potem ruszyłam w drogę do domu. Zamówiłam sobie na kolację (i śniadanie) pizzę miesiąca z drugiego końca ulicy, a tata ją odebrał. Bardzo dobra :)

A co u Was?

Odpowiedz
3
Escada

Escada

AUTOR•  

Od poniedziałku jestem na obozie końsko-jeździeckim, w formie półkolonii.

Zajęcia okołokońskie zaczęliśmy od 20-minutowej jazdy dosiadowej. Mój stan fizyczny jest dramatyczny. 😅 Dostałam haflingerkę. Było fajnie, ale zimno i deszczowo. Ubrałam się fatalnie, więc na jazdę poszłam w pożyczonej bluzie, a po jeździe właścicielka stajni zaproponowała mi spacer z nią i dwoma jej psami, na co oczywiście się zgodziłam. Mam z niego całkiem fajne zdjęcie, ale nie wiem czy uda mi się tak wyciąć, żeby móc je wstawić, może w komentarzu.
Po 17 była praca z ziemi w parach. Cała nasza grupa dostała kucyki, z którymi robiliśmy różne zadania. Naszym pierwszym zadanie było krótkie lonżowanie w stępie i kłusie na obie strony, całkiem fajnie nam poszło. Potem miałyśmy też przechodzić z kucykiem przez basen z wodą, ale to się akurat niezbyt udało, chociaż przekonałam go do postawienia nogi na krawędzi basenu. Było też manewrowanie w korytarzu z drągów ustawionych w kształt litery L, co też nam ładnie wychodziło; slalom, odczulanie (tu zmienili mi partnerkę), tu było różnie, ale też bardzo ciekawie. Ostatnim zadaniem było pokonywanie z koniem (na szczęście niskiej 😅) przeszkody w stępie i kłusie. Jestem mega dumna z siebie i kucyka, którego nam przydzielono, bo nie miałam żadnych problemów z przekonaniem go do kłusa i skoczenia tego drąga (a i sama się przy okazji nie wywaliłam, więc sukces jest podwójny XD)
Ogólnie było super. 🩵
Po pracy z ziemi mieliśmy naukę siodłania, na szczęście na nieprawdziwym koniu, bo byłby biedny. Po osiodłaniu trzeba było też wsiąść i wsiąść, a potem już zrobiła się godzina 19:35, więc zebrałam się i pojechałam do domu.

Odpowiedz
3
WeraHatake

WeraHatake

@Escada Ale super, że pojechałaś na obóz! ♥ Miłego czasu!

Odpowiedz
1
Escada

Escada

•  AUTOR

Jest super! 🩵

Odpowiedz
Escada

Escada

AUTOR•  

W piątek rano pojechałyśmy z mamą do Wrocławia w celach zakupowo-weselnych, ale żadna z nas nie znalazła niczego odpowiedniego (co nie oznacza, że wróciłyśmy z niczym – kupiłam 4 rzeczy, ale w jednym sklepie, 3 pary spodni i przepiękną niebieską koszulę) 💙/🩵
W drodze powrotnej napisałam wiadomość do kogoś, ale odpowiedź dostałam dopiero jak rozmawiałam przez telefon z Emilą. Byłyśmy jeszcze w Auchan i kupiłam w CCC kolejny plecak (z myślą o wyjeździe, chciałam wziąć też drugi, żeby porównać, który będzie lepszy, ale musiałyśmy wracać do domu, bo Kaśka z Matim jechali do nas. Próbowali pousadzać gości przy stołach weselnych. Odpowiedź dotyczyła miejsca, w którym (w dużej części) spędzę najbliższe 2 tygodnie… ❤️
Po (ponadgodzinnej) rozmowie z Emilą poszłam jeszcze gdzieś z mamą. Jakimś cudem położyłam się spać o 23:37, co jak na mnie jest dość wczesną porą, a obudziłam się o 8:09, przed 10 poszłam do dziadka. Wybraliśmy się na mini zakupy (ja kupiłam drugi plecak i będę sprawdzać czy zmieści się w nim więcej rzeczy, na pewno kolor ma bardziej praktyczny; na chwilę wstąpiłam do apteki po coś na głos, bo ostatnio tyle mówię, że zaczęłam mieć jeszcze dodatkową chrypę+mam notorycznie sucho w gardle, chociaż piję wodę prawie cały czas, i byliśmy na sklepie, bo dziadek też czegoś szukał. Idealnie zmieściliśmy się w czasie, żeby zdążyć na autobus powrotny. Potem wstąpiłam na trochę do dziadka, a po 12 wróciłam do domu. Wczoraj umówiłam się z Emilą na odwiedziny na 11, ale rano zmieniła na 16, co było w sumie i dobre, i złe dla mnie. Miałam plany, żeby wyjść max. 15:45, żeby zamówić Bolta, ale udało mi się wyjść dopiero o 15:57. Na szczęście nie musiałam czekać na nie wiadomo ilu kierowców, bo przyjechał pierwszy, zresztą trochę szybciej niż miał. Ale i tak byłam jakoś ok. 16:30 :/ Najmłodszego członka rodziny poznałam dopiero jak sama go zawołałam, bo wcześniej zajmował się swoimi sprawami. Podszedł od razu, bez zastanowienia, zaczął merdać ogonem i lizać moją rękę, przy okazji dając się głaskać i próbując wspiąć mi się na nogę 😅😂😅 ogólnie rzecz biorąc, to zdecydowanie najsłodszy i najpiękniejszy długowłosy chihuahua, jakiegokolwiek widziałam… Pogadałyśmy, byłyśmy na dwóch spacerach (najpierw z Migelem, który próbował na odległość zamordować wszystkie napotkane psy, a potem z Dopiskiem, bo Gucio (bardzo nie lubię tego imienia) był wcześniej na dłuższej wycieczce. Było super, chociaż i tak się nie nagadałyśmy 😅
W domu popisałam trochę z M. (cały czas chodzi o młodszego), popytałam chata o różne rzeczy i mam nadzieję, że na dniach zrealizuję większość…

U mnie na razie tyle, piszcie co u Was. 🩵

Odpowiedz
4