Patryk

Escada

Patryk

Escada

imię: Ola

o mnie: przeczytaj

201

O mnie

#stopbullying
#papużka

nadzieję, że zostaniesz na dłużej... ;}
Jeśli chcesz dowiedzieć się czegoś na mój temat, to zapraszam b. serdecznie do czytania nominek, których trochę tu jest oraz do przeczytania Q&A.
A teraz kilka informacji... Czytaj dalej

Ostatni wpis

Escada

Escada

23.10. pojechaliśmy z dziadkiem (rodzice, ja i dziadek) do Warszawy, głównie, żeby o... Czytaj dalej
Przy pomocy wpisów możesz zadać autorowi pytanie, pochwalić go, poprosić o pomoc, a przede wszystkim utrzymywać z nimi bliższy kontakt. Pamiętaj o zachowaniu kultury, jesteś gościem :)

*Jeśli chcesz odpisać konkretnej osobie, użyj funkcji " Odpowiedz" - osoba ta dostanie powiadomienie* ×

Zaloguj się, aby dodać nowy wpis.

Escada

Escada

AUTOR•  

W czwartek byłam z dziadkiem imoimi kuzynami w Książu, bo chciałam zobaczyć co jest w obu sklepach jeździeckich na jego terenie, tyle że oba te sklepy były nieczynne.

W piątek jechaliśmy na sobotni ślub Kaśki i Matiego. Dojechaliśmy chwilę po 21, a że pokoje mieliśmy tuż nad salą weselną, to mieliśmy zapewniony długotrwały 'koncert', bo trwała tam jakaś 30-tka. Zdzwoniliśmy się z M. i cała rozmowa trwała chyba ponad 3 godziny… Skończyliśmy po 1…
Ślub był o 16:30, a wesele było podobno do 4 (wyszliśmy chwilę przed 3, a i tak poszłyśmy z mamą spać ok. 3:30). Ogólnie było ok, ale strasznie głośno. :/
W niedzielę były poprawiny, ale nie byliśmy na całych, bo trzeba było wracać do domu. Dojechaliśmy 21:40 ok. W drodze do domu dostałam na OLX -Ie pytanie czy można dzisiaj odebrać smycz, którą wystawiłam. Przyjechała bardzo miła dziewczyna i tak oto wreszcie znowu coś drgnęło w tych moich sprzedażach. A jeszcze mam mnóstwo innych rzeczy.
Później gadałam z M. ponad godzinę.

W poniedziałek poszłyśmy z mamą i moją ex fizjo (+2 psów, z których oczywiście sznaucerek szedł ze mną) do Szczawna na masaż. Potem poszłyśmy do kawiarni, a następnie wróciłyśmy do domów, bardzo fajnie było.
Znowu rozmawialiśmy z M. ponad godzinę.

Wczoraj obudziłam się o 12:43 i dowiedziałam się, że Kaśka z Matim niedługo przyjadą, więc ubrałam się etc.
Zjedliśmy razem śniadanie po 13 😅 dostałam kilka filmików od Kaśki z prób do pierwszego tańca. Późnym popołudnuem pojechałam do Magdy, po drodze rozmawiając z M.
Zrobiłyśmy z Madzią deser z budyniem i dużą ilością różnych ciastek i pogadałyśmy sobie. Po powrocie rozmawialiśmy z M. też z jakiegoś 3 h. 😅

A dzisiaj na 14:45 miałam logopedkę, potem byłyśmy w galerii, miałyśmy iść do kina, ale nie poszłyśmy.

Odpowiedz
2
Escada

Escada

AUTOR•  

Wczoraj zostałam 'porwana' w góry, na szczęście byłam umówiona z Emilą, więc spędziliśmy w tych górach ok. godziny, ale i tak spóźniłam się prawie 40 minut… :/ rano miałam chyba jakiś skurcz mięśni, więc wypiłam sobie do śniadania magnez, ale nie było jakiejś spektakularnej poprawy.
Poszłyśmy na spacer z Migelem, zahaczając potem o kawiarnię, w której wzięłyśmy tylko picie (ja herbatę z rokitnikiem, Emila lemoniadę). Było super, ale za krótko, znowu się nie nagadałyśmy.

Dzisiaj załatwiałyśmy z mamą różne sprawy, a po 16 poszłam do dziadka spotkać się z Magdą, bo chciałyśmy iść do mojego ulubionego bistro, ale okazało się, że dzisiaj i jutro jest nieczynne, więc zrobiłyśmy mini zakupy i pojechaliśmy do ich domu. Wymyśliłam kolejną wariację deseru autorstwa mojej siostry i zrobiłyśmy go z Magdą, wszystkim smakował. Wróciłam Boltem do domu, zamówiłam sobie obiad, chociaż nie byłam głodna, zadzwonił M., więc znowu gadaliśmy ponad 1,5 h 😅

Swoją drogą, magnez od wczoraj piję i rano, i wieczorem, mam nadzieję, że poskutkuje.

Odpowiedz
4
Maggie_Fleming

Maggie_Fleming

@Escada Ale super <3 Góry są świetne :)) Fajnie by było się też wybrać

Odpowiedz
1
Escada

Escada

AUTOR•  

Dzisiaj były zawody a'lla Horse Agility. Wylosowałam jednego z dwóch kucyków, które chciałam – Ptysię, która chyba jest najszybsza i kolejność, której nie chciałam, bo miałam startować jako druga.
Ogólnie poszło nam całkiem fajnie (chociaż musiałyśmy poprawiać chyba ze dwie rzeczy) i przez dość długi czas byłam na drugim miejscu, do pewnego momentu myślałam, że faktycznie załapię się do pierwszej trójki, ale ostatecznie na 25 osób zajęłam miejsce 14., dzięki czemu miałam znacznie większy wybór nagród niż tydzień temu. Wzięłam lonżę (pomińmy fakt, że jest dokładnie taka sama, jaką już mam… Gdzieś były smaczki, ale nie wiem czy nie wziął ich ktoś przede mną). Każdy dostawał też medal i pendrive ze zdjęciami z sesji.
Generalnie było super, ale trochę za krótko i nie zdążyłam się z nikim pożegnać.

W domu byłam chwilę po 16 i nudziło mi się, ale że miałam w planach pójść do dziadka, tak też zrobiłam, ale dopiero grubo po 18. Pogadaliśmy, wypiłam gorącą wodę, która w przeciwieństwie do herbaty nie wpływa źle na nerki, wysłałam dziadkowi sporą część zdjęć z obozu, a potem poszliśmy razem do mojego domu, bo miał dla nas jabłka.
Zrobiłyśmy z mamą pieczoną owsiankę i zadzwonił M. (przegadaliśmy ponad godzinę).

I to w sumie tyle, a co u Was?

Odpowiedz
3
Escada

Escada

AUTOR•  

Dzisiaj miałam 2 jazdy, a że wczoraj zostało mi dużo smaczków, przesypałam je do nieużywanej jeszcze (psiej 😂) saszetki, zastanawiając się czy będę je mogła dać jakiemukolwiek koniowi, na którym będę jeździć, ale na szczęście mogłam.
Poranną jazdę miałam na Miszy, która jak zawsze była przekochana i przesłodka. 🩵 Po jeździe dałam jej kilka smaczków, starając się, żeby miało to sens (m.in. jak przysuwała głowę w celu szukania smaczków, to czekałam aż odwróci ją w drugą stronę i dopiero wtedy dawałam, chociaż ona ma tę zaletę, że nie przeszukuje człowieka jakoś intensywnie).
Popołudniową jazdę miałam na Mercy, potocznie zwanej Bułką. Jako chyba jedyna miała ogłowie, chociaż też bezwędzidłowe, bo zazwyczaj jeździmy na zwykłych (ewentualnie czymś podszytych) kantarach.
Było zdecydowanie trudniej niż z Miszą i chyba tylko raz na całą jazdę zdołałam ją przekonać do żywszego stępa. Już chyba łatwiej nam było przechodzić do kłusa. XD a był bardzo wygodny, chociaż na Jasyrze póki co pod tym względem jeździło mi się najlepiej. I w sumie byłaby całkiem spokojna jazda, gdyby nie fakt, że Bułka pod koniec próbowała kopnąć Wiesię (chyba bezskutecznie), ja zrobiłam sobie "cordeo" z własnych rąk i przytuliłam się do niej w nadziei, że nie zlecę. I faktycznie nie spadłam. Za to nie wiem czy nie zgubiłam strzemion. Wolontariuszki dostały od instruktora taki ochrzan, że trochę było mi ich szkoda, ale fakt, że mogły temu zapobiec.
Bułka też dostała ode mnie kilka smaczków, ale mniej, bo zaczęła się ich domagać, kilka razy musiałam odepchnąć jej głowę.
No cóż, przynajmniej było ciekawie, aczkolwiek nie polecam… 😂
Prostu ze stajni ponechałam do Emili, bo moi byli na wycieczce, ale dość szybko po mnie przyjechali, więc miałyśmy niecałą godzinę dla siebie (czyli jutro jest plan, żeby spotkać się jakoś bardziej sensownie.
Od Emili od razu pojechaliśmy na wieczorną mszę (ja w bryczesach i sztyletach…)

A jutro zawody i koniec turnusu…
A co u Was?

Odpowiedz
3
Escada

Escada

AUTOR•  

Dzisiaj nie było jazd, za to dzień upłynął pod znakiem Horse Agility. Sporo teorii, ale praktyki na szczęście jeszcze więcej. Tym razem mogłam ćwiczyć z Kubą lub Surprise’em i wybrałam Surprise’a, który okazał się przeuroczy. Przynajmniej za pierwszym razem, bo później próbował mnie przeszukiwać w celu dotarcia do smaczków, więc żadnego nawet nie wyjęłam.
Pod koniec przechodziliśmy bardziej złożony tor (a w zasadzie bardziej wybrane elementy, bo czas był dość ograniczony) i zastanawiałam się nad wyborem między Wiesią a Miszą, ale wygrała Miszka i była dokładnie tak samo cudowna jak przed, w trakcie i po poniedziałkowej jeździe. Serio, jakby ją zaźrebili, z radością kupiłabym źrebaka po niej… I z nią już mogłam normalnie robić ćwiczenia z użyciem smaczków, co bardzo mnie cieszy, bo wzięłam ich wcześniej dość dużo 😅
Dostaliśmy potem od prowadzącej certyfikaty+ wiem jakich kolejnych książek potrzebuję w mojej końskiej bibliotece…

.Fotka Ptysi, bo nie ma na niej ludzi 😅

Odpowiedz
2