Te święta spędzałaś w Hogwarcie, z resztą jak każde poprzednie. Twoja rodzina już dawno wydziedziczyła Cię i przestała o Tobie pamiętać. Pomimo niemiłej atmosfery, jaka panowała w Twoim sercu, próbowałaś usuwać się z drogi innym, aby i im nie psuć tego magicznego i szczęśliwego okresu w roku. Podskoczyłaś w miejscu, kiedy zostałaś objęta w talii i pocałowana w policzek. Odwróciłaś się i ujrzałaś orzechowe oczy ukryte za szkłami okularów. – James… – westchnęłaś cicho, widząc kolegę z roku. – Co ty tu tak sama stoisz? – zapytał, a Ty wzruszyłaś ramionami, odwracając się w jego kierunku. – Co mam twoim zdaniem robić, Potter? – spytałaś znudzonym głosem i popatrzyłaś w bok, aby uniknąć jego przenikliwego wzroku. – Sam nie wiem, ale wydaje mi się, że jest dużo lepszych rzeczy do robienia. Przymrużyłaś oczy i westchnęłaś, przenosząc wzrok na chłopaka. Kiedy tylko Wasze spojrzenia się spotkały, Twoja mimika momentalnie się zmieniła. Na twarzy chłopka dostrzegłaś szczere zainteresowanie, a także coś, czego odgadnąć już nie umiałaś. – Czemu zostaliście w szkole? James uśmiechnął się i objął Cię ramieniem ruszając z miejsca, więc i Ty byłaś zmuszona ruszyć. – Bo widzisz… zawsze chciałem spędzić choć jedne święta w szkole. Syriusz ma taką sytuację w domu, że szkoda gadać, no a Lunia po prostu postanowił nam dotrzymać towarzystwa, choć myślę, że po prostu nas pilnuje, byśmy z Łapą nie wymyślili czegoś niegrzecznego. – Gryfon puścił Ci oczko, a Ty uśmiechnęłaś się mimowolnie. James miał talent do zagadywania, jego buzia się nie zamykała. W pewnej chwili dotarło do Ciebie, że wcale nie chcesz dalej z nim iść. Zatrzymałaś się, a chłopak stanął w miejscu kilka kroków dalej. – O co chodzi? – jego wzrok był skierowany na Ciebie. – Gdzie ty mnie prowadzisz? Ja cię nie prosiłam… Odwróciłaś się i odeszłaś. Nie szłaś szybko, po prostu chciałaś odejść z tego miejsca, a wiedziałaś, że James nie będzie Cię zatrzymywał. Do wieży Gryffindoru wróciłaś późnym wieczorem. W pokoju wspólnym nie było już nikogo, jak mogłaś się spodziewać. Na podłodze przed kominkiem stała wielka paczka. Tak duża, że spokojnie zmieściłaby się tam choinka z pokoju wspólnego. Na jednej ze ścianek pudełka widniał napis „DLA NAJBARDZIEJ ZAROZUMIAŁEJ GRYFONKI. OTWÓRZ MNIE SZYBKO [TWOJE IMIĘ]”. Zacisnęłaś zęby i podeszłaś do pudła. – Nie jestem zarozumiała. – powiedziałaś sama do siebie i ruchem różdżki otworzyłaś pudełko. U Twoich stóp zaczęły wysypywać się pomarańcze. Turlały się po całym pokoju wspólnym, a na koniec z opakowania wyskoczyli trzej Huncwoci i zaczęli głośno śpiewać jakąś niezrozumiałą dla Ciebie piosenkę. Przekrzykiwali się i tańczyli w sposób taki, jakby ktoś ich parzył zaklęciami. Gdzieś w połowie prychnęłaś głośnym i szczerym śmiechem, nie mogąc dłużej powstrzymać rozbawienia. Łzy leciały z kącików Twoich oczu, a brzuch zaczął mocno boleć. – Jesteście psychiczni. – wydyszałaś, kiedy Twój organizm stanowczo miał dość. Przyjaciele podlecieli do Ciebie i przytulili Cię mocno. Stałaś pomiędzy nimi, a oni zaczęli bujać się na boki wraz z Tobą. – Pamiętaj, że nie jesteś tu sama. Na nas zawsze możesz polegać mała, a święta to czas, kiedy nie można być samemu. Popatrzyłaś w orzechowe oczy Pottera. Twoje oczy zaszły mgłą łez, byłaś szczerze wzruszona ich gestem. Wyrzuciłaś ręce w górę i rzuciłaś się na szyję chłopakowi. – Dziękuję. – wyszeptałaś, a później objęłaś Remusa i Syriusza, którzy tylko na to czekali z wyciągniętymi w Twoim kierunku ramionami. Tę noc spędziliście razem i to były Twoje najlepsze święta, bo otrzymałaś coś więcej niż tylko niestandardowy prezent. Zdobyłaś przyjaciół i nadzieję, a to w świętach, a także w życiu, jest najważniejsze.
Draco😊 O rany, on za mną już od paru miesięcy lata, i wciąż nie mogę się od niego uwolnić. Co ja plotę za trele morele, NIE CHCĘ się uwolnić od Draco!!! Nigdy!❤️❤️❤️❤️🐍🐍🦅🦅💕💕💕💕
Robiłam ten quiz chyba ze 100 razy, ale nigdy nie miałam takiego wyniku! Bardzo mi się podoba!
Te święta spędzałaś w Hogwarcie, z resztą jak każde poprzednie. Twoja rodzina już dawno wydziedziczyła Cię i przestała o Tobie pamiętać. Pomimo niemiłej atmosfery, jaka panowała w Twoim sercu, próbowałaś usuwać się z drogi innym, aby i im nie psuć tego magicznego i szczęśliwego okresu w roku. Podskoczyłaś w miejscu, kiedy zostałaś objęta w talii i pocałowana w policzek. Odwróciłaś się i ujrzałaś orzechowe oczy ukryte za szkłami okularów. – James… – westchnęłaś cicho, widząc kolegę z roku. – Co ty tu tak sama stoisz? – zapytał, a Ty wzruszyłaś ramionami, odwracając się w jego kierunku. – Co mam twoim zdaniem robić, Potter? – spytałaś znudzonym głosem i popatrzyłaś w bok, aby uniknąć jego przenikliwego wzroku. – Sam nie wiem, ale wydaje mi się, że jest dużo lepszych rzeczy do robienia. Przymrużyłaś oczy i westchnęłaś, przenosząc wzrok na chłopaka. Kiedy tylko Wasze spojrzenia się spotkały, Twoja mimika momentalnie się zmieniła. Na twarzy chłopka dostrzegłaś szczere zainteresowanie, a także coś, czego odgadnąć już nie umiałaś. – Czemu zostaliście w szkole? James uśmiechnął się i objął Cię ramieniem ruszając z miejsca, więc i Ty byłaś zmuszona ruszyć. – Bo widzisz… zawsze chciałem spędzić choć jedne święta w szkole. Syriusz ma taką sytuację w domu, że szkoda gadać, no a Lunia po prostu postanowił nam dotrzymać towarzystwa, choć myślę, że po prostu nas pilnuje, byśmy z Łapą nie wymyślili czegoś niegrzecznego. – Gryfon puścił Ci oczko, a Ty uśmiechnęłaś się mimowolnie. James miał talent do zagadywania, jego buzia się nie zamykała. W pewnej chwili dotarło do Ciebie, że wcale nie chcesz dalej z nim iść. Zatrzymałaś się, a chłopak stanął w miejscu kilka kroków dalej. – O co chodzi? – jego wzrok był skierowany na Ciebie. – Gdzie ty mnie prowadzisz? Ja cię nie prosiłam… Odwróciłaś się i odeszłaś. Nie szłaś szybko, po prostu chciałaś odejść z tego miejsca, a wiedziałaś, że James nie będzie Cię zatrzymywał. Do wieży Gryffindoru wróciłaś późnym wieczorem. W pokoju wspólnym nie było już nikogo, jak mogłaś się spodziewać. Na podłodze przed kominkiem stała wielka paczka. Tak duża, że spokojnie zmieściłaby się tam choinka z pokoju wspólnego. Na jednej ze ścianek pudełka widniał napis „DLA NAJBARDZIEJ ZAROZUMIAŁEJ GRYFONKI. OTWÓRZ MNIE SZYBKO [TWOJE IMIĘ]”. Zacisnęłaś zęby i podeszłaś do pudła. – Nie jestem zarozumiała. – powiedziałaś sama do siebie i ruchem różdżki otworzyłaś pudełko. U Twoich stóp zaczęły wysypywać się pomarańcze. Turlały się po całym pokoju wspólnym, a na koniec z opakowania wyskoczyli trzej Huncwoci i zaczęli głośno śpiewać jakąś niezrozumiałą dla Ciebie piosenkę. Przekrzykiwali się i tańczyli w sposób taki, jakby ktoś ich parzył zaklęciami. Gdzieś w połowie prychnęłaś głośnym i szczerym śmiechem, nie mogąc dłużej powstrzymać rozbawienia. Łzy leciały z kącików Twoich oczu, a brzuch zaczął mocno boleć. – Jesteście psychiczni. – wydyszałaś, kiedy Twój organizm stanowczo miał dość. Przyjaciele podlecieli do Ciebie i przytulili Cię mocno. Stałaś pomiędzy nimi, a oni zaczęli bujać się na boki wraz z Tobą. – Pamiętaj, że nie jesteś tu sama. Na nas zawsze możesz polegać mała, a święta to czas, kiedy nie można być samemu. Popatrzyłaś w orzechowe oczy Pottera. Twoje oczy zaszły mgłą łez, byłaś szczerze wzruszona ich gestem. Wyrzuciłaś ręce w górę i rzuciłaś się na szyję chłopakowi. – Dziękuję. – wyszeptałaś, a później objęłaś Remusa i Syriusza, którzy tylko na to czekali z wyciągniętymi w Twoim kierunku ramionami. Tę noc spędziliście razem i to były Twoje najlepsze święta, bo otrzymałaś coś więcej niż tylko niestandardowy prezent. Zdobyłaś przyjaciół i nadzieję, a to w świętach, a także w życiu, jest najważniejsze.
Syriusz Black zaśpiewa pod Twoim domem. Siedziałaś w swoim pokoju. Na dole właśnie kończyła się wigilia, ale nie miałaś przyjemności siedzieć dłużej wśród rodziny, która nie do końca uznawała Twoje magiczne zdolności. Jakiś dziwny dźwięk z podwórka odciągnął Twoje myśli od nudnego filmu, który oglądałaś w telewizji. Uniosłaś się, by sprawdzić co jest źródłem hałasu. Z nadzieją podeszłaś do okna, wierząc że ujrzysz wychodzących gości, lecz nie. Przed Twoim oknem stała postać. Wyostrzyłaś spojrzenie, ale postać wydawała Ci się obca. Zarzuciłaś na ramiona sweter i otworzyłaś drzwi balkonowe, wychodząc na zimne powietrze. Wiał mroźny wiatr, który owiewał Twoją twarz. – Syriusz? – spytałaś, widząc znajomą twarz z Hogwartu. – Cześć piękna. Pomyślałem, że pewnie ci się dłuży tu samej i mam dla ciebie prezent. Syriusz podniósł z ziemi gitarę i szarpiąc struny w dość bolesny dla ucha sposób, zaczął śpiewać dla Ciebie Twoją ulubioną kolędę. Oparłaś się o barierkę i z ogromnym uśmiechem słuchałaś jego głosu. Syriusz ukłonił się, a Ty zaczęłaś klaskać. – Brawo… Chłopak wzruszył ramionami i odłożył instrument. – Zaprosisz mnie? – Jasne, wchodź. – odsunęłaś się do tyłu, robiąc miejsce przyjacielowi. Chłopak sprawnie wskoczył na Twój balkon. Oparta o drzwi balkonowe patrzyłaś na przyjaciela. Syriusz zbliżył się do Ciebie i położył dłoń na Twojej talii. Uniosłaś spojrzenie i spojrzałaś prosto w jego błękitne oczy. – W wersji śnieżynki bardzo mi się podobasz. Uniosłaś brwi, uśmiechając się nieśmiało. Łapa położył drugą dłoń na Twoim policzku i zbliżył wargi do Twoich ust. Zachowanie przyjaciela zaskoczyło Cię bardzo, lecz nie przerywałaś pocałunku, dopóki on sam nie oddalił się od Ciebie. – Nie rozumiem, Syriusz. – wyszeptałaś w jego lekko uchylone usta. – Od dawna przestałem czuć do ciebie samą przyjaźń. Ja się w tobie zakochałem, śnieżynko. – Oh… – ciche westchnięcie wydobyło się z Twoich ust i nic więcej nie dane było Ci powiedzieć. Ciepło waszych oddechów połączyło się na nowo, a Wasze języki odnajdywały się, ucząc się nawzajem siebie. Syriusz wyznał Ci uczucie, które rozpaliło w Tobie żar pragnień. Ty także go kochałaś, choć nigdy wcześniej nie przyznałaś się do tego na głos. Jakie niby niebieskie oczy Syriusza ??
James Potter przygotuje dla Ciebie wycieczkę-niespodziankę. Siedziałaś właśnie w pokoju wspólnym i jadłaś swoje świąteczne prezenty. James wpadł do pokoju wspólnego z miotłą. Popatrzyłaś na chłopaka z rozbawieniem, lecz mina Ci zrzedła, gdy popatrzył na Ciebie i wskazał Cię palcem. – Ty… – chłopak zaczął iść w Twoim kierunku, a Ty sama poczułaś zaniepokojenie. Próbowałaś sobie przypomnieć, czy coś się stało, czym mogłabyś podpaść chłopakowi, lecz nic nie przychodziło Ci do głowy. – Nie wiem o co ci chodzi, ale to nie ja. – powiedziałaś, nim chłopak zdążył powiedzieć choć słowo. – Co? – No właśnie to chyba ja powinnam spytać. – odpowiedziałaś, kiedy chłopak ukucnął przed Tobą, podpierając się ręką o Twoje udo. James pokręcił głową i uniósł spojrzenie na Ciebie. – Chciałem cię gdzieś zabrać. Uniosłaś brwi. – Gdzie? – Kochana, na wycieczkę na miotle. – Nie chcę. – odpowiedziałaś krótko i oparłaś się wygodnie na kanapie. – Ale dlaczego? – Zimno jest, z resztą po co? – Po co? No weź! Dla zabawy! Nie daj się prosić, mała. Przymrużyłaś oczy na chłopaka, który próbował Cię zaczarować swoim uśmiechem. – No dobra, ale jak zmarznę to osobiście… – Ogrzeję cię. – chłopak skończył za Ciebie, a Twoje policzki nabrały lekko różowego odcienia. Poszłaś po płaszcz, a już po chwili szliście w stronę wyjścia ze szkoły. James wsiadł na miotłę, a Ty usiadłaś zaraz za nim i objęłaś go w pasie. W sumie mogłabyś tego nie robić, ale ta bliskość z chłopakiem podobała Ci się. – No to ruszamy. – Potter odepchnął się od ziemi, a zimny wiatr otulił Twoje ciało i twarz. Po godzinie, przemarznięta zsiadłaś z miotły. Pomimo mrozu nie mogłaś przestać się uśmiechać. – Podobało się, mała? – Tak, ale jestem soplem lodu. Zaczęłaś iść w stronę szkoły, kiedy śnieżna kula uderzyła Cię w plecy. Odwróciłaś się w stronę chłopaka, który uśmiechał się szeroko. – Jak śmiałeś? – spytałaś szczerze rozbawiona, lecz skrupulatnie ukrywałaś to uczucie za maską wyrzutu. Chłopak schylił się i już po chwili w Twoim kierunku mknęła kolejna śnieżka, która ugodziła Cię prosto w twarz. Przewróciłaś się na plecy w zimny puch, który otoczył Twoje ciało niczym kołdra. Dłońmi wytarłaś twarz z lodowatego śniegu. Kiedy otworzyłaś oczy, ujrzałaś roześmianą twarz Pottera. Chwyciłaś śnieg w dłoń i cisnęłaś nim w twarz Gryfona, ten jednak nie przejmował się Twoim zachowaniem. Złapał Cię za nadgarstki i przytrzymując Twoje dłonie, zaczął Cię namiętnie całować. Jego język wdarł się pomiędzy Twoje zimne wargi, a ciepło, które Cię wypełniło od środka, mogłoby roztopić cały śnieg wokół Was. Ta magiczna chwila trwała jakby całą wieczność. Otworzyłaś oczy, kiedy James odsunął się od Ciebie. – A teraz chodźmy do dormitorium, obiecałem cię rozgrzać. – chłopak puścił oczko w Twoją stronę. Nie miałaś zamiaru przyznawać się, że już w ogóle nie czułaś zimna. Chciałaś mieć możliwość rozgrzania się przy Gryfonie, który był tak bliski Twojemu sercu. ❤️❤️❤️
W tym roku niestandardowo zostałaś na święta w Hogwarcie. Właśnie kończyła się wieczerza świąteczna, a Ty z udawaną radością otworzyłaś cukierka-niespodziankę, z którego wyleciała czerwona tiara z gwiazdkami. Widząc spojrzenie Dumbledore’a, który miał na głowie mieniącą się tiarę, założyłaś i swoją. W towarzystwie kilku uczniów i nauczycieli, ktoś jeszcze Ci się przyglądał, a był to Tom. Chłopak nie odwrócił wzroku, kiedy popatrzyłaś na niego. Uśmiechnęłaś się do niego miło, a ten wygiął swoje wargi w nikły uśmiech. Pomimo tego gestu jego twarz nadal wyglądała srogo. Poprawiłaś się na ławce, dotykając pudełka, które spoczywało na dnie Twojej kieszeni. Przygryzłaś wargę i już chciałaś się odezwać do chłopaka, kiedy ten wstał i dziękując wszystkim wyszedł z wielkiej sali. Krew w żyłach zaczęła Ci szybciej płynąć, a w uszach szumiało Ci ciśnienie. Nie chciałaś stracić możliwości porozmawiania ze Ślizgonem, a on właśnie Ci uciekł.- No cóż… – wstałaś z miejsca i popatrzyłaś po innych. – Ja również chciałabym podziękować za przyjęcie. – skinęłaś głową i nie czekając na odpowiedź, wyszłaś z wielkiej sali. Tuż za drzwiami przyspieszyłaś kroku, idąc w stronę lochów. Miałaś ogromną nadzieję, że jeszcze uda Ci się złapać Toma w którymś z korytarzy. Lochy były ciemne i wilgotne. Szłaś szybko, wzrokiem wypatrując chłopaka. Czyjaś zimna dłoń zacisnęła się na Twoim nagim ramieniu, a już po chwili Ślizgon dociskał Cię do zimnego muru. – Czemu za mną idziesz? – Ja… – wydyszałaś, a chłopak mocno zacisnął dłoń na Twojej szyi, w drugiej ręce trzymając różdżkę. Wyciągnęłaś prezent i uniosłaś go delikatnie w stronę Toma. Chłopak popatrzył na prezent i na Ciebie, a jego uścisk się zmniejszył. Wziął od Ciebie prezent i chwilę na niego popatrzył. – Czemu mi to dajesz? Rozmasowywałaś sobie szyję i nie patrząc na Ślizgona, odpowiedziałaś: – Bo cię lubię. – uniosłaś głowę i popatrzyłaś w jego oczy. Podtrzymywałaś kontakt wzrokowy, siląc się na obojętność, lecz Twoje policzki po chwili zaróżowiły się, a chłopak uśmiechnął.- Chodź ze mną. – Tom chwycił Twoją dłoń i razem poszliście do jego pokoju wspólnego. Chłopak wpuścił Cię do środka, zamykając za Wami drzwi i rzucając na nie zaklęcie. Podeszłaś do okna i odwróciłaś się w stronę nastolatka, który otworzył prezent. – To sygnet. – Tak, bo wydawało mi się, że ci się powinien spodobać. Chłopak założył pierścień na dłoń i podszedł do Ciebie. – Bo tak jest, dziękuję ci. Ponownie zaczerwieniłaś się, a chłopak pogładził Twój policzek wierzchem dłoni. – Szkoda, że ja nic dla ciebie nie mam. Przełknęłaś ślinę, obserwując chłopaka. – Wiesz, ja także cię lubię. Chłopak posadził Cię na parapecie i obejmując Cię, zaczął namiętnie i agresywnie całować. Ta noc była spełnieniem Twoich wszystkich marzeń, a Twoje relacje z Tomem nabrały nowego wymiaru, o którym marzyłaś już od dawna.
NoemiRidlle
Huncwoci zaskoczą Cię swoją niespodzianką.
Te święta spędzałaś w Hogwarcie, z resztą jak każde poprzednie. Twoja rodzina już dawno wydziedziczyła Cię i przestała o Tobie pamiętać. Pomimo niemiłej atmosfery, jaka panowała w Twoim sercu, próbowałaś usuwać się z drogi innym, aby i im nie psuć tego magicznego i szczęśliwego okresu w roku. Podskoczyłaś w miejscu, kiedy zostałaś objęta w talii i pocałowana w policzek. Odwróciłaś się i ujrzałaś orzechowe oczy ukryte za szkłami okularów.
– James… – westchnęłaś cicho, widząc kolegę z roku.
– Co ty tu tak sama stoisz? – zapytał, a Ty wzruszyłaś ramionami, odwracając się w jego kierunku.
– Co mam twoim zdaniem robić, Potter?
– spytałaś znudzonym głosem i popatrzyłaś w bok, aby uniknąć jego przenikliwego wzroku.
– Sam nie wiem, ale wydaje mi się, że jest dużo lepszych rzeczy do robienia.
Przymrużyłaś oczy i westchnęłaś, przenosząc wzrok na chłopaka. Kiedy tylko Wasze spojrzenia się spotkały, Twoja mimika momentalnie się zmieniła. Na twarzy chłopka dostrzegłaś szczere zainteresowanie, a także coś, czego odgadnąć już nie umiałaś.
– Czemu zostaliście w szkole?
James uśmiechnął się i objął Cię ramieniem ruszając z miejsca, więc i Ty byłaś zmuszona ruszyć.
– Bo widzisz… zawsze chciałem spędzić choć jedne święta w szkole. Syriusz ma taką sytuację w domu, że szkoda gadać, no a Lunia po prostu postanowił nam dotrzymać towarzystwa, choć myślę, że po prostu nas pilnuje, byśmy z Łapą nie wymyślili czegoś niegrzecznego. – Gryfon puścił Ci oczko, a Ty uśmiechnęłaś się mimowolnie.
James miał talent do zagadywania, jego buzia się nie zamykała. W pewnej chwili dotarło do Ciebie, że wcale nie chcesz dalej z nim iść. Zatrzymałaś się, a chłopak stanął w miejscu kilka kroków dalej.
– O co chodzi? – jego wzrok był skierowany na Ciebie.
– Gdzie ty mnie prowadzisz? Ja cię nie prosiłam…
Odwróciłaś się i odeszłaś. Nie szłaś szybko, po prostu chciałaś odejść z tego miejsca, a wiedziałaś, że James nie będzie Cię zatrzymywał. Do wieży Gryffindoru wróciłaś późnym wieczorem. W pokoju wspólnym nie było już nikogo, jak mogłaś się spodziewać. Na podłodze przed kominkiem stała wielka paczka. Tak duża, że spokojnie zmieściłaby się tam choinka z pokoju wspólnego. Na jednej ze ścianek pudełka widniał napis „DLA NAJBARDZIEJ ZAROZUMIAŁEJ GRYFONKI. OTWÓRZ MNIE SZYBKO [TWOJE IMIĘ]”. Zacisnęłaś zęby i podeszłaś do pudła.
– Nie jestem zarozumiała. – powiedziałaś sama do siebie i ruchem różdżki otworzyłaś pudełko.
U Twoich stóp zaczęły wysypywać się pomarańcze. Turlały się po całym pokoju wspólnym, a na koniec z opakowania wyskoczyli trzej Huncwoci i zaczęli głośno śpiewać jakąś niezrozumiałą dla Ciebie piosenkę. Przekrzykiwali się i tańczyli w sposób taki, jakby ktoś ich parzył zaklęciami. Gdzieś w połowie prychnęłaś głośnym i szczerym śmiechem, nie mogąc dłużej powstrzymać rozbawienia. Łzy leciały z kącików Twoich oczu, a brzuch zaczął mocno boleć.
– Jesteście psychiczni. – wydyszałaś, kiedy Twój organizm stanowczo miał dość.
Przyjaciele podlecieli do Ciebie i przytulili Cię mocno. Stałaś pomiędzy nimi, a oni zaczęli bujać się na boki wraz z Tobą.
– Pamiętaj, że nie jesteś tu sama. Na nas zawsze możesz polegać mała, a święta to czas, kiedy nie można być samemu.
Popatrzyłaś w orzechowe oczy Pottera. Twoje oczy zaszły mgłą łez, byłaś szczerze wzruszona ich gestem. Wyrzuciłaś ręce w górę i rzuciłaś się na szyję chłopakowi.
– Dziękuję. – wyszeptałaś, a później objęłaś Remusa i Syriusza, którzy tylko na to czekali z wyciągniętymi w Twoim kierunku ramionami.
Tę noc spędziliście razem i to były Twoje najlepsze święta, bo otrzymałaś coś więcej niż tylko niestandardowy prezent. Zdobyłaś przyjaciół i nadzieję, a to w świętach, a także w życiu, jest najważniejsze.
crybaby13_
Tom
Ares.Seymour
Draco😊 O rany, on za mną już od paru miesięcy lata, i wciąż nie mogę się od niego uwolnić. Co ja plotę za trele morele, NIE CHCĘ się uwolnić od Draco!!! Nigdy!❤️❤️❤️❤️🐍🐍🦅🦅💕💕💕💕
99990999
Tomuś! Juppi!❤
Julunias
Robiłam ten quiz chyba ze 100 razy, ale nigdy nie miałam takiego wyniku! Bardzo mi się podoba!
Te święta spędzałaś w Hogwarcie, z resztą jak każde poprzednie. Twoja rodzina już dawno wydziedziczyła Cię i przestała o Tobie pamiętać. Pomimo niemiłej atmosfery, jaka panowała w Twoim sercu, próbowałaś usuwać się z drogi innym, aby i im nie psuć tego magicznego i szczęśliwego okresu w roku. Podskoczyłaś w miejscu, kiedy zostałaś objęta w talii i pocałowana w policzek. Odwróciłaś się i ujrzałaś orzechowe oczy ukryte za szkłami okularów. – James… – westchnęłaś cicho, widząc kolegę z roku. – Co ty tu tak sama stoisz? – zapytał, a Ty wzruszyłaś ramionami, odwracając się w jego kierunku. – Co mam twoim zdaniem robić, Potter? – spytałaś znudzonym głosem i popatrzyłaś w bok, aby uniknąć jego przenikliwego wzroku. – Sam nie wiem, ale wydaje mi się, że jest dużo lepszych rzeczy do robienia. Przymrużyłaś oczy i westchnęłaś, przenosząc wzrok na chłopaka. Kiedy tylko Wasze spojrzenia się spotkały, Twoja mimika momentalnie się zmieniła. Na twarzy chłopka dostrzegłaś szczere zainteresowanie, a także coś, czego odgadnąć już nie umiałaś. – Czemu zostaliście w szkole? James uśmiechnął się i objął Cię ramieniem ruszając z miejsca, więc i Ty byłaś zmuszona ruszyć. – Bo widzisz… zawsze chciałem spędzić choć jedne święta w szkole. Syriusz ma taką sytuację w domu, że szkoda gadać, no a Lunia po prostu postanowił nam dotrzymać towarzystwa, choć myślę, że po prostu nas pilnuje, byśmy z Łapą nie wymyślili czegoś niegrzecznego. – Gryfon puścił Ci oczko, a Ty uśmiechnęłaś się mimowolnie. James miał talent do zagadywania, jego buzia się nie zamykała. W pewnej chwili dotarło do Ciebie, że wcale nie chcesz dalej z nim iść. Zatrzymałaś się, a chłopak stanął w miejscu kilka kroków dalej. – O co chodzi? – jego wzrok był skierowany na Ciebie. – Gdzie ty mnie prowadzisz? Ja cię nie prosiłam… Odwróciłaś się i odeszłaś. Nie szłaś szybko, po prostu chciałaś odejść z tego miejsca, a wiedziałaś, że James nie będzie Cię zatrzymywał. Do wieży Gryffindoru wróciłaś późnym wieczorem. W pokoju wspólnym nie było już nikogo, jak mogłaś się spodziewać. Na podłodze przed kominkiem stała wielka paczka. Tak duża, że spokojnie zmieściłaby się tam choinka z pokoju wspólnego. Na jednej ze ścianek pudełka widniał napis „DLA NAJBARDZIEJ ZAROZUMIAŁEJ GRYFONKI. OTWÓRZ MNIE SZYBKO [TWOJE IMIĘ]”. Zacisnęłaś zęby i podeszłaś do pudła. – Nie jestem zarozumiała. – powiedziałaś sama do siebie i ruchem różdżki otworzyłaś pudełko. U Twoich stóp zaczęły wysypywać się pomarańcze. Turlały się po całym pokoju wspólnym, a na koniec z opakowania wyskoczyli trzej Huncwoci i zaczęli głośno śpiewać jakąś niezrozumiałą dla Ciebie piosenkę. Przekrzykiwali się i tańczyli w sposób taki, jakby ktoś ich parzył zaklęciami. Gdzieś w połowie prychnęłaś głośnym i szczerym śmiechem, nie mogąc dłużej powstrzymać rozbawienia. Łzy leciały z kącików Twoich oczu, a brzuch zaczął mocno boleć. – Jesteście psychiczni. – wydyszałaś, kiedy Twój organizm stanowczo miał dość. Przyjaciele podlecieli do Ciebie i przytulili Cię mocno. Stałaś pomiędzy nimi, a oni zaczęli bujać się na boki wraz z Tobą. – Pamiętaj, że nie jesteś tu sama. Na nas zawsze możesz polegać mała, a święta to czas, kiedy nie można być samemu. Popatrzyłaś w orzechowe oczy Pottera. Twoje oczy zaszły mgłą łez, byłaś szczerze wzruszona ich gestem. Wyrzuciłaś ręce w górę i rzuciłaś się na szyję chłopakowi. – Dziękuję. – wyszeptałaś, a później objęłaś Remusa i Syriusza, którzy tylko na to czekali z wyciągniętymi w Twoim kierunku ramionami. Tę noc spędziliście razem i to były Twoje najlepsze święta, bo otrzymałaś coś więcej niż tylko niestandardowy prezent. Zdobyłaś przyjaciół i nadzieję, a to w świętach, a także w życiu, jest najważniejsze.
DanusiaGrandziora
Syriusz Black zaśpiewa pod Twoim domem.
Siedziałaś w swoim pokoju. Na dole właśnie kończyła się wigilia, ale nie miałaś przyjemności siedzieć dłużej wśród rodziny, która nie do końca uznawała Twoje magiczne zdolności. Jakiś dziwny dźwięk z podwórka odciągnął Twoje myśli od nudnego filmu, który oglądałaś w telewizji. Uniosłaś się, by sprawdzić co jest źródłem hałasu. Z nadzieją podeszłaś do okna, wierząc że ujrzysz wychodzących gości, lecz nie. Przed Twoim oknem stała postać. Wyostrzyłaś spojrzenie, ale postać wydawała Ci się obca. Zarzuciłaś na ramiona sweter i otworzyłaś drzwi balkonowe, wychodząc na zimne powietrze. Wiał mroźny wiatr, który owiewał Twoją twarz.
– Syriusz? – spytałaś, widząc znajomą twarz z Hogwartu.
– Cześć piękna. Pomyślałem, że pewnie ci się dłuży tu samej i mam dla ciebie prezent.
Syriusz podniósł z ziemi gitarę i szarpiąc struny w dość bolesny dla ucha sposób, zaczął śpiewać dla Ciebie Twoją ulubioną kolędę. Oparłaś się o barierkę i z ogromnym uśmiechem słuchałaś jego głosu. Syriusz ukłonił się, a Ty zaczęłaś klaskać.
– Brawo…
Chłopak wzruszył ramionami i odłożył instrument.
– Zaprosisz mnie?
– Jasne, wchodź. – odsunęłaś się do tyłu, robiąc miejsce przyjacielowi.
Chłopak sprawnie wskoczył na Twój balkon. Oparta o drzwi balkonowe patrzyłaś na przyjaciela. Syriusz zbliżył się do Ciebie i położył dłoń na Twojej talii. Uniosłaś spojrzenie i spojrzałaś prosto w jego błękitne oczy.
– W wersji śnieżynki bardzo mi się podobasz.
Uniosłaś brwi, uśmiechając się nieśmiało. Łapa położył drugą dłoń na Twoim policzku i zbliżył wargi do Twoich ust. Zachowanie przyjaciela zaskoczyło Cię bardzo, lecz nie przerywałaś pocałunku, dopóki on sam nie oddalił się od Ciebie.
– Nie rozumiem, Syriusz. – wyszeptałaś w jego lekko uchylone usta.
– Od dawna przestałem czuć do ciebie samą przyjaźń. Ja się w tobie zakochałem, śnieżynko.
– Oh… – ciche westchnięcie wydobyło się z Twoich ust i nic więcej nie dane było Ci powiedzieć.
Ciepło waszych oddechów połączyło się na nowo, a Wasze języki odnajdywały się, ucząc się nawzajem siebie. Syriusz wyznał Ci uczucie, które rozpaliło w Tobie żar pragnień. Ty także go kochałaś, choć nigdy wcześniej nie przyznałaś się do tego na głos.
Jakie niby niebieskie oczy Syriusza ??
alicja.parus
Draco Malfoy zaskoczy Cię pocałunkiem…
xMarixen
James Potter przygotuje dla Ciebie wycieczkę-niespodziankę.
Siedziałaś właśnie w pokoju wspólnym i jadłaś swoje świąteczne prezenty. James wpadł do pokoju wspólnego z miotłą. Popatrzyłaś na chłopaka z rozbawieniem, lecz mina Ci zrzedła, gdy popatrzył na Ciebie i wskazał Cię palcem.
– Ty… – chłopak zaczął iść w Twoim kierunku, a Ty sama poczułaś zaniepokojenie.
Próbowałaś sobie przypomnieć, czy coś się stało, czym mogłabyś podpaść chłopakowi, lecz nic nie przychodziło Ci do głowy.
– Nie wiem o co ci chodzi, ale to nie ja. –
powiedziałaś, nim chłopak zdążył powiedzieć choć słowo.
– Co?
– No właśnie to chyba ja powinnam spytać. – odpowiedziałaś, kiedy chłopak ukucnął przed Tobą, podpierając się ręką o Twoje udo.
James pokręcił głową i uniósł spojrzenie na Ciebie.
– Chciałem cię gdzieś zabrać.
Uniosłaś brwi.
– Gdzie?
– Kochana, na wycieczkę na miotle.
– Nie chcę. – odpowiedziałaś krótko i oparłaś się wygodnie na kanapie.
– Ale dlaczego?
– Zimno jest, z resztą po co?
– Po co? No weź! Dla zabawy! Nie daj się prosić, mała.
Przymrużyłaś oczy na chłopaka, który próbował Cię zaczarować swoim uśmiechem.
– No dobra, ale jak zmarznę to osobiście…
– Ogrzeję cię. – chłopak skończył za Ciebie, a Twoje policzki nabrały lekko różowego odcienia.
Poszłaś po płaszcz, a już po chwili szliście w stronę wyjścia ze szkoły. James wsiadł na miotłę, a Ty usiadłaś zaraz za nim i objęłaś go w pasie. W sumie mogłabyś tego nie robić, ale ta bliskość z chłopakiem podobała Ci się.
– No to ruszamy. – Potter odepchnął się od ziemi, a zimny wiatr otulił Twoje ciało i twarz.
Po godzinie, przemarznięta zsiadłaś z miotły. Pomimo mrozu nie mogłaś przestać się uśmiechać.
– Podobało się, mała?
– Tak, ale jestem soplem lodu.
Zaczęłaś iść w stronę szkoły, kiedy śnieżna kula uderzyła Cię w plecy. Odwróciłaś się w stronę chłopaka, który uśmiechał się szeroko.
– Jak śmiałeś? – spytałaś szczerze rozbawiona, lecz skrupulatnie ukrywałaś to uczucie za maską wyrzutu.
Chłopak schylił się i już po chwili w Twoim kierunku mknęła kolejna śnieżka, która ugodziła Cię prosto w twarz. Przewróciłaś się na plecy w zimny puch, który otoczył Twoje ciało niczym kołdra. Dłońmi wytarłaś twarz z lodowatego śniegu. Kiedy otworzyłaś oczy, ujrzałaś roześmianą twarz Pottera. Chwyciłaś śnieg w dłoń i cisnęłaś nim w twarz Gryfona, ten jednak nie przejmował się Twoim zachowaniem. Złapał Cię za nadgarstki i przytrzymując Twoje dłonie, zaczął Cię namiętnie całować. Jego język wdarł się pomiędzy Twoje zimne wargi, a ciepło, które Cię wypełniło od środka, mogłoby roztopić cały śnieg wokół Was. Ta magiczna chwila trwała jakby całą wieczność. Otworzyłaś oczy, kiedy James odsunął się od Ciebie.
– A teraz chodźmy do dormitorium, obiecałem cię rozgrzać. – chłopak puścił oczko w Twoją stronę.
Nie miałaś zamiaru przyznawać się, że już w ogóle nie czułaś zimna. Chciałaś mieć możliwość rozgrzania się przy Gryfonie, który był tak bliski Twojemu sercu.
❤️❤️❤️
Juliasuper54
Popłakałam się ze wzruszenia
Patrycja_Karczewska2
Tom Marvolo Riddle spędzi z Tobą noc Wigilijną.
W tym roku niestandardowo zostałaś na święta w Hogwarcie. Właśnie kończyła się wieczerza świąteczna, a Ty z udawaną radością otworzyłaś cukierka-niespodziankę, z którego wyleciała czerwona tiara z gwiazdkami. Widząc spojrzenie Dumbledore’a, który miał na głowie mieniącą się tiarę, założyłaś i swoją. W towarzystwie kilku uczniów i nauczycieli, ktoś jeszcze Ci się przyglądał, a był to Tom. Chłopak nie odwrócił wzroku, kiedy popatrzyłaś na niego. Uśmiechnęłaś się do niego miło, a ten wygiął swoje wargi w nikły uśmiech. Pomimo tego gestu jego twarz nadal wyglądała srogo. Poprawiłaś się na ławce, dotykając pudełka, które spoczywało na dnie Twojej kieszeni. Przygryzłaś wargę i już chciałaś się odezwać do chłopaka, kiedy ten wstał i dziękując wszystkim wyszedł z wielkiej sali. Krew w żyłach zaczęła Ci szybciej płynąć, a w uszach szumiało Ci ciśnienie. Nie chciałaś stracić możliwości porozmawiania ze Ślizgonem, a on właśnie Ci uciekł.- No cóż… – wstałaś z miejsca i popatrzyłaś po innych. – Ja również chciałabym podziękować za przyjęcie. – skinęłaś głową i nie czekając na odpowiedź, wyszłaś z wielkiej sali.
Tuż za drzwiami przyspieszyłaś kroku, idąc w stronę lochów. Miałaś ogromną nadzieję, że jeszcze uda Ci się złapać Toma w którymś z korytarzy. Lochy były ciemne i wilgotne. Szłaś szybko, wzrokiem wypatrując chłopaka. Czyjaś zimna dłoń zacisnęła się na Twoim nagim ramieniu, a już po chwili Ślizgon dociskał Cię do zimnego muru.
– Czemu za mną idziesz?
– Ja… – wydyszałaś, a chłopak mocno zacisnął dłoń na Twojej szyi, w drugiej ręce trzymając różdżkę.
Wyciągnęłaś prezent i uniosłaś go delikatnie w stronę Toma. Chłopak popatrzył na prezent i na Ciebie, a jego uścisk się zmniejszył. Wziął od Ciebie prezent i chwilę na niego popatrzył.
– Czemu mi to dajesz?
Rozmasowywałaś sobie szyję i nie patrząc na Ślizgona, odpowiedziałaś:
– Bo cię lubię. – uniosłaś głowę i popatrzyłaś w jego oczy. Podtrzymywałaś kontakt wzrokowy, siląc się na obojętność, lecz Twoje policzki po chwili zaróżowiły się, a chłopak uśmiechnął.- Chodź ze mną. – Tom chwycił Twoją dłoń i razem poszliście do jego pokoju wspólnego.
Chłopak wpuścił Cię do środka, zamykając za Wami drzwi i rzucając na nie zaklęcie. Podeszłaś do okna i odwróciłaś się w stronę nastolatka, który otworzył prezent.
– To sygnet.
– Tak, bo wydawało mi się, że ci się powinien spodobać.
Chłopak założył pierścień na dłoń i podszedł do Ciebie.
– Bo tak jest, dziękuję ci.
Ponownie zaczerwieniłaś się, a chłopak pogładził Twój policzek wierzchem dłoni.
– Szkoda, że ja nic dla ciebie nie mam.
Przełknęłaś ślinę, obserwując chłopaka.
– Wiesz, ja także cię lubię.
Chłopak posadził Cię na parapecie i obejmując Cię, zaczął namiętnie i agresywnie całować. Ta noc była spełnieniem Twoich wszystkich marzeń, a Twoje relacje z Tomem nabrały nowego wymiaru, o którym marzyłaś już od dawna.