Z Łapą! — Syriusz, zaczynam się zastanawiać, czy dłużej spędzamy czas w moich sklepach, czy twoich — wydęłaś wargi, zakładając ręce na biodra i udając zirytowaną. Za tydzień miał się odbyć bardzo ważny bal organizowany przez Malfoy'ów, na który musiałaś przyjść z partnerem. Syriusz, słysząc o nim, zadeklarował od razu, że on nim będzie, gdyż nie wyobraża sobie, aby ktoś inny z Tobą tańczył. — Piękna, oczywiście, że w twoich — powiedział, puszczając Ci oczko. Na jego gest przewróciłaś oczami, ale kąciki ust uniosły się mimo Twojej woli do góry. Syriusz właśnie stał nad krawatami i zastanawiał się, który będzie mu lepiej pasować. Sam krój wybierał ponad półgodziny, a teraz decydował o kolorze. Ekspedientka podzielała Twoje zdanie, iż szmaragdowy byłby idealny, jednak on nie koniecznie darzył tą barwę szacunkiem. — Może powinniśmy się rozdzielić? — zapytałaś go, a ten spojrzał na Ciebie pytająco. — Muszę jeszcze iść poszukać zielonej sukienki — dodałaś niedbale, jakby to był najmniejszy szczegół, a przecież bez niej nie mogłaś wracać do domu. — Zielonej? — jęknął Black, jednak pytanie było retoryczne. Miał świadomość, że pochodzisz z rodu czystej krwi i według tradycji musiałaś wybrać, albo ten kolor, albo srebrny. Spojrzałaś na niego, unosząc brew. Chłopak westchnął, wziął krawat o znienawidzonym kolorze i podszedł do kasy, płacąc kilka galeonów. — Teraz należy mi się nagroda, kochanie — powiedział z szelmowskim uśmiechem, na którego widok zaśmiałaś się. — W takim razie idziemy na lody, Syriuszu — pocałowałaś chłopaka w policzek, na co ten zrobił naburmuszoną minę. — Ale jesteś mi winna kilka gałek — uśmiechnął się zwycięsko do Ciebie, targując się niczym dziecko, które prosi rodziców o nowe zabawki.
Leżałaś na brzuchu, przykładając głowę do poduszki. Westchnęłaś głośno, kiedy nawet w takiej pozycji było Ci niewygodnie. — James, nudzi mi się — jęknęłaś jak małe dziecko. Wymieniony wcześniej chłopak wpatrywał się w Ciebie, siedząc oparty o ścianę swojego pokoju. — Mi też… Gdyby był Łapa pewnie, by coś wymyślił… — również jęknął, machając dłonią niczym wachlarzem, by się schłodzić. — Czyli twierdzisz, że lepiej byłoby gdyby był on zamiast mnie? — uniosłaś do góry brew, turlając się po pościeli, aż zatrzymałaś się przy nim. Spojrzałaś na niego z dołu, oczekując odpowiedzi. James otworzył usta, już mając coś odpowiedzieć, kiedy Ty szybko go cmoknęłaś i klasnęłaś w dłonie z entuzjazmem. — Wiem! — wykrzyczałaś, wstając jak torpeda z łóżka. — Chodźmy na lody! — wykrzyczałaś uradowana swoim pomysłem. Zerknęłaś kątem oka na twarz Pottera, która ukazywała jego zdziwienie, ale i zadowolenie. Również wstał i kiedy chciał Cię przytulić, odbiegłaś w stronę drzwi. — Jak mnie złapiesz, kupię Ci trzy-gałkowego loda!— wykrzyczałaś, zbiegając ze schodów. Okularnik zaśmiał się głośno, kręcąc głową z dezaprobatą i zaczął Cię gonić. Właśnie kończyłaś zakładać drugiego buta, kiedy na horyzoncie zobaczyłaś swojego ulubionego huncwota, który z rozbawieniem i pewnością wygranej szedł dość wolno. Szybko czmychnęłaś w stronę drzwi, pomimo świadomości, że są zamknięte. Błagałaś w myślach, aby Cię ktoś uratował. Na Twoje szczęście mama James'a właśnie wracała z zakupów, więc otworzyła drzwi, przez które Ty wybiegłaś, śmiejąc się. — Dzień dobry, pani. Do zobaczenia w lodziarni, James! — powiedziałaś wesoła i pełna siły. Natychmiast rozpoczęłaś szybki bieg, by mieć przewagę. Na nic się to jednak zdało, bo w połowie drogi, nastolatek Cię złapał, a Ty musiałaś mu kupić obiecaną nagrodę. Jednak i tak opłacało się, gdyż humor nie opuszczał Was do samego końca!
— Syriusz, zaczynam się zastanawiać, czy dłużej spędzamy czas w moich sklepach, czy twoich — wydęłaś wargi, zakładając ręce na biodra i udając zirytowaną. Za tydzień miał się odbyć bardzo ważny bal organizowany przez Malfoy’ów, na który musiałaś przyjść z partnerem. Syriusz, słysząc o nim, zadeklarował od razu, że on nim będzie, gdyż nie wyobraża sobie, aby ktoś inny z Tobą tańczył. — Piękna, oczywiście, że w twoich — powiedział, puszczając Ci oczko. Na jego gest przewróciłaś oczami, ale kąciki ust uniosły się mimo Twojej woli do góry. Syriusz właśnie stał nad krawatami i zastanawiał się, który będzie mu lepiej pasować. Sam krój wybierał ponad półgodziny, a teraz decydował o kolorze. Ekspedientka podzielała Twoje zdanie, iż szmaragdowy byłby idealny, jednak on nie koniecznie darzył tą barwę szacunkiem. — Może powinniśmy się rozdzielić? — zapytałaś go, a ten spojrzał na Ciebie pytająco. — Muszę jeszcze iść poszukać zielonej sukienki — dodałaś niedbale, jakby to był najmniejszy szczegół, a przecież bez niej nie mogłaś wracać do domu. — Zielonej? — jęknął Black, jednak pytanie było retoryczne. Miał świadomość, że pochodzisz z rodu czystej krwi i według tradycji musiałaś wybrać, albo ten kolor, albo srebrny. Spojrzałaś na niego, unosząc brew. Chłopak westchnął, wziął krawat o znienawidzonym kolorze i podszedł do kasy, płacąc kilka galeonów. — Teraz należy mi się nagroda, kochanie — powiedział z szelmowskim uśmiechem, na którego widok zaśmiałaś się. — W takim razie idziemy na lody, Syriuszu — pocałowałaś chłopaka w policzek, na co ten zrobił naburmuszoną minę. — Ale jesteś mi winna kilka gałek — uśmiechnął się zwycięsko do Ciebie, targując się niczym dziecko, które prosi rodziców o nowe zabawki. Wolałam Remusa, ale łapa też jest spoko
20_Wspanialych
Z Łapą, ale ja chciałam Jamesa
TDS
Z Łapą!
— Syriusz, zaczynam się zastanawiać, czy dłużej spędzamy czas w moich sklepach, czy twoich — wydęłaś wargi, zakładając ręce na biodra i udając zirytowaną. Za tydzień miał się odbyć bardzo ważny bal organizowany przez Malfoy'ów, na który musiałaś przyjść z partnerem. Syriusz, słysząc o nim, zadeklarował od razu, że on nim będzie, gdyż nie wyobraża sobie, aby ktoś inny z Tobą tańczył.
— Piękna, oczywiście, że w twoich — powiedział, puszczając Ci oczko. Na jego gest przewróciłaś oczami, ale kąciki ust uniosły się mimo Twojej woli do góry. Syriusz właśnie stał nad krawatami i zastanawiał się, który będzie mu lepiej pasować. Sam krój wybierał ponad półgodziny, a teraz decydował o kolorze. Ekspedientka podzielała Twoje zdanie, iż szmaragdowy byłby idealny, jednak on nie koniecznie darzył tą barwę szacunkiem.
— Może powinniśmy się rozdzielić? — zapytałaś go, a ten spojrzał na Ciebie pytająco. — Muszę jeszcze iść poszukać zielonej sukienki — dodałaś niedbale, jakby to był najmniejszy szczegół, a przecież bez niej nie mogłaś wracać do domu.
— Zielonej? — jęknął Black, jednak pytanie było retoryczne. Miał świadomość, że pochodzisz z rodu czystej krwi i według tradycji musiałaś wybrać, albo ten kolor, albo srebrny.
Spojrzałaś na niego, unosząc brew. Chłopak westchnął, wziął krawat o znienawidzonym kolorze i podszedł do kasy, płacąc kilka galeonów.
— Teraz należy mi się nagroda, kochanie — powiedział z szelmowskim uśmiechem, na którego widok zaśmiałaś się.
— W takim razie idziemy na lody, Syriuszu — pocałowałaś chłopaka w policzek, na co ten zrobił naburmuszoną minę.
— Ale jesteś mi winna kilka gałek — uśmiechnął się zwycięsko do Ciebie, targując się niczym dziecko, które prosi rodziców o nowe zabawki.
Podziel się wynikiem w komentarzu!
TDS
@TDS XD
leonoriss
Remusik *-*
Lemonmisia
Z Rogaczem!
Leżałaś na brzuchu, przykładając głowę do poduszki. Westchnęłaś głośno, kiedy nawet w takiej pozycji było Ci niewygodnie.
— James, nudzi mi się — jęknęłaś jak małe dziecko. Wymieniony wcześniej chłopak wpatrywał się w Ciebie, siedząc oparty o ścianę swojego pokoju.
— Mi też… Gdyby był Łapa pewnie, by coś wymyślił… — również jęknął, machając dłonią niczym wachlarzem, by się schłodzić.
— Czyli twierdzisz, że lepiej byłoby gdyby był on zamiast mnie? — uniosłaś do góry brew, turlając się po pościeli, aż zatrzymałaś się przy nim. Spojrzałaś na niego z dołu, oczekując odpowiedzi.
James otworzył usta, już mając coś odpowiedzieć, kiedy Ty szybko go cmoknęłaś i klasnęłaś w dłonie z entuzjazmem.
— Wiem! — wykrzyczałaś, wstając jak torpeda z łóżka. — Chodźmy na lody! — wykrzyczałaś uradowana swoim pomysłem. Zerknęłaś kątem oka na twarz Pottera, która ukazywała jego zdziwienie, ale i zadowolenie. Również wstał i kiedy chciał Cię przytulić, odbiegłaś w stronę drzwi. — Jak mnie złapiesz, kupię Ci trzy-gałkowego loda!— wykrzyczałaś, zbiegając ze schodów. Okularnik zaśmiał się głośno, kręcąc głową z dezaprobatą i zaczął Cię gonić. Właśnie kończyłaś zakładać drugiego buta, kiedy na horyzoncie zobaczyłaś swojego ulubionego huncwota, który z rozbawieniem i pewnością wygranej szedł dość wolno. Szybko czmychnęłaś w stronę drzwi, pomimo świadomości, że są zamknięte. Błagałaś w myślach, aby Cię ktoś uratował. Na Twoje szczęście mama James'a właśnie wracała z zakupów, więc otworzyła drzwi, przez które Ty wybiegłaś, śmiejąc się.
— Dzień dobry, pani. Do zobaczenia w lodziarni, James! — powiedziałaś wesoła i pełna siły. Natychmiast rozpoczęłaś szybki bieg, by mieć przewagę. Na nic się to jednak zdało, bo w połowie drogi, nastolatek Cię złapał, a Ty musiałaś mu kupić obiecaną nagrodę. Jednak i tak opłacało się, gdyż humor nie opuszczał Was do samego końca!
Adhara_Isabell_Black
Łapa
Lily_Luna
rogacz
b...n
zgredek!!!!!!!! :))))
slytherinowa
Luniek! Kocham cię tak samo mocno jak lody czekoladowe!
Books_Butterfly
Łapa!
— Syriusz, zaczynam się zastanawiać, czy dłużej spędzamy czas w moich sklepach, czy twoich — wydęłaś wargi, zakładając ręce na biodra i udając zirytowaną. Za tydzień miał się odbyć bardzo ważny bal organizowany przez Malfoy’ów, na który musiałaś przyjść z partnerem. Syriusz, słysząc o nim, zadeklarował od razu, że on nim będzie, gdyż nie wyobraża sobie, aby ktoś inny z Tobą tańczył.
— Piękna, oczywiście, że w twoich — powiedział, puszczając Ci oczko. Na jego gest przewróciłaś oczami, ale kąciki ust uniosły się mimo Twojej woli do góry. Syriusz właśnie stał nad krawatami i zastanawiał się, który będzie mu lepiej pasować. Sam krój wybierał ponad półgodziny, a teraz decydował o kolorze. Ekspedientka podzielała Twoje zdanie, iż szmaragdowy byłby idealny, jednak on nie koniecznie darzył tą barwę szacunkiem.
— Może powinniśmy się rozdzielić? — zapytałaś go, a ten spojrzał na Ciebie pytająco. — Muszę jeszcze iść poszukać zielonej sukienki — dodałaś niedbale, jakby to był najmniejszy szczegół, a przecież bez niej nie mogłaś wracać do domu.
— Zielonej? — jęknął Black, jednak pytanie było retoryczne. Miał świadomość, że pochodzisz z rodu czystej krwi i według tradycji musiałaś wybrać, albo ten kolor, albo srebrny.
Spojrzałaś na niego, unosząc brew. Chłopak westchnął, wziął krawat o znienawidzonym kolorze i podszedł do kasy, płacąc kilka galeonów.
— Teraz należy mi się nagroda, kochanie — powiedział z szelmowskim uśmiechem, na którego widok zaśmiałaś się.
— W takim razie idziemy na lody, Syriuszu — pocałowałaś chłopaka w policzek, na co ten zrobił naburmuszoną minę.
— Ale jesteś mi winna kilka gałek — uśmiechnął się zwycięsko do Ciebie, targując się niczym dziecko, które prosi rodziców o nowe zabawki.
Wolałam Remusa, ale łapa też jest spoko
....e
Syriusz 💖
Jejejejeej 💞💞💞💞