Patryk

Escada

Patryk

Escada

imię: Ola

o mnie: przeczytaj

201

O mnie

#stopbullying
#papużka

nadzieję, że zostaniesz na dłużej... ;}
Jeśli chcesz dowiedzieć się czegoś na mój temat, to zapraszam b. serdecznie do czytania nominek, których trochę tu jest oraz do przeczytania Q&A.
A teraz kilka informacji... Czytaj dalej

Ostatni wpis

Escada

Escada

23.11. byłam z mamą u dziadka, gdzie była też Magda z synami i przyjaciółka dziadka.... Czytaj dalej
Przy pomocy wpisów możesz zadać autorowi pytanie, pochwalić go, poprosić o pomoc, a przede wszystkim utrzymywać z nimi bliższy kontakt. Pamiętaj o zachowaniu kultury, jesteś gościem :)

*Jeśli chcesz odpisać konkretnej osobie, użyj funkcji " Odpowiedz" - osoba ta dostanie powiadomienie* ×

Zaloguj się, aby dodać nowy wpis.

Escada

Escada

AUTOR•  

Hej, kochani! 🩵 Co u Was słychać?

04.08. (w niedzielę) byłam u Emili, która kilka dni wcześniej zaadoptowała papugę. Gadałyśmy, zrobiłam kilka fotek żółwia, który przypływał jak podchodziłam do akwarium (żółw wodny), uroczy był 💚
Potem poszłyśmy na spacer zakończony wizytą w kawiarni (w życiu nie jadłam tak dużej panna cotty, gorąca czekolada nie była potrzebna)

W poniedziałek ja, Kaśka i mama pojechałyśmy na 2 dni do Warszawy (Kaśka ma prawo jazdy od ponad roku, ale nie bała się jechać taki kawał drogi, szacun. Ale po Warszawie jeździłyśmy już Boltem i Uberem).
Podróż przebiegła bardzo sprawnie mimo moich problemów z pęcherzem, które były mega uciążliwe. Dotarłyśmy kilka minut przed 15.
Po przyjechaniu do wynajętego mieszkania poszłyśmy na obiad do włoskiej restauracji bardzo blisko naszego lokum. Potem pojechałyśmy Boltem do Złotych Tarasów, gdzie każda z nas kupiła jakieś ubrania (ja koszulkę i bluzę), potem jeszcze zaprosiłam dziewczyny do Wedla, bo miałam ochotę na konkretny deser (którego oczywiście nie było 😂 więc wzięłam tylko gorącą czekoladę o smaku pomarańczowo-imbirowym; mama lemoniadę grejpfrutową, a Kaśka tartę i kawę. Pod koniec domówiłam jeszcze jedną taką lemoniadę, tym razem sobie i na wynos.
Potem czekałyśmy na Bolta i w międzyczasie robiłyśmy zdjęcia Pałacu Kultury, o ile się nie mylę.

We wtorek pojechałyśmy (tym razem Uberem, bo na Bolta za długo byśmy czekały – i tak się spóźniłyśmy) do salonu sukien ślubnych, czyli celu tego wyjazdu. Podczas gdy Kaśka mierzyła suknie, znalazłyśmy z mamą kilka ciekawych miejsc ze śniadaniami. Wybrałam Bułkę przez Bibułkę skuszona menu i mimo faktu, że nie wybrałam najlepszego śniadania (nie zdążyłam przeczytać wszystkich opcji, więc wzięłam coś, co brzmiało 'zjadliwie'), było bardzo fajnie i wiem, że tam wrócimy, jeśli będziemy jeszcze kiedyś w Wawie.
Potem poszłyśmy croissanty i magdalenki do Vincenta (w domu okazało się, że nie były jakieś wybitne) i wyruszyłyśmy w drogę powrotną. W drodze do i z Warszawy towarzyszyła nam specjalnie przygotowana na tę okazję przez Kaśkę i mamę playlista piosenek, której nadałam tytuł Wars.
Do domu dojechałyśmy ok. 18.

Na fizjo byłam w czwartek.

W sobotę, 10.08. w końcu udało mi się pierwszy raz pojechać do pewnej stajni (najdalszej, ale za to najlepszej z moich kilku typów), niestety nie było z kim gadać, ale obejrzałyśmy kilka koni będących najbliżej (czyli kilka minut kucyków i 2 mega ładne koniki polskie… O ile ta rasa z wyglądu nigdy mi się specjalnie nie podobała, to każdy z jej 2 przedstawicieli czymś mnie urzekł. Tylko wyszło na to, że pojechałyśmy z mamą inną trasą (dłuższą) niż planowałyśmy. Jakkolwiek to brzmi, teren tej stajni jest bardzo wygodny (chodzi mi o brak jakichś większych nierówności – chociaż pastwiska pewnie są inne, bo mają tam góry itd.- co dla mnie jako osobie z problematycznym wzrokiem jest mega ważne)
Potem pojechałyśmy na obiad do restauracji już wcześniej wypróbowanej przez naszą familię. Chociaż było 25 stopni, wzięłam gerbatę zimową 😅 i była bardzo dobra. Chociaż cynamon na ściankach filiżanki był zbędny, bo w samej herbacie i tak było go dużo. W tym samym czasie i sali jakaś rodzina wyprawiała dziecku urodziny.
Po obiedzie pojechałyśmy do domu, wstępując do sklepu (chciałam poszukać butów i plecaka, ale nie znalazłam nic odpowiedniego.

Kaśka (chyba) od poniedziałku opiekowała się psem koleżanki i odwiedziła nas z nim. Pies ponoć duży (ja bym go tak nie określiła, chociaż jestem najdrobniejsza i najniższa z mojej najbliższej rodziny) łączy w sobie najlepsze cechy wyglądu Dziuni i Lali (po dziuni jest puchaty (nawet bardziej niż ona, bo ma tej sierści więcej) i ma miękką sierść, a po Lali ma szpiczaste uszy i kolor grzbietu, resztę kolorystycznie ma bardziej Dziuniowatą. ♥️ I jest bardzo przytulaśny i ofc. łasy na smaczki, a te u nas są prawie zawsze. Poćwiczyłam z nim więc siadanie i leżenie, obdarowałam smaczkami i głaskami, był pierwszym testerem zabawki logicznej na jedzenie i fajnie sobie radził.

We wtorek byłam na fizjo, a potem u mojej dawnej fizjo po Healy.

W środę przyszła do mnie długa paczka (zamówiłam parasol, ale nie sądziłam, że będzie aż tak duży…), wieczorem poszłam do dziadka.

W czwartek pojechaliśmy (ja, dziadek i moi rodzice) nad jezioro do Folwarku Amalia (folwarku nie polecam, ale teren okołoplażowy mają super (szczególnie ławki-huśtawki). Spędzaliśmy na plaży zdecydowanie za dużo czasu, a wieczorami moi jechali na koncert niedaleko. W czwartek wieczorem zamówiłam na Horze 2 pary bryczesów i legginsy. Paczka przyszła dzisiaj, legginsy mają przepiękny kolor i ładny lej, ale są prześwitujące, a różowe bryczesy mają kolor gorszy od spodziewanego i są za ciasne, więc te rzeczy od razu zwróciłam.

Znad jeziora wróciliśmy po 20 w niedzielę.

W poniedziałek wpadła Kaśka z Mateuszem, a do mnie przyszła bardzo duża paczka z Temu (miałam na koncie klienta dużo kasy, więc zrobiłam duże zamówienie). Zrobiliśmy wspólnie 'unboxing'. Wśród tych 21 rzeczy (nie wszystkie zatrzymam) znalazły się 2 różne czajniki elektryczne – jeden zwykły, tzn. duży, z regulacją temperatury, co dla nas jest ważne, a drugi już bez bajerów, za to miętowy i (co najważniejsze) kompaktowy, bo ma 0,5 l, więc jest dla mnie idealny, bo zwykły jest dla mnie za ciężki. :/
Byłam w poniedziałek u dentysty i przed wizytą miałam rentgena (dziwne uczucie, ale nie tak okropne jak się obawiałam). Okazało się, że oprócz zęba, którego teraz zrobiłyśmy, został mi JEDEN do 'naprawy, potem jeden dokończyć estetycznie i ściąganie kamienia :/
W lipcu na wizycie poprosiłam o znacznie mniejsze znieczulenie, które nie będzie mi towarzyszyć pół dnia i dostałam takie dla mleczaków XD i wiecie co? Okazało się IDEALNE! 😂😅😂 Bo wprawdzie czułam, że coś mi przy zębie robi, ale nie bolało i trochę szybciej odzyskałam kontrolę nad własną twarzą. Teraz też miałam to mleczakowe znieczulenie, ale tym razem trzymało jak dzikie, dostałam przed 15, a po 18 dopiero zeszło na tyle, że bez problemu zjadłam obiad. Zwróciłam parasol i wieczorem zaniosłam do Żabki, o dziwo, drogą z takim bykiem nie była zbyt uciążliwa.

We wtorek nie poszłam na fizjo, umówiliśmy się na wrzesień.
Pograłyśmy z mamą w Scrabble (przegrałam 😅), wypróbowałyśmy też mini czajnik, ale dopiero dzisiaj zaczęłam z niego korzystać.
W nocy zamówiłam pierwszy w życiu catering przez aplikację Jemmy, którą niedawno zainstalowałam. Fajna sprawa, zwłaszcza, że nie działa na zasadzie subskrypcji i można wybrać tyle posiłków, ile się chce, mieszając cateringu różnych firm, co też uczyniłam.
Ma przyjść rano, więc zobaczymy.

Ponieważ jest właśnie godzina 00:40, wszystkie "dzisiaj" traktujcie jako środę, a ja się już żegnam. Ofc. zapomniałam wspomnieć o jednej super "rzeczy" po drodze znad jeziora, ale to już kiedy indziej, bo i tak strasznie się rozpisałam.

Miłego czytania! 😅🩵😂♥️😅🩵

Odpowiedz
4
Escada

Escada

•  AUTOR

Zdjęcie miało być inne, to kliknęło mi się przez przypadek, ale też związane z wyjazdem XD bardzo dobry był :)

Odpowiedz
1
WeraHatake

WeraHatake

@Escada Spotkania ze zwierzakami brzmią uroczo ♥

Odpowiedz
1
Escada

Escada

AUTOR•  

W ostatnim tygodniu przyszło do mnie dużo paczek (nie pytajcie), z każdej coś oddawałam.
W piątek też jedna przyszła, ale tym razem otworzyłyśmy ją razem z Emilą, która z racji wolnego przyjechała do mnie z Dropsikiem (aka Koksikiem). Tym razem nic z tej paczki nie było godnego uwagi, więc oddałam wszystko i poszłyśmy na krótki spacer z maluchem (miałam coś jeszcze do wysłania paczkomatem).
Wróciłyśmy do domu i pogadałyśmy, rozkminiałyśmy jak naładować smartwatcha (nowy nabytek, ale średnio udany, bo nawet godzinę średnio na nim widać)
Potem stwierdziłyśmy, że pójdziemy na lemoniadę, a zanim wyszłyśmy, przyjechała moja siostra, która po raz pierwszy miała okazję poznać mopsa (zaśłodziła się jak my wszyscy).
Lemoniadę mieli, ale tylko o smaku mango (niespecjalnie mój klimat, ale okazała się przepyszna).
Na wynos wzięłam zapiekankę, bo mama z Kaśką pojechały do galerii.
Poszłyśmy do sklepu zoologicznego, gdzie kupiłam fajną kwadratową miskę z karabińczykiem i zabawkę a'la szarpak. Wracałyśmy do domu, a ja zamówiłam po drodze jeszcze 2 kawałki sernika pistacjowego z myślą, że poczęstuję Kaśkę albo Emilę, ale mama Emili przyjechała niedługo potem, a Kaśka podwiozła mamę i już nie wchodziła, więc zjadłyśmy z mamą na pół i zapiekankę, i sernik.

W sobotę moi rodzice pojechali z dziadkiem na jakąś wycieczkę do Czech, a ja zostałam, poćwiczyłam sobie i obejrzałam 2-godzinny webinar (obejrzałabym i drugi, ale nie umiałam go włączyć…PAZiA dla mnie jest czarną magią, chociaż oglądałam już kilka ich webinarów, ale często z problemami.

Niedziela była bardzo leniwa, ale pograłam (i przegrałam 😅) z mamą w Scrabble.

Wczoraj odbierałam z paczkomatu 2 końskie książki i coś jeszcze.

Dzisiaj miałam fizjo na 11, potem przy śniadaniu oglądałam coś na YT i dopiero po 14 zobaczyłam, że ktoś, z kim byłam umówiona na zakup czegoś, już to kupił (podczas fizjo, ale nie dostałam o dziwo żadnego widocznego powiadomienia). Tak czy inaczej zdążyłam wrzucić do paczkomatu przed 16, więc pewnie już wyszło.
Pojechałyśmy z mamą na obiad (tzn.ja na lemoniadę, ale wzięłam też jakiegoś vege burgera – w restauracji sushi, nie wiem skąd ten pomysł, ale mi ten burger nie smakował, więc domówiłam sobie sushi z kurczakiem i mango, bo ja ryb nie jem). Kurczaków sushi było dobre, ale najlepsza była lemoniada o smaku aloes-mojito 🩵 lubię smak aloesu i kocham bezalkoholowe mojito

I to na razie tyle, piszcie co u Was! 🩷

Odpowiedz
4
Escada

Escada

AUTOR•  

Jakieś 3 tygodnie temu, w niedzielę, pojechaliśmy na kilka dni nad jezioro. Do domku na wodzie… Domek wprawdzie miał klimatyzację, saunę i wannę z jacuzzi czy czymś takim (+taras z co najmniej jednym narożnikiem), ale nie było nie wiadomo jak fajnie. Tym bardziej, że czasami było czuć, że się kiwa… :/
Ciekawy za to był fakt, że jedna sypialnia (tzn.po prostu łóżko) była za drzwiami szafy. Innej szafy nie było.
Pogodę mieliśmy niezłą, ale był upał, więc mało z mamą wychodziłyśmy.
W poniedziałek tata wrócił z pracy i wypożyczyli z mamą kajak, aja kończyłam książkę (1 z 2, które wzięłam na te kilka dni). Poprzedniego wieczoru grałyśmy z mamą Scrabble.
Tata znalazł reklamę jakiejś kawiarni, więc w poniedziałek poszłyśmy jej poszukać przy okazji zakupów spożywczych.
Znalazłyśmy. Zamówiłam deser Banoffee (chociaż wybór był trudny, bo deserów było bardzo dużo), a mama jakiś sernik. Banoffee było pyszne, a spód miało ze słonych krakersów, co było fajnym kontrastem do bananów, polewy toffi i śmietanki.
We wtorek też tam poszłyśmy, tym razem wzięłam deser Kinder Country, a mama sernik z porzeczkami.
W środę nie było wody w kranach. W oczekiwaniu aż sytuacja się wyjaśni, zagrałyśmy w Scrabble, a potem włączyłyśmy "Wonkę" na laptopie.
Tata wrócił z pracy i zaczęliśmy myśleć o wyjściu na obiad, ale w pierwszym miejscu nikt nawet do nas nie podszedł przez jakieś 20 minut, więc poszliśmy gdzie indziej.

W czwartek w końcu mieliśmy wracać, ale zamiast pojechać prosto do domu, mój ojciec zaczął wymyślać i wylądowaliśmy nad innym jeziorem. +był taki, że nie musiałam z nimi niczym pływać, bo wypożyczyli SUP-a. Mama ostatnio strasznie chciała spróbować i była zadowolona.
Potem pojechaliśmy do lawendowej chaty (oprócz pól lawendy był sklepik z wyrobami lawendowy mi, wśród których były m.in. lody i ciastka z lawendą oraz poduszki, syropy i hydrolaty+sporo innych rzeczy).
Widzieliśmy też kilka dużych królików i 2 koty, z których jeden bawił się (piszczącą, ale wciąż żywą) ofiarą…
Potem pojechaliśmy na obiad do mojej ulubionej hinduskiej restauracji w Sulechowie, a stamtąd już do domu. Wróciliśmy po 19, przywitała nas pogoda przed burzowa.

W piątek przyszły do mnie chyba 2 paczki.

Weekendu nie pamiętam.

We wtorek miałam fizjo.

A Wam jak mijają wakacje?

Odpowiedz
3
Escada

Escada

•  AUTOR

@.Anja @.Anja ponoć chrzan jest dobry na zatoki, nie wiem w jakiej formie.
Podziwiam, ja (zwłaszcza ostatnio) jestem zdecydowanie krótkodystansowa… Ale zaczęłam ostatnio znowu ćwiczyć, z różną regularnością. Mam wrażenie, że dopiero dzisiejszy masaż wywołał jakiś sensowny efekt

Odpowiedz
1
WeraHatake

WeraHatake

@Escada Domek brzmi na wypasiony, ale rzeczywiście kiepsko, że się kiwał i nie miał zwyczajnej szafy ;-;
Jedzonko jak zwykle opisałaś pysznie ♥

Odpowiedz
1
pokaż więcej odpowiedzi (1)
Escada

Escada

AUTOR•  

W sobotę (z 2 tygodnie temu) byłyśmy z mamą u cioci. Mieliśmy oglądać film wszyscy razem. Potem Magda i ja robiłyśmy jakieś „ozdobne” abstrakcje (tzn. ja na razie 1, która powędrowała na lodówkę i niedługo potem wyblakła XD)
W domu spakowałam 2 paczki i chciałam wysłać, ale tylko jedną mogłam, bo sklep, do którego miałam zanieść drugą był nieczynny. W drodze powrotnej wstąpiłam do bistro niedaleko i wzięłam na wynos 2 kawałki pistacjowe go sernika z lodami.

W nocy z soboty na niedzielę sprzedałam jeszcze jedną rzecz (szarą nerkę z Torpola), więc w niedzielę zaniosłam ją do paczkomatu.
Później wszyscy spotkaliśmy się u dziadka na obchodach Dnia Ojca.

We wtorek byłam na fizjo, a potem poszłyśmy na małe zakupy spożywcze (wróciłyśmy m.in. z sernikiem z Wedla.

W środę próbowałyśmy sernik (bardzo dobry, zwłaszcza warstwy czekoladowe, chociaż waniliowe też były ok).
Popołudniu wysłałam 2 paczki. Po 20 przyszła moja dawna fizjo z Pollusiem, którego u nas zostawiła na kilka dni. Od razu pobiegł do mojego pokoju :) ponieważ młody już był po wieczornym spacerze, zagrałyśmy z mamą w Scrabble i poszłyśmy spać (tzn.mniej więcej, bo w międzyczasie obie robiłyśmy też Healy przyniesione przez p. Hanię)

W czwartek zostałam obudzona przez Pollusia chyba po 7, więc poranny spacer też był jakoś w tym czasie. Grałyśmy w Scrabble, robiłyśmy Healy. Po 12 poszliśmy na mini spacer do paczkomatu po kości z Sytej Michy i smaczki do treningu. W domu znowu zagrałyśmy w Scrabble. Poćwiczyłam z Pollusiem zostawanie, zamówiłam sobie obiad.
Po obiedzie zrobiłam Healy, a potem poszliśmy na spacer. Wcześniej trochę grzmiało, ale ostatecznie nie było burzy, więc poszłyśmy z młodym wcześniej. Wieczorny zrobiłyśmy chwilę po 20, po czym zasiadłyśmy do chyba już 3. rundy Scrabble.

Obudzona zostałam w piątek ok. 5:20, Polluś chyba usłyszał, że mama chodzi po domu, więc wyszliśmy się przywitać i doszłyśmy do wniosku, że chyba od razu z nim wyjdziemy. Takie poranne spacery mają 1 ogromny plus: zazwyczaj nikogo nie ma, więc odpada kilka problemów, typu podbiegacze.
W domu zjadłyśmy śniadanie, zrobiłam Healy, a mama zaczęła się szykować do dentysty. Polluś trochę się zaniepokoił, po jej wyjściu szczeknął może z 3 razy, ale udało mi się zachęcić go do zabawy. Bardzo się ucieszyłł powrotem mamy, a niedługo potem poszłyśmy na drugi spacer.
Po powrocie zagrałyśmy w Scrabble. Popołudniu znowu poszłyśmy z młodym na spacer, już ostatni, bo jego właścicielka miała przyjść po 17.
Była przed. Pogadałyśmy, podsumowałyśmy jej wyjazd i nasze przygody, a po jej wyjściu…zagrałyśmy w Scrabble. XD
Którąś piątkową partię nawet wygrałam.

W sobotę nie działo się za dużo, wieczorem tylko poszłam do sklepu po resztę prezentów dla Emili, na które niezbyt miałam pomysł. Potem zagrałyśmy w Scrabble.

W niedzielę pojechałam do Emili. Pogadałyśmy, poprzeglądałyśmy różne rzeczy (Dropsik już wskakuje na łóżko, nie wiem jakim cudem 😅)
Zjadłyśmy razem obiad i czekałyśmy na dziadków Emili. Po ich przyjeździe wszyscy razem zjedliśmy tort
Po wyjściu dziadków, poszłyśmy z mopsem na dłuższy spacer i trafiłyśmy do kawiarni, w której wcześniej byłam tylko na chwilę. Spotkałyśmy się tam z moimi rodzicami i dziadkiem, którze po odwiezieniu mnie pojechali na wycieczkę. Po zjedzeniu serników, odwieźliśmy Emilę i wróciliśmy do domu.
Bardzo fajny dzień. :)

W poniedziałek wysłałam jedną drobną rzecz. Poszłyśmy z mamą na dziadkową działkę, gdzie mieliśmy się spotkać z Kaśką na sadzenie róży, ale zdążyliśmy tylko oczyścić teren. Czekając na Kaśkę zaczął padać deszcz. I o ile na początku to było tylko kilka kropel, to dość szybko zamieniły się one w ulewę, a potem w burzę… Schowaliśmy się w altanie. Kaśka z chłopakiem przyjechali i czekali na nas w aucie, bo nie było sensu, żeby wchodzili. Dziadek dał nam jedyny parasol, działkowy, ale na niewiele się zdał.
W domu przebrałyśmy się i zamówiliśmy pizzę, a właściwie 2, jedną dla nas, drugą dla Kaśki i Mateusza (tak, jej chłopak ma tak samo na imię, jak mój fizjo). Strasznie dużo czasu minęło zanim przywieźli te pizze. W międzyczasie ktoś miał przyjechać po bryczesy, ale nie przyjechał.

We wtorek przyszła paczka z Temu – większość oddałam, ale zostawiłam kilka fajnych rzeczy.
Wieczorem miałam fizjo, a potem spotkanie w celu oddania Healy. Healy chciałam jeszcze poużywać, więc p. Hania zrobiła mi diagnozę, która trochę różni się od poprzedniej.

I to tyle, a jak u Was?

Odpowiedz
2
Escada

Escada

•  AUTOR

@WeraHatake jakieś znalazłam, ale white, to to?

Odpowiedz
1
WeraHatake

WeraHatake

@Escada Pewnie tak

Odpowiedz
1
pokaż więcej odpowiedzi (5)
Escada

Escada

AUTOR•  

W czwartek (tydzień temu) pojechałam do Emili. Trochę pogadałyśmy i poszłyśmy na spacer z mopsem (byłyśmy w parku, w sklepie zoologicznym (bo jaka byłaby ze mnie "ciocią", gdybym nie kupiła maluchowi jakiegoś drobiazgu? 😅 Okazało się, że na tej zabawce narysowany był mops, czego wcześniej nie zauważyłam), potem poszłyśmy do kawiarni, w której Emila wzięła naleśnika, a ja deser lodowy, herbatę rozgrzewającą i croissant'a na wynos. Maluch wizytę przespał. W drodze powrotnej złapał nas deszcz, ale poza tym było fajnie)
U Emili wypiłam herbatę, zjadłam croissant'a (bardzo dobry) i wybadałam co chciałaby dostać na urodziny, bo już coraz bliżej…
Jakiś czas później przyjechała po mnie mama i pojechałyśmy do Auchan, wracając do domu.
Chciałam tam w jednym sklepie poszukać prezentu dla Emili, a w drugim bluzki z długim rękawem. Prezent znalazłam, ale nie wiedziałam, że to to i nie kupiłam XD
Bluzki z długim rękawem nie znalazłam, ale kupiłam jeansową koszulę, długą spódnicę w kwiaty i pomarańczową bluzę (3 ciuchy – 2 komplety, oba ładne 🩵)

W piątek Emila z mopsem przyjechała do mnie. Dałam młodemu zabawkową kostkę z zoologicznego (bardzo się ucieszył 🩷), pogadałyśmy, coś tam pooglądałyśmy, zjadłyśmy gofry zrobione przez moją mamę i poszłyśmy z maluchem na spacer, a potem na lody.
W domu zrobiłyśmy coś w rodzaju mini sesji zdjęciowej moim końskim rzeczom na sprzedaż.
Niedługo po wyjściu Emili ktoś kupił na Vinted jedną rzecz (kliker).
Wysłałam w sobotę.

Niedzielę miałam prawie całą dla siebie, bo moi gdzieś pojechali.

Poniedziałek i wtorek w sumie też, bo moi byli 2 dni w Czechach.

W poniedziałek poszłam z dziadkiem na działkę, potem wysłaliśmy paczkę, a jakiś czas później odebraliśmy że szkoły mojego kuzyna i poszliśmy na lody.

Wtorek był mniej aktywny, ale wieczorem zagrałyśmy z (wymęczoną skałkami) mamą w Scrabble.

W środę miałyśmy jechać do galerii po paczkę i kilka odebrać, ale odebrałyśmy tylko te na miejscu. Pojechałyśmy na zakupy, podczas których wymyśliłam wariację mojego ulubionego deseru autorstwa mojej siostry.
Późnym popołudniem pojechałyśmy oddać Healy, a niedługo potem przyjechali Kaśka z chłopakiem i psiakami. Pogadaliśmy, a pod koniec wizyty zrobiłyśmy z mamą deser w wersji odświeżonej, czyli budyń z herbatnikami, mlecznym Wedlem i kilkoma malinami – polecam, mega dobre! ♥️

W czwartek byłyśmy we Wrocławiu.

Paczkę z galeriowego Empiku (póki co najbliższego) odebrałyśmy dopiero w piątek. Przy okazji kupiłam Emili prezent (przynajmniej częściowy) i sobie bardzo fajną nerkę, niebieską 🩵
Grałyśmy w Scrabble, i to na razie tyle.

Dam Wam fotkę nowej 'stylizacji'

Odpowiedz
2
WeraHatake

WeraHatake

@Escada Ten deser brzmi smakowicie :o ♥

Odpowiedz
1
Escada

Escada

•  AUTOR

@WeraHatake i jest taki :)

Odpowiedz
1
pokaż więcej odpowiedzi (1)