
Przy pomocy wpisów możesz zadać autorowi pytanie, pochwalić go, poprosić o pomoc, a
przede wszystkim utrzymywać z nimi bliższy kontakt. Pamiętaj o zachowaniu kultury,
jesteś gościem :) *Jeśli chcesz odpisać konkretnej osobie, użyj funkcji " Odpowiedz" - osoba ta dostanie powiadomienie* ×




Atlantic
AUTOR•~ korona mi z głowy nie… ~
Witam wszystkich bardzo serdecznie w ten sobotnie poranek! 16.05, właśnie zwlokłam z łóżka swój leniwy tyłek i tak oto wyglądała moja pierwsza rozmowa z innym przedstawicielem homo-almost-sapiens:
Ja: *half-schodzi, half-stacza się ze schodów*
Brat: O siema
Ja: *half-otwiera oko* Czść?
Brat: Patrz, coś ci pokażę! *otwiera szafkę w kuchni* Mamy żelki!
Ja: *half-confused* To… zaje*iście?
Brat: I kwarantannę!
Tym oto sposobem wylądowałam na 17-dniowym lockdownie. Prawdopodobnie sama też jestem chora, bo boli mnie absolutnie każdy mięsień, jaki tylko możecie sobie wyobrazić, ale to pozostanie wiedzą tajemną, ponieważ zrobienie testu jest obecnie, delikatnie rzecz ujmując, nieosiągalne. Niestety totalny brak koordynacji ruchowej nie zwalnia mnie z testu z WoSu w poniedziałek, ani z całej reszty równie fascynujących rzeczy (po kiego grzyba mam się uczyć o prawach prezydenta, skoro prezydent z nich nie korzysta, a ja, kiedy ostatnio sprawdzałam, nie byłam prezydentem? Lub o Trybunale Konstytucyjnym, skoro działa niezgodnie z Konstytucją?) Pocieszam się jedynie Wiedźminem, który za pomocą jednego rozdziału mógłby zmieść z powierzchni ziemi większość polskiej sceny politycznej (patrz:niżej). Sapkowski bogiem, and you won’t convince me othervise. Aha, no i przypadkiem shackowałam bota z informatyki, co zaowocowało tak samo przypadkowym wysłaniem do wszystkich ludzi z mojej grupy wiadomości, w której „Standup Alice” wita się, zamiast swoim zwyczajowym „hello”, zwrotem „eluwina jesieniary!”. Na swoje usprawiedliwienie mam to, ze nie wiedziałam, że to się naprawdę wyśle. Prawdopodobnie mam przesrane, ale niczego nie żałuję. Aha, no i oficjalnie chciałabym zauważyć, że albański jest cudowny. Przeczytajcie sobie to słowo na głos: të mbijetuarit. Wiem, wygląda dziwnie, ale zaklinam Was, przeczytajcie je sobie na głos.
~ A.
PS „Të mbijetuarit” znaczy „ocaleni”.
Somnium
@.Emisia. Podpinam się pod życzenia!
Cleonika
@Atlantic Dużo zdrowia!
Atlantic
AUTOR•~ jasna cholera, to trudniejsze niż sądziłam ~
Coś Wam powiem: człowiek nie ma pojęcia, jak ciężko jest wywołać wojnę, dopóki sam nie spróbuje tego zrobić. Co jest naprawdę ciekawe, biorąc pod uwagę fakt, że na tym świecie non stop ktoś się z kimś tłucze. Za wojną idzie cały sznur zdarzeń – polityka, religia, gospodarka, finanse, przemysł, radykalizm poglądowy, pacyfizm… To chyba to, czego zwykle brakuje w fantasy. Fantasy, z mojego doświadczenia, w 99% przypadków opiera się o wojnę. Ale te światy – nawet jeśli są to, patrząc czysto estetycznie, ładne światy – wydają się być trochę wybrakowane. Polityka jest trudna, polityka, którą trzeba zbudować od podstaw, jeszcze trudniejsza. Gospodarka jest pogmatwana i, żeby ułatwić sprawę, w fantastyce zwykle mamy wydobycie czegoś w górach, łowienie czegoś w morzu i handel niewolnikami, opcjonalnie jakichś paru rzemieślników czy karczmarzy. W kwestii społeczeństwa, zwykle do głosu dochodzą elity, które albo nienawidzą króla/królowej, albo go/ją uwielbiają, albo któreś z tych dwóch z dodatkiem grupki o przeciwnych poglądach. Natomiast jeśli angażujemy pospólstwo, oni zawsze nienawidzą władcy. I kropka. Dalej – król(owa) ma zawsze kupę kasy na prowadzenie wojny z [tu wpisz, co chcesz], ponieważ w zamku na wzgórzu znajduje się skarbiec ze złotymi monetami, także luzik. Co do religii, chciałabym zwrócić uwagę, że ona w ogóle rzadko kiedy istnieje, a jeśli już, to w jakiejś szczątkowej politeistycznej formie, żeby staruszka z domku nad strumieniem miała komu składać ofiarę. Opcjonalnie bogowie zaczynają się niejako angażować w sytuację i nieuchronnie tracą całą swoją boskość, bo główny bohater już po 10 stronach rzuca kur.wami w stronę bogini śmierci. Next – jeśli toczy się wojna, wszyscy ją popierają. Nie ma ludzi, którzy wyraziliby jawny sprzeciw, ruchów pacyfistycznych, protestów… nic.
Oczywiście ja poszłam na łatwiznę, bo wzięłam sobie świat, który de facto istnieje. Ale jeżeli to jest świat odległy od naszego nawet o te marne 80 lat, to wymaga całkowitej przebudowy. Rok 2020 niewiele ma wspólnego z 1940, tak jak 2100 nijak będzie się miał do obecnej chwili. Wręcz powiedziałabym, że ten przestrzał będzie jeszcze bardziej widoczny. Science fiction jest cholernie trudne, bo przyszłość zawsze brzmi trochę abstrakcyjnie, a z abstrakcji do tandety już nie jest daleko.
Jeśli bym nagle zamilkła, to wiedzcie, że najprawdopodobniej FBI poczuło się zaalarmowane przeładowaniem mojej wyszukiwarki hasłami o konstrukcji bomb atomowych i obecnie trzymają mnie w izolacji. O nic się nie martwcie i, jeśli możecie, przyślijcie herbatę.
Btw, jestem chora. Bolą mnie mięśnie, o których istnieniu nie miałam pojęcia, głowa zaraz mi wybuchnie, no i mam katar – dlatego moje obecne zajęcie polega na wspominaniu pięknych czasów, kiedy jeszcze nie miałam kataru. Doceniajcie brak kataru, seriously.
A.
⬇️ A to, to jest jeden z najsmutniejszych fanartów ever. Zanim wyciągniecie złe wnioski – nie, oni nie są w trójkącie. To tylko jeden zniewolony, zmuszony do posłuszeństwa, przekształcony w maszynę do zabijania mag i najbardziej skur.wysyńskie, sadystyczne rodzeństwo, jakie świat widział. Ludzie gatunku Umbridge – nienawidzisz, a jednak w pewnym sensie ubóstwiasz za kreację postaci. Tylko że oni są, jeśli przyjmiemy Umbridge za jednostkę, Umbridge do potęgi googolplex.
.Emisia.
Uhuh, dobre spostrzeżenia co do światów fantasy
Większość autorów w wypadku fantasy skupia się raczej na akcji, niż rozbudowie uniwersum.
Powodzenia w przekształcaniu naszego uniwersum i oby cię FBI nie złapało! haha
I zdrówka ;3
A....
@Atlantic Ciekawe przemyślenia. Co do google, to wolę nie widzieć własnych pytań xd😅. Mam krzywą przegrodę nosową ( ale ja wolę po prostu mówić, że mam krzywą przegrodę ), więc wiem co do znaczy mieć katar. Kiedyś nie mogłam przez to spać.
Atlantic
AUTOR•~ 2020 się zrehabilitował ~
To takie śmieszne uczucie, kiedy przestajesz wierzyć, że kiedykolwiek cokolwiek na tym świecie pójdzie po Twojej myśli, totalnie tracisz nadzieję, a potem… A potem patrzysz w ten ekran i nie wierzysz, że to się naprawdę zdarzyło i dokładnie tak jak Kamala wybierasz numer, powtarzając jak na mantrę „you did it, you did it”. Masz ochotę nagle się tam znaleźć, uściskać ludzi, których zbyt długo już nie widziałaś, spojrzeć im w oczy i powiedzieć, że wygrali. Zrobili coś, co nam się nie udało, dali sobie szansę.
A teraz, pozwolę sobie bezczelnie zacytować, teraz they can „make America great again”.
Oglądam sobie właśnie fajerwerki na instastory, a na ich tle ludzi, którzy czekali na wolność o wiele za długo. I chyba zaczynam wierzyć w świat. Może będzie lepiej. Może się uda. Może odzyskamy nadzieję.
A....
@Atlantic Nie wiem, czy ten nowy prezydent będzie lepszy od Trumpa. Ale zawsze jest to jakaś zmiana.
V_Is_For_Vendetta
@Atlantic też tak miałam… Już traciłam nadzieję… a tu… Wygrali!
Atlantic
AUTOR•~ Carewicz Ivan Poćwiartowany ~
Ten uczuć, kiedy próbujesz zrobić przetrwanie z fajnej rosyjskiej baśni i w zasadzie jesteś już przy końcówce, ale orientujesz się, że wkładasz czytelnika w rolę głównego bohatera, który ostatecznie zostaje poćwiartowany przez własnych braci i zjedzony przez wrony. Jak ja mam to teraz delikatnie i taktownie ująć?
Ogólnie wpadłam w coś pomiędzy klimatami celtyckimi (Tuathe de Danaan to arcydzieło) a słowiańskimi, ale tymi zupełnie wschodnimi. Znaczy, pardon, zaczęło się już wcześniej, od „Niedźwiedzia i Słowika” Katherine Arden, a potem całej trylogii – którą, nawiasem mówiąc, serdecznie polecam. Katherine jest po filologii rosyjskiej, ma cudowny styl pisania i genialnie odnajduje się w słowiańskich klimatach. Poza tym fabuła zahacza o konflikt ludowych wierzeń z prawosławiem (chociaż nie neguje całkowicie tego drugiego, żeby nie było), bohaterowie są genialni, Morozko rozwala system… to za mało powiedziane. Wczesnośredniowieczna Ruś, autentyczna historia, autentyczny świat, ale realia baśniowe i… I fucking need Syberia. Dobra, koniec, bo się tu rozpuszczę.
Generalnie Rosjanie podchodzili do swoich baśni/mitów raczej brutalnie. Faktycznie istnieje morał – chociażby historia Morozka, którą, nawiasem mówiąc, doskonale znacie (choć podejrzewam, że on sam został bezlitośnie wywalony, a szkoda) w postaci Baśni o Dwóch Dorotkach. W oryginale „Dobra Dorotka” ma na imię Marfusza, a sam Morozko jest w swoim żywiole i absolutnie NIE jest miłym gościem (za co go kochamy). I jak tu nie uwielbiać Rosji?
Także ten, polecam serdecznie, Katherine stoi sobie w moim prywatnym panteonie tuż obok Victorii, a to już o czymś świadczy. A jeżeli powiem, że ta trylogii to jej debiut, to w ogóle możemy zacząć po kolei schodzić na zawał.
Wracając do Ivana – czy to będzie bardzo nieetyczne, jeżeli jednak go poćwiartujemy? I kto się ze mną przejedzie Koleją Transsyberyjską jak już się skończy ten cholerny wirus? I need it hard.
⬇️ Nie obędzie się bez tego, okej? Nie wiem, jaki dobry człowiek się tym bawił, ale na tym obrazku ani jeden element nie jest przypadkowy. A n i j e d e n.
Atlantic
• AUTOR@.Hope Thriller raczej nie, bardziej takie dark fantasy. Chociaż, paradoksalnie, ten, który ma być straszny i mroczny, w gruncie rzeczy zwykle rozładowuje atmosferę😅 Mnie pandemia (i polonistka) zmuszają obecnie do czytania chorej ilości bezsensownych lektur „skoro i tak nic nie robimy”, więc w pełni rozumiem
A....
@Atlantic współczuję
Atlantic
AUTOR•~ inne perspektywy (honestly, przydałyby się) ~
Chciałabym z tego miejsca bardzo przeprosić wszystkich Południowych Słowian, moich biednych, udręczonych braci i moje (jeszcze bardziej udręczone) siostry. I to wcale nie dlatego, że przedstawiam Was jak ostatnie szuje, no skąd. Po prostu, guys, kiedy mówiłam, że nienawidzę słowiańskich imion, to nie chodziło mi o Wasze. Najwyraźniej tylko Polska ma takie fest spierd.olenie dotyczące „sławów”, „miłów”, „chwałów” i tym podobnych.
Okej, nie zrozumcie mnie źle. Cały obrzęd związany z nadaniem imienia, stawianie na indywidualność, przepowiednie… to wszystko jest cudownie magiczne, kocham tą tradycję i gdybym dostała w swoje ręce choćby jednego z tych cholernych rycerzy w sutannach to byłoby z nim krucho za to, co nam zrobili. Btw, ciekawe czy kiedyś odcenzurują nam historię w szkołach. Warto, a na potwierdzenie mam piękną dygresję:
Co tu było? Tutaj, ale wcześniej, przed Mieszkiem, który wszystko schrzanił. Kiedy Grecy budowali Akropol i Efez, kiedy Rzymianie podbijali basen Mare Nostrum, kiedy kwitł Babilon, kiedy Sumerowie toczyli wojny, kiedy rosły piramidy w Gizie i Quetzalcoatl rządził Ameryką? Będziemy dalej sobie wmawiać, że jaśnie państwo chrześcijanie przynieśli do nas cywilizację, że przed 996 rokiem nasi przodkowie biegali sobie po dziewiczych lasach w gaciach z króliczej skóry, tłukąc się od czasu do czasu kamieniami, które tylko co bystrzejszy potrafił naostrzyć? Brniemy w to czy bierzemy prawdę z Północy? Wystarczy tylko otworzyć szwedzkie podręczniki i świat wywróci się do góry nogami.
Co tu było? Tutaj, kochani, było sprzymierzone imperium. Nie uroczy król Piast, który siedział na tronie bo Popiela szczęśliwym trafem zjadły myszy. To byli żelaźni władcy, jednoczący plemiona, budujący potęgę, tworzący imperium jakim nigdy później nie stał się ten kraj. I wreszcie, to był nasz największy, najsilniejszy sojusz, collab ludzi, którzy władali Bałtykiem, ciągnęli tony złota na Rzymianach i nadbałtyckim kulcie Juraty, to był Mieszko sprzed Generalnego Spier.dolenia i jego protoplaści. To było państwo, któremu sam niemiecki cesarz nie podskoczył, ponieważ ten dziwny, owiany tajemnica lud wojowników miał po swojej stronie Jarlów z Dalekiej Północy, Barbarzyńców, których nigdy nie podbił Rzym, obrońców Szkocji, Odkrywców, którzy przemierzali wzdłuż i wszerz świat, nazywany przez nich Midgardem.
Skandynawów, w dużym uogólnieniu Wikingów, Imperium Nigdy Nie Zdobyte.
Hatfu, mówi polski rząd, hatfu, mówi rydzyk, czarnek nic nie mówi, bo zszedł na zawał kiedy usłyszał o walczących kobietach i Walkiriach. TO jest nasza historia. TO jest kraj, który utraciliśmy, jedna z najsilniejszych armii Europy, jeden z najtrwalszych, najpotężniejszych sojuszy w historii tej planety. Najemnicy z Północy chowani z szacunkiem na polskiej ziemi – nie pokonani przez Mieszka, a walczący ramię w ramię z jego ludem, od najdawniejszych pokoleń. Ten kontynent huczał od legend o smokach, których dosiadamy, o statkach zbyt szybkich, by poruszać się bez pomocy „demonicznych” sił, o skarbach z piekła rodem i dziwnych ludziach, poganach wielkich jak góry, mówiących w niezrozumiałych językach.
Mieszko wybrał Rzym. Wydawało mu się, że to mimo wszystko bliżej, że tak będzie lepiej. Wielopokoleniowa przyjaźń, setki braterstw krwi rozpadły się w kilka sekund. Za co? Za koronę, której sam Mieszko nawet nie ujrzał? Za nasze święte gaje lipowe, które płonęły razem z nieposłusznymi mieszkańcami? Tak, dalej wpajajmy naszym dzieciom, że wszyscy Polacy pokojowo przyjęli jakąś dziwną wiarę o gościu, który umarł, ale jednak nie. Tu była rzeź, na którą Północ musiała patrzeć bezczynnie. Nasz własny władca nam to zgotował. I kiedy umierał, wiedział, że już za późno. Te fundamenty świątyń, rozebrane do cna na kościoły i po to, by wmawiać nam, że nigdy nie było tu żadnego kultu. Nawia, zatarta w pamięci, demony odesłane do Piekła, dobro i zło podzielone grubą kreską zamiast względności, której Skandynawowie nauczyli nas na długo przed Einsteinem.
To było imperium. Owszem, pogańskie imperium i, zaklinam Was, nigdy nie powinniśmy się tego wstydzić. I, jeśli mamy w sobie choćby okruch tej utraconej potęgi, nigdy, przenigdy nie powinniśmy zapomnieć. Trzeba przywrócić to, co kościół zakopywał przez wieki. Bo Mieszko nie miał racji – nigdy, przenigdy nie byliśmy gorsi.
Koniec dygresji. Południowosłowiańskie imiona są fajne, naszych jakoś nie trawię. Islam jest super coraz bardziej, chociaż Albania miała spiny. Mam prolog, ale nie wiem czy wstawiać, bo zanim napisze kolejną część to miną pewnie wieki.
I na koniec jedno jedyne pytanie: pierwsze skojarzenie ze słowem „Marzanna”. Szczerze, pierwsze, co zobaczyliście w głowie. Chcę zobaczyć, gdzie jesteśmy.
~ A.
Atlantic
• AUTOR@.Emisia. No, przynajmniej miał dobry koncept z tym, że można popłynąć w drugą stronę i też trafi na Indie. Nie przewidział tylko, że znajdzie po drodze kawałek wielkiego kontynentu. A biorąc pod uwagę architekturę i technologię Amerykanów to myślę, że byłoby co podziwiać. A Australia… z przykrością muszę stwierdzić, że tym razem Wielka Brytania fucked up
Avalissa
@Atlantic o tym dziele rodem z rakpada to Ty nawet nie wspominaj. Oglądałam trochę filmu i recenzję z spoilerami.
I może, to kwestia tego, że nie nadaję się do czytania romansów, bo wszystko musi być dla mnie logiczne i walę głową w ścianę na każdą głupotę, ale miałam ochotę wypierdzielic telewizor