
Przy pomocy wpisów możesz zadać autorowi pytanie, pochwalić go, poprosić o pomoc, a
przede wszystkim utrzymywać z nimi bliższy kontakt. Pamiętaj o zachowaniu kultury,
jesteś gościem :) *Jeśli chcesz odpisać konkretnej osobie, użyj funkcji " Odpowiedz" - osoba ta dostanie powiadomienie* ×









Escada
AUTOR•Dzisiaj miałam 2 jazdy, a że wczoraj zostało mi dużo smaczków, przesypałam je do nieużywanej jeszcze (psiej 😂) saszetki, zastanawiając się czy będę je mogła dać jakiemukolwiek koniowi, na którym będę jeździć, ale na szczęście mogłam.
Poranną jazdę miałam na Miszy, która jak zawsze była przekochana i przesłodka. 🩵 Po jeździe dałam jej kilka smaczków, starając się, żeby miało to sens (m.in. jak przysuwała głowę w celu szukania smaczków, to czekałam aż odwróci ją w drugą stronę i dopiero wtedy dawałam, chociaż ona ma tę zaletę, że nie przeszukuje człowieka jakoś intensywnie).
Popołudniową jazdę miałam na Mercy, potocznie zwanej Bułką. Jako chyba jedyna miała ogłowie, chociaż też bezwędzidłowe, bo zazwyczaj jeździmy na zwykłych (ewentualnie czymś podszytych) kantarach.
Było zdecydowanie trudniej niż z Miszą i chyba tylko raz na całą jazdę zdołałam ją przekonać do żywszego stępa. Już chyba łatwiej nam było przechodzić do kłusa. XD a był bardzo wygodny, chociaż na Jasyrze póki co pod tym względem jeździło mi się najlepiej. I w sumie byłaby całkiem spokojna jazda, gdyby nie fakt, że Bułka pod koniec próbowała kopnąć Wiesię (chyba bezskutecznie), ja zrobiłam sobie "cordeo" z własnych rąk i przytuliłam się do niej w nadziei, że nie zlecę. I faktycznie nie spadłam. Za to nie wiem czy nie zgubiłam strzemion. Wolontariuszki dostały od instruktora taki ochrzan, że trochę było mi ich szkoda, ale fakt, że mogły temu zapobiec.
Bułka też dostała ode mnie kilka smaczków, ale mniej, bo zaczęła się ich domagać, kilka razy musiałam odepchnąć jej głowę.
No cóż, przynajmniej było ciekawie, aczkolwiek nie polecam… 😂
Prostu ze stajni ponechałam do Emili, bo moi byli na wycieczce, ale dość szybko po mnie przyjechali, więc miałyśmy niecałą godzinę dla siebie (czyli jutro jest plan, żeby spotkać się jakoś bardziej sensownie.
Od Emili od razu pojechaliśmy na wieczorną mszę (ja w bryczesach i sztyletach…)
A jutro zawody i koniec turnusu…
A co u Was?
Escada
AUTOR•Dzisiaj nie było jazd, za to dzień upłynął pod znakiem Horse Agility. Sporo teorii, ale praktyki na szczęście jeszcze więcej. Tym razem mogłam ćwiczyć z Kubą lub Surprise’em i wybrałam Surprise’a, który okazał się przeuroczy. Przynajmniej za pierwszym razem, bo później próbował mnie przeszukiwać w celu dotarcia do smaczków, więc żadnego nawet nie wyjęłam.
Pod koniec przechodziliśmy bardziej złożony tor (a w zasadzie bardziej wybrane elementy, bo czas był dość ograniczony) i zastanawiałam się nad wyborem między Wiesią a Miszą, ale wygrała Miszka i była dokładnie tak samo cudowna jak przed, w trakcie i po poniedziałkowej jeździe. Serio, jakby ją zaźrebili, z radością kupiłabym źrebaka po niej… I z nią już mogłam normalnie robić ćwiczenia z użyciem smaczków, co bardzo mnie cieszy, bo wzięłam ich wcześniej dość dużo 😅
Dostaliśmy potem od prowadzącej certyfikaty+ wiem jakich kolejnych książek potrzebuję w mojej końskiej bibliotece…
.Fotka Ptysi, bo nie ma na niej ludzi 😅
Escada
AUTOR•Dzisiaj rano miałam dosiadówkę (na szczęście krótką) na bardzo wybijającym koniu i w kłusie prawie dostałam kolki.
Potem graliśmy w "państwa-miasta), następnie przeszliśmy się z Z. na spacer i wróciliśmy idealnie na obiad.
Po 16 miałam freestyle na cordeo na super hucułku i tym razem zrobiłam ćwiczenia, których nie zrobiłam na dosiadówce. W ogóle, super mi się jeździ na cordeo, a Jasyr na bardzo miękkie chody, które kocham. 🩵
Po 17 miałam sesję foto ze 'złotym jednorożcem', a po sesji wróciłam do domu, po 19, więc bardzo wcześnie.
Prawie 2 godziny rozmawialiśmy z M., tak jak w poniedziałek.
Escada
AUTOR•Wczoraj było super. Dostałam na jazdę jedną z klaczy, którą z uporem maniaka wpisywałam na listę życzeń w poprzednim tygodniu – opłaciło się. :)
Dzięki pomocy Z. prawie w całości ją osiodłałam i byłyśmy gotowe jako pierwsze (tzn. ja i Misza), więc poszłyśmy na plac, gdzie (wg instrukcji co prawda, ale skutecznie) dopięłam popręg i wsiadłam. Z. na tym turnusie jest wolontariuszem i miał być na jeździe, ale nie został przydzielony do konkretnego jeźdźca, więc sam się przydzielił do mnie i skłamałabym, mówiąc, że było mi z tym źle. 😅 Misza okazała się świetna pod każdym względem (pomińmy fakt, że nie udało nam się wjechać do kwadratu z drągów, a przynajmniej nie tak, jak miałyśmy to zrobić XD). Z. też dawał pomocne wskazówki, a przy okazji rozmawialiśmy sobie o różnych rzeczach. Pod koniec jazdy nawet usłyszałam od Z., że dobrze siedzę (i nawet było mi w tej pozycji w miarę wygodnie), miałam w końcu dłuższe strzemiona i to była pierwsza jazda w ciągu tych niecałych dwóch tygodni, po której nie miałam nóg sztywnych w kolanach. Ogólnie jazda bardzo na +.
Wieczorem była praca z ziemi. Znowu dostałyśmy Kubę, ale tym razem znowu był z nami Z. i było…różnie. Największy problem miałam z lonżowaniem i z za długim batem, ale Kuba nie miał nic przeciwko plandece, przykrycie nią też zniósł dzielnie, chociaż nie był raczej zbyt szczęśliwy. W basenie z wodą zanurzył jedną nogę, więc jakiś postęp jest. Ale najlepiej nam chyba wychodził slalom. Z pierwszego od razu zrobiliśmy też drugi w odwrotną stronę, bo chciałam zobaczyć jak nam to wyjdzie – i wyszło całkiem ładnie. Na stacji do odczulania zrobiliśmy na grzbiecie Kuby wieżę z materacowych 'klocków' XD
Było super, chociaż nie wszystko wyszło idealnie.
Dzisiaj od razu po przyjeździe do stajni miałam spacer na hucułce, i którą poprosiłam na liście życzeń i na której ostatnio miałam freestyle. Wiesia była super, ale nie pałam miłością do spacerów na końskim grzbiecie, wolałabym pójść z koniem w ręku, byłoby to znacznie ciekawsze i więcej bym się nauczyła.
Jakiś czas później poszliśmy na pastwisko oglądać konie i udało mi się zrobić kilka zdjęć Miszuni 🩵 i kilku innym koniom.
Po obiedzie okazało się, że mam jazdę na 16. Było fajnie, niektóre wolty i chyba jedna półwolta całkiem nam wychodziły, mogłabym narzekać tylko na zbyt energiczny kłus i schodzenie ze ścieżki (to nie było ścinanie zakrętów, tylko…półkola? 😂).
Po jeździe wróciłam do obozowej bazy i załapałam się na prezentację uczenia przez kształtowanie na przykładzie Z. 😂 Prezentowała to moja ulubiona instruktorka, która potem przyprowadziła swoje 2 psy (bardzo fajne zresztą). Następnie wzięliśmy jej kucyka i poszliśmy na halę uczyć go targowania.
Po tym wróciliśmy grać w mafię (ja tylko obserwowałam i próbowałam nie paść ze śmiechu… Niedługo potem pojechałam do domu.
Chiaraa
Piękne zdjęcie Miszy. Intensywne dni masz !
Escada
• AUTOR@Chiaraa oj tak… Aż strach pomyśleć jak bardzo będę się nudzić jak obóz się skończy… 😅
Escada
AUTOR•Ciąg dalszy poprzedniego wpisu
Mogłam mu od razu pokazywać, żeby chociaż dotknął i w sumie prawie zaczęłam, ale był za daleko o krok, więc przeszłam na drugą stronę basenu, żeby być naprzeciwko Kuby i dopiero wtedy sygnał do dotknięcia tegoż basenu zadziałał. Slalom poszedł całkiem sprawnie, ale nie chciał przejść przez makarony, więc przeszłam pierwsza, trochę go za sobą ciągnąc :/ nie jestem z tego powodu usatysfakcjonowana, ale ostatecznie przeszedł również i dalszą część przeszkód została przez nas pokonana dość szybko. Tyle że potem była część tylko dla ludzi i na tym też straciłam trochę czasu, zwłaszcza na pierwszym zadaniu (zbieranie kolorowych piłek widłami na kupozbieraczkę… XD kto to wymyślił!?!), następnie trzeba było wsypać te kulki do wiadra i można było przejść do kolejnego zadania, czyli przechodzenia po koziołkach od przeszkód z wiadrem z wodą i przelaniem jej do kolejnego wiadra (trochę mi się wylało). Potem trzeba było jak najszybciej wsiąść i zejść ze sztucznego osiodłanego konia (bez popręgu) :/ na koniec wystarczyło przebiec do mety, przeskakując przez drąga. 😂 Jak wychodziłam z placu, wszyscy mi gratulowali – super uczucie :) poszło nam niby dość szybko, ale ostatecznie na 25 osób zajęłam zaszczytne 20. miejsce XD
Ale medal mam (bo wszyscy dostali). Wybieraliśmy nagrody wg miejsc, więc ja już nie miałam prawie żadnego wyboru. Wzięłam jakiś halter, fioletową gąbkę w kształcie konia i naklejki. Po obiedzie było rozdawanie pendrive'ów z nieobrobionymi zdjęciami, a później można już było wyjeżdżać, więc pojechałam do dziadka. Pokazałam mu wszystkie zdjęcia i 'zdobycze', a dziadek stwierdził, że akurat potrzebuje gąbki i spytał ile bym za nią chciała. Ostatecznie dał mi za nią 50 zł i stwierdził, że ją sobie przefarbuje 😂
Do mojego domu poszliśmy razem, bo chciał nam dać trochę jabłek z działki. Jakiś czas później przyjechali Kaśka z Matim. Niedługo po ich wyjściu zdzwoniliśmy się z M. i gadaliśmy ponad godzinę.
Dzisiaj obudziłam się o 10:15, porozciągałam się, ubrałam i poszłam na mszę na 11. Chciałam potem wstąpić do dziadka, ale go nie był, więc wróciłam do domu. Zjadłyśmy z mamą bardzo dobre śniadanie w postaci pieczonej owsianki i każda zajęła się swoimi sprawami.
Po obiedzie odprowadziłam mamę na mszę i poszłam do dziadka, który tym razem był w domu. Trochę porozmawialiśmy, wypiłam trochę wody i poszliśmy w stronę nowo otwartej miejscówki mojego ulubionego bistro. Przyszła tam też moja mama, więc do środka weszłyśmy już razem. Zamówiłyśmy sernik pistacjowy i bezalkoholowe mojito (mama) oraz focaccię z kremem z karczochów i dipem z pecorino romano+napój mango, niestety gazowany, ale bardzo dobry (ja).
A od jutra znowu obóz, ale tym razem Horse Agility, też w Podolinie. 🩵🩵🩵