Z Hermioną! — Hermiona! Mam już cztery czekoladowe jajka… A Ty? Ile już znalazłaś?— zapytałaś przyjaciółkę, u której spędzałaś święta Wielkanocne. Twoi rodzice musieli pojechać w delegacje, więc Gryfonka postanowiła zaprosić Cię, abyś nie siedziała sama. Jej rodzice, dowiadując się o głównym powodzie Twojej wizyty, od razu chętnie Cię zaprosili, przy okazji przyglądając się długo Twojemu uśmiechowi. Pamiętałaś z opowieści Granger, że jej rodzice to dentyści, więc od razu domyśliłaś się, że to zboczenie zawodowe. Pomimo tego, iż wszyscy wiedzą, że cukier niszczy zęby, państwo Granger postanowiło zorganizować poszukiwanie czekoladowych jajek dla Ciebie i swojej córki. Oczywiście, wszystko działo się niespodziewanie, gdy wyszłyście na spacer po okolicy, którą pokazywała Ci brązowooka. Teraz biegałyście po całym domu, szukając kryjówek. Z tego, co zdradziła Wam jej mama, schowano aż dwanaście pisanek, abyście miały po równo. — Ja mam już pięć!— powiedziała, pokazując na mały koszyczek i pięć różnokolorowych owali w nim leżących. Pokiwałaś ze zrozumieniem głową i szybko obliczyłaś, ile już macie. — Czyli zostały nam jeszcze trzy… Przeszukiwałaś już kuchnie?— zerknęłaś w stronę pomieszczenia, o którym mówiłaś. Dziewczyna podążyła za Tobą wzrokiem, próbując sobie przypomnieć, czy tam już postawiła nogę. —Nie! Merlinie, jesteś wielka [T.I.]!— wykrzyczała ze śmiechem, łapiąc Cię za dłoń i ciągnąć tam. Zaczęłyście przeglądać najpierw szafki stojące pod blatem, przesuwając co jakiś czas naczynia. —Mam jedno!— powiedziałaś, łapiąc czekoladowy smakołyk owinięty w czerwony papierek. — Czyli reszta też tu musi gdzieś być…— westchnęła, podpierając ręce na biodrach i rozglądając się.— Jak ja żałuję, że nie możemy czarować poza Hogwartem… — Ja też. Ale wtedy nie bawiłybyśmy się tak dobrze… Teraz pomyślmy, gdzie Twoi rodzice mogliby schować ostatnie dwa?— zapytałaś ciekawa, opierając się łokciami o blat. — Może w lodówce?— pomyślała na głos. Uśmiechnęłaś się w jej stronę i prędko pobiegłaś do białego urządzenia. Otworzyłaś je i szeroko otworzyłaś usta. — Hermiona!— wykrzyknęłaś podekscytowana. — Tak? — Mamy te dwa jajka. I nawet królika!— dodałaś radośnie. —Królika? — zmarszczyła brwi, patrząc na Ciebie zdziwiona.— A nie zająca? — To nie to samo?— zapytałaś zdezorientowana, a odpowiedział Ci jedynie śmiech brązowowłosej. Nigdy nie byłaś dobra w zapamiętywaniu mugolskich nazw. Ale nie przejmowałaś się teraz tym, miałaś dużo lepsze zajęcie, które polegało na zjedzeniu słodyczy wraz ze swoją przyjaciółką!
Z bliźniakami Weasley! — Też nie mogę zrozumieć, że święta są tak blisko—westchnęłaś, idąc ramie w ramie z [I.T.N.P.], z którą znałaś się od zawsze i powierzałaś największe sekrety, wiedząc, że nigdy nie ujrzą światła dziennego. Wracałyście właśnie z biblioteki, idąc w stronę przejścia do Pokoju Wspólnego Ravenclaw’u, gdy nagle poczułaś, jak ktoś w Ciebie wbiegł, przez co wszystkie książki, które schowałaś do torby, wysypały się na podłogę. Jęknęłaś, kucając i zamierzając szybko to pozbierać. Miałaś cichą nadzieję, że uda Ci się dojść bezproblemowo do dormitorium i zaszyć w nim, z interesującą lekturą. Los widocznie Ci nie sprzyjał, a Merlin obraził, więc gdy podniosłaś głowę, aby dowiedzieć się, kto był sprawcą wypadku, nie zauważyłaś nikogo. Nawet swojej przyjaciółki, która widocznie musiała zniknąć, a Tobie pozwolić na wyobrażenie jej sobie. Westchnęłaś w duszy na to, że miałaś bujną wyobraźnię. Niekiedy widziałaś rzeczy, których nikt inny nie mógł zauważyć. Na samym początku uważałaś to za super przydatność, jednak ostatnio zmieniłaś zdanie, gdy porównywano Cię do Luny. Lubiłaś nawet dziewczynę, ale nie myślałaś, żebyś również miała, aż tak rozbudowany swój własny świat. Pokręciłaś na boki głową, próbując wrócić z swojego umysły. Zajęło Ci to chwilę, jednak już kilka sekund później przypomniałaś sobie, że jesteś na korytarzu w Hogwarcie. Dotykałaś zimną posadzkę dłońmi, mrugając parokrotnie. Następnie włożyłaś do swojej dłoni jeszcze dwie książki i ponownie wrzuciłaś je do swojej torby, przez swoje roztrzepanie nie zauważając małej karteczki, która pokolorowana w świąteczne wzorki, a przede wszystkim pisanki, głosiła, iż na Wieży Astronomicznej o północy będą czekać na Ciebie Twoje własne Zajączki. O jej istnieniu dowiedziałaś się dopiero kilkadziesiąt minut potem, gdy w spokoju segregowałaś podręczniki, uzupełniając półkę nowymi zdobyczami z biblioteki. *** Skończyłaś się właśnie wspinać na wieżę, oddychając nierównomiernie. Cieszyłaś się w duchu z tego, iż nie musiałaś przybywać tutaj codziennie. Oparłaś się plecami o ścianę i odczekałaś chwilę, przy okazji nasłuch**ąc. Nie słyszałaś niczego, co mogłabyś nazwać zagrożeniem. Wyszłaś po chwili, wpatrując się z otwartymi oczami w widok, jaki zastałaś. Tyłem do Ciebie na barierce, podziwiając widoki, pochylało się dwóch uczniów Gryffindoru (wywnioskowałaś to, po kolorze szali, na które padało światło księżyca, a które mieli zawinięte na szyi) w stroju Zajęcy. Przez brak odpowiedniej ilości światła nie mogłaś powiedzieć o nich zbyt wiele. Dopiero po chwili, kiedy ustałaś obok nich i również wpatrywałaś się w Zakazany Las, odezwałaś się cicho. — Więc jednak marzenia się spełniają. Nawet te, które wymawia się szeptem— szybko poczułaś wzrok postaci na sobie, a one same podskoczyły. Widocznie przestraszyły się, nie zauważając Twojej osoby kątem oka. — [T.I]…— odetchnęli z ulgą chłopaki. — Wybacz, ale nie rozumiem, skąd znacie moje imię i dlaczego tutaj jestem— przekrzywiłaś lekko głowę, przyglądając się im. —No tak…—podrapali się po karku. — Jesteśmy na tym samym roku— dodał jeden z nich. —Mamy razem Transmutację i kilka innych lekcji…— zabrał głos drugi. Zmarszczyłaś brwi, orientując się, że mają ten sam głos, więc muszą być bliźniakami. A jacy bliźniacy są w Gryffindorze na tym samym roku, co Ty? —Stąd Cię znamy… — A co do bycia tutaj. Spełnia się Twoje marzenie, o którym opowiadałaś [I.T.N.P.]… — Zaprosił Cię najwspanialszy… —i najprawdziwszy Zajączek… —Wielkanocny!— wykrzyknęli razem.
Z Hermioną! — Hermiona! Mam już cztery czekoladowe jajka… A Ty? Ile już znalazłaś?— zapytałaś przyjaciółkę, u której spędzałaś święta Wielkanocne. Twoi rodzice musieli pojechać w delegacje, więc Gryfonka postanowiła zaprosić Cię, abyś nie siedziała sama. Jej rodzice, dowiadując się o głównym powodzie Twojej wizyty, od razu chętnie Cię zaprosili, przy okazji przyglądając się długo Twojemu uśmiechowi. Pamiętałaś z opowieści Granger, że jej rodzice to dentyści, więc od razu domyśliłaś się, że to zboczenie zawodowe. Pomimo tego, iż wszyscy wiedzą, że cukier niszczy zęby, państwo Granger postanowiło zorganizować poszukiwanie czekoladowych jajek dla Ciebie i swojej córki. Oczywiście, wszystko działo się niespodziewanie, gdy wyszłyście na spacer po okolicy, którą pokazywała Ci brązowooka. Teraz biegałyście po całym domu, szukając kryjówek. Z tego, co zdradziła Wam jej mama, schowano aż dwanaście pisanek, abyście miały po równo. — Ja mam już pięć!— powiedziała, pokazując na mały koszyczek i pięć różnokolorowych owali w nim leżących. Pokiwałaś ze zrozumieniem głową i szybko obliczyłaś, ile już macie. — Czyli zostały nam jeszcze trzy… Przeszukiwałaś już kuchnie?— zerknęłaś w stronę pomieszczenia, o którym mówiłaś. Dziewczyna podążyła za Tobą wzrokiem, próbując sobie przypomnieć, czy tam już postawiła nogę. —Nie! Merlinie, jesteś wielka [T.I.]!— wykrzyczała ze śmiechem, łapiąc Cię za dłoń i ciągnąć tam. Zaczęłyście przeglądać najpierw szafki stojące pod blatem, przesuwając co jakiś czas naczynia. —Mam jedno!— powiedziałaś, łapiąc czekoladowy smakołyk owinięty w czerwony papierek. — Czyli reszta też tu musi gdzieś być…— westchnęła, podpierając ręce na biodrach i rozglądając się.— Jak ja żałuję, że nie możemy czarować poza Hogwartem… — Ja też. Ale wtedy nie bawiłybyśmy się tak dobrze… Teraz pomyślmy, gdzie Twoi rodzice mogliby schować ostatnie dwa?— zapytałaś ciekawa, opierając się łokciami o blat. — Może w lodówce?— pomyślała na głos. Uśmiechnęłaś się w jej stronę i prędko pobiegłaś do białego urządzenia. Otworzyłaś je i szeroko otworzyłaś usta. — Hermiona!— wykrzyknęłaś podekscytowana. — Tak? — Mamy te dwa jajka. I nawet królika!— dodałaś radośnie. —Królika? — zmarszczyła brwi, patrząc na Ciebie zdziwiona.— A nie zająca? — To nie to samo?— zapytałaś zdezorientowana, a odpowiedział Ci jedynie śmiech brązowowłosej. Nigdy nie byłaś dobra w zapamiętywaniu mugolskich nazw. Ale nie przejmowałaś się teraz tym, miałaś dużo lepsze zajęcie, które polegało na zjedzeniu słodyczy wraz ze swoją przyjaciółką!
Ares.Seymour
Z Draco!!!!
🥰😍🥰
Books_Butterfly
Z Harrym ♥️❤️💖💗💕💞
LauraCollins
Z Hermioną!
— Hermiona! Mam już cztery czekoladowe jajka… A Ty? Ile już znalazłaś?— zapytałaś przyjaciółkę, u której spędzałaś święta Wielkanocne. Twoi rodzice musieli pojechać w delegacje, więc Gryfonka postanowiła zaprosić Cię, abyś nie siedziała sama. Jej rodzice, dowiadując się o głównym powodzie Twojej wizyty, od razu chętnie Cię zaprosili, przy okazji przyglądając się długo Twojemu uśmiechowi. Pamiętałaś z opowieści Granger, że jej rodzice to dentyści, więc od razu domyśliłaś się, że to zboczenie zawodowe. Pomimo tego, iż wszyscy wiedzą, że cukier niszczy zęby, państwo Granger postanowiło zorganizować poszukiwanie czekoladowych jajek dla Ciebie i swojej córki. Oczywiście, wszystko działo się niespodziewanie, gdy wyszłyście na spacer po okolicy, którą pokazywała Ci brązowooka. Teraz biegałyście po całym domu, szukając kryjówek. Z tego, co zdradziła Wam jej mama, schowano aż dwanaście pisanek, abyście miały po równo.
— Ja mam już pięć!— powiedziała, pokazując na mały koszyczek i pięć różnokolorowych owali w nim leżących. Pokiwałaś ze zrozumieniem głową i szybko obliczyłaś, ile już macie.
— Czyli zostały nam jeszcze trzy… Przeszukiwałaś już kuchnie?— zerknęłaś w stronę pomieszczenia, o którym mówiłaś. Dziewczyna podążyła za Tobą wzrokiem, próbując sobie przypomnieć, czy tam już postawiła nogę.
—Nie! Merlinie, jesteś wielka [T.I.]!— wykrzyczała ze śmiechem, łapiąc Cię za dłoń i ciągnąć tam. Zaczęłyście przeglądać najpierw szafki stojące pod blatem, przesuwając co jakiś czas naczynia.
—Mam jedno!— powiedziałaś, łapiąc czekoladowy smakołyk owinięty w czerwony papierek.
— Czyli reszta też tu musi gdzieś być…— westchnęła, podpierając ręce na biodrach i rozglądając się.— Jak ja żałuję, że nie możemy czarować poza Hogwartem…
— Ja też. Ale wtedy nie bawiłybyśmy się tak dobrze… Teraz pomyślmy, gdzie Twoi rodzice mogliby schować ostatnie dwa?— zapytałaś ciekawa, opierając się łokciami o blat.
— Może w lodówce?— pomyślała na głos. Uśmiechnęłaś się w jej stronę i prędko pobiegłaś do białego urządzenia. Otworzyłaś je i szeroko otworzyłaś usta.
— Hermiona!— wykrzyknęłaś podekscytowana.
— Tak?
— Mamy te dwa jajka. I nawet królika!— dodałaś radośnie.
—Królika? — zmarszczyła brwi, patrząc na Ciebie zdziwiona.— A nie zająca?
— To nie to samo?— zapytałaś zdezorientowana, a odpowiedział Ci jedynie śmiech brązowowłosej. Nigdy nie byłaś dobra w zapamiętywaniu mugolskich nazw. Ale nie przejmowałaś się teraz tym, miałaś dużo lepsze zajęcie, które polegało na zjedzeniu słodyczy wraz ze swoją przyjaciółką!
Wesołej Wielkanocy!
Podziel się swoim wynikiem w komentarzu!
😊😊😊
I...a
Draco! 💚💚💚🐍🐍
Mr.Granger
Hermiona!
Super!
LilianaMadeline
• AUTOR@Mr.Granger ❤😚
Cieszę się
Pomyluna_Zonglerka
Ron. Hura! 😍 Przesłodkie, a z nim to już zwłaszcza ❤
LilianaMadeline
• AUTOR@Pomyluna_Zonglerka Dziękuję. Bardzo mi miło 😘❤
hxjsq
znowu Draco
LilianaMadeline
• AUTOR@Hermiona.Malfoy 😘😅💕 Spróbuj może jeszcze raz
lvmos
Z Draco💕 Ogólnie się cieszę ale jedna rzecz mi nie pasuje… nienawidzę Pansy🤣
LilianaMadeline
• AUTOR@lvmos :D No widzisz, jak oni mogli tak nakłamać xD 😂
Swietny.Gryfon
Z bliźniakami Weasley!
— Też nie mogę zrozumieć, że święta są tak blisko—westchnęłaś, idąc ramie w ramie z [I.T.N.P.], z którą znałaś się od zawsze i powierzałaś największe sekrety, wiedząc, że nigdy nie ujrzą światła dziennego. Wracałyście właśnie z biblioteki, idąc w stronę przejścia do Pokoju Wspólnego Ravenclaw’u, gdy nagle poczułaś, jak ktoś w Ciebie wbiegł, przez co wszystkie książki, które schowałaś do torby, wysypały się na podłogę. Jęknęłaś, kucając i zamierzając szybko to pozbierać. Miałaś cichą nadzieję, że uda Ci się dojść bezproblemowo do dormitorium i zaszyć w nim, z interesującą lekturą. Los widocznie Ci nie sprzyjał, a Merlin obraził, więc gdy podniosłaś głowę, aby dowiedzieć się, kto był sprawcą wypadku, nie zauważyłaś nikogo. Nawet swojej przyjaciółki, która widocznie musiała zniknąć, a Tobie pozwolić na wyobrażenie jej sobie. Westchnęłaś w duszy na to, że miałaś bujną wyobraźnię. Niekiedy widziałaś rzeczy, których nikt inny nie mógł zauważyć. Na samym początku uważałaś to za super przydatność, jednak ostatnio zmieniłaś zdanie, gdy porównywano Cię do Luny. Lubiłaś nawet dziewczynę, ale nie myślałaś, żebyś również miała, aż tak rozbudowany swój własny świat. Pokręciłaś na boki głową, próbując wrócić z swojego umysły. Zajęło Ci to chwilę, jednak już kilka sekund później przypomniałaś sobie, że jesteś na korytarzu w Hogwarcie. Dotykałaś zimną posadzkę dłońmi, mrugając parokrotnie. Następnie włożyłaś do swojej dłoni jeszcze dwie książki i ponownie wrzuciłaś je do swojej torby, przez swoje roztrzepanie nie zauważając małej karteczki, która pokolorowana w świąteczne wzorki, a przede wszystkim pisanki, głosiła, iż na Wieży Astronomicznej o północy będą czekać na Ciebie Twoje własne Zajączki. O jej istnieniu dowiedziałaś się dopiero kilkadziesiąt minut potem, gdy w spokoju segregowałaś podręczniki, uzupełniając półkę nowymi zdobyczami z biblioteki.
***
Skończyłaś się właśnie wspinać na wieżę, oddychając nierównomiernie. Cieszyłaś się w duchu z tego, iż nie musiałaś przybywać tutaj codziennie. Oparłaś się plecami o ścianę i odczekałaś chwilę, przy okazji nasłuch**ąc. Nie słyszałaś niczego, co mogłabyś nazwać zagrożeniem. Wyszłaś po chwili, wpatrując się z otwartymi oczami w widok, jaki zastałaś. Tyłem do Ciebie na barierce, podziwiając widoki, pochylało się dwóch uczniów Gryffindoru (wywnioskowałaś to, po kolorze szali, na które padało światło księżyca, a które mieli zawinięte na szyi) w stroju Zajęcy. Przez brak odpowiedniej ilości światła nie mogłaś powiedzieć o nich zbyt wiele. Dopiero po chwili, kiedy ustałaś obok nich i również wpatrywałaś się w Zakazany Las, odezwałaś się cicho.
— Więc jednak marzenia się spełniają. Nawet te, które wymawia się szeptem— szybko poczułaś wzrok postaci na sobie, a one same podskoczyły. Widocznie przestraszyły się, nie zauważając Twojej osoby kątem oka.
— [T.I]…— odetchnęli z ulgą chłopaki.
— Wybacz, ale nie rozumiem, skąd znacie moje imię i dlaczego tutaj jestem— przekrzywiłaś lekko głowę, przyglądając się im.
—No tak…—podrapali się po karku.
— Jesteśmy na tym samym roku— dodał jeden z nich.
—Mamy razem Transmutację i kilka innych lekcji…— zabrał głos drugi. Zmarszczyłaś brwi, orientując się, że mają ten sam głos, więc muszą być bliźniakami. A jacy bliźniacy są w Gryffindorze na tym samym roku, co Ty?
—Stąd Cię znamy…
— A co do bycia tutaj. Spełnia się Twoje marzenie, o którym opowiadałaś [I.T.N.P.]…
— Zaprosił Cię najwspanialszy…
—i najprawdziwszy Zajączek…
—Wielkanocny!— wykrzyknęli razem.
Wesołej Wielkanocy!
fajne
LilianaMadeline
• AUTOR@Swietna.Gryfonka Miło mi :D
V...e
Z Hermioną!
— Hermiona! Mam już cztery czekoladowe jajka… A Ty? Ile już znalazłaś?— zapytałaś przyjaciółkę, u której spędzałaś święta Wielkanocne. Twoi rodzice musieli pojechać w delegacje, więc Gryfonka postanowiła zaprosić Cię, abyś nie siedziała sama. Jej rodzice, dowiadując się o głównym powodzie Twojej wizyty, od razu chętnie Cię zaprosili, przy okazji przyglądając się długo Twojemu uśmiechowi. Pamiętałaś z opowieści Granger, że jej rodzice to dentyści, więc od razu domyśliłaś się, że to zboczenie zawodowe. Pomimo tego, iż wszyscy wiedzą, że cukier niszczy zęby, państwo Granger postanowiło zorganizować poszukiwanie czekoladowych jajek dla Ciebie i swojej córki. Oczywiście, wszystko działo się niespodziewanie, gdy wyszłyście na spacer po okolicy, którą pokazywała Ci brązowooka. Teraz biegałyście po całym domu, szukając kryjówek. Z tego, co zdradziła Wam jej mama, schowano aż dwanaście pisanek, abyście miały po równo.
— Ja mam już pięć!— powiedziała, pokazując na mały koszyczek i pięć różnokolorowych owali w nim leżących. Pokiwałaś ze zrozumieniem głową i szybko obliczyłaś, ile już macie.
— Czyli zostały nam jeszcze trzy… Przeszukiwałaś już kuchnie?— zerknęłaś w stronę pomieszczenia, o którym mówiłaś. Dziewczyna podążyła za Tobą wzrokiem, próbując sobie przypomnieć, czy tam już postawiła nogę.
—Nie! Merlinie, jesteś wielka [T.I.]!— wykrzyczała ze śmiechem, łapiąc Cię za dłoń i ciągnąć tam. Zaczęłyście przeglądać najpierw szafki stojące pod blatem, przesuwając co jakiś czas naczynia.
—Mam jedno!— powiedziałaś, łapiąc czekoladowy smakołyk owinięty w czerwony papierek.
— Czyli reszta też tu musi gdzieś być…— westchnęła, podpierając ręce na biodrach i rozglądając się.— Jak ja żałuję, że nie możemy czarować poza Hogwartem…
— Ja też. Ale wtedy nie bawiłybyśmy się tak dobrze… Teraz pomyślmy, gdzie Twoi rodzice mogliby schować ostatnie dwa?— zapytałaś ciekawa, opierając się łokciami o blat.
— Może w lodówce?— pomyślała na głos. Uśmiechnęłaś się w jej stronę i prędko pobiegłaś do białego urządzenia. Otworzyłaś je i szeroko otworzyłaś usta.
— Hermiona!— wykrzyknęłaś podekscytowana.
— Tak?
— Mamy te dwa jajka. I nawet królika!— dodałaś radośnie.
—Królika? — zmarszczyła brwi, patrząc na Ciebie zdziwiona.— A nie zająca?
— To nie to samo?— zapytałaś zdezorientowana, a odpowiedział Ci jedynie śmiech brązowowłosej. Nigdy nie byłaś dobra w zapamiętywaniu mugolskich nazw. Ale nie przejmowałaś się teraz tym, miałaś dużo lepsze zajęcie, które polegało na zjedzeniu słodyczy wraz ze swoją przyjaciółką!
Wesołej Wielkanocy!
Podziel się swoim wynikiem w komentarzu!