
Przy pomocy wpisów możesz zadać autorowi pytanie, pochwalić go, poprosić o pomoc, a
przede wszystkim utrzymywać z nimi bliższy kontakt. Pamiętaj o zachowaniu kultury,
jesteś gościem :) *Jeśli chcesz odpisać konkretnej osobie, użyj funkcji " Odpowiedz" - osoba ta dostanie powiadomienie* ×




Asiabyk
AUTOR•Dzisiaj pobyt u koni dość nietypowy. Po pierwsze to jakoś tak wyszło, że za późno wyszłam na autobus i musiałam biec, przez co mi się w autobusie zrobiło nie dobrze i jak wysiadłam to wiedziałam, że w takim stanie po konia iść nie będę, tylko najpierw muszę się poczuć lepiej. Ale zobaczyłam, że konie stoją nad wodą zamiast jeść siano, więc jednak poszłam się z nimi przywitać i sprawdzić, o co chodzi. Wodę miały, ale nie chciały jej pić, mimo, że nie była bardzo zamarznięta. Alw stłukłam im ten lód i się napiły, a ja poszłam odpocząć. W międzyczasie się okazało, że ktoś już im dał obiad. No a po obiedzie się nie powinno jeździć. Ale, że i tak mi było nie dobrze mega i widziałam, że to szybko nie minie, to się nawet nie przejęłam. Stwierdziłam, że świeże powietrze mi pomoże, więc poszłam trochę pooddychać na mrozie i znalazłam jednego z pracowników – pana Gerwazego. Powiedział mi co konie dzisiaj jadły, trochę pogadaliśmy o różnych rzeczach, powiedziałam mu, że źle się czuję i w sumie rozmowę skończyliśmy na tym, że jedzenie dla koni się kończy i w sumie nie wiadomo kto tym teraz zarządza, bo dziewczyny, które odpowiadają za ich żywienie coś ostatnio nie przyjeżdżają, więc uporządkowałam z Panem Gerwazym pudełka – te z sieczką daliśmy w jedno miejsce, z owsem w drugie miejsce, puste odstawiliśmy na bok, dałam znać właścicielce co się kończy i w końcu przestało mi być aż tak bardzo nie dobrze. Przygotowałam sobie rzeczy i poszłam po Hugo. Idąc z nim mijaliśmy Pana Gerwazego i powiedział, że Hugo bardzo grzecznie za mną idzie, po czym jak to powiedział, to Hugo przestał grzecznie iść xd. Wystraszył się czegoś i trochę się spiął. Dałam mu lizawkę i zaczęłam go czyścić. Dzisiaj planowałam wsiąść na oklep. Związałam uwiązy i poszliśmy na plac. Przeszliśmy się trochę sprawdzić jakie jest podłoże – cały plac był zaśnieżony, ale nie było jakoś mocno twardo. Wsiadłam i zaczęliśmy stępować. Jako, że w niektórych miejscach są kałuże, to starałam się tak kierować Hugo, żeby omijać te niepewne miejsca. Zmienialiśmy dużo kierunek na różne sposoby, żeby się trochę skupił nad tym, gdzie ma iść. Później ruszyliśmy trochę kłusem, ale nie kłusowaliśmy jakoś dużo, bo jednak bez siodła nie jest za wygodnie, a moja równowaga to dzisiaj stwierdziła, że ona sobie idzie na ferie. 🥲 Zagalopowaliśmy też dwa razy, ale tylko na kilka kroków, bo w sumie nie galopuję za często bez siodła i nie czuję się pewnie, zwłaszcza na śniegu. Hugo też nie był chętny do galopu, więc pochwaliłam go, kiedy w końcu dał się przekonać. Swoją drogą to właśnie na Hugo pierwszy raz galopowałam na oklep. Ale jeszcze duuużo nauki przede mną, bo sporo czasu już jeżdżę, a wciąż wielu rzeczy nie ogarniam. Później już tylko stępowaliśmy i postanowiłam poszukać swojej równowagi starając się usiąść tyłem w stępie i tak zakłusować. Niestety okazało się, że jest bardzo źle i usiąść tyłem udało mi się tylko jak Hugo stał, a pojechać tylko stępem i to ledwo ehh. Zdecydowanie będę musiała trochę poćwiczyć. Ale w sumie ostatnio się skupiałam na tym, żeby ten wolny czas poświęcić jednak na jazdę. Jak wrócę na uczelnię, czasu będzie mniej, to pewnie będę częściej wsiadać tylko na chwilę na oklep i biec na jakiś wykład czy zajęcia. Na zakończenie jazdy pomęczyliśmy się trochę z Hugo z otwieraniem bram z grzbietu, bez strzemion, z moją paskudną równowagą i z odganianiem Spójnika, który blokował bramę. Daliśmy koniom marchewki i nie chciało mi się jeszcze zsiadać, więc zdjęłam Hugo kantar i posiedziałam sobie tak jeszcze chwilę. W końcu z niego zeszłam, aż się na mnie spojrzał czemu już idę i czy nie mam dla niego jeszcze jakiejś marchewki. Odłożyłam swoje rzeczy i poszłam na autobus. Okazało się, że Pan Gerwazy też na niego czeka. I znowu złapała mnie choroba lokomocyjna, więc wysiadłam wcześniej i wracałam do domu piechotą. Masakra jakaś. Jak to tak będzie wyglądało jak zaczną się studia, to będę musiała wychodzić na dużo wcześniejszy pociąg, żeby mieć czas na poczucie się lepiej po jeździe. No ale się zobaczy.
Asiabyk
AUTOR•Dzisiaj u koni najpierw było fajnie, a potem masakra. Obudziłam się totalnie nie mając na nic siły, ale pojechałam do konia. Pięknie napadało, ale bałam się, że podłoże będzie zamarznięte. Zastanawiałam się, czy by nie wsiąść na oklep i się trochę nie poobijać, ale no stwierdziłam patrząc na jego grafik, że jednak wsiądę normalnie. Sprawdziłam, czy konie mają wodę, przygotowałam sobie rzeczy i zauważyłam, że Hugo je sobie śnieg na odległej części pastwiska. On też mnie zauważył. Poszłam po kantar i zobaczyłam, że Hugo w międzyczasie do mnie przyszedł. Chciałam mu założyć kantar, ale mi się zaplątał eh. Jakoś ogarnęłam i sam włożył łeb. Wyprowadziłam go z pastwiska, zaczęłam czyścić i głaskać. Osiodłam go, również sam włożył łeb kiedy zmieniłam mu kantar na taki do jazdy i poszliśmy przejść się po placu. O dziwo, pomimo śniegu, podłoże nie było jakieś mocno śliskie. Wsiadłam i zaczęliśmy stępować. Próbowałam wydeptać serduszko w śniegu na placu, ale nie wyszło, więc odpuściłam. Ruszyliśmy kłusem i bardzo ładnie szedł, aż się zastanawiałam po co ja mu kantar założyłam, ale nie chciałam już wracać po cordeo, więc po chwili namysłu po prostu dopięłam uwiązy i tak sobie jeździliśmy i bardzo ładnie szedł, bez problemu rozumiał, gdzie go prowadzę. Kochany konik. Zdecydowanie muszę w najbliższym czasie wsiąść na cordeo. I na oklep też koniecznie! Nie przepadam za jazdą bez siodła, ale zimą, kiedy konik jest taki ciepły a wszystko w okół zimne, to potrafi być naprawdę przyjemne. No ale zobaczymy. Później chciałam trochę zdjęć porobić, to już mu doczepiłam uwiąz, bo już nie rozumiał gdzie ma iść, jak bardziej patrzyłam w telefon niż skupiałam się na prowadzeniu go. Na zakończenie zagalopowaliśmy też w obie strony, bardzo ładnie zagalopował i zakończyliśmy jazdę spokojnhm stępem. Zasiadłam, rozsiodłałam go, dałam koniom obiad i chciałam w międzyczasie posprzątać. Odłożyłam swój czaprak na szafę i chciałam odłożyć pudełka ze smaczkami i nagle jedno się otworzyło i połowa smaczków wysypała się na szafę. Masakra. A chciałam zdążyć na wcześniejszy autobus. Trochę mi zajęło sprzątanie tego ale się udało. Przesypałam smaczki do lepszego pudełka. Odprowadziłam Hugo na pastwisko, pożegnałam się z konikami no i muszę poczekać na kolejny autobus, bo przez to nieplanowane sprzątanie nie zdążyłam na wcześniejszy eh.
Koniara1.13
@Asiabyk fajnie, tylko szkoda że tak wyszło z autobusem
Libera
@Asiabyk o rany ile śniegu!
Asiabyk
AUTOR•Szczęśliwego Dnia Kota Wam wszystkim! 😻
ankh-morpork
@Asiabyk @Asiabyk oj czyżby??
ankh-morpork
@PwykrzyknikNK to było dawno temu ale jednak.. zignorowałaś moją wiadomość
Asiabyk
AUTOR•Dzisiejszy wypad do koni uważam za udany. Pogoda słoneczna, trochę wietrzna, mega zimno i większość placu była zamarznięta, ale i tak miło spędziłam czas. Spójnik nie wariował, Hugo też spokojny. Straszna choroba lokomocyjna mnie dzisiaj wzięła, więc nawet nie przywitałam się z końmi, zwłaszcza, że nie byłam pewna gdzie są, tylko poszłam chwilę odpocząć, a jak poczułam się lepiej to przygotowałam sprzęt i obiad dla koni. Wzięłam kantar i poszłam poszukać koni. Przywitałam się z nimi i wzięłam Hugo, który chętnie za mną poszedł. Spójnik o dziwo nie był przejęty. Wyczyściłam Hugo kopyta i dałam mu lizawkę do polizania. Wyczyściłam go, osiodłałam i poszliśmy na plac. Przeszłam się z nim trochę po placu, aby sprawdzić stan podłoża i zauważyłam, że w zacienionych miejscach jest mega twardo. Wsiadłam na niego i kiedy chciałam dopasować sobie strzemiona ten nie chciał stać w miejscu. Postanowiłam porobić z nim dzisiaj trochę przejść. W trakcie jak ogarniałam strzemiona to chodził po całym placu takimi zawijasami, że to też postanowiłam z nim poćwiczyć i tak też zrobiłam. Poćwiczyliśmy zatrzymania, cofanie, ruszanie stępem, a potem poprosiłam go o szybszy stęp, o to żeby szedł ładnie po śladzie, a potem porobiliśmy różne serpentyny, zmiany kierunku, wężyki i inne różne rzeczy tak żeby się trochę skupił nad tym gdzie ma iść. Wszystko wykonywał bez najmniejszego problemu. Ruszyliśmy kłusem i również pojeździliśmy po całym placu w różnych kierunkach, a potem ćwiczyliśmy przejścia, tym razem we wszystkich chodach. Początkowo nie rozumiał, ale po chwili się skupił na tym co ja od niego chcę i bardzo ładnie wszystko robił co wymyśliłam. Zmieniałam chody totalnie losowo, żeby nie wyczuł schematu, tylko się skupił. Ku mojemu zaskoczeniu najfajniej mu wyszło przejście ze stępa do galopu a nie sądziłam, że to się w ogóle uda. Tak więc jestem zadowolona. Przez całą jazdę żaden z koni nie wariował, tylko ja się trochę bałam dziwnych dźwięków wydawanych przez wiatr, ale nawet Hugo miał w to totalnie wylane. Po rozstępowaniu rozsiodłałam go i dałam koniom obiad. Sprzątnęłam swoje rzeczy, poczekałam aż Hugo zje i odprowadziłam go do koni, bo mu daję osobno, bo najwolniej je i mu inne konie zabierają. Sprawdziłam, czy mają wodę, stłukłam lód, pożegnałam się jeszcze z Bystrą, która stała przy płocie i to by było na tyle z dzisiejszego pobytu. W tym tygodniu już raczej nie będę u koni.
W ogóle ostatnio wpadłam na świetny pomysł na quiz, takiego jeszcze chyba nie było, mam nadzieję, że mi wyjdzie haha
Koniara1.13
@Asiabyk super jazda
Czekam na Quiz <3
Asiabyk
AUTOR•Dzisiaj rano miałam egzamin, a później pojechałam do koni. Lena też przyszła i wzięła Spójnika. Poczęstowałam go lizawką, bo byłam ciekawa czy mu zasmakuje – oczywiście że tak haha. Zapytałam się Leny, czy poradzi sobie ze Spójnikiem, jeśli wezmę Hugo w teren i powiedziała, że tak. Hugo ostatnio dużo jeździł, więc dzisiaj nie planowałam go przemęczać. Wyczyśłyśmy konie, założyłam Hugo czaprak, co by se spodni od razu nie ubrudzić i wskoczyłam. Lena poszła jeździć na placu, a my pojechaliśmy na ulicę. Zabrałam go na taką łąkę, gdzie stanęliśmy i pozwoliłam mu jeść trawę. W ogóle mega zestresowana byłam. Wiało i ciągle gdzieś coś szeleściło, ktoś czymś rzucał, jakiś kot z nikąd wyskoczył i się wystraszyłam, a Hugo miał totalnie wylane i interesował się tylko trawą haha. Czasami tylko nasłuchiwał czy konie go nie wołają. Bardzo fajnie też zareagował kiedy stwierdziłam, że już pora wracać. Nie wariował, tylko spokojnie szedł tam gdzie go kierowałam. Lena powiedziała mi, że Bystra trochę za nim rżała, aż dziwne. Weszłam jeszcze na plac i pojeździliśmy trochę stępem, żeby miał trochę ruchu. Zsiadłyśmy, Lena rozsiodłała Spójnika i dała koniom obiad, a ja sprzątnęłam swoje rzeczy. Odprowadziłam Hugo na pastwisko i poszłam na autobus. W ogóle całkiem nie najgorsza pogoda dzisiaj była. Trochę zimno i wiatr, ale słonecznie i bez deszczu – nie najgorzej. Myślę, że przyjadę jeszcze w środę i chyba już normalnie pojeździmy na placu.