
Przy pomocy wpisów możesz zadać autorowi pytanie, pochwalić go, poprosić o pomoc, a
przede wszystkim utrzymywać z nimi bliższy kontakt. Pamiętaj o zachowaniu kultury,
jesteś gościem :) *Jeśli chcesz odpisać konkretnej osobie, użyj funkcji " Odpowiedz" - osoba ta dostanie powiadomienie* ×




Atlantic
AUTOR•~ Fernweh ~
Jeszcze parę lat temu w życiu nie powiedziałabym, że jedno z moich ulubionych słów będzie właśnie po niemiecku. No i proszę. "Tęsknota za dalekim światem", zdaniem słownika, choć w praktyce to chyba nieprzetłumaczalne. Pragnienie podróży, zostawienia wszystkiego za sobą, może nawet tułaczki. Tęsknota za miejscami, w których nigdy się nie było.
Mam to. Mam to nawet bardziej, bo te miejsca czasami nawet nie istnieją, a poza tym (sama nie wierzę, że to powiem) – chodzi o ludzi. Ludzi, których de facto nie znam albo ludzi, których wydaje mi się, że znam, ale nie poznam, bo są albo fikcyjni, albo zwyczajnie martwi.
Wow. Ale mnie to teraz trafiło. Martwi.
Nie będę pierwszą osobą, która powie, że urodziła się w złych czasach, prawda? Niby generalnie w historii nie było za wiele lepszych momentów na, no nie wiem, bYciE koBieTą, wiem. A jednak… no właśnie, a jednak. Inne czasy. Może w ogóle inna rzeczywistość. Nawet lata 80. wydają się teraz strasznie odległe (nie mówię o naszej Polszy, wiemy, co tu było) i jakieś takie… nostalgiczne? Może ludziom imponowało co innego. Może myśleli inaczej. Może patrzyli jeszcze przez pryzmat zimnej wojny albo Wietnamu, może mieli inne ideały. Jakiekolwiek ideały?
Wiem, mówię o tym już enty raz, ale kurcze… Europa nam się zepsuła, guys. Przez wieki żyliśmy po to, by odkrywać, by tworzyć, by stawać po jakiejś stronie. O coś walczyć, za czymś się opowiedzieć. Nie zawsze wychodziło, ale próbowaliśmy. I teraz chyba przestaliśmy próbować, przynajmniej większość z nas. I to trochę smutne, nawet do końca nie wiem, czemu.
Fernweh, nie? Tęsknota za dalekim światem. Takim pół-rzeczywistym, a pół-wyobrażonym, ale przede wszystkim dalekim. I za ludźmi. Tbh, mam wrażenie, że ci ludzie to w pewnym sensie trochę Wy. Nie znamy się niby, nawet się nie widzieliśmy face to face, ale czasem mam wrażenie, że po prostu się rozumiemy. Ya know, patrząc obiektywnie, ludzie dzisiaj rzadko się naprawdę rozumieją. Fajnie jest czasem czuć, że ktoś rozumie.
Nie mam konkluzji, ale mam coś ździebko lepszego: pamiętacie psycholożkę, którą chciałam ostatnio zastrzelić? No to ten… częściowo zwracam jej honor. Antydepresyjne chomiki nie są całkiem bez sensu. Przerabianie ich na malarzy to moje nowe hobby i może odrobinę – odrobinę – działa.
~A.
"Miewam… straszną potrzebę… czyż wypowiem to słowo?… religii. Wychodzę wtedy nocą i maluję gwiazdy." ~ Vincent van Gogh
WeirdThingsHappen
Piszesz niesamowicie klarownie. Wszystko rozumiem, czuję i nie jest to takie ,,masło maślane". Podziwiam cię wręcz, za umiejętność zebrania tych wszystkich myśli, przełożenia ich na ,,papier" oraz… kurde, znów się powtarzam, noż do jasnej ciasnej…
Atlantic
• AUTOR@WeirdThingsHappen Bardzo dziękuję🖤 (to ciekawe, swoją drogą, bo ja odnoszę wrażenie, że to co piszę to jest właśnie totalne masło maślane i powtarzanie w kółko tego samego xD)
Venily
Wybacz za śmiecenie na tym pięknym profilu, ale piszę, żeby podziękować ci za obserwację, bo znaczy to dla mnie ogromnie dużo💓
Ale… jak? Ty jesteś taką świetną osobą, z wysokim miejscem w rankingu i obserwującą tak niewiele osób, a oprócz tego tworzysz kreatywne i dopracowane quizy. Tymczasem mój profil… no nie oszukujmy się, nic nadzwyczajnego. Po prostu nie za bardzo mogę w to uwierzyć, że cokolwiek „mojego” mogłoby przyciągnąć taką osobę😅
PS. Skradłaś moje serce cytatem Les’a Brown’a w „o mnie”
Atlantic
• AUTOR@Venily Nie ma sprawy, naprawdę🖤 Znalazłam Cię w sumie przez przypadek, sama do końca nie wiem jak i jakoś tak zakochałam się w Twoim profilu. Nie wiem, czy z powodu estetyki, czy z powodu klimatu, czy emocji, czy "o mnie", które było takie, no wie wiem, po prostu wywołujące uśmiech, czy może z powodu tego wszystkiego na raz, ale jakoś mnie to wszystko chwyciło i nie chciało puścić – a to się rzadko zdarza i zwykle oznacza, że trafiłam na kogoś naprawdę świetnego, sooo… i'll just stay😅
Venily
@Atlantic oh god… aż nie wiem co powiedzieć🥺 To jest chyba autentycznie najmilsza rzecz jaka mnie spotkała w tym miesiącu. No cóż… zwykłe „dziękuję” nie będzie w stanie wszystkiego ująć, ale chyba jest to najbardziej odpowiednie słowo, więc thank you💓✌🏻
Atlantic
AUTOR•~ ALERT RCB: przewiduje się na dziś zmasowany atak pomidorowy. Jeśli możesz, pozostań w domu ((nic Ci to nie da)) ~
Od czego mam zacząć, żeby to nie zabrzmiało całkiem idiotycznie, mimo że takie właśnie jest? Meh, no dobra. Po raz trzeci dzisiejszego dnia zostałam przed chwileczką zaatakowana przez pomidora i yep, to jest dokładnie tak głupie, jak brzmi. Na początek tylko zaznaczę, że moje, ekhem ekhem, umiejętności kulinarne nie są AŻ TAK tragiczne, więc musimy wszyscy solidarnie przyznać, że schrzanił mikser. Konkretnie uszczelka od miksera.
Zaczęło się niewinnie – buahaha, zawsze zaczyna się niewinnie – chciałam zrobić pizzę. Głównie dlatego, że mam w domu chora ilość drożdży, a drożdże, jak wszyscy wiemy, psują się w chorym tempie, więc trzeba coś z nimi zrobić. A ponieważ do kompletu miałam też chorą ilość sera, to czemu nie pizzę? Wszystko szło dobrze do momentu zmiksowania, kiedy ta cholerna uszczelka postanowiła się… oduszczelkować i rozbryzgać mój sos po całej kuchni.
I to tylko pierwsza z całkiem pokaźnej listy zapędów terrorystycznych pomidorów, bo zaraz potem byłam zmuszona dorobić trochę sosu, w dodatku korzystając z prawilnych, świeżych pomidorów, bo te w puszce, które są zwykle nieco mniej wredne, akurat się skończyły. I teraz uwaga – nigdy, PRZENIGDY nie kładźcie siatki z pomidorami na najwyższej półce lodówki, bo jeżeli akurat będziecie wkurvieni na uszczelkę i szarpniecie za drzwi trochę za mocno, to osiem i pół pomidora może zlecieć Wam na głowę. A pomidory latają bardzo, bardzo szybko.
Aha, no i ostrożnie z ogonkami od pomidorów. Jeden mały gnojek przeciął mi kciuka (nie mam pojęcia jak, ale dokładnie tego samego kciuka, którego całkiem niedawno przecięłam serem).
Jak na osobę, która non stop głaszcze kaktusy, mam dziwną skłonność do ranienia się rzeczami, które generalnie powinny być nieszkodliwe.
Anyway, precz z pomidorami🍅❌
~A.
⬇️NOW. I. CAN. FUCKING. RELATE.
Atlantic
• AUTOR@.Margherita. Jeju, zazdroszę! Moje (nawet gdybym im pozwoliła) nie urosłyby dłuższe niż trochę za łopatki :') A co do mikserów – przezorny zawsze ubezpieczony, szczególnie że mendy są nieprzewidywalne xD
Lilu.
@Atlantic
Przedmioty martwe są bardzo złośliwe.
Atlantic
AUTOR•~ trzeba było krzyczeć ~
Got nostalgic (again). Przejrzałam sobie z nudów cały swój profil i bosz, moje "dzieła" z początku to taki shit, że aż mnie skręca xD Kurcze, wydaje się, że to na dobra sprawę dwa, trzy lata, zresztą ja jeszcze pamiętam taką, nie wiem, ósmą klasę jakby to było wczoraj. Czas jednak szybko leci. Może nawet za szybko.
Nie chcę powiedzieć, że widzę jakiś character development, bo (społecznie przynajmniej) raczej się cofam w rozwoju, ale patrząc na ten cień siebie sprzed dwóch lat, czuję się trochę, jakbym widziała zupełnie inną osobę. Ona jest mimo wszystko lepsza. Jest szczęśliwsza, to najbardziej widać. Spokojniejsza. Bezpieczniejsza. Mniej wie, lepiej śpi, niczym się nie martwi… Ale nie lubię jej. Nie potrafię wyjaśnić czemu, chyba po prostu ogarnęłam, że nie tak dawno temu sama byłam jednym z tych płytkich, wkurzających gówniarzy, na których teraz sobie z upodobaniem narzekam. A potem jest jeszcze ten dziwny moment, w którym ona jest zupełnie sztuczna – i chyba tylko ja jedna wiem, jak bardzo udawała i jak wiele stworzyła kłamstw. Dzisiaj, gdybym ją dostała w swoje ręce, przypieprzyłabym jej patelnią. Nie wiem, skąd mi się wzięła ta zmiana. Po prostu, z dnia na dzień, zaczęłam faktycznie istnieć. Może dlatego, że wolałam być prawdziwa tam, gdzie kogoś to minimalnie obchodzi, a udawać tam, gdzie i tak wszyscy mają to gdzieś. W sumie, niegłupie.
No i chyba wreszcie rozumiem ideę pamiętników/dzienników czy czym tam się to od siebie różni. Pisaliście kiedyś coś takiego? Ja próbowałam raz, miałam może dziewięć lat i skończyło się na max. 4 ułomnych wpisach. Byłam dziwnym dzieckiem – na przykład, dowiedziałam się, że zmarła pani, która była w dzieciństwie moją opiekunką, a potem opiekunką mojego brata. I wiecie co? Było mi szkoda, że nie dożyła moich urodzin XD Tak jakby to miało jakiekolwiek znaczenie, nie wiem, co miałam w głowie. Ale teraz, z perspektywy czasu, fajnie byłoby mieć coś takiego, pamiętnik, albo zwykły notes. To byłyby de facto myśli człowieka, który już nie istnieje, może trochę (bardzo) infantylne, głupie i śmieszne, ale jednak w pewien sposób ważne.
A tak serio, it hits fucking hard kiedy już sobie uświadomisz, jak bardzo się zmienił*ś i jak niezauważenie to przeszło. Jeżeli dzisiaj jestem irytująca, to dwa lata temu, ngl, musiałam być małym potworem XD
~ A.
PS Kupiłam sobie ekologiczną świeczkę zapachową. W sensie, nie wiem jak do końca różni się od normalnej świeczki zapachowej, ale ma jakiś dziwny, jakby drewniany knot, który nijak nie chce się palić… więc wbiłam w nią zapaloną zapałkę i bajlando.
A potem od tej zapałki zajął się ten śmieszny knot i… heh… kawałek tego drewienka wystrzelił w powietrze. i'm scared
⬇️A Pinterest rekomenduje mi ostatnio świeczki zapachowe "Atlanta" – przypadek? nie sądzę.
Lilu.
@Atlantic
Chciałam napisać dziennik i czasem nadal bierze nie ochota, żeby to zrobić, ale nawet nie zaczęłam, bo moje życie jest zwyczajnie nudne. O od czasu, kiedy zaczęły się koronaferie, to już w ogóle. W zasadzie nie wychodzę z domu, bo nawet gdybym chciała, to nie bardzo mam gdzie. (Nie polecam życia na wsi)
Dlatego pisam opowiadania. Historie, które chcialabym, żeby się wydarzyły.
Atlantic
• AUTOR@.Margherita. Skąd ja to znam… Swoją drogą, mieszkam w mieście i mam dokładnie tak samo – tu po prostu nic nie ma i wsm gdybym chciała gdzieś wyjść, to do kogoś, a że nie mam do kogo, to… heh. Chociaż ostatnio zauważyłam, że jak sobie myślę o swoich problemach, to z takiej zewnętrznej perspektywy wydają się nawet śmieszne. A potem wracam do siebie i z powrotem są tragiczne.
Yep, opowiadania ratują sytuację. Albo wyobrażanie sobie rzeczy, które chciałabym, żeby się zdarzyły, chociaż się nie zdarzą, bo… bo mi się takie rzeczy nie zdarzają. Well, pomarzyć można✨
Atlantic
AUTOR•~ let us die sugar-coated ~
Zaczęłam pisać ten wpis wczoraj z zamiarem ponarzekania na to, że nie wiem, co zrobić ze swoim życiem, ale ostatecznie nie skończyłam i… przed sekundą wysłałam formularz z wyborem przedmiotów. Czuję się, jakbym podpisała cyrograf, ale w pewien sposób jest mi lżej. Te decyzje niedługo wrócą, ale już od wielu lat nie czułam się taka… ja wiem, wolna? Spokojna? W każdym razie, zamierzam się tym cieszyć tak długo, jak mogę.
Za to mój brat, po przeczytaniu "Charliego i fabryki czekolady", stwierdził, że będzie produkował słodycze. Element dygresji: obejrzałam z nim potem film na podstawie tej lektury i jest skrajnie przerażający. Szczególnie postać Willy'ego Wonki (Johnny, you little shit) + przeżyłam mini zawał, gdy ogarnęłam, że matkę Charliego gra Helena Bonham Carter. Anyway, po namyśle, czekolada to nie taki głupi pomysł na biznes. Nie tutaj, tu rynek jest nie do ruszenia – u nas Wedel, we Włoszech Perugina i Ferrero, w Szwajcarii Lindt i tak dalej, ale taka… Afryka? Ludzie pracują w plantacjach za marne grosze, a potem wszystko i tak jedzie do USA albo Europy, nawet pomimo FairTrade. Gdyby stworzyć koncern obejmujący choćby 1/4 kontynentu i zamiast sprzedawać do Europy czy Ameryki, zostać na miejscu… Mniejsze koszty, bo nie trzeba transportować kakaa za ocean, lokalne produkty, lokalni pracownicy, którym wreszcie płacono by sensowne pieniądze. Zostaliby u siebie, zamiast uciekać do Libanu czy Egiptu w coś, co jest bardziej niewolnictwem niż faktyczną pracą. Dalej, gdyby udało się przejąć monopol, europejskie koncerny musiałyby przenieść się na stałe do Ameryki Południowej, a co za tym idzie, płacić Amerykanom sensowne pieniądze. I wreszcie zacząć działać legalnie, bo jak tylko Brazylijczycy wykopią tego gnoja, który robi u nich za prezydenta, to już nie będzie tak łatwo bezkarnie tykać Amazonii. Ej, to by było piękne. Posadzić w rządzie kogoś z amazońskich plemion (ci ludzie to genialni prawnicy, oni dosłownie wygrywają każdy proces, więc dlaczego nie polityka?), kto miałby oko na konstytucję, powołać radę, która pozwie wszystkich cholernych plantatoro-zabójców, położyć kres terrorystom likwidującym działaczy ekologicznych. Brazylia, Kolumbia, Gujana… Poszłoby łańcuchowo.
Tja, a teraz popsujmy marzenia – Afryka krwawi. Nigdy w życiu nie będą czuli się dobrze, pracując dla białego człowieka, nawet jeśli wszystko miałoby dobre intencje. Kolonializm zrobił swoje. A szkoda. Naprawdę szkoda. Porządne zarobki naprawdę by im się należały.
Zrobiła się z tego długa rozkmina, ale tak poważnie to mam jedno zasadnicze pytanie: gorzka, mleczna czy biała? Nie patrzcie tak, to zniszczyło niejedną znajomość. Jestem team gorzka, always and forever (każdą inną też zjem, ale ya know, to jak mąż i kochankowie).
Teraz to jestem głodna
~A.
⬇️ Tak w ogóle, jestem fanką budowania rzeczy z czekolady. A to jest jednocześnie czekoladowe i rosyjskie🖤*cukrzyca*
Atlantic
• AUTOR@Astral. Pewnie masz absolutną rację, ale ja akurat jestem nieobiektywna, bo kosmos to moja mała obsesja (yep, kolejna) i Percy'ego i Cursie traktuję obecnie jak swoje małe, kosmiczne dzieci XD. Bardziej mnie boli, że przygotowujemy grunt pod planetę B, a tą, którą mamy, w zasadzie spisujemy na straty. Nie znam się i nie wiem, na ile Ziemia jest do uratowania, ale kurcze, podpisywać na nią wyrok?
WeraHatake
@Atlantic Dokładnie xd Tym bardziej, że w herbacie jest teina, czyli w sumie też powinno się jej zabronić, jeśli już bronimy kofeiny x'D
O tak ♥