Opowiadania mogą zawierać treści nieodpowiednie dla osób nieletnich. Zostaje w nich zachowana oryginalna pisownia.

Shy killer ~ 3


— C-co teraz z-z nami zrobicie? — zapytała łamiącym się głosem Mia.

Jej cała pewność siebie nagle zniknęła. Z resztą u mnie było podobnie.

Oni jednak nie odpowiedzieli i wyszli z pomieszczenia. My za to zaczęłyśmy wspominać.

Nasze pierwsze spotkanie, rozmowy do trzeciej nad ranem i wszystkie najlepsze przypały, które zaliczyłyśmy.

— Nie mogę uwierzyć, że zaraz umrzemy — powiedziałam patrząc w sufit.

— Ja też... Ale chcę, żebyś wiedziała, że jesteś moją najlepszą przyjaciółką i nigdy cię nie zapomnę.

— Ja ciebie też...

Widziałam łzę, która spłynęła po jej policzku.

Nagle drzwi się otworzyły. Obie spojrzałyśmy w tę stronę.
Do pokoju weszła mała dziewczynka w różowej sukience, zielonych oczach i z brązowym misiem w ręce pod kolor włosów.

— Hej jak się nazywacie? — zapytała patrząc na nas.

My jednak nie odpowiedziałyśmy.

— Pobawicie się ze mną?

— Em, na stronę Vercia — stwierdziła przyjaciółka i spojrzała na mnie.

— Na stronę Mia — zgodziłam się z nią.

— O co tu do jasnej cholery chodzi?

— Nie mam pojęcia, ale musi być jakieś logiczne wytłumaczenie.

— Powiedz mi co mamy teraz zrobić? Byłam pewna, że zaraz zginiemy, a tu zjawia się jakaś dziewczynka i chce się z nami bawić. Chyba, że to miałby być sposób na zamordowanie nas. A tak zmieniając temat to ta mała mnie przeraża tak szczerze.

— Słuchaj, teraz to oni pociągają za sznurki. Gramy w ich grę na ich zasadach.

— Masz takie śliczne włosy — powiedziała patrząc na mnie i wzięła w rękę jeden z kosmyków.

— Dziękuje, a tak właściwie jak się nazywasz?

— Ja jestem... — nie dokończyła, bo do pokoju wszedł chłopak w żółtej bluzie, ale bez kominiarki. 

— Sally, p-prosiliśmy byś tu n-nie wchodziła, b-bo... — urwał gdy mnie zobaczył.

To nie możliwe...

— B-brian? — nie odrywałam wzroku od niego.

— O cholera — szepnęła Mia.

Obie byłyśmy w niezłym szoku.

— V-vera j-ja... — ktoś mu przerwał.

— Sally miałaś tam nie wchodzić! — do pokoju wszedł jeszcze Tim, a zaraz po nim Toby.
— J-jak?

— Vera ja ci to...!

— Nie! Zamknij się! Nie zamierzam cię słuchać ani minuty dłużej! — wtedy sznury poluzowały się i opadły mi na kolana, a ja wstając zrzuciłam je na ziemię.

Podeszłam do Mii i rozwiązałam ją.

— Vera daj mi to wytłumaczyć!

— Co wytłumaczyć?! To, że mnie wystawiłeś i nawet nie zadzwoniłeś lub nie napisałeś czy może to dlaczego mi nie powiedziałeś, że jesteś mordercom.

— Zrozum, b-bałem się t-twojej reakcji. Po za t-tym m-myślałem, ż-że zadajesz s-się mną z l-litości.

— Serio? Naprawdę tak myślałeś? W takim razie nic o mnie nie wiesz! I przykro mi, że nie masz do mnie w ogóle zaufania. Myślałam, że jesteś inny, ale jak widać pomyliłam się... I to bardzo.

— Wiesz co, Raydan miał rację, jesteś kretynem! — do akcji wkroczyła moja przyjaciółka.

— Mia, daj spokój.

— Nie! On nie będzie cię tak traktować! Wyjaśnijmy coś sobie palancie! Vera nie jest dziewczyną, którą można od tak wystawić. Czekała na ciebie 4 godziny, a ty nawet się nie odezwałeś. Druga sprawa, Vera to najcieplejsza, najmilsza, najładniejsza i najbardziej wyrozumiała dziewczyna jaką znam! Jeśli tak o niej myślisz to faktycznie nic o niej nie wiesz! Przeszła więcej niż ci się zdaje.

— Dobra Mia, wracajmy do domu — położyłam rękę na jej ramieniu.
— Okay, chodźmy.

— Zawiodłam się na tobie Brian — powiedziałam i ostatni raz spojrzałam na niego, po czy razem weszłyśmy w ciemny las.

...
...

~ Brian


Dziewczyny wyszły... Vera wyszła... 

Eh, stało się to czego najbardziej się obawiałem. Znienawidziła mnie. Ale sam jestem sobie winien. Nigdy na nią nie zasługiwałem i nie będę zasługiwać. Ona może mieć każdego, a ja? Ja jestem nikim. Przynajmniej w jej oczach.

— Brian — usłyszałem szept brata, ale zignorowałem go.

Byłem zbyt wściekły i załamany by z kimkolwiek rozmawiać. Chwilę jeszcze stałem w bezruchu, aż w końcu wyszedłem z pomieszczenia trzaskając drzwiami.

Udałem się na piętro. Gdy tylko przekroczyłem próg mojego pokoju, zamknąłem drzwi i rzuciłem się na łóżko.

Miałem dość wszystkiego.

Zacząłem rozmyślać. Z jednej strony bezwzględny, psychopatyczny morderca, a z drugiej? Zwykły nastolatek z problemami zwykłych nastolatków. A chwilowo osiemnastoletni chłopak ze złamanym sercem.

— Cholera! — krzyknąłem ukrywając twarz w dłoniach.

— Czyli to już pewne? — zobaczyłem Tim'a, który wszedł do mojego pokoju i siedział na moim łóżku — Zakochałeś się w Verze?

— N-na to wygląda — wziąłem głębszy oddech — Jak w jakiejś cholernej komedii romantycznej — zaśmiałem się.

...
...
Zaznacz poprawną odpowiedź, aby przejść do następnego pytania.
Quiz w Poczekalni. Zawiera nieodpowiednie treści? Wyślij zgłoszenie

Komentarze sameQuizy: 1
Najnowsze

S..._

Czekam na następną <3

Odpowiedz
1

Nowe

Popularne

Kategorie

Powiadomienia

Więcej