Teraz czekam. To był mój ostatni skok, narazie. Wypatruję mojego pięknego konia i wyczekuje dnia, w którym po raz kolejny oderwiemy się od ziemi.

Obok mnie latał… Motyl. Czyżby przyleciał mnie pocieszyć? Ale nawet on był czarno – biały… Żałuję, żałuję, że taka byłam! Ale teraz już za późno, jestem jak ten czarno – biały motyl…
Dla nowych obserwatorów, ale i dla starszych, którzy może nie do końca mnie znają, a chcieliby zgłębić tajemnice mojego jakże fascynującego życia:D Poznajcie lepiej Rivcie!
Zrobiło się chłodno, zwykła szara bluza, w dodatku oversizowa nie zdawała egzaminu. Ona nadchodzi… Wielka, potężna. – Zieleń zamieni się w czerwień, a strumień spłynie szkarłatem.
Czasem życie miota nami na wszelkie możliwe strony świata (i nie tylko). Choć nikt tego nie chce, to nasza dotychczasowa rutyna może zmienić się o 180 stopni, niewiadomo kiedy, gdzie i co.
Ręka zaczęła mi się trząść, a przed oczami migały mi zamazane obrazy, których nie dało się odczytać. Potrząsnęłam głową, by rozmyć dziwne wizje i wypuściłam strzałę…
Dziewczyna z chytrym uśmiechem na twarzy, dręczyła swoją pociechę, śmiejąc się cicho. – A poprosić nie łaska? Siwy tylko dmuchnął pod nosem, dalej próbując dorwać pomarańczowe „zbawienie”.
Nie chcę, by lustro odbijało mnie, chcę widzieć pustkę, pustkę. Zostać sama, zniknąć. – Tak…Chcę zniknąć.
Mówi się, że czas leczy rany. Prawda jest jednak inna, czas pomaga przyzwyczaić się do zadanych wcześniej ran.
Cisza…cisza i cisza. Nikt się nie odezwał, tylko dało się słyszeć, że moje słowa odbiły się gdzieś daleko. Słychać tylko echo.
..Klanie Gwiazdy pomóż mi! – właśnie w tym momencie zrozumiałam, że nadzieja też umiera…
,,Zapamiętasz mnie na zawsze, jako Dark Blood…”

































Rivete